Zakończenie.
Pierwszy raz coś kończę. Szło, idzie i na pewno będzie szło mi to ciężko. Bo kiedy kończę rozdział opowiadania, czuję się tak, jakbym kończyła jakiś etap w moim życiu. I nie dość jeszcze to jest TO opowiadanie. Przy którym płakałam. Przy którym wczuwałam się w każdą rolę – od Percy’ go do Tyche i Thalii. Rozdział nie jest perfekcyjny. Bo nie ma być. Niech będzie znakiem nie dla was, lecz dla mnie, że nie mam przestawać tego co robię, że nie mam spocząć na laurach. Mam pracować sumiennie, aby kiedyś to nad czym tak ciężko harowałam ktoś lepszy ocenił. Dla tego dedykuję go Eirenie, Elli, Syrenie, BianceDiAngelo i wszystkim innym których pominęłam a którzy MAJĄ się o to upomnieć. Za to, że pomagaliście mi w poprawianiu błędów itd. Bez was nie było by to tym czym jest ~ Thalia2
Czuję zimno.
Ból.
Przerażenie.
I smak jej ust.
Jest taki ciepły… czuły… idealny na moim zimnym ciele.
Annabeth pochyla się nade mną i szepcze coś wprost do mojego ucha. Jej wisiorek spada na moje serce. I tam już pozostaje do końca.
Chyba mówi, że będzie dobrze… Albo, że nie będzie? Nie słyszę jej. Wszystko ucichło.
Jestem wykończony.
Nie mam sił. Chęci. Może lepiej jak pozwoli mi odejść?
Nie otwieram oczu. Bo po co. I tak zaraz zamkną się na wieki.
Światło słońca razi mnie natrętnie.
A nie, to nie światło… To korytarz.
Naprzeciwko mnie stoją ludzie. Wysocy, piękni, dostojni.
Bogowie..?
Tak. Wszyscy razem, w jednym kole. Wokół mnie i Annabeth…
Moja Annabeth…Nareszcie ją pamiętam.
Rozglądam się po twarzach bogów i napotykam tą jedną.
Tyche.
Ubrana jest w żałobną suknię – jak wszyscy bogowie. Nad czym tak ubolewają?! Ja powrócę. A kiedy to zrobię nie będzie czasu na radość czy żałobę.
Ale jednak tam stoi.
Z jej oczu pała wściekłość, lecz na ustach tańczy sztuczny uśmiech…
Ten sam jak wtedy, kiedy zwracała się do mnie. Albo do Nico.
Ale już jej nie ufam. Nie po tym co mi zrobiła.
Obok niej stoi Chronos. Widzę, że nie jest ze mnie zadowolony.
I dobrze. Nie musi. Nigdy więcej mnie nie zobaczy. Przynajmniej na razie.
Czemu?
Bo już nie żyję.
Patrzę na to wszystko z góry.
Nie ja – moja dusza.
Jestem szczęśliwy.
Że przeżyłem to co przeżyłem.
Że jeszcze raz mogłem uczestniczyć w dwóch przełomowych wydarzeniach w moim, życiu.
A teraz?
Teraz witam się z dawnymi przyjaciółmi.
Na przedzie stoi Bianca di Angelo, wraz z Beckendorfem i Sileną.
A za nimi inni, którzy kiedyś byli, są i będą moimi przyjaciółmi.
Wszyscy – bez wyjątku.
Jeszcze raz spoglądam na Annabeth. Jest taka piękna w tej czarnej bluzce. Trzyma mojego Orkana przed sobą tak mocno, że opuszki jej palców są sine.
Lecz jest już za daleko, abym mógł ją znów pocałować.
Za daleko, aby mógł powrócić.
I dobrze teraz udajemy się do Hadesu, wraz z innymi.
Aby odpocząć na wieki…
…A może nie tak długo…?
NIEEEEE…!
Blagam nie kończ tego…!
nIE…
Rozdzial geenialny!!!
O.O
Pallas Atena (brak odpowiedzi).
***
Okej, już się odwiesiłam.
Piszesz niesamowicie. I fakt, może to i „linijkowiec”, ale za to bardzo dobry (według mnie oczywiście). Przecudna atmosfera, której nie zabrakło przy żadnej części, genialny, oryginalny pomysł oraz Twój śweitny styl – to chyba najbardziej przyczyniło się do sukcesu tego opowiadania. Ogólnie wspaniałe zwieńczenie serii.
Ech, chciałabym teraz napisać słynne „czekam na CD!”, ale jednak nie mogę. 😥 Chlip, chlip…
Cała seria, była taka dopracowana… Widać było, że każda część porządnie przemyślałaś. Dzięki temu oraz pomysłowi (naprawdę genialnemu) i Twojemu stylowi opowiadanie czytało się po prostu cudownie Naprawdę należą Ci się wielkie brawa! 😀
Śliczne opko. i choć wiem, że to ostatnia część chcę cię zapytać: Nie napisałabyś epilogu. Może być np. o Annabeth, o tym jak się czuje po tym wszystkim? I jeszcze raz świetne opko!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Nieeeeeee… Proszę! Napisz coś o Annabeth, jak prosi carmel!
Umarł… Ale śliczne
I dzięki za dedyczkę!
o o o … (nic wiecej nie napisze bo brak mi słów)
genialne!!!^
Dzięki^^
Już mam pomysł na kontynuacje w postaci drugiej serii 😀
SUUUPPPEEERRRROOOOWWWEEEE!!!!!!!
Naprawdę można się popłakać, ale takie fajne, że nie wiem jak to opisać. Dzięki.
Jeszcze nigdy, nie czytałam nic tak świetnego… skończyły mi się wszystkie chusteczki w domu… napisz coś następnego, błagam!!!
Czemu piszesz tak bosko??? JA się pytam CZEMU????!!!!! CZemu to opowiadanie nie daje spać , jeść i żyć??/ Czemu mi skończylłaś takie cudo??? no trudno będzie dużó NASTĘPNYCH PRAWDA????????!!!!!!!!!
Będzie druga seria z punktu widzenia…
A to się zobaczy 😀
Nienawidzę… Czemu nie chcesz powiedzieć?! No to napisz przynajmniej szybko, oki? 😀
Świetne! Takie wzruszające… Tyle że chcę się o coś zapytać: dlaczego on widzi bogów skoro wcześniej stwierdził, że ma zamknięte oczy? Jest nieżywy i to czy ma zamknięte czy otwarte oczy nie ma wpływu, bo i tak widzi? To troszkę nielogiczne, więc możesz mi to wyjaśnić?
Z góry dziękuję! 😉
Na ten komentarz nie zwracajcie uwagi, ponieważ testuję różne buźki.
;(
😉
[moje zdane o „linijkowcach” jest chyba powszechnie znane, więc zawierającą je część komentarza wspaniałomyślnie pominę]
Przecinki chyba są (tak samo jak ja z resztą) autentycznie naćpane zaje***stością tego opowiadania, bo mają dość dzikie jazdy, np. znikają.
„Z jej oczu pała wściekłość”- jestem na 99,9% pewna, że takie wyrażenie jest niepoprawne.
Ostatnie zdanie WYWALA Z BUTÓW! To kropka nad i w wyrazie „za***istość” 😀
Pisz dalej- czekamy (a przynajmniej ja 😛 )!
Jak mogłaś zabić Percy’ego!!!! Ale i tak lubię twoje opko. 😉
Przeczytałam kilka razy i dalej nie ogarniam. Dlaczego bogowie mieliby nosić żałobę po Percym? Posejdon mógłby się tym przejąć. Ale inni bogowie?
Już kilka razy wyraziłam swoją opinię na temat linijkowców. Dalej podtrzymuję swoje stanowisko. Moim zdaniem nie powinny pojawiać się na blogu, w każdym bądź razie nie z taką częstotliwością.
Buuuu… Chlip…. To takie SMUTNE.!!¡!!!!!:(:'(