Hypnosium (4) cz. pamiętnikowa
Pewnie dla was za krótkie ale może fajne
Dla Pallas Ateny. Zauważyłam że ostatnio dużo komentuje ^^ I dla adminki za fatygę z moich filmików 😛
30 października 1942r. Pn.- wsch. Pacyfik godz. 14. 25
II wojna światowa. Jestem na pokładzie niemieckiej łodzi podwodnej. Płynę właśnie unicestwić jakieś niewinne statki. Przynajmniej tyle dowiedziałam się z niemieckiego bełkotu tutejszej załogi. Siedzi ze mną moja nieodłączna towarzyszka Alien- wilczyca łowczyń (patrz str. 135) i Sara Adelle (patrz. str. 138) siedmiolatka która się ładnie mówiąc przypałętała. Zostawię ją w jakimś lepszym świecie. Łódź podwodna jest dosyć duża. Kilku mężczyzn plus kapitan stanowią jedyne istoty żywe oprócz nas. Jest tu mnóstwo dźwigni, wichajsterków i guzików, które kuszą żeby je przycisnąć. Prawdę mówiąc niedługo nie wytrzymam i któryś nacisnę. Niestety niemieckie konserwy, choć długoterminowe i porządne nie należą do smacznych dań. Spróbowałam trochę tej brei ale zadowoliłam się owocami z mojego plecaka. Trochę się boję że łódź utonie albo zostanie przestrzelona, w końcu to II wojna światowa, tu trzeba się bać. Chciałabym wydostać się na powierzchnię. Alien na dodatek ma chorobę morską. Wymiotujący „wilk morski” to nie najlepsza rzecz do oglądania. Przez większość czasu uczę się niemieckiego. To okropnie nudne zajęcie chociaż moi nauczyciele są dosyć w porządku i mówią niemiecką gwarą. Nie należę do historii. Staram się zasnąć ale, mi nie wychodzi.
1 godz. później (…)
Mamy jakieś turbulencje, nie wiem czy to się tak nazywa bo to nie samolot. Zajrzałam do kabiny i myślałam że, zwariuję. Kapitan zasiadł przy sterze (elektronicznym oczywiście) i… Strzelał do statków przepływających przed nami. Muuuuszę zasnąć!!! Ale, ja nie mogę!!! Ojejku, a jeśli zatoniemy? Nie… Wszystko będzie dobrze… Będzie dobrze! Próbuję uporządkować swoje myśli, rozbiegane po całej kajucie jak sfora psów. Sara jest blada ze strachu, a Alien wyrzuciła juz z siebie zawartość żołądka i nie ma czym wymiotować. Współczuję jej. Obudziłam się dwie godziny temu i nie mogę zasnąć. Łódź przetrzymała narazie pierwszą fazę ostrzału. Na razie zeszliśmy pod wodę całkowicie. Odpoczywamy jeśli można tak to nazwać. Adrenalina, nie daje mi zasnąć. Jeden z marynarzy dał mi jakieś zioła dla Alien i nazwał mnie… eee…. Marynarką? Nie, chodzi o marynarza płci żeńskiej. Gramatyka… Nadałam mojemu „darowi” nową nazwę: „HYPNOSIUM” Tak miej więcej brzmi profesionalnie. O tak już to sobie wyobrażam w gazecie: „Dziewczyna chora na unikalną chorbę między przestrzeną. Jej choroba nosi nazwę Hypnosium co oznacza…”. Wiem, jestem dziwna. Słyszałam to z milion razy w tysiącu różnych światów.
4 godz. później.
Nadal nie mogę zasnąc. Minęło 6 godz. 23 min. ale nadal nie jestem śpiąca. Czekam, czekam… Jestem coraz bardziej senna.
X godzin później.
UUuuuaaa. Zaraz zasnę… może…. Prawie śpi(…)
[Zapis przerwany gwałtownym zaśnięciem. Przepraszamy za usterki.]
***
13 czerwca 2006r. Londyn godz.16. 30
Nareszcie w XXI wieku!!! Brakowało mi trochę tej elektroniki i wyglądu ulic przez ostatnie dni. Na łodzi podwodnej zupełnie nagle zachcialo mi się spać. Alien przybiegła w ostatniej chwili. Sara ledwo złapała mnie za palec. Ale się udało i za to się cieszymy. Trochę już się przyzwyczaiłam do tej małej. Szkoda mi będzie ją tu zostawić. Dwie godziny temu zaprowadziłam ją do domu dziecka i już znalazła rodzinę zastępczą. Miała szczęście. Alien i ja pałaszujemy frytki i patrzymy na wielkie koło London Eye. Turystów jest pełno. Widziałam nowe glany przez szybę sklepu. Chciałabym takie. swoje poprzednie straciłam w celi kilka dni temu. Swoją drogą, ciekawe czy Nico zamknie Wrota Śmierci? W końcu jest synem Hadesa, kimś na kogo dawno czekałam. Myślę, że mu się uda. Wyglądał na dzielnego. A gdyby się umył to nawet przystojnego. Ale to nie był on. Nie ten za kogo oddam życie. W jakiś sposób to czuję. To znaczy nie czuję… Miłości nie czuję. Próbowalam wczoraj pytać Alien czy zakochała się w kimś kiedyś. Ale spojrzała na mnie, a jej wzrok mówił sam za siebie. Myślałam że się na mnie rzuci. [Wybacz, wilczku kochany]. Wczoraj odespałam się za jakiś tydzień. Nie żebym narzekala… Tu mogę zostać. Odkryłam bonus w plecaku Łowczyń. Odkryłam kasę! I mam wrażenie że się mnoży ale to zbyt piękne żeby było prawdziwe. Kupiłam sobie nowe ciuchy bo moje stare były mocno nie świeże. Cieszmy się życiem! Zwiedzę muzeum, a na dziś zaplanowany jest koncert zespołu rock-metalowego. Alien też lubi taką muzykę. Chciałąm jej zaproponować obroże z kolcami, ale chyba nie uznała tego za zabawne. No cóż, mówi się trudno. Nareszcie trochę odpoczynku, bez potworów, bez łodzi podwodnych (Alien ma dziki uśmiech. Pfff) i tytanów i drakain itak dalej i tak dalej. Postaram się nie spać jak najdłużej. Chociaż może nie wyjść. Pożyjemy, zobaczymy.
***
Koncert to był wypas! Super się bawiłyśmy. Ja wrzeszczałam słowa z piosenki a Alien wyła pod melodię. Powariowałyśmy trochę i odpoczywamy przy kolejnej kafejce wpychając w siebie lody z owocami i bitą śmietaną. Pyszne! Może uda mi się nie zasnąć. Chociaż… O jejku, dwa po drugiej! Nie poczułam tego. Na dodatek przyszedł do mnie jakiś śmiertelnik, który „chece mnie poznać”. Na szczęście się odczepił. Dresiarz, jeden! Pyfff.
II Wojna Światowa, a nie II wojna światowa, ponieważ jest to nazwa własna. Statki nie są niewinne. Winne również.
Wihajster piszemy przez „h”. Jaką niemiecką gwarą? Czy może raczej chodziło Ci o akcent?
„Niestety niemieckie konserwy, choć długoterminowe i porządne nie należą do smacznych dań.”- nie rozumiem jak konserwa może być porządna. O wiele lepiej brzmiałoby „pożywna”, ale to tylko moje zdanie.
„(…)wielkie koło London Eye”- według mnie „wielkie koło” jest niepotrzebne, zbędne.
Do tego często brakuje przecinków w takich miejscach, gdzie nie wiem jak można nie wiedzieć, że się je stawia, czyli np. przed „ale” czy „że”.
Literówki również się zdarzały, ale wiem, że ciężko je wyeliminować.
Akcja za szybko gna. Mogę to usprawiedliwić tym, że jest to pamiętnik, więc nikt nie będzie bawił się w długie opisy.
Opowiadanie byłoby jednym z lepszych, gdybyś postarała się usunąć te błędy, które wymieniłam powyżej.
Eir, może „gwara” to ładniejsze określenie na tzw. „język nieoficjalny”, czyli taki, którego można się spodziewać po marynarzach, a w szkole (ze zrozumiałych względów 😀 ) go nie uczą… A co do „wihajstrów” to… no wiesz, dysleksja i takie tam 😉
W tym opowiadaniu toczą się dwie wojny: II Wojna Światowa i V Wojna Przecinkowo-Spacjowa. Pierwsza się skończyła, druga POWINNA już dawno.
Dorwałam kilka powtórzeń, ale… chrzanić je! Opowiadanie jest świetne i czyta się je z przyjemnością, wiec po co dalej się czepiać?
Chełbia modra! 😀
Taak wiem że brakuje przecinków, ale ja raczej zapominam że istnieją. Niewinne statki były sarkazmem co do II Wojny Światowej. Wiem, że mam wisielczy humor. A wihajsterki to mooja poczta jak napisałam przez h to podkreślało.
P.S. Przepraszam jeśli zabrzmiało jak usprawiedliwienie
Hah, em, no, dziękuję za dedykację. 😉
Co do błędów, to wszystkie wymieniła już Eir (jak zwykle ;D). Mnie osobiście Hypnosium bardzo się podoba – super pomysł i dobre jego „prowadzenie”, o ile tak to mogę nazwać. Mam nadzieję na szybkie pojawienie się CD.
Według mnie SIOSTRZYCZKO powinnaś pisać książki nie w formie takiego pamiętnika. Chyba lepiej by ci takie wychodziły-moim zdaniem.
PS.I LOVE YOU XD.
Super!!! 😀 Mi się podobało i to bardzo. Błędów nie widziałam, pewnie dlatego, że sama robię sto razy więcej i ich nie dostrzegam. Napisz szybko cd, plis!