Dedykuję to Eirenie- mam nadzieję, że się poprawiłam, bo naprawdę się starałam tym razem. 😀
Postanowiłam wejść do środka. Nie spodziewałam się wizyty, akurat tego konkretnego boga. Gdyby to była na przykład Atena, to nie zdziwiłabym się. Ale kiedy ujrzałam jego byłam zaskoczona. Leżał rozwalony, że tak się wyrażę, zrelaksowany i wyluzowany.
Bo to był… Hermes. Bóg złodziejaszków, ojciec naszych ukochanych braci: Conora i Travisa.
– Witaj…- powiedziałam zmieszana i nieco czerwona na twarzy.- Przepraszam, że tak wprost, ale co Cię tu sprowadza?
– Przyszedłem do ciebie. Żeby Ci pomóc. W tej twojej misji, znaczy się…- dodał wstając z kanapy, otrzepując z kurzu marynarkę i uśmiechając się w ,,Travisowy” sposób.- Jeśli oczywiście chcesz…
– Ależ oczywiście! To zaszczyt…- powiedziała nieco zaskoczona i zdziwiona Amandla.
– Widzę, że jesteś nie pewna. Nie ufasz mi. Właśnie, najprawdopodobniej rozmawiałaś ze swoją matką… Afrodytą, prawda?- Zapytał rozgoryczony.- Nie myśl proszę, że to ona mnie tu przysłała. Przyszedłem tu tylko i wyłącznie z własnej woli, bo chcę Ci pomóc. Przyczyna jest bardzo prosta: Ty i Twoja bliźniaczka Piper jesteście BARDZO ładne- powiedział, a Amandla ze zdziwienia spadła z krzesła na którym usiadła podczas jego monologu.
– CO?! Stwierdziłeś właśnie, że jestem ładna, czy coś mi się przesłyszało?- spytała zdegustowana córka Afrodyty, powoli podnosząc się z ziemi.- Muszę Cię zmartwić: OBIE jesteśmy zajęte, jasne?- stwierdziła, ale natychmiast tego pożałowała. Powiedzieć coś takiego do boga? To było co najmniej lekkomyślne.
– Dobrze, rozumiem. Ale daj znać jak nie będziecie, dobrze? Dobra, dobra żarcik- stwierdził widząc jej piorunująco groźną minę.- Ok, mam dla ciebie prezent, podejdź do mnie proszę.
Pełna uprzedzeń Amandla podeszła powolutku do ojca kawalarzy i patrona podróżników.
– To jest gwiezdny pył. Dostałem na urodziny od Selene. Pozwala przenieść się w dowolne miejsce na Ziemi w kilka chwil. Jest jednak jeden problem: ta ilość wystarczy tylko na przelot w jedną stronę dla dwóch osób. To jest ta komplikacja. Sądzę, iż mogło Cię to zainteresować.- Kontynuował.
– Dwóch? Ale co z Piper?
– To chyba jasne: Nie może jechać z wami, ale powinna. Wydaje mi się, że tu właśnie pomoże jej wiara w ciebie, o której mowa w przepowiedni. Nie sądzisz?- Wtrącił się niespodziewanie opiekun herosów. Jego głos był przepełniony obawami.
– Więc moja siostra nie jedzie?…- zapytała zdziwiona Amie, próbując ukryć radość, ale nie za bardzo jej to wychodziło.
W głowie córki Afrodyty toczyła się wojna myśli. Może jednak nie powinna przyjmować misji? Zastanawiała się gorączkowo. To chyba był zły pomysł… Jednak po chwili powiedziała sobie: – Nie czas teraz na to, trzeba kontynuować co się zaczęło- i chociaż była przerażona, wyciągnęła ręce po gwiezdny pył, o złotym kolorze.
Po tym jak podziękowała Hermesowi, bóg oddał się rozmowie z Chejronem, a ona wyszła z Wielkiego Domu, trzaskając – chociaż mimowolnie – drzwiami.
Otwierając wejście do różowego, wyglądającego jak z plastiku, domku numer dziesięć, Amandla czuła się przede wszystkim zmęczona. Marzyła tylko o ciepłym łóżku, chociaż nie chciała, by następna doba nastała.
Weszła pod prysznic słaniając się na nogach i mówiąc sobie: – O ile mogę, nigdy więcej nie poprowadzę misji. Nigdy…- przerwało jej ziewnięcie.
Nawet nie pamiętała, kiedy wgramoliła się do łóżka. Była wykończona, miała wrażenie, że ten dzień nigdy się nie skończy. Miała ambiwalentne uczucia: z jednej strony chciała już końca tego dnia, a z drugiej nie chciała początku następnego, oznaczającego początek pierwszej i miała nadzieję ostatniej misji prowadzonej przez nią. Źle było jej z tym, iż Rachel będzie od niej uzależniona i to właśnie ona może przyczynić się do jej śmierci, śmierci jedynej od stu lat, żywej Wyroczni Delfickiej.
Wtedy zasnęła. Jak wiadomo herosi nigdy nie mają miłych snów, a ten nie stanowił wyjątku od reguły.
Sny są odlustrowaniem tego, nad czym rozmyślamy, toteż jej mara stanowiła migawkę wydarzeń dzisiejszego dnia, ze szczególnym uwzględnieniem umierającego Daniela, oraz rzymskiej siostry. Leżąca na ziemi Lisy też wyglądała bardzo upiornie, z rękami i nogami rozłożonymi na boki, niczym u szmacianej lalki.
Jednak najgorszy z nich stanowił ,,grande finale”*.
Amandla stała w wielkiej, wysokiej, szklanej rurze. Wokół pojemnika leżały zwłoki, wszystkich herosów i ludzi, których kochała. Daniel, Lisy, Piper, jej ojciec. Chejron, Afrodyta i reszta bogów. Oraz co najważniejsze, przynajmniej połowa obozu herosów, martwa, lub zbyt ciężko ranna by przeżyć.
Kiedy mieszkanka domku numer dziesięć, obudziła się, była cała zlana potem.
Dręczyły ją obrazy z niedawno zaznanych koszmarów.
Przejrzała się w lustrze. Wyglądała niczym zombie, przed jedzeniem. Postanowiła się wykąpać. Nalała wody do wielkiej wanny sprezentowanej przez matkę. Dolała jakichś olejków, które wywołały u niej poczucie otępienia.
Zanurzyła się po szyję w pachnącej wodzie. Była zrelaksowana, oraz szczęśliwa, że wreszcie może trzeźwo myśleć, a nie jest tak zmęczona jak była wczorajszego wieczoru.
Uśmiechnęła się, ale przypomniała sobie o okropnościach doznanych wczorajszego wieczoru.
Dzisiaj wybierała się na misję. Wyszła z łazienki, ubrała się i poszła do Wielkiego Domu porozmawiać z Rachel. Wpadła na nią w drodze:
– Am, stało się coś strasznego…- powiedziała Wyrocznia.
TO BE CONTINUED
ALBO
CIĄG DALSZY NASTĄPI
*wielki finał
Pozdrawiam, Annabeth1999. Mam nadzieję, że nie znaleźliście za dużo zbędnych powtórzeń. 😀
Fajne!!! nie mog się doczekać tego CDN!!!!!
Czasami dobrze, a czasami źle zapisujesz dialog.
„Po tym jak podziękowała Hermesowi, bóg oddał się rozmowie z Chejronem, a ona wyszła z Wielkiego Domu, trzaskając – chociaż mimowolnie – drzwiami.”
Coś mi nie pasuje z tym zdaniem. Moim zdanie lepiej by brzmiało: „Po tym jak podziękowała Hermesowi, bóg oddał się rozmowie z Chejronem, a ona wyszła z Wielkiego Domu, mimowolnie trzaskając drzwiami.”
„Wokół pojemnika leżały zwłoki, wszystkich herosów i ludzi, których kochała”- na kiego grzyba przecinek po „zwłoki”?
„Wyglądała niczym zombie, przed jedzeniem”- to samo co powyżej.
„Była zrelaksowana, oraz szczęśliwa, że wreszcie może trzeźwo myśleć, a nie jest tak zmęczona jak była wczorajszego wieczoru”- po co przed „oraz” przecinek?
To tylko kilka przykładów błędów interpunkcyjnych, które popełniasz. Nagminnie nie rozdzielasz przecinkiem zdań z imiesłowami.
Rachel nie była jedyną żyjącą od stu lat Wyrocznią. Hades spotkał się z jedną Wyrocznią, gdy matka rodzeństwa di Angelo zginęła. Wtedy trwała II Wojna Światowa, która trwała od 1939 roku do 1945 roku, więc akcja twojego opowiadania musi dziać się w latach 40. XXI wieku.
Nie jestem pewna, ale chyba nie istnieje słowo „odlustrowanie”. Dlatego więc polecam używać słów typu: odbicie, odwzorowanie, odzwierciedlenie.
Według mnie dialogi są sztuczne, bez emocji, a opisy mało barwne.
Może jestem surowa, ale takie jest moje zdanie i go nie zmienię. Gdybym miała wstawić ocenę za to opowiadanie, w dzienniku widniałaby trójeczka.
Cudo! Rzeczywiście trochę dużo błędów, ale ja sama je popełniam więc nie będę się czepiać;) Fabuła super!
A tak z całkiem innej beczki, jak się dodaje opowiadania, bo nie mogę tego nigdzie znaleźć. Plis, napiszcie.
Niebieskooka, opowiadanie wysyłamy na adres mailowy: percy@percyjackson.pl i czekamy na publikację opowiadań na blogu.
Mam nadzieję, że pomogłam. 😀
Mi się bardzo podabało. Fajne, dobrze opisane i w ogóle takie … Dobre
Mam pytanie. Skąd Selene wzieła gwiezdny pył? Z tego co wiem ona była bognią księżyca . Mi osobście bardzo sie podoba. Czekam na CDN.
Świetne, siostrzyczko :D. Gdzie w Tobie się mieści tyle talentu? Oddaj trochę! 😛
Annabeth999 pomogłaś bardzo, dzięki;)
Jednego nie rozumiem: dlaczego jakaś inna bohaterka opowiadania opisuje to co przeżywała druga? Może jej zajrzeć do głowy, czy jak? A może to ty jesteś tym narratorem, więc wiesz wszystko? Odpowiedz mi proszę, bo mnie trochę denerwuje jak w narracji pierwszoosobowej występują dokładne opisy uczuć innych osób.
Ps. Jeśli już kiedyś to wyjaśniałaś to z góry mówię, że nie czytałam poprzednich części, więc nie wiem. Po prostu nie jestem na blogu od tak dawna.
A! Jeszcze jedno! Dlaczego bohaterzy wyruszają na misję dopiero a piątej części? Byłabym bardzo wdzięczna, gdybyś mi to wyjaśniła.
Bo chciała rozwinąć akcję? -.-
Przecież w książkach bohaterzy nie udają się OD RAZU na wyprawy, nie walczą OD RAZU z wrogami, najpierw musi się zawiązać akcja – tak się poprawnie pisze!
Widzisz tu jakiś problem? Bo ja nie.
Nie widzę problemu – po prostu chcę wiedzieć.
Oh! Przyznaję się do błędu! Teraz jak to przeczytałam to rzeczywiście brzmi jakbym miała jakieś pretensje. Sorry! Pytałam się z czystej ciekawości.