Zaciekawiło??? Uważam że ta część jest nieco lepsza od poprzedniej
Dźwięk dotarł do mnie jeszcze zanim w pełni odzyskałam świadomość. Otworzyłam oczy i powoli ziewnęłam. Przy moim łóżku leżała Alien wlepiając we mnie swoje spojrzenie. Miejsce nie wyglądało zachęcająco. Obdrapane ściany z których łuszczyła się farba koloru starej klatki schodowej. Łóżko było metalowe i podobne do tych wszpitalu. Miało kółka a pościel była dosyć sponiewierana. Być może kiedyś była biała ale teraz nie wyglądała na taką a przede wszystkim czystą. Podobnych łóżek było sześć poustawianych wzdłuż ścian. Stały tu też dwie stare, drewniane szafy oraz szafka przy każdym łóżku. Na mojej szafce leżała biała bluzka, jedna z takich co się nosi na apele tylko bardziej staroświecka i czarna spódniczka z zakładkami oraz podkolanówki. Wtedy moją uwagę przykuło coś jeszcze, na ubraniach leżała drobna karteczka, napisana kaligrafią. Odczytanie zawijasów i błędów ortograficznych zajęło mi kilka chwil.
Liso Caroline,
Witamy w Domu Dziecka. Te ubrania będziesz mósiała nosić w karzdy dzień. W szafce masz jeszcze jedno taką parę. Zabrałyśmy kilka pożytecznych żeczy z Twojego plecaka. Musisz dzielić się wszystkim co masz z nami. Nie wolno ci samej opuszczać pokoju. Lepiej się nie spuźnij na lekcję z krzykaczem w sali 13 zaczyna się o 9:00.
Twoje wspuł lokatorki Milenia i Karolina ;)
Ooo, nie. Dom dziecka. I jeszcze jakieś niedorozwinięte towarzystwo. Spojrzałam na ubrania. Chyba lepiej je załozyć. Po wewntrznej stronie drzwi szafy znajdowało się lustro. Włożyłam tą sztywną garderobę i przejrzałam się. Całkiem mi dobrze w spódnicy. Spojrzałam na zegarek. Pięknie! Pięć po dziewiątej.
-Zaczekaj!- rzuciłam do wilczycy.
Wybiegłam szybko i zaczęłam rozglądać się po staroświeckim holu. Drewniane boazerie rzeźbine co jakiś czas w misterne wzory, ciągnęły się wzdłuż całego korytarza. Nie był tu żadnych sal tylko pokoje. Przebiegłam schody zgrabnymi susami i zobaczyłam ją, salę 13. Nie myśląc zbytnio nacisnęłam klamkę i wbiegłam do sali. Wszystkie spojrzenia powędrowały ku mnie. Sala również była okropnie staroświecka. Podłużne ławki z wycięciami na kałamarze, niewygodne krzesła, brrr. Nauczyciel miał długi płaszcz Koszulę i spodnie na kant. W ręku trzymał długą drewniana linijkę. Jego gęste czarne wąsy wyglądały nieco przerażajaco w połączeniu z smolistymi oczami. Przy tablicy stała mała gdzieś 7-letnia dziewczynka z zapłakanymi oczami. Cieniutkie brązowe ogonki, opadały jej na ramiona. Odwrócił się do niej. Mała wyciągnęła niepewnie czerwone ręce i zachlipała ponownie. Mężczyzna uniósł linijkę i zrozumiałam wtedy co chce zrobić. Dziewczynka spojrzała na mnie zielnymi oczami.
-Nie!!!- ryknęłam bezmyślnie.- Bije pan bezbronne dziecko?!
-Caroline!!! Czy ty wiesz co to znaczy dyscyplina?!- Podszedł do mnie i szarpnął mnie za włosy. Nie drgnęłam.
-A czy pan wie co to znaczy przemoc, wobec dzieci?!- Wrzasnęłam mu prosto w twarz. Troche mnie poniosło, bo nigdy nie uważałam tej paplaniny nauczycieli o przemocy za pomocną. ADHD czasem nie pomaga.
-Caroline! Wyciągnij ręce! Odbędziesz karę za Adellę!- odrzekł z mściwym uśmieszkiem.
Uniósł linijkę a ja poczułam coś dziwnego w żołądku. Moc. To jedyne okreslenie tego co czułam. Wzniosłam ręce i skierowałam na nauczyciela jednym, błyskawicznym ruchem. Zamarł na chwilę, widząc pewność i zemstę w moich oczach. Z dłoni zaczęła mi się wydobywać delikatna, perłowa mgiełka. Oplotła nauczyciela kilkoma wąskimi pasmami. Opadł bezwładnie na ziemię.
-Czy on nie żyje?- spytała mała dziewczynka.
-Śpi- odparłam najspokojniej jak umiałam.
Klasa zaczęła wrzeszczeć i wariować. Nie dziwiłam im się. Też bym szalała przy pierwszym dniu wolności.
-We don’t need no education.
We don’t need no thought control.
No dark sarcasm in the classroom.
Teachers, leave them, kids, alone.
Hey, Teacher, leave us, kids, alone!
All in all you’re just another brick in the wall.
All in all you’re just another brick in the wall.* – Zanuciłam pod nosem piosenkę zespołu pink Floyd.
-Lepiej chodźmy- Zwrociła się do mnie siedmiolatka z czerwonymi rękami.
Spojrzałam na nią. Miała na sobie takie samo ubranie jak ja i cała reszta dziewczynek.
-Idź weź swoje rzeczy, zapakuj je w reklamówkę albo coś- mruknęłam
Zrobiła wielkie oczy.
-W co???
Zapomniałam. Nie mają pewnie reklamówek.
-W torebkę. Spotkamy się przed wejściem- poprawiłam się.
Wzruszyła ramionami i pobiegła korytarzem w bok. Zawróciłam do swojego pokoju. Przed drzwiami stały trzy dziewczyny i zaglądały przez dziurkę od klucza. Sięgnęłam do klamki ale jedna złapała mnie za rękę. Była całkiem ładna i miała okrągłe okulary ale pasowało jej to do twarzy.
-Lepiej tam nie wchodź- powiedziała
Prychnęłam i otworzyłam drzwi.
-Cześć Alien- rzuciłam z przekąsem- nie musisz ich wpuszczać.
Wilczyca spojrzała na mnie niepewnie.
-Pomóż, mi szukać moich rzeczy. Proszę- poprosiłam.
Wyciągnęłam z szafki swój plecak i sprawdziłam czego brakuje. Nie było tam nic oprócz jedzenia, wody i kilku innych rzeczy. Otworzyłam szafy. Moje rzeczy były porozrzucane po wszystkich półkach. Zaklęłam po grecku i zaczęłam przerzucać zawartość szaf. W końcu z nie małą pomocą Alien pozbierałam cały swój majątek. Na szczęście nikt nie tknął miecza Akteona i sztyletu. Przypięłam sobie sztylet, zasznurowałam ochraniacze na przedramiona. Chwyciłam jeansy i top założyłam plecak i pomaszerowałam do łazienki dziewcząt. W kabinach nie było zamków więc poprosiłam Alien żeby popilnowała drzwi. Przebrałam się z powrotem w swoje ciuchy ale zabrałam tamte ze sobą. Może się kiedyś przydadzą? Wyszłam gwałtownie z WC i zbiegłam do drzwi wejściowych. Widok na dziedziniec mnie zamurował. Kamienice, jak zawsze staroświeckie. Zniszczona kostka brukowa a po ulicy jechała… furmanka. Z sianem. I koniem. Ojć. W trochę dawnych czasach wylądowłam.
-Eeee prowadź – spojrzałam błagalnie na małą dziewczynkę.
-Dobrze. Nazywam się Sara. Sara Adelle. -Spojrzała mi w oczy.
-Jestem Lisa. Lisa Caroline. – odparłam.- A to jest Alien.-Wskazałam na wilczycę.
-Nie gryzie?- spytała.
Waż słowa, dziecko.- Przemówiła w moim umyśle Alien. Najwyraźniej Sara też to usłyszała. Skuliła się w sobie i więcej nie odezwała. Wsiadłam na wilczycę (za jej prośbą). Zapadał zmrok. Mijaliśmy sklepy w starym stylu, kamienice i inne ładne zabytki, aż doszliśmy do obrzeży mi. Sasta. Stało tam niewielkie gospodarstwo. Wkroczyliśmy po cichu do stodoły i ułożyliśmy na sianie. Nagle coś trzasnęło i koło mnie wylądowała mała paczuszka. Otworzyłam ją prędko i wyciągnęłam z niej swój pamiętnik który straciłam dwa dni temu. Oprawiona w skórę mała książeczka do której wpisywałam daty i notatki z minonych podróży.
-Który dziś mamy?- spytalam Sarę.
-10 lipca – odparła.
-Którego roku?- Zawzięcie notowałam w pamiętniku.
– 1940 – odparła.
-Co?! – ołówek wypadł mi z ręki.- Jesteśmy w Anglii?!
-Tak a co?
-Wiesz w ogóle co to znaczy?! Dziś rozpocznie się Bitwa o Anglię!!!
Jakby na potwierdzenie moich słów gdzieś rozbrzmiał huk bomby i syreny ostrzegawczej.
-Dobra Alien! Spadamy stąd. Jak przemieściłaś się razem ze mną? Powiedz to Sarze.
Wystarczy trzymać się mocno kiedy Lisa zasypia – odparła krótko wilczyca.
–Uspokój się. Rozluźnij. –powtarzam sobie w myślach- Zaśnij.
Bomby wybuchają coraz bliżej i dalej. Słychać odgłos strzelania. Któryś z samolotów spadł na ziemię robiąc ogromny hałas. To jest dla mnie jak kołysanka. Zaśnij- powtarzam sobie jeszcze raz.
CDN.
*My nie potrzebujemy edukacji.
Nie potrzebujemy kontroli umysłów.
Ani mrocznego sarkazmu w klauczyciele, zostawcie te dzieci w spokoju.
Hej, nauczycielu, zostaw nas, dzieci, w spokoju!
W sumie jesteś tylko kolejną cegłą w murze.
W sumie jesteś tylko kolejną cegłą w murze.
Zgadzam się, ta część jest o wiele lepsza od poprzedniej. Szczególnie podoba mi się duża ilość opisów, rzadko kiedy się o nich pamięta, a tyle dobrego w noszą do opowiadania… Ciągle powtarzasz w nich tylko czasownik „być”, a przecież można go zastąpić tyloma innymi słowami – jak np. „znajdować się” albo „stać”… 😉 No i w ostatnim akapicie znów przeskoczyłaś z czasu przeszłego na teraźniejszy. I to tyle mojej „krytyki”.
Ogólnie opko jest świetne. Dużo się dzieje, dzięki czemu czytelnik się nie nudzi. Boski pomysł z cofnięciem się do przeszłości – hah, reklamówki. ;D A więc, podsumuwując – masz genialny pomysł, który bardzo dobrze realizujesz, i oby tak dalej! Czekam na CD.
WE DON’T NEED NO EDUCATION! XD
*wnoszą
OŁŁŁ JEEEE! Nareszcie w Twoich boskich opowiadania zagosciły opisy. ^^ Chciałabym ich jeszcze wiecej ale jest gud 😉 Cofnięcie sie w czasie! Omnomnomnomnomnomnom <3 Zaskakujesz coraz lepszymi pomysłami. Akcja nadal gna, ale przynajmniej nie tak jak w poprzedniej części. Biedne dziecko… Po co sie z nim kłociła? Po co użyła mocy? Takiemu to w zeby! W koncu i tak jak zasnie znajdzie sie gdzie indziej :p Reklamuffki! XD
Super! Super opko
Błędy są, szczególnie literowe, ale za cegiełki WSZYSTKO wybaczę 😀
Geniusz. Nie wiem co powiedzieć a raczej napisać. 😀 Zazdroszczę talentu 😉
YYyyy… TALENTU???!!!!! MI tu opowiadania przed oczami stoją i ja mam mieć talent??? POmysł… Ale talent?!! Bez przesady 😀
Mi się podoba. Dobre zrównoważenie dialogów i tekstu.