Do sali szpitalnej wpadają lekarze. Momentalnie budzę się na krzesełku i widzę na ekranie, że mojemu dziadkowi zanika puls. Oczy zalewają mi się łzami gdy widzę jak ci ludzie reanimują go. Dwie pielęgniarki wypraszają mnie na korytarz. Jedna, o imieniu Mary, zostaje ze mną. Przytula mnie zastępując zapracowaną teraz mamę.
Wszyscy mnie tutaj znają. Ile razy nie trafiałam tu na kontrolę po wyjściu z płonącego budynku? Ale teraz to nie o mnie toczy się gra. Podnoszę głowę i zauważam dwie czarne plamy od tuszu na ramieniu pielęgniarki.
-Prze….-nie zdążam dokończyć zdania bo lekarze wychodzą właśnie z Sali dziadka.
Jeden z nich trzymał jego pas, z którym się nie rozstawał. Wstaję do nich.
-Panno Valdez. Niestety przegraliśmy. Trzymał się długo. Na stoliku leżało to z twoim imieniem-mówi, wręczając mi żółty pas z mnóstwem przegródek z którego dziadek wyjmował mi cukierki w dzieciństwie.
Zaprzeczam samej sobie, że to się nie zdarzyło. Patrzę na rzecz budzącą miliony wspomnień i uciekam w stronę domu. Mimo odległości dobiegam tam dość szybko. Zamykam się w garażu w którym dziadek majsterkował i głośno szlocham. Nie wiem co nas zaatakowało, ale przyrzekam sobie, że zemszczę się. Przypominam sobie słowa dziadka, które powiedział mi w karetce i zaczynam pisać coś na kartce. Następnie idę do pokoju. Pakuję tam plecak. Jest w nim portfel, legitymacja, trochę czekolady i kilka koszulek na zmianę. Spinam swoje brązowe, falowane włosy w koński ogon i zakładam pas. Jest dla mnie lekko za duży, ale nie zwracam na to uwagi. Biorę bluzę i wychodzę z domu. Na drzwiach zawieszam napisany w garażu nie staranny nekrolog. Głosi on”
„Świętej pamięci
Leo Valdez
Żegna kochająca wnuczka. „
Wzdycham ocierając ostatnią łzę.
Jestem Johana Valdez. Mam piętnaście lat. Mój dziadek został zabity przez ohydnego potwora. Na łożu śmierci wysłał mnie on do Obozu Herosów…
Wszystko świetnie, fajny pomysł. Ale jest cos za co mam ochotę Cie zabić i zjeść! ZABIŁAŚ MOJEGO KOCHANEGO MĘŻA! ;_; Jesli napiszesz ze miał dziecko z Hazel to ide Cie szukac!
Nie martw sie. Ja tez jetem przeciwniczka Hazel. Ale jak to ktos powiedzial „czasem musza zgunac niewinni (…)”
Dobrze, ale Leo ma byc z Reyna lub inna dziewczyna ktora bedzie rownie zaje***! Hazel nie jest zła ale nie dorasta do stop mistrzowi Leonowi <3
W sumie to kto był jego żoną nie miało być takie ważne, ale myślałam o kimś innym. Powiedziałabym ci, ale może inni tego nie chcą xD
naprawdę fajne, ale uważaj bo w 7 i 6 linijce dałaś 2 razy cudzysłów
Sorry. Problemy ze stara klawiatora xD
Fajne 😛 Jest super Ej a czy główna bohaterka będzie herosem ???? Raczej nie noooo bo Leo i ktośtam a później jego syn/córka z bogiem/boginią??? Chyba nie… No ale i tak jest super
A mi wlasnie bd chodzilo o ten problem. Ale zmuszasz mnie do rozgadywania sie xD
. Ale zmuszasz mnie do rozgadywania sie xD
Wow, zakoczyłaś mnie! Nie spodziewałam się wnuczki któregoś z bohaterów książek Riordana, ewentualnie córka… Ale WNUCZKA?! Ogromny plus za oryginalność! No i ogólnie prolog jest bardzo dobrze napisany – są opisane uczucia, przemyślenia, czyta się szybko i przyjemnie. A to może tylko zapowiadać równie dobrą część 1. Więc czekam na nią ze zniecierpliwieniem! 😉
takie genialne i suuuuuuuuper prosze pisz kolejne. Johana jest wnuczką Leo?
Nie wiem, co wy w tym Leonie widzicie… ale ok., wasza sprawa.
A formy się nie czepiam- to, że piszesz w czasie teraźniejszym i w pierwszej osobie nie sprawia, ze zwalasz od p. Collins.
Zdziwiłabyś się, jakbym Ci powiedziała, ile osób oprócz Ciebie to praktykuje 😀
no rozumiem, ale z własnego doświadczenia wiem, że lepiej jest powiadomić innych 😀
😀
😉 zapowiada się fajnie pisz dalej 😉
mam łzy w oczach. ‚Jak to?! Mój kochany Leo umarł?! Przecież on m być nieśmiertelny!” Genialny pomysł ale uduszę cię jak rozwalisz to opko o potomkach Leo 😉
Pozdrawiam i gratuluję odwagi, talentu, pomysłowości oraz twórczości 😀
Świetny tytuł tak a propos. Napisz szybko równie świetny cd