Dedykuję to mojej przyjaciółce Oliwii. Dedykuję to również, wszystkim, którzy w tym roku piszą jakieś olimpiady, albo egzaminy. Powodzenia życzę wam wszystkim. 😀
Niedawno dowiedział się, co tak naprawdę się wtedy stało.
Nie zamierzał płakać, ani rozpaczać.
Bo to nie miało sensu.
– Czemu?- Zapytasz ciekawy.
– Bo, kiedy jest tym, czym jest nie ma nad czym się smucić.
Można tylko czekać.
Czy to pomoże?
Sam nie wiem.
Zapewne nie.
Dla niej nie ma już ratunku.
Ponieważ? Ona… ona… została potworem.
Kiedyś była heroską, moją dziewczyną.
Kochałem ją ponad życie.
Teraz już nie mam czego kochać.
Bo kocha się: nie ciało, nie rozum, nie serce, nie wygląd, nie osobę.
Tylko… duszę.
Ona takiej JUŻ nie ma.
Nie mogę, więc odczuwać co do niej uczucia zwanego miłością.
Mogę ją tolerować.
Znosić.
Nawet lubić…
Ale miłością jej darzyć nie potrafię.
Już nie…
Miała czarne włosy, których końcówki farbowała na czerwono. Oczy też były koloru czarnego. Nieprzeniknione. Wszyscy bali się tego. Wydawało się, że te oczy pragną Cię skrzywdzić, zadać ból. Jak najwięcej bólu.
Teraz jej nie widuję.
Bo jak tylko ją widzę chce mnie zabić.
– To dla niej złe- tak powiedział mi Chejron. Stary dobry, łaskawy centaur.
Nie dla mnie.
Zakazy są po to by je łamać.
Słyszałeś o tym?
To moja zasada numer.
Więc postanawiam ją odwiedzić.
W imię dawnego uczucia.
Bo kiedyś… kiedyś… była moim oczkiem w głowie.
***
Odtrącam ciężkie drzwi izolatki.
I zauważam JĄ.
Chociaż nie chcę.
Rzucam się na nią.
Bo we mnie uczucie nie zgasło… nigdy nie zgaśnie.
Tak już jest.
Chcemy tego, czego mieć nie możemy.
Rzucam spojrzenie w oczy, mojej byłej ukochanej.
Widzę w nich dzikość.
Nie są czarne, ale czerwone, niczym końcówki jej włosów.
Bo to już nie ona- staram sobie wmówić.
Bezskutecznie.
Odkąd stała się empuzą, nie powinienem jej kochać.
Jednakże…
Żar ambiwalentnych uczuć mnie powala.
Słyszę krzyki.
Dopiero potem uświadom sobie, że to ja.
Zaciska swoje smukłe dłonie na mojej szyi.
Wiem, iż to mój ostatni widok.
Rzucam ostatnie, rozpaczliwe spojrzenie w jej oczy.
Wydaje mi się nie ugięta.
Mimo to czuję, że bardzo rozluźniła ucisk na moją tętnicę.
Całuje mnie.
A ja odwzajemniam pocałunek, bo uczucia nie gasną…
Wbija kły w moją wargę, a ja przegryzam jej wargę.
I w ten sposób ja również staję się empuzą.
The end
Spodobało się wam? Mam nadzieję.
Pozdrawiam,
Annabeth1999.
Dzięki za dedykację. XD
Opko jak zwykle piękne. Naprawdę się wzruszyłam. I mimo, że już było opowiadanie o przemianie herosa w potwora, to i tak Twoje jest szczególnie ślicznie napisane. 3-maj tak dalej! ;D
Było? O.o nie wiedziałam.
Nigdy nie czytałam o przemianie herosa w potwora. Zaciekawiłaś mnie początkiem przeczytałam to do końca. Świetne Próbne egzaminy to masakra :/ z matmy przede wszystkim.
Gdyby nie najazd błędów językowych (np. „nad czym się smucić”), powiedziałabym, że jest „SUPER!!!”. A tak musi wystarczyć zwykłe „Super!” Popracuj nad tym, cobym się w przyszłości czego czepiać nie miała!
Świetne. Prawie się popłakałam. Cudnie opisałaś uczucia 😀
Genialne…
Cudo! 😀 Bardzo lubię te twoje dzieła pisane „z enterami” 😉 Są takie dramatyczne, pełne uczuć… Chciałabym tak pisać
Świetne.
Nie mam po co pisać więcej. To bezskuteczne.
Nie będę używać więcej pustych słów, które tylko potwierdzają niesamowitość tego utworu.
Ann, boskie!!! 😀
Tylko koniec… Skojarzył mi się z zamienianiem dobrych wampirów, w złe strzygi… Ale to nie ma znaczenia ;).