Dydykuję to Elli ( za dedykację ), Lexy ( za pochwały ), Angie, współautorce ( za to, że mi pomaga w pisaniu i za to, że po prostu jest ). A i sorry, za to że krótkie, ale następną cześć wyślę szybciej i będzie dłuższa ;).
Wyglądałaby zza okna Forda. Myślałam. O tak, dużo myślałam. Czemu ja? Po co? Dlaczego? Wcześniej nikt nie miał prawa wyściubić nosa zza framugi drzwi sypialni w internacie, a co do piero
na lotnisko i lecieć do Nowego Yorku! I to z jakimś Percym! Oby był przystojny. Wyglądałabym idiotycznie u boku przygłupka! No, ale nie wiem jak powstrzymam tę niepewność… O mój Boże
już dojeżdżamy! Wyglądnęłam na podjazd lotniska i o mało co nie dostałam spazmów. Na lotnisku stały trzy osoby: dziewczyna i dwóch chłopców. Wszyscy razem… okładali meczami pudelka?!
Czy słodkie, malutkie pudelki mają trzy głowy? Nie miałam pojęcia co to było, nawet nie miałam czasu się nad tym dobrze zastanowić, bo zostałam brutalnie wypchnięta z samochodu. Kiedy
wypadłam na mokry chodnik to COŚ ( czego nie można tego nazwać kimś ) mnie zauważyło. Jedyne co mi pozostało to zdać się na intuicję. Przykucnęłam i kiedy to COŚ, a mnie dzieliło parę
metrów, z niewiarygodną jak na mnie gracją, wzbiłam się w powietrze i wylądowałam na jego głowie. Potwór był zdezorientowany tak samo jak ja, ale wykorzystałam chwyt, którego nauczył
mnie dyrektor. Dałam mu w nos, z liścia i kopnęłam w kark. Coś szczęknęło i trzasnęło, a ja byłam pewna, że połamałam mu parę kości. Chłopak z mieczem wykorzystał tę chwilę
nieuwagi i wbił klingę tam, gdzie powinno znajdować się serce.
Potwór rozsypał się w złoty proszek a ja spadłam na moje siedzenie z wysokości ok. 15 metrów.
– To było niezłe, skąd znasz takie sztuczki? – spytał niebieskooki ” pogromca pudli „, podając mi rękę.
– Od dyrektora. – odpowiedziałam podnosząc się.
No to fajnego masz dyrektora. Jestem Percy, to jest Annabeth- pokazał na dziewczynę ze stalowoszarymi oczami- a to Grover. – wskazał na chłopaka ( mogłabym przysiąc, że ich jeszcze przed
chwilą nie miał ) z kulami.
– Jestem Sophie. A to hmmm… satyr – powiedziałam, jedną ręką wskazując chłopaka z kulami, a drugą zamknęłam sobie usta, ” To znowu ta intuicja. Mogłam się powstrzymać, znowu mnie wezmą
za wariatkę!”, ale ku mojemu zdziwieniu Percy zapytał.
– A ty skąd wiesz?
– Intuicja- odpowiedziałam zgodnie z prawdą, ale nie byli zbytnio przekonani- to jedziemy do tego obozu?
– Taak, jasne. Ale… Hej to twoje?- zapytała Annabeth.
” Weź, to jest niezawodna broń. Ochroni cię kiedy ją otworzysz.” powiedział głos w mojej głowie.
– Tak- odpowiedziałam, zastosowując się do rad mojego nowego lokatora, zapięłam naszyjnik z miodowo-złotym słońcem i szmaragdowo-srebrnym księżycem na szyi.
– To chodźmy już. – powiedziałam i ruszyłam w stronę samolotu.
😀
Już to kocham. ♥
Świetne! Uśmiałam się do łez z tym pudlem! Czekam na CD z utęsknieniem, bo coś czuję, że szykuje się kolejne bardzo dobre opko. 😀
hahaa! dawaj CD! znaczy się: proszę, dawaj jak najszybciej CD, bo już nie mam co robić, tylko oglądam „Captain America: Pierwsze starcie” po raz kwadryliardowy.
Hmm zaczyna sie naprawde spoko … uznaje że jestem dziwna i mam zrytą psychike … akurat gdy kompletnie nie mam na nic czasu powruciła moja wena na czytanie … a i nie rozumiem tego słowa „wyściubić”
suuuuper geniusz!!! Serowy na dodatek 😀
Superaśne! Wspaniałe! PUdel 😉 Piszcie szybko następną część
I dzięki za dedykację.
Bardzo fajne, ale akcja gna gna gna gna i gna! Zwojnij trochę żaden potwór cię nie goni!
Ten kawałek o wyściubianiu nosa, chodziło o to, że nikt nie mógł się ruszyć z internatu
Świetne! masz super pomysł na pisanie i czuć, że wszystko jest przemyślane. Niecierpliwie czekam na CD
😀 😀 😀
Świetne! Nie mogę się doczekać cd!
Ludzie, dajcie trochę czasu! Mam ważny sprawdzian więc proszę o cierpliwość!!!!!!!! 😉