[Jane]
Przepraszam bardzo ale czy nikt się już mną nie interesuje? Czy nikogo nie odchodzi to że zostałam tak jakby porwana? Wszyscy na tym świecie mają w nosie że mieszkam w jakimś domku Hermesa (akurat nie mam nic do Hermesa, bardzo go lubię, na lekcjach o mitologii był jednym z najfajniejszych bogów greckich)? A przecież ten przystojny chłopak na stanowczo za dużym psie powiedział że jesteśmy ważne i niebezpieczne.
No świetnie po prostu. A teraz może przestane marudzić i być nie miła.
W domku Hermesa było naprawdę bardzo miło. Dzieci Hermesa i obozowicze, których rodzice jeszcze nie uznali, przyjęli nas ciepło i gościnnie. Dostałyśmy jakieś piżamy i własne łóżka. Przez prawie całą noc siedzieliśmy na jednym z łóżek, popijaliśmy colę i graliśmy w karty. Kilka razy nawet udało mi się coś wygrać ale Ci od Hermesa świetnie grali a raczej świetnie oszukiwali. Żeby nie było że jestem taka święta- też oszukiwałam. No ale mniej.
Jak mam być szczera ta noc spędzona z nimi była jakaś inna. Byli oni otwarci i zabawni. Po raz pierwszy od dawna nie udawałam kogoś kim nie jestem i nie byłam wredna. Tak, też się dziwię że taka potrafię być- miła, uprzejma i mało denerwująca. Miranda, cały czas siedziała obok mnie i cały czas śmiała i żartowała. Czułam, tak jakby nigdy nie było między nami różnicy, jakbyśmy były takie same. W takim momencie chciałam jej powiedzieć jak bardzo ją kocham, ile dla mnie znaczy. Gdyby nie ona nie wiem co by ze mną było. Nie próbowałabym być lepsza od niej wiec w ogóle bym nie robiła nic. Miri, jest dla mnie kimś więcej niż siostrą. Nie wiem jak to określić ale jeżeli jest nazwa na uczucie, którym można dążyć osoba, która jednocześnie cię kocha, dba o ciebie, po prostu jest w twoim życiu i nic nie oczekuje w zamian, to tak mogłabym nazwać Miri.
Kiedy następnego dnia się obudziłam, usłyszałam szepty. Leniwie przeciągnęłam się i po woli, nie spiesząc się otworzyłam oczy.
-Oooo… Mówiłem, że jesteście za głośno. Widzicie, obudziła się- powiedział Connor. Stojąc z wiadrem wody nade mną a za nim jego rodzeństwo.
Oczywiście nad łóżkiem Mirandy stała druga połowa dzieci Hermesa. Travis właśnie miał zamiar oblać moją siostrę wodą ale popatrzył na mnie. Jego spojrzenie mówiło „Nie masz nic przeciwko, żebym ją obudził?”.
Oczywiście dobra siostra odwiodłaby go od tego pomysłu. Cóż, trudno… Ja jednak nie jestem dobrą siostrą.
-Powodzenia. Wbrew pozorom, moja kochana siostrunia umie się mścić- mruknęłam wstając z łóżka i poszłam się ubrać. Kiedy zamknęłam drzwi od łazienki usłyszałam wrzask i tupot czyjś stóp. Zapewne bracia Hood uciekali przed moją mokrą siostrą.
Kiedy się ubrałam poszłam wraz z resztą domku Hermesa na śniadanie. Kasandra, jedna z córek Hermesa, opowiedziała mi co się zdarzyło, kiedy się ubierałam. Mianowicie Miranda przegoniła Travis i Connor kilkakrotnie wokół domku Hermesa. Goniła ich tak długo aż nie wpadła na to by wejść do domu, podczas gdy oni sami biegali wokół budynku, wzięła wiadro z wodą i oblała ich kiedy mijali jedno z okien. Cóż… ja bym to załatwiła inaczej, ale co tam.
Usiadłam przy stoliku obok Mirandy. Czułam się dziwnie i dość nieswojo. Miałam wrażenie, że cały obóz patrzy się na mnie. Widziałam Annabeth, wraz z jej rodzeństwem, Percy’ego, który siedział sam przy stole. Przy innych stołach siedziała mniejsza grupka potężnie zbudowanych dzieciaków. Niektórzy byli lekko usmarowani sadzą, więc najwyraźniej byli dziećmi boskiego kowala, Hefajstosa. Jeszcze inny stolik zajmowały dzieci Afrodyty. Widać było że ich mamusią była bogini piękna i miłości, ponieważ nie sposób było oderwać od nich oczu. Muszę przyznać- jej dzieci są naprawdę piękne.
Podczas rozpoznawania, który stolik, ma którego boskiego rodzica, do Sali wszedł Pan D a za nim przybył Chejron. Zajęli swoje miejsca jednak jeszcze nie siadali.
-Ekhmm. Jak zwykle witam was na naszym obozie tego oto pięknego dnia. Mam nadzieję że będziecie się dobrze bawić i jak najwięcej z was zginie. Przepraszam, chciałem powiedzieć że oby jak najwięcej potworów zginęło z waszej ręki, ale że wiecie że większą nadzieje mam na tę pierwszą część mojej wypowiedzi więc głos oddam Chejronowi- pan D usiadł na swoim miejscu i wyczarował z powietrza puszkę coli.
-A więc mam kilka ogłoszeń. Syn Apolla, który tydzień temu wyruszył na misje wraz z dwójką synów Aresa. Dziś po południu powróci do obozu. Jego misja się powiodła, udało mu się odnaleźć i zabić grupkę potworów w centrum Los Angeles.
Wszyscy obozowicze zaczęli wiwatować, więc też dołączyłam się do owacji.
-To jedna sprawa. Druga jest trochę poważniejsza i bardziej skomplikowana. Jak wiecie wczoraj po obiedzie, Percy wyruszył na króciutką misję zakończoną powodzeniem.
Ktoś z obozowiczów krzyknął:
-Brawo Percy, jesteś świetny!- Inni też krzyknęli jakieś pochwały dla syna Posejdona.
Chejron popukał kilka razy w stół i kontynuował.
-Percy, przyprowadził do obozu dwie nowe heroski, które są tu z nami- mówiąc to gestem dłoni zachęcił mnie i moją bliźniaczkę żebyśmy do niego podeszły.
Powoli podeszłyśmy a na Sali rozległy się ciche szepty.
-Oto Miranda i Jane. Ich mama, Oliwia, którą może niektórzy pamiętają była córką Ateny.
Czułam, że płonę. Nie żebym się wstydziła ale nie lubię jak ktoś o mnie mówi przed innymi.
Niektórzy coś mówili do siebie po cichu inni się do mnie i Miri przyjaźnie uśmiechali.
Kiedy stanęłyśmy obok stołu Chejron widziałam jak cały obóz patrzy się na nas w napięciu. Jakby czekał aż wygłosimy jakąś mowę albo zemdlejemy z wrażenia. Owszem w tym momencie chciałam zemdleć. Wtedy ktoś z domku chyba Dionizosa zapytał:
-Czyli one są heroskami w jednej czwartej?
-No nieźle- nauczyłeś się matmy- usłyszałam szyderczy głos.-Bob, to One. Te wszystkie plotki o tym, że wygnani herosi powstają to prawda. Pragną żeby dorwać je. Bogowie, jaki ty jesteś durny- powiedziała dziewczyna ze stołu Aresa. Chyba była ich grupową.
-Clarisse, proszę cię- nie zaczynaj- uspokoił ją któryś z jej braci.
-A więc jak już wiecie. Wygnańcy istnieją. Percy podczas swojej misji spotkał jedną, która właśnie próbowała zaatakować bliźniaczki. Dla tych którzy nie wiedzą lub nie rozumieją powtórzę jeszcze raz. Herosi, którzy podczas wojny Tytanów stanęli po stronie Kronosa zostali wygnani. Jak wiemy od Nicka, który raz na jakiś czas nas odwiedza, dostali oni przepowiednie, w której ważną role pełnią dziewczęta- Jane i Miranda. Są one córkami Oliwi i boga. Nie wiemy którego ale ich ojciec pewnie niedługo je uzna.
Cały obóz znowu popatrzył się w naszą stronę. Herosi patrzyli się raz na mnie raz na Mirandę.
Też popatrzyłam na moją siostrę. Próbowała się uśmiechać ale widać było że jest równie przerażona jak ja.
-Chejronie, -zaczęłam niepewnie- co to z przepowiednia?
-Rachel powiedz jej- powiedział centaur.
Dziewczyna która dotąd siedziała sama przy swoim stoliku odłożyła widelec i podniosła się z ławy. Uśmiechała się pogodnie. Widać było że wszyscy ją lubią i że jest przyjazna i pomocna. Niektórych ludzi po wyglądzie można ocenić i to trafnie. Wsadziła sobie kosmyk rudych włosów z ucho i podeszła do nas się przywitać.
-Hej, jestem Rachel.
-Czyją jesteś córką? –spytałam. Rachel zaśmiała się jakbym opowiedziała dowcip.
-Śmiertelników- odpowiedziała. To zbiło mnie z tropu. Przecież skoro jest w obozie herosów to któreś z jej rodziców musi być bogiem. A już myślałam że zrozumiałam to wszystko
-Jestem wyrocznią –Rachel chyba wyczuła moje zakłopotanie albo zobaczyła moją minę.
-Jestem ustami ducha wyroczni Delfickiej. Wygłaszam przepowiednie i takie tam.
-Moja droga, powiedz im- powtórzył Chejron.
-A więc, lud wygnańców się jednoczy i powstaje. Ktoś, widocznie któreś z dzieci Apolla przepowiedziało, że przeszkodzić im mogą dwie siostry ale tylko razem. Osobno działając nie stanowią zagrożenia.
– Ojć. Czyli jednak macie z nami mały problemik. A więc co robimy?- spytałam choć wiedziałam, że nikt nie zna odpowiedzi.
-Ale to mogą być każde siostry które kiedykolwiek przyjdą do ich siedziby. Skąd wiadomo, że to my?- spytała Miri.
-Miałam wizje zaraz przed przybyciem Nica z tymi złymi wieściami. Przyśniłyście mi się. To na pewno wy…
-Co było jeszcze w tym śnie?- któryś z herosów zapytał Rachel.
-Ekhmm…-odchrząknęła i popatrzyła się w stronę skąd dobiegło pytanie.-Może to powiem… Eee…Nic, chyba nic ważnego…- zaczęła się tłumaczyć nerwowo bawiąc się swoimi rudymi włosami. Popatrzyła się błagalnie na Chejron.
-Moi drodzy herosi. Wiem, że jeszcze wszystko nie jest dla was jasne ale mam nadzieję że zrozumieliście, że jesteśmy w niebezpieczeństwie. Herosi, którzy stanęli po stronie Kronosa, będą próbować oddzielić od siebie Mirandę i Jane. Dlatego, proponuję aby dziewczęta się podszkoliły.
-Chejronie, czy będzie jakaś misja?- spytała Annabeth zerkając na Percy’ego z nadzieją.
-Nie… na razie nie. Wracajcie do śniadania. To tyle jak na razie.
[Miranda]
Biegłam przez pola truskawek prosto nad zatokę. Miałam łzy w oczach. Chciałam usiąść i rozpłakać się. Wszystko przez ten jeden sen.
Zatrzymałam się i powoli podeszłam do morza.
-Trudno. Stało się…- powiedziałam do siebie. Uśmiechnęłam się przez łzy i pokręciłam głową z niedowierzaniem. – Ale komu to teraz powiedzieć?
-Może mi- usłyszałam znajomy głos. Za mną stała Rachel. –Wiem, miałaś sen, w którym prześniło ci się co stanie się w najbliższej przeszłości. Powiesz mi co takiego?
Dziewczyna podeszła do mnie i delikatnie starła łzy z mich policzków. Była miła. Bardzo miła. Chyba mogę jej zaufać. W mojej głowie fruwało milion myśli. Nie wytrzymałam i wybuchłam płaczem. Jeszcze głośniejszym niż dotąd. Nie, nigdy nikomu tego nie powiem. To będzie moja tajemnica. Nikt oprócz mnie nie będzie wiedział, to uniknę tego. ech, sama siebie oszukuję… To musi się stać. Nie mam szans tego uniknąć…
Rachel stała obok mnie i uśmiechała się delikatnie.
-Nie martw się. Coś wymyślimy. Każdy heros czasem ma takie sny. Nie macie zwykłych snów. Przywykniesz nie długo do koszmarów. Opowiedz mi dokładniej co ci się przyśniło, dobrze?
Nie, muszę to powiedzieć. Ona będzie wiedziała co zrobić. Usiadłam na ziemi a obok mnie wyrocznia.
-Nie wiem…- zaczęłam ale spojrzenie Rachel sprawiło że poczułam do niej pełne zaufanie i zaczęłam opowiadać.
-Stałam na środku areny. Nie tej obozowej. Większej. Dookoła, na trybunach siedziały dziewczyny i chłopcy w moim wieku. Może niektórzy byli trochę starsi a inni młodsi. Walczyłam z kimś. Nie widziałam z kim. To było tak jakbym oglądała film ze swoim udziałem. Wiem, że mój przeciwnik miał bluzkę obozu herosów. Nie widziałam jego twarzy ani długości włosów- przerwałam i popatrzyłam się na Rachel.- Ta osoba była mi bliska. Bardzo bliska. Kiedy tak walczyłam- płakałam. Krzyczałam coś do tej osoby i płakałam cały czas. Płakałam i uderzałam swoim mieczem o miecz przeciwnika. Płakałam… Czułam swoje emocje. Czułam rozdzierający mnie ból od środka. Złamane serce i rozpacz. Nagle klęknęłam i wyszeptałam: „Zabij mnie… Zabij mnie bo ja nie mogę zabić ciebie.”.
Rozpłakałam się znowu. (Wiem, że się powtarzam, ale tego nie da się inaczej opisać) Czemu miałabym kogoś zabijać? Po co? I do tego jeszcze kogoś kogo lubiłam lub nawet może kochałam… Siedziałam na piasku i cała się trzęsłam.
Dziękuję za dedykacje
A wracając do opka: Pamiętaj o przecinkach! Szczególnie w pierwszej części często ich brakowało. Natomiast ,,niemiła” piszemy razem, bo ,,miła” to przymiotnik.Musisz też zwracać uwagę na powtórzenia niektórych słów, np. Hermesa- ,, w domku Hermesa”, ,,ci od Hermesa”, ,,dzieci Hermesa”. Możesz zastąpić je, np. w domku boga kupców i złodziei czy dzieci skrzydłonogiego posłańca bogów.
Ale muszę przyznać, że opko podoba mi się coraz bardziej i nareszcie akcja się rozkręca
dziękuję za radę i pozytywną opinię
Taaaak kooocham too!!!!!!!! Geniusz
Hah, dziękuję. strasznie mi miło.
coraz fajniej piszesz!! dzięki za dedykację
boskie, Ann! masz 5 (czyli moją najwyższą ocenę!)
boskie, Ann! masz 5!
Dziękuję Wam bardzo. bardzo, ale to bardzo poprawiłyście mi humor 😀
Nie wiedziałam, że to nawet jest możliwe, ale z każdą częścią to jest coraz ciekawsze! ♥ Masz talent i to wieeelki! 😀 😉
śmiem wątpić w ten mój wieeelki talent ale dziękuję!!! ^-^
Super! Ja już chyba wiem z kim ona walczyła 😉 , no ale to się okaże czy się myliłam czy nie. W każdym razie opko świetne, a wszystkie błędy wymieniono wcześniej, więc nie mam na co narzekać. Mam nadzieję, że cd pojawi się niebawem i pozdrawiam,
Annie. 😀
Chyba już jutro. 😀
Mam wrażenie, że powinnaś się bliżej zapoznać ze szkolną książką od polaka (pisownia „nie” itd.), bo inaczej ktoś (niewykluczone, że ja) w końcu nawrzuca Ci za głupie błędy. Opowiadanie jest dobre, a one wszystko psują!
Oj tam. mi się strasznie podobało O.O