Po pierwsze- dziękuję wszystkim za komentarze pod częścią pierwszą. Starałam się zadowolić wymagania niektórych i sprawić żeby jeszcze innym spodobało się bardzie niż wcześniej. Takimi osobami, do których komentarzy starałam się zastosować to Lighting, annabeth9999, Annabeth1999, Arachne i Boginka i wam dedykuję ten rozdział. A po drugie, mam nadzieję że błędów będzie mniej choć mam zepsutą autokrekte. Oby wam się spodobało. Pozdrawiam Annabeth24
[Miranda]
Kiedy jechałam taksówką z moją siostrą Jane i Percy’m, który podawał się za syna Posejdona, świat wydawał się jakby bardziej oczywisty. Choć nie, nie oczywisty tylko nagle zaczęłam rozumieć pewne momenty z mojego życia. Na przykład, dlaczego wychowywała nas babcia, dlaczego chodziłam do tak słabej szkoły, choć kilkakrotnie dyrekcja próbowała mnie przenieść. Jane siedziała wpatrzona w okno. Najwyraźniej myślała o tym co ja. Jedną ręką podpierała głowę a drugą ręką bawiła się swoimi włosami. Pomiędzy nami siedział Percy. Przez jakiś czas wpatrywałam się w niego. Nie mogłam się nadziwić ile przeszedł aby ratować przyjaciół i Olimp. Czy ja też będę taka jak on? Fajnie by było. Zaraz jednak w mojej głowie pojawiła się następna myśl. Na pewno chcesz stawać twarzą w twarz ze śmiercią tyle razy? Czy chcę? Może…
Przyjechaliśmy do lasu i weszliśmy na wzgórze, minęliśmy sosnę Thali i skierowaliśmy się do największego z domów. Obóz był wspaniały, ale nie miałam czasu się mu przyglądać, bo byłam zbyt zdenerwowana.
Gdy weszliśmy do środka budynku przywitał nas Chejron, Annabeth i Pan D.
-Proszę, proszę nasze nowe gwiazdeczki- powiedział dyrektor obozu, gdy nas zobaczył.- Czuć, że nie jesteście jak inni.
-Czyli jesteśmy tymi herosami czy nie?- spytała, Jane. Wywróciła oczami i skrzyżowała ręce na piersi. Bezczelnie, jako pierwsza (nie licząc Pana D, który w ogóle nie wstał) usiadła przy stole.
-Moja droga, pozwól, że ci to wyjaśnię- odparł Chejron.
-No mam nadzieje- prychnęła i sięgnęła po jedno z jabłek na stole. Czemu moja siostra nie umie się nigdy zachować w ważnych miejscach?
Kiedy wszyscy usiedli, centaur zaczął nam wszystko tłumaczyć.
– Wasza matka była heroską, córką Ateny. Szesnaście lat temu, po waszym urodzeniu przysłała nam list, w którym pisała, że jest w ciąży. Z bogiem. Nie napisała niestety, z którym z nich. Po waszym urodzeniu odeszła od was żeby nie przyciągać mniej potworów. Mieszkałyście w najgorszej dzielnicy Nowego Yorku, żeby smród tytoniu i alkoholu, choć trochę przygasił zapach dzieci herosa i boga. Choć waszą babcią jest bogini mądrości nie chodziłyście do dobrych szkół, tylko do takich gdzie smród, nie ukrywajmy- mało cywilizowanych i prawych ludzi was ukrył. Same musicie przyznać, że wasi rówieśnicy nie byli zbytnio kulturalni i normalni- odchrząknął i popatrzył się na nas jakby czekał na reakcję.
Słuchałam go z otwartą buzią. Atena jest moją babcią.
– Ale kto jest naszym starym?- spytała Jane, która w ogóle nie przejęła się uwagą o kulturze naszych rówieśników ( choć wyczuwam, że ta uwaga skierowana była też do niej). Nadal jadła jabłko i patrzyła na wszystkich z pogardą. Cóż… niektórzy tak maskują strach i przerażenie.
-Nigdy nie nazywaj boskiego rodzica starym. Bogowie tego nie lubią- powiedział Pan D do mojej siostry.
– A skąd pan dyro to wie?- odpyskowała. Usłyszałam jak Percy szepcze do Annabeth:
-Stawiam trzy drachmy, że zmieni ją w pokrzywę.
-Wchodzę ale stawiam na rosiczkę –odpowiedziała mu jego dziewczyna.
– Moja droga Janet, jestem jednym z bogów i nie lubię jak dzieci nazywają mnie tak.-
Jane zamurowało. Siedziała z pół otwartą buzią i jabłkiem, które zamierzała właśnie ugryźć. Uwierzcie- śmiesznie to wyglądało. Jednak w końcu odzyskała rozum i znów przybrała ironiczny wyraz twarzy.
-Jane, jestem Jane, Panie D. Jest Pan bogiem?
-Dionizos to ja- odparł obojętnie, po czym zwrócił się do Percy’ego i Annabeth.- A ty Peter i Anno, nie myślcie sobie, że nie słyszałem.
Kiedy to powiedział Percy i Annabeth zrobili się bledsi ale zaraz im przeszło. Widocznie nie pierwszy raz podpadli dyrektorowi obozu.
-Pan tak zawsze przekręca imiona?- spytała Jane. Wstała i wyrzuciła ogryzek do kosza. Oparła się na łokciach o stół i co jakiś czas od niechcenia przyglądając się swoim paznokciom.
-Zaczynam cię lubić. Jesteś tak miło bezczelna- powiedział Dionizos, nie odrywając oczu od kart.
-Wracając do tematu, czy mama napisała kto jest naszym tatą?- spytałam.
-Niestety, nie. Ale wasz boski rodzic powinien was niedługo uznać. Zaraz przyjdą bracia Hood- Travis i Connor was do domku numer jedenaście- Chejron już zdążył nam wytłumaczyć jak to jest z tymi domkami. –Ty Percy zostań. Opowiesz nam o tej herosce, która zaatakowała dziewczęta.
Annabeth wyprowadziła nas z Sali w której został Percy z centaurem i dyrektorem.
Usiadłam na kanapie i zaczęłam bawić się ołówkiem, którym szkicowałam budynki przed szkołą. W kieszeni miałam na szybko upchnięte tam szkice. Z oknem było już ciemno ale cały obóz widać było doskonale- las, pola uprawne, coś co przypominało teatr i jakieś inne budynki. W oddali migotała woda w morzu dobijając światło księżyca.
-Cieszę się że jesteśmy spokrewnione- powiedziała.
-Ja też. To prawda, że dzieci Ateny są świetne w architekturze?- spytałam.
-Owszem. A co, czujesz powołanie do tego rodzaju sztuki?
-Jest świetna, naprawdę.- mruknęła Jane.
-A ty masz jakieś zainteresowania?
-Nie- burknęła.
-Wiesz, trudno mi was przypisać do jakiegokolwiek z bogów. Jesteście różne. Macie jakąś wspólną pasję?
-Sport- powiedziałyśmy jednocześnie. Wtedy do pokoju weszli bliźniacy. Przystojni, dobrze zbudowani i z łobuzerskimi uśmieszkami.
-Witam panie- zaczął jeden.-Jesteśmy grupowymi z domku Hermesa. Jestem Travis…
-…a ja Connor.
-Hej. Jestem Jane a to moja siostra Miranda.
-Nie określone wiadomo, że ich matką była córka Ateny- Annabeth poinformowała braci.
-Poważna sprawa- Travis podrapał się za uchem i podszedł do mnie.- Ty jesteś Miranda, prawda?
-Tak. Mnie i moją siostrę jest łatwiej odróżnić niż was.
Podszedł do nas Connor.
-Mamy dla ciebie niespodziankę. –Bliźniacy spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Uśmieszek nie schodził im z twarzy.
No nieźle. Ledwo rozumiem co się dzieje a już dostaje jakieś niespodzianki. Choć chciałam uciec stamtąd z wrzaskiem, pobiec do domu, zamknąć się w swoim pokoju i schować w szafie albo szczelnie opatulić się kołdrą i nigdy nie wychodzić na zewnątrz, uśmiechnęłam się do nich jak najmilej i próbowałam wyglądać na choć trochę tak pewną siebie jak Jane.
-Jaką?- Jakoś samo patrzenie na nich wprawiało mnie w dobry nastrój i chęć do śmiania się.
-No właśnie, jaką? I dlaczego ona ma dostawać na powitanie niespodzianki a nie ja?- spytała Jane.
Connor uśmiechnął się szerzej. Szturchnął łokciem Travisa.
-Popacz bracie, jakie zazdrosna. My tacy nie jesteśmy nie?
-Nieee, w ogóle nie.-Travis popatrzył na brata z politowaniem.
-O jaką niespodziankę chodzi?- spytałam ponownie.
Bracia Hood uśmiechnęli się jeszcze szerzej niż do tej pory.
-Jutro zobaczysz.- powiedzieli równocześnie.
-To teraz może ktoś mi powie gdzie jest mój pokój. Jestem zmęczona- westchnęła Jane poprawiając czarną kurtkę.
-Pokuj? Żebyś się nie zdziwiła, jak zobaczysz nasz domek. Dla ciebie mamy jedno łóżko a dla Mirandy drugie.
-Łóżko. Dostanę tylko łóżko. Czy przypadkiem ten Koń,
-Centaur-poprawiła ją Annabeth.
-Dobra, dobra- Centaur i Dionizos nie próbowali mi uświadomić, że jestem jakaś specjalna? Lepsza i niebezpieczniejsza od wszystkich?
-Po wojnie Tytanów wiele bogów określiło swoich potomków więc w domku Hermesa już są prawie tylko ich dzieci. Więc ciesz się że nie będziesz spać na podłodze- odparł Connor.
Jane warknęła coś i z powrotem usiadła naburmuszona na kanapie.
-Prawdę mówiąc jeżeli wszyscy z mojego domku się zgodzą, mogłybyście mieszkać w domku Ateny. Po tobie Miranda, widać że jesteś jej wnuczką.
-Dzięki, ale wole się nie wyróżniać za bardzo.
-Oj, kochana, nie masz na to szans z taką genologią- powiedział Travis.
-Do jutra Annabeth, na nas już czas.
-Trzymajcie się dziewczyny. Przywykniecie do życia herosów, nie martwcie się- pożegnała nas córka Ateny. W jej głosie słychać było że nie bardzo wierzy w to co mówi ale szczerze nam tego życzy.
Opuściłyśmy Wielki Dom z grupowymi z domku Hermesa, którzy cały czas opowiadali nam przezabawne historie i opisywali innych obozowiczów. W jednym z okien zauważyłam Percy’ego który objaśniał coś Chejronowi i Dionizosowi. Nie słyszałam o czym mówią ale po minach słuchaczy widać było że wieści były bardzo złe…
Mam nadzieję że się wszystkim spodobało. Jak na razie akcja jest trochę mało porywająca ale już w następnym rozdziale (albo jeszcze następnym) pojawi się misja i wtedy mam nadzieję że opko się rozkręci.
Pozdrawiam 😀
kolejne fantastyczne opko od ciebie ale następnym razem nie pisz co będzie dalej!
Jeśli dedykacja była dla mnie (bo nie jestem pewna) to bardzo dziękuję
Dziękuję.
Tak, dedykacja była dla Ciebie- przepraszam z literówkę.
Cudne!!!
Dzięki
Świetne! Bardzo mi się podobało. 😉
A i dzięki wielkie za dedykę… 😀
„Niespodzianki” Hoodów… Me gusta 😀
,,-Oj, kochana, nie masz na to szans z taką genologią- powiedział Travis.”
Długo zastanawiałam się nad słowem ,,genologia”. Chyba odpowiedniejsze byłoby tam słowo ,, genealogia”, bo wydaje mi się, że chodziło o to ich dziwaczne pokrewieństwo, a nie o dziedzinę poetyki Ale być może za bardzo się czepiam szczegółów A ogólnie opko bardzo fajne
dziękuję. tak, chodziło mi o genealogię. przepraszam za przysporzenie kłopotu
Naprawdę to żaden kłopot! Po prostu coś mi nie pasowało w tym zdaniu Jak już mówiłam: za bardzo czepiam się szczegółów
😀
właśnie dostałam „Znak Ateny”. Macie już?
JESZCZE NIE
Dopiero jutro jest premiera oficjalna 😉
W empiku już była <33 Chyba jednak nie jest mi pisane, by nauczyć się do sprawdzianu z chemii. Ciągle pojawia się coś ważniejszego 😀
JEEEEJ! 😀 Mniej więcej taki wydałam z siebie dźwięk (jakbyś jeszcze widziała moją minę xD) kiedy zobaczyłam samą dedykację!Jeszcze nikt nigdy mi niczego nie zadedykował (mam nadzieję w każdym razie że chodziło ci o mnie, bo pominęłaś jedno „n”, ale nie szkodzi :D) .Było genialne, z resztą tak samo jak cz. 1 😉
Tak chodziło o Ciebie . Przepraszam.
Bardzo mi miło, że się podobało 😀
ślicznee !! ;33
dziękuję bardzo :>
Kocham, kocham kocham!!! Świetne 😉