Dla Pallas Ateny i Cassiel oraz Thaliabeth Ultor. Nie wiem czy to jest zabawne, ale… się starałam. To jednoczęściówka.
Chione
“Kiedy się wypełniły dni,
I przyszło zginąć latem,
Prosto do Nieba czwórkami szli,
Żołnierze z Westerplatte…”
Konstanty Gałczyński – „Pieśń o żołnierzach z Westerplatte”.
Bum! Bum!
Trzask!
Broń najnowszego modelu uderza o ziemię.
Na sali słychać krzyk, który odbija się echem od ścian.
Ktoś chwyta się za głowę i upada.
To jego problem.
Nie patrzymy na niego.
Teraz liczy się tylko to, by przeżyć…
Bum! Bum!
Czuję rękę na swoim ramieniu…
Ona chce zacisnąć na nim palce – zatrzymać mnie.
Nie pozwolę!
Wyrywam się i pędzę dalej.
Byle dalej…
Ktoś rzuca broń w powietrze.
O NIE!
Leci wprost na mnie…!
Staję na czubkach palców i… chwytam.
Mam dziki wzrok… Moi wrogowie na pewno uknuli, jakiś podstępny fortel… Na pewno spróbują wyłączyć mnie z walki…
Potrząsam głową.
Gdzie około pół litra potu z moich włosów opada na podłogę.
Oj!
Ktoś się poślizgnie… Ale to jego problem, prawda? Bylebym nie była to ja!
Przerzucam broń z ręki do ręki i podrywam się do sprintu, co chwila odbijając ją od podłogi.
Liczy się KAŻDA sekunda…
Tego co teraz robimy, powinno się zakazać na całym świecie…
W końcu to tylko faule i poniżenie…
To pola kary na Ziemi…
To koszykówka.
Kozłuję zawzięcie.
Wokół zbierają się herosi, próbujący odebrać mi piłkę…
Nie oddam!
Przedzieram się przez tłumek.
Zręcznie wywijam się spod siódemki ciał, unikam lasu rąk i staram się nie zaplątać w nogi swej własnej drużyny…
Bum! Bum!
Gnam. Jednak coś idzie nie tak, jak powinno…
Mia, dziewczyna z wrogiej drużyny wyrywa mi piłkę i kopniakiem przewraca moje trzydzieści pięć kilogramów na ziemię. Niestety waga liczy się w koszykówce…
Ból rozbłyska w całym lewym boku…
Czy ja żyję?
Tak.
A skoro żyję, to będę walczyć!
Podrywam się z podłogi – ku zdziwieniu wszystkich. Łokciem wybijam z rąk Mii broń.
Widzicie, jaką ma głupią minę?
Skaczę pod kosz i bezbłędnie trafiam.
Moja drużyna rzuca się na mnie. Nie jestem pewna, czy ma pokojowe zamiary, szczególnie, że to grupa półbogów z ADHD…
Cofam się do tyłu i uderzam głową o ścianę…
Mmm…
To może ja sobie spokojnie zemdleję?
Mam nadzieję, iż się wam podobało.
PS. Podoba się Wam mój avatar? Wiecie kogo przedstawia?
Buziaczki
Chione
Koszykówka? Hahaha! 😀 Padłam. XD Od razu przypomniał mi się WF…
Świetne opowiadanie, uśmiałam się do łez. 😉 I dziękuję za dedykację!
Postanowiłam wreszcie napisać coś w miarę śmiesznego ;).
Chione, jesteś genialna! Dla mnie sporty z piłką (może nie licząc unihokeja i piłki nożnej) to udręka, polega tylko na bieganiu po boisku i zasłanianiu głowy rękami, ewentualnie wylegiwaniu się na materacach w kącie sali…
Ze mną jest tak samo! 😀
Ale się zdziwiłam jak przeczytałam, że to koszykówka! Bardzo mnie zaskoczyłaś, za co stawiam dużego plusa. Dla mnie wf nie jest udręką; może dlatego, że kocham sporty, ale nieważne. Opko jest cud, miód i orzeszki.
Zrobiłam wam wakacje od swojego czarnego humoru ^^
Koszykówka… me gusta 😀
XD
KOSZYKÓWKA <3
Chione, ty piszesz coraz lepiej! ^^ Czy ty na prawde masz tyle lat co moja beznadziejna siostra (6klasa)? O.o
Olbrzymi, PRZEOGROMNIASTY plus za moj ukochany wiersz („Pieśń o żołnierzach z Westerplatte”, sama nie wiem czemu to tak kocham XD)
Ja też kocham ten wiersz ^^
I to prawda – jestem w 6 klasie podstawówki :).
Na początku nie wiedziałam o co chodzi a tu.. koszykówka!! Świetne 😉
Dziękuję ^^
Cudowny wiersz! Super śmieszny
Ale to nie wiersz…