Jestem wredna ^^
Przepraszam, że tak dłuuugo.
Oto krótkie streszczenie:
Zdaje się, że wszystko jest spokojne i spokojnie się toczy po wojnie z Gają. Rzymianie opuszczają obóz, Percy odwiedza swoją matkę, Rachel ma przerażający sen, który objawia przyszłość. Do Obozu Jupiter wprowadza się nowa dziewczyna – Mina. Nie wiadomo kim jest, ale mimo tego zostaje przyjęta na in probatio. Herosi, w tym i Wielka Siódemka (szóstka) zostają zaproszeni na ucztę na Olimpie, podczas której dochodzi do ujawnienia się starego wroga, niosącego ostrzeżenie. Percy i Ann spędzają razem noc na Olimpie, niczego nie świadomi. Następnego ranka docierają do Obozu Herosów prosto na Zebranie Rady i Senatu. Ukazuje się nowa przepowiednia w związku z którą pięcioro herosów rusza na misję do Podziemi. Niektórzy z nich mają spotkanie z tajemniczymi i nigdy wcześniej nie widzianymi bogami. Gdy otrzymują od nich pewne sentencje, zaczynają być ścigani przez pewnych typów, aż wreszcie dostają się do czeluści Podziemia. Okazuje się, że Mina nie jest tym, za kogo się ją uważa.
Myślę, że Ci, którzy uważnie czytali, przypomną sobie i się połapią – a Ci co nie… cóż 😀 zapraszam do pierwszego rozdziału!
http://rickriordan.pl/author/olusia12365/page/3/
Wybaczcie, że taki krótki rozdział – powinnam się bardziej postarać, ale… moja wena się produkuje + mózg na ogarnięcie chemii z biologią xD
____ Jason _____
Na prawdę trudno było mu się początkowo pozbierać po śmierci Leona. Tym bardziej, że Kym dopowiedziała parę rzeczy… i tak na prawdę nie polepszyła sytuacji. Od paru dni ślęczał nad planami świątyń i źródłami na temat bogów… był wyczerpany. A Leona mimo ciągłych zapewnień nigdzie nie było widać.
_____ Percy _______
Po burzliwej naradzie ruszyli w dalszą drogę. Mina wlokła się za nimi w znalezionych gdzieś w komnatach srebrnych łańcuchach. Musiało jej to sprawiać spory ból bo krzywiła się i posykiwała. Alagos swoją zaskakującą mocą wylewitowały nieprzytomną Annabeth nad głowy herosów, a Jule szła przed nimi parę kroków. Percy nadal nie rozumiał jakim cudem Mina może być… wampirem. Sama myśl z trudem przechodziła mu przez głowę. Z drugiej strony czuł niemal dziki gniew, na samo wspomnienie dziewczyny zanurzającej swoje kły w gardle Ann. Może to wydawało się głupie, ale bał się ją stracić po raz kolejny.
Droga do Tartaru nie była długa. Musieli tylko wyjść po za pałac Hadesa i skoczyć w dół, znaleźć boga podziemi, a resztą będzie martwił się on sam. To było jedno z bardziej optymistycznych założeń. Inne zakładały, że po drodze mogą zostać napadnięci przez potwory, które z chęcią by ich zjadły, albo że bóg Hades zostawi ich tutaj jako gwarancję swojego bezpieczeństwa. Było jeszcze tysiące innych możliwości, ale Percy nie chciał ich już rozważać. Za bardzo przerażała go sama perspektywa ponownego wkroczenia na teren Tartaru.
Rozejrzał się po przyjaciołach (jak się to odmienia?!) i zobaczył ich równie wyprute z emocji i wyczerpane twarze. Nie mówiąc o poszarpanych i podartych ubraniach. To był zaledwie jeden z pierwszych dni ich misji. Co będzie dalej, skoro w takim tempie wszystko się dzieje?
Nie zauważył, że Nico się zatrzymał. Podobnie jak inni. Percy szedł zamyślony ze wzrokiem wbitym w swoje buty. Nie mógł zauważyć przepaści.
-Jackson! – czyjaś ręka chwyciła go mocno za koszulkę. – Zwariowałeś?! Bez nas?
Obejrzał się zdumiony. Znajdował się prawie nad czeluścią. Jego przyjaciele stali kilka kroków za nim, a Clarisse trzymała go za ramię.
-Wygląda na to – Nico zmarszczył brwi – że dotarliśmy do celu.
-Komuś bardzo się śpieszyło – zakpiła Thalia, ale uśmiechnęła się ponuro.
-Witamy w Tartarze! – oznajmiła Jule – Lub raczej w samym jego wejściu.
Uuu… Wielkie wejście! No, ale Percy nie musisz od razu schodzić ;D Akcja zaczyna się rozkręca, czekam cd (szybciej niż za TRZY miesiące ;p) i weny.
Olusia… Pierwszy akapit zranił moje oczy. I to nie ortografią, a składnią zdania.
ty:
Na prawdę trudno było mu się początkowo pozbierać po śmierci Leona. Tym bardziej, że Kym dopowiedziała parę rzeczy… i tak na prawdę nie polepszyła sytuacji. Od paru dni ślęczał nad planami świątyń i źródłami na temat bogów… był wyczerpany. A Leona mimo ciągłych zapewnień nigdzie nie było widać.
ja:
Początkowo naprawdę (razem!) trudno mu było pozbierać się po śmierci Leona. Tym bardziej, że Kym dopowiedziała parę rzeczy… i nie polepszyła tym (zamiast powtarzać „naprawdę”) sytuacji. Od paru dni ślęczał nad planami świątyń i źródłami na temat bogów. Był już (jeżeli chcesz podkreślić, bo wielokropek… słabo tam pasował) wyczerpany. A Leona, mimo ciągłych zapewnień, nigdzie nie było widać.
Mam wrażenie, że tak byłoby lepiej. Tak poza tym było bardzo fajnie. Percy’ego przyjemnie się czytało. Szkoda tylko, że tak krótko. Akcja się rozwija i już nie mogę się doczekać kolejnych części! WEEEEENY!!
PS Mam nadzieję, że Cię nie zrazi mój komentarz i nie znikniesz znów na tak długo?
Racja ^^ Przyznaję pełną rację, nie martw się – nie zraził hihi
Nie umiem Ci wytłumaczyć dlaczego tak napisałam, a nie inaczej. Mimo wszystko dzięki Ostatnio coraz częściej łapię się na podobnego typu błędach – chyba muszę powrócić do pisania na papierze.