Hejka, mam nadzieję, że to pójdzie o wiele lepiej niż poprzednia opowieść. Postaram się 😉 Jeśli macie jakieś uwagi lub komentarze, to śmiało i szczerze piszcie. ___Sobek___
Jasper obudził się w celi. Podrapał się w bolącą głowę. Uświadomił sobie, że niedawno przeżył wybuch w aptece. Usiadł zamknął oczy głęboko wciągając powietrze. Cieszył się, że przynajmniej James doniósł lek do cierpiącego kolegi. Zamyślił się. Poczuł głód i pragnienie. Usłyszał zbliżające się kroki. Drzwi się w lochu odtworzyły i zobaczył oślepiające światło. Gdy przyzwyczaił się to jasności, ujrzał wysokiego człowieka o mocnej budowie. Podszedł do jego celi i oparł się o kraty.
-Cześć. Nareszcie się obudziłeś! Mam na imię Jim.
Jasper zmarszczył nos.
-Czego chcesz?
-Też mi miło – przewrócił oczami – Głodny jesteś? – odrzekł mężczyzna wyjmując pół bochenka chleba i mała butelkę wody.
-Może.. – odrzekł chłopak obojętnie. Zaczął chciwie żuć chleb.
Osiłek się zaśmiał.
-Uważaj, to ma tobie starczyć na cały dzień. Masz szczęście, że ja się tobą zajmuje. Inni więźniowie dostają przeterminowane jedzenie.
Jasper nagle stracił apetyt. Zamyślił się.
-Ile byłem nieprzytomny?
Mężczyzna rzekł poirytowany:
-Może 2 tygodnie..?
Jasper się zakrztusił. Wydawało mu się, że minęło parę godzin.
-Co się stało z sprzedawcą z apteki? Żyje? – odrzekł z nadzieją.
-Tak, ale ma poważne zranienie na ramieniu. Z wielkim szczęściem przeżył. Jego kolega również. – telefon zadzwonił Jim’owi – rany, zapomniałem! Hej, muszę, iść. Fajnie się z tobą rozmawiało. Na razie..! – odbiegł Jim nie oglądając się za siebie.
Jasper oparł się o ścianę. Nagle usłyszał ciche skradanie się. Przed sobą ujrzał faceta z owłosionymi nogami.
-Jim?! – zapytał zgadując Jasper
-Cicho! Nie, mam na imię Mick. Odsuń się.. – podbiegł i rozwalił celę. – Chodź szybko! – Złapał Jaspera za rękę i razem uciekli z więzienia. Na dworze za drzewem chłopak zobaczył pięknego karego konia ze skrzydłami. Stanął dęba na widok zbliżającego Jaspera.
-Już, spokojnie! Wsiadaj.
Koń zerwał się z ziemi i wzleciał się w powietrze. Lecieli nad chmurami.
-Kierunek, Obóz Herosów Mint
Jasper zamknął oczy i zasnął, zanim się zorientował.
Jim? Nie no, kolejny na J…
Podobało mi się, dużo bardziej niż poprzedni rozdział. Pod koniec akcja trochę zbytnio przyśpieszyła, ale czytało się bardzo sympatycznie. Ogólnie nie mam się czego doczepić, może oprócz zapisu dialogów, o którym napisała Saide pod rozdziałem 1.
Weny
Hmmm… Parę błędów na początku, ale idzie je wybaczyć. Nadal czegoś brakuje, jednak jest lepiej. Początek zapowiadała się świetnie, ale potem chyba zaczęły Cię gonić ptaki Stymfalijskie, bo mocno przyśpieszyłaś. Nie mniej czekam na więcej i WEEEEENY!
Fajne. Widać poprawę. Jednak jak zresztą wcześniej wymieniono akcja przypomina… Lawinę: najpierw akcja jest ok, a później nabiera prędkości i leci jak La Rue na jatkę ;). W znalazłam jedno miejsce gdzie akcja jest niespójna, lecz jest to mniszy problem niż w cz. 1. I o co chodzi z:
,, Mint chodzi 😊 „? Raczej nie wstawia się emotek w opowiadaniach.
Weny!
Zdecydowanie jest diametralna różnica w porównaniu do pierwszej części. Na dobre, oczywiście. Zadbałaś bardziej o ortografię (i znaki polskie!), ale tak czy siak, nie obyło się bez kilku błędów. Jako, że jestem dzisiaj w nastroju na bycie uciążliwą, spróbuję je wymienić:
,,Usiadł zamknął oczy głęboko wciągając powietrze.” – Brakuje przecinków, ale ze względu, że jest to szereg, ja wstawiłabym też ,,i” – ,,Usiadł i zamknął oczy, głęboko wciągając powietrze.”
,,Drzwi się w lochu odtworzyły” – Po pierwsze, otworzyły. Po drugie, ,,się” umieść dalej, w tym momencie jest to błąd stylistyczny – ,,Drzwi w lochu się otworzyły”
,,przyzwyczaił to jasności” – ,,do jasności”
,,odrzekł mężczyzna wyjmując pół bochenka” – odrzekł mężczyzna, wyjmując”
,,z sprzedawcą z apteki” – ,,ze sprzedawcą”
,,Hej, muszę, iść.” – Hej, muszę iść.”
Chyba czterokrotnie (?) użyłaś przesławnych już dwukropków. Naprawdę, wielokropki są lepsze. Te dwie kropki nie wyglądają dobrze.
Kilkukrotnie popełniłaś błędy w zapisach dialogu, ale od tego jest Saide. Gdzieś zgubiła się wielka litera, gdzieś zabrakło jakiegoś polskiego znaku. Koniecznie sprawdzaj swoje prace. Przeczytaj, popraw, przemyśl, co możesz zmienić na lepsze. Zastanów się nad niektórymi sytuacjami, ich sensem. Ja na przykład nie rozumiem akcji z imieniem Jima. Bohater widział swojego porywacza, prawda? A potem zobaczył Mike’a, który nie został opisany jako identyczny czy jakkolwiek podobny. Dlaczego go pomylił?
Więcej przemyśleń, proszę. O ile czasami jeszcze próbowałaś, to w większości przypadków już jedynie wyliczałaś czynności, które wykonywały postacie. Dodaj humor, ciekawe opisy. Nie bój się budować wywody na błahe tematy, na przykład:
,,Jasper spojrzał na sufit celi. Zdawał sobie sprawę, że jest przetrzymywany wbrew woli, że prawdopodobnie nikogo nie obchodzi jego los, że pewnie będą się z nim działy okropne rzeczy, że nikt się nie martwi… czymkolwiek z nim związanym. Jednak odmalowanie sufitu zdecydowanie by nie zaszkodziło. Czy porywacze nie mogliby zatroszczyć się o choćby jeden element całego porwania? To zaledwie kilka godzin, a jaka ulga dla poszkodowanych! Jakkolwiek miło byłoby patrzeć na czystą i białą powierzchnię.
A oprawcom potem byłoby niezwykle miło obryzgać tą powierzchnię krwią.
Cholerny sufit.”
Baw się tekstem. Polub swoje postacie. Zżyj się z nimi. Albo nie, nienawidź je i zafunduj im tortury. Po prostu twórz emocje.
Powodzenia, liczę na kolejny rozdział.
Może zawołam Chione, polubisz ją 😉
Inspiracji,
Hestia149
PS. Jak to się stało, że Jasper zasnął, kiedy po raz pierwszy w życiu leciał pegazem? Ja bym sobie tego nigdy nie wybaczyła!