Nie było mnie tutaj od stu lat, a nie wstawiałam niczego od dwustu. Nie obiecuję, że się to zmieni, jednak przychodzę tutaj z ważnego powodu. Mam wiersz. Może nie jest wybitny, może jest totalnie niezrozumiały, ale jest od serca. Jeszcze jedynie na koniec dodam, że ogromną wartość ma myślenie nad każdym swoim ruchem. Rozgrywajcie swoje sytuacje powoli, nie śpieszcie się. Używajcie rozumu. Łatwo się całkowicie i beznadziejnie zaplątać.
PS. Przepraszam. Nie chciałam, żeby tak to się potoczyło. Mam nadzieję, że rozumiesz mnie, że zrozumiesz co chcę ci w ten sposób przekazać.
,,Braki”
Stąpamy po tak cholernie cienkiej granicy
Bez zwrotu w stronę światła
Rozpuszczeni w mgle
Jako jedyni posiadając kompas
Ale bez jednego kierunku
Chwytamy żar
Gubiąc biel, a czerń przelewa się
między palcami
I chciałabym się chwycić Ciebie
Zamknąć oczy
Przepaść woła
Zbyt blisko, a Ty zbyt wysoko
Choć sam się gubisz
Gubię się bardziej, wiedząc więcej
Żałuję
Odwracamy się do złota
Zapominając o pochodzeniu srebra
Prosimy o czas, by zdążyć oddzielić
Logikę od fałszu
I logikę w tym kłamstwie
A ja łapię za linę
Szukając absurdu
Pozostawiając siebie z Tobą
Straciłam zaufanie do siebie
samej
Wierzę jednej osobie
Wychylamy się za mocno
Zamroczeni, ale każde inaczej
I stąpamy po tak
cholernie cienkiej granicy
hestia149
O, kurcze… Zatkalo mnie… Bardzo piekne. Nie mam slow… Weeny, bez wielkich liter, bez wykrzyknika. Mam nadzieje, ze wrzucisz cos jeszcze… Wierze, ze ten ktos cie rozumie, bo ja widze swoje zycie, a nie twoje Powodzenia
…
Cudowne.
Jest moc, jest głębia, jest przesłanie, jest… genialne!
Weny!
Bardzo mi się podoba, ten wiersz jest taki…dojrzały (nie wiem jak to określić ale coś w tym stylu)
wow, to było super, weny na dalsze prace