Dedykacja dla Saide.
Poprzedni rozdział dodałam jakieś dwa miesiące temu, może nawet trzy. A obiecałam sobie, że będę je dodawać regularnie. Rozdział 7 jest krótki – ale na następny mam już pomysł, wyślę do dwóch tygodni po pojawieniu się tego.
http://rickriordan.pl/author/clarisse13/ – link do poprzednich rozdziałów, jakby ktoś miał czas.
Życzę miłej lektury
Rozdział 7
Ugghtybfghjkytdcvbnmk
Żółte kwiaty. Demon w ciemnej celi, delikatne promienie światła wpada przez kraty. Pomarańczowe kwiaty. Upiór zbliża się. Chcę się cofnąć, uciekać, ale nie potrafię. Niebieskie kwiaty. Trzask pękających łańcuchów. Fioletowe kwiaty. Jest coraz bliżej, teraz stoi na wyciągnięcie ręki.
GŁUPIE NOGI, RUSZCIE SIĘ WRESZCIE!
Czerwone kwiaty. Piekielny ból, krew wypływa z całego mojego ciała. Demon śmieje się. Śmieje się w najbardziej przerażający sposób.
Czarne kwiaty… Śmierć?
Czy właśnie tak wygląda szaleństwo?
Siedziałem na drewnianym krześle pośrodku jakiegoś korytarza. Ściany były idealnie białe, nie było na nich żadnych zabrudzeń. Podłoga wyglądała podobnie – znalezienie na niej choć odrobiny kurzu lub błota było niemożliwe.
Pod sufitem wisiały czarno-białe zdjęcia przedstawiające walczących herosów, dumnych bogów i zajętych swoimi sprawami śmiertelników. Ciekawym kontrastem były znajdujące się wśród nich kolorowe hasła typu „Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia” i „Uśmiechnij się!”.
Może miało to rozluźnić panującą tu atmosferę, ale zamiast tego patrząc na nie czułem się jeszcze gorzej. Było w nich coś strasznie sztucznego i naciąganego.
Czy napis „Zawsze możesz liczyć na nas wszystkich” ma prawo istnienia w pustym korytarzu?
Powietrze było przesycone dziwnym niepokojem. Odniosłem wrażenie, że jego źródło było blisko mnie. Obejrzałem się dookoła. Nic. Przeszedłem parę kroków tam i z powrotem. Dalej to samo. To coś towarzyszyło mi, gdziekolwiek byłem.
Więc jego źródło musiało być we mnie.
– Gratuluję spostrzegawczości – w mojej głowie odezwał się głos, który niedawno słyszałem. Tak samo metaliczny, mroczny i nieludzki jak ostatnio.
Dreszcz przebiegł mi po plecach.
– Wyjdź. Zostaw mnie w spokoju. – Próbowałem zachować spokój, nie jąkać się. – Rozumiesz? Wyjdź!
– Paulu Lemonie. – Domyślam się, że gdyby miałby twarz uśmiechałby się z politowaniem. – Twój rozum nie kosztuje dużo. Wystarczy jedna, drobna przysługa.
Wystarczy jedna, drobna przysługa – a zatem tak zaczyna się zawieranie paktu z diabłem.
– Znam twoje myśli. – Tego właśnie obawiałem się najbardziej. – Nie musisz się bać. Ja oddam ci twój rozum, ty znajdziesz moje ciało i przegonisz z niego obcą duszę. Dość proste zasady, myślę że zrozumiesz.
Zawahałem się. O ile wcześniej potrafiłbym mu odmówić, teraz nie dałbym rady.
– T… Tak. Znajdę je – głos trząsł mi się tak, że wywołałby trzęsienie Ziemi.
– Przysięgnij na Styks – głos rozluźnił się. No tak, byłem w jego pułapce i on o tym wiedział.
– Przysięgam. – Dalej się bałem, ale już mniej. Chyba mogłem mu zaufać.
Myślałem, że coś odpowie albo ewentualnie wyda z siebie dziki, upiorny ryk.
Zamiast tego po chwili usłyszałem jego szept:
– Umowa została zawarta.
Westchnąłem z ulgą. Dobra, jakoś to się odkręci, mam dużo czasu na przemyślenie wszystkiego. To pewnie wytwór mojej wyobraźni. Chory sen, z którego zaraz się obudzę.
A przecież przysięgi zawarte w snach się nie liczą, nie?
– UMOWA ZOSTAŁA ZAWARTA, UMOWA ZOSTAŁA ZAWARTA – nucił w nieznanym mi rytmie, do którego tańczyć mogłyby tylko trupy. – UMOWA ZOSTAŁA ZAWARTA.
Dopiero teraz zadałem sobie kluczowe pytanie: co ja właśnie zrobiłem?
Dziękuję za dedykację! Różowy kwiat. Szczęśliwe serduszko!
Super rozdział! Taki mroczny, niezrozumiały i lekko psychiczny! Niesamowicie przyjemny rozdział! Ach ci nasi herosi, ciągle ktoś im siedzi w głowach, same głupoty… 😉 Czekam na więcej i WEEENY!
PS Mega pomysł na tytuł, tak bardzo trafny do motywu szaleństwa!
„UMOWA ZOSTAŁA ZAWARTA” Już wiadomo, że nowy kolega będzie oporny 😉
A Paulowi coraz bardziej obija. Idzie Ci coraz lepiej 😀
Weny i wesołych świąt!
Ciekawe… Coś mi świta ale nie do końca pamiętam o co w tym chodzi
Dobra, przypomniałam sobie poprzednie części i stwierdzam: upiorne i wspaniałe. Gdy skończyłam to czytać byłam chorobliwie ciekawa kogo Paul będzie musiał dopaść a zarazem przestraszana kogo zapewne zabijesz. Mam niejasne i niepokojące przeczucie, że to będzie Percy.(Biedna Ann… dwa razy stracić chłopaka😢) Życzę weny i mokrego dyngusa 😊!