Obudził się z niejasnym przeczuciem, że jest już późno i raczej ludzie o tej porze nie wstają a już są dawno na nogach. Gdy pomacał ręką koło siebie, oczekując fragmentu ciała Annabeth i go nie zastał, rozbudził się już na dobre. Przeczesał palcami swoją czarną czuprynę i odkrył, że jej dziewczyny nie ma razem z nim. Musiała się już pozbierać. Nagle z lekkim strachem zaczął się zastanawiać jak odebrała ich swawole? Rozejrzał się i dostrzegł plamki krwi na pościeli. Zerwał się natychmiast z łóżka z zamiarem przeproszenia córki Ateny, ale wiedział, że jeśli stało się lub stanie się to, czego w tej chwili się obawiał, to żadne przeprosiny nic nie dadzą. Narzucił na siebie to co mu wpadło w rękę i wybiegł na korytarz. Pozwiedzał niechcący salon i kuchnię. Nie było jej tam. Pognał więc do drzwi i wypadł prosto na ulice miasta. Ścieżka była brukowana a przy niej stało mnóstwo straganów i innych pierdół. Rozejrzał się. Nie, nie. Nie mogła tu być, bo nie znosiła pamiątek… przynajmniej tych, które tu były. Niedaleko znajdowała się fontanna a przy niej siedział starzec w niebieskiej szacie. Percy uznał, że skoro ma niebieskie szaty, to może mu zaufać. Podbiegł i zapytał się go:
-Nie widział pan gdzieś…
-Och, ależ owszem – odparł starczym głosem. – Widziałem. Zmieszane serce i umysł, ale kochający i pragnący. Idź za jej myślami a łatwo ją odnajdziesz.
-Dzięki… – mruknął. – Bardzo pomocne.
Chyba jednak miał trochę racji. Niedaleko głównej drogi, znalazł inną, niepozornie chowającą się wśród pnączy i drzew. Przedarł się przez to wszystko i wypadł na małą polankę z stawem. Siedziała tam, zamyślona i piękna. Podszedł do niej, najciszej jak potrafił, kładąc dłonie na jej ramionach.
-Annabeth – szepnął. – Przepraszam.
Nie zareagowała przez moment. Po chwili dopiero odwróciła ku niemu głowę i wstała. Wtuliła się w niego. Czuł jak drży i zdziwił się. Przytulił ją więc mocniej. Płakała. Gdy w miarę się uspokoiła i otarła łzy, spojrzała na niego.
-Wracajmy do obozu, Percy. Usłyszałam kilka niepokojących informacji o wczorajszym wieczorze i nocy, która nas ominęła.
Nie zrobiła żadnej aluzji do tego, co między nimi zaszło. Postanowił sam nie tykać tego tematu.
-Okej. – zgodził się. – nie zapytał skąd słyszała.
Dostali się tam na pegazach, które przywołał Percy. Od razu ich rozpoznano. Gdy tylko wylądowali, otoczyła ich grupka herosów. Jeden z nich, rudowłosy chłopak, syn Nemezis wyjaśnił im szybko, że jest zebranie starszyzny obozowej i senatu Rzymskiego. Nikt nie mógł ich wczoraj znaleźć ani się skontaktować po tym jak wyszli. Ponoć miało miejsce bardzo kontrowersyjne i niepokojące wydarzenie… prosi się ich o szybkie pojawienie na naradzie. Milen, bo tak miał na imię, chciał mówić dalej, ale Annabeth przerwała mu szybko.
-Dowiemy się wszystkiego za chwilę. Dzięki za wprowadzenie.
Ruszyli szybkim krokiem ku Wielkiemu Domowi. Percy ledwo mógł nadążyć.
-Skąd pomysł, że będą w Wielkim Domu – zapytał zdyszany. – Przecież zebrania są zazwyczaj przy stole ping-pong-owym…
-Uwierz mi, że tam właśnie są. – odparła, nieco rozdrażniona.
Czując burzę wiszącą w powietrzu, postanowił się już nie spierać. Kiedyś będą musieli o tym przecież porozmawiać. Dopadli szybko drzwi i wtoczyli się do środka. Stanęli tuż przed zebranymi w środku dowódcami poszczególnych domków i senatu. Wzrok wszystkich przez moment skupił się na nich i zapanowało milczenie. Chejron pierwszy się otrząsnął.
-Percy, Annabeth. Dobrze, że jesteście. Nie wiedzieliśmy, gdzie was wczoraj znaleźć a miało miejsce pewne niepokojące wydarzenie. – machnął ręką. – Siądźcie proszę.
Szybko zrobiono im miejsce. Syn Posejdona napotkał zamyślone spojrzenie Piper. Uniósł brew w geście: „O co chodzi?”. Jej twarz wyrażała przez moment dezaprobatę, lecz po chwili zamieniła wyraz na totalne skupienie. Jej oczy zdawały się mówić: „Nic. Pogadamy później.” Wzruszył ledwo dostrzegalnie ramionami. Po salonie rozeszły się szmery. Jego wygląd zmienił się tylko o tyle, że po środku stał jeden wielki stół i mnóstwo krzeseł. Nic więcej. U szczytu stołu, koło Reyny i Franka siedział chłopak o ciemnej karnacji i w szatach augura. Odchrząknąwszy lekko, wstał.
-Tak więc – zaczął głośno. – Będę się streszczał. Wczoraj gdy wznoszono toast na cześć zwycięstwa, jakie odnieśliśmy nad Gają, a było to wszakże wielkie i piękne wydarzenie, pośrodku pięknej sali Olimpu – przypomnę wszystkim, że wykonane przez obecną tu i znaną wszystkim córkę Ateny, wielką bohaterkę…
Rzymianie jęknęli w ramach protestu a Annabeth lekko się zarumieniła.
-Tytus, miałeś się streszczać! – syknęła dziewczyna w wściekle zielonych włosach.
-Co? – spojrzał na nią półprzytomnie. – Och, no tak. No więc, gdy wzniesiono toast, pośrodku pojawił się dziwny dym. Początkowo uznano to za jakiś ładny efekt służący ku zabawieniu publiczności lecz z każdą minutą, można rzecz sekundą… jak ten czas szybko mija…
-Tytus, zlituj się. – westchnął Frank.
Augur wyrzucił ręce w górę.
-No już dobrze! Z tego dymu uformowała się postać niejakiego syna Nemezis – Evana Nakamura…
-Ethana – przerwała mu zniecierpliwiona Clarise.
-… i przemówił do nas. Nadał następującą wiadomość – z kieszeni jeansów, które miał pod swoją szatą wydobył skrawek papieru.
Chrząknął znów i wygładził kartkę. „Czy on to zapisał?” – zastanawiał się Percy. Poczuł nieokreślone uczucie, jakby strachu. Ethan? Ten Ethan? Zaschło mu w ustach.
-Niosę ostrzeżenie dla wszystkich herosów w Obozie. Nikt nie wie, kto po jakiej stronie stanie. Nadszedł czas na to, aby w końcu zdecydować. Za dwa tygodnie dokona się koniec końca. Apokalipsa, która przysłuży ciemności gnieżdżącej się w otchłaniach Tartaru. Stary wróg powstanie na nowo. Ja wybrałem nową drogę dzięki ludziom, dla których zginąłem. Walczymy z tym samym uzurpatorem.
-Nie mów mi, Tytusie, że tego nie upiększyłeś, bo cię znam. – Reyna zastukała palcem o blat stołu. – Jednak przekaz był mniej więcej właśnie taki.
Chłopak zerknął ku Chejronowi, wyraźnie oburzony i usiadł z powrotem.
-Wielu z was nie docenia greckiej sztuki dobierania słów, moi mili rzymianie. Chejron wyznaje się w tej sztuce.
Kilka śmiechów zabrzmiało niedaleko. Centaur westchnął z niejakim rozbawieniem.
-Mniej więcej, ale skupmy się na incydencie.
Wielu starszych obozowiczów greckich miało niewyraźne miny. Córka Ateny była na tyle roztrzęsiona, że szklanka, którą próbowała utrzymać dygotała niebezpiecznie. Odłożyła ją na stół.
-Co dalej? – zapytała z niejakim trudem.
-Co dalej? – powtórzyła ponuro Clarise. – Pociemniało jak w grobowcu. Jakiś głos zaczął go wołać i łapa wciągnęła go do podziemia. Jedyne co zdołał jeszcze powiedzieć to jest to, że mamy was – ciebie i Jacksona ostrzec przed… i nie dokończył.
Skrzywiła się, a wśród zebranych znów zapanował szmer. Szeptano z niepokojem i czekano na ich odpowiedź.
-To za bardzo jest symboliczne… – mruknęła Rachel niepewnie. – To nie powinno się zdarzyć.
-Tak, tak. – pokiwał głową Dakota. – W dodatku widziano Hestię jak trzymała tę słynną puszkę, co ją Prometeusz podarował Pandorze…
-Puszka Pandory. – podpowiedział Percy wstrząśnięty.
-No a jakże! – zawołał nagle z ożywieniem centurion. – To było to. Trzymała tę puszkę i była śmiertelnie przerażona. Pojawiła się znikąd.
-Kto? – zapytał Frank. – Puszka czy Hestia?
-Puszka, pretorze! – warknął Tytus.
Kilka osób potwierdziło to zdarzenie.
-W każdym razie – jeden z oficerów zabrał głos. – Reszta bogów wyglądała tak, jakby zobaczyła ducha. Natychmiast kazali nam abyśmy opuścili Olimp i zebrali się na naradzie. Powiedzieli, że przed podjęciem jakiejkolwiek ważniejszej decyzji mamy czekać na dowódców obozu Herosów. Postanowiliśmy tę noc jeszcze spożytkować na sen i dziś odbyć naradę.
Po tych słowach zapadła znów grobowa, prawie nierozerwalna cisza. Annabeth przymknęła oczy i odchyliła się w krześle. Była zaskoczona, podobnie jak Percy. Jednak coś jeszcze musiało być i on wyczuwał to podświadomie. Zanim zdołał się o to zapytać, sama zaczęła.
-To musi być to – wymamrotała.
Podniosła wzrok na Chejrona i popatrzyła mu w oczy. Wzięła głęboki, drżący oddech.
-Miała sen – wyznała. – Tej nocy. Śniła mi się Rachel w okowach dymu. Wypowiadała przepowiednię.
Z trudem przełknęła ślinę.
-Jej treść…
Zanim cokolwiek zdołała dodać, czy powiedzieć wtrąciła się Rachel i zdecydowanym głosem wyrecytowała:
Zawilec losy plecie
Starą Baśnią świat oplecie
Pan Otchłani już się budzi
Podziemi króla moc ostudzi
Już otwarta przestrzeń światów
Pląta się dwoista pośród kwiatów
Potwora tego pokona tylko
coś płytkiego a zarazem głębokiego
Poświęcenie dwojga obytych
glorią i chwałą na wieki okrytych
-Dwójka herosów przez Achlys przeklętą, ruszy drogą znów pokrętną. – dorzuciła An.
Wyrocznia rzuciła jej spojrzenie z ukosa.
-Ile widziałaś? Czy to był cały sen, czy było coś jeszcze?
Drgnęła jej nieznacznie twarz, gdy odpowiadała. Jednakże przemówiła spokojnie i z opanowaniem.
-Tak, to był tylko ten sen.
Percy dostrzegł jak Piper oraz Hazel wymieniły spojrzenia. Dziewczyny potrafiły wyczuć „coś- więcej-co-nie-było-aż-takim-niczym” swoim szóstym zmysłem. Nie przeszedł nawet najmniejszy szmer. Chejron, który uważnie wysłuchał przepowiedni, poprosił by powtórzono ją jeszcze raz. Pokiwał ze smutkiem głową.
-Annabeth, czy byłaś świadkiem jakiś jeszcze poszlak?
-Tak. Rozmowy Posejdona z Hestią.
Jason rzucił jej zdziwione spojrzenie.
-Byłaś przy nich?
-Owszem. – przytaknęła. – Byłam, ponieważ podeszłam aby się napić. Z ich rozmowy wynikało, że…
Zerknęła nerwowo na swojego chłopaka, a on znów doznał dziwnego uczucia, że coś przed nim ukrywa.
-Wynikało, że Hades nie pojawił się na uroczystości, bo coś go zatrzymało. Posejdon nie chciał wierzyć, ale…
-Po tych wersach teoria Hestii może się zgadzać. – dokończyła Thalia Grace, ukryta w cieniu.
-No właśnie. – schowała drżące dłonie pod stół. – Pan otchłani już się budzi, podziemi króla moc ostudzi.
Nastroje znacznie się pogorszyły. Lou Ellen pochyliła się nad kulą z Mgły, którą wyczarowała.
-Pan otchłani… znaczy Tartar?
-Chyba tak. – zgodził się Frank. – Innej możliwości nie ma. Natomiast król podziemi…
-Tak. Tartar. A król podziemi… wiemy doskonale, że to Hades – centaur utkwił wzrok w przeciwległej ścianie. – Tym bardziej zawilec nie wróży nic dobrego. Pamiętacie mit o Adonisie? Ukochanym Afrodyty, który został rozszarpany przez zwierzę Aresa… na jego ciele wyrosły wtedy kwiaty zwane Anemonami, czyli inaczej Zawilce… od tego mitu i okoliczności zawilec jest zwany kwiatem śmierci.
-Aa.. a ta Stara Baśń? – Tytus był wyraźnie podniecony. – To jest coś o czym nigdy nie słyszałem…
Chejron pokręcił głową.
-Kojarzę takie coś. Wiem, że istnieje Stara Baśń, ale zakazano o tym komukolwiek wspominać. Istnieje mit nawet na ten temat… – urwał. – Nie mogę więcej powiedzieć. Złożyłem przysięgę panu Zeusowi.
-Jest tak niebezpieczna, że nie można o niej nawet słówkiem pisnąć? – zakpił Will. – Ludzie bez żartów.
-No dobra. – odezwała się Hazel. – A ta przestrzeń otwarta? Co to oznacza?
Koordynator spojrzał jej głęboko w oczy.
-Sama najlepiej powinnaś to wiedzieć, córko Plutona. Dotyczy to twojej i Nica działki.
Zmarszczyła brwi. Barwa jej źrenic zmieniała się co chwilkę. Jason miał zmartwioną minę, podobnie jak inni. Jakakolwiek nadzieja związana z tym, że teraz będą mogli w spokoju odpocząć prysnęła w jednej chwili. Poczuł dłoń Annabeth zaciskającą się na jego kolanie. Oplótł ją swoją.
-Och. – na twarzy Lewesque pojawiło się przerażenie. – To nie może być to…
-To znaczy co? – Frank obserwował ją z niepokojem.
-Przestrzeń, błona… oddziela świat śmiertelników od świata zmarłych… z tego co wiem nie mówi się o niej i oficjalnie nie istnieje, ale jest i pełni swoją funkcję.
Miranda zachłysnęła się sokiem z agrestu, który popijała.
-Na wszystkich bogów! Co jeszcze?
-Dwoista. – Percy skrzywił się wymownie. – Chyba chodzi o kogoś z dwiema naturami czy coś.
-Będziemy rozważać w trakcie. – oznajmił Chejron. – Jeden cel mamy jasny. Hades jest uwięziony przez boga otchłani. Świadczy o tym postać Ethana, która się pojawiła i ostrzegła nas przed zagrożeniem. Normalnie takie zjawy się nie pojawiają, a nawet jestem gotów sądzić, że był materialny jak ja czy wy. Błona uległa rozerwaniu. Trzeba ją z powrotem naprawić, bo inaczej zmarli, którzy powinni nimi być, będą powracać jako żywi. Do tego nie możemy dopuścić.
-Trochę podobnie jak z Wrotami Śmierci. – zwrócił uwagę Jason.
-Tak. Tyle, że Wrota były przepustką i miały swój rytm. A błona, czy też przestrzeń już nie. W każdej chwili może się pojawić ktoś, kogo będziemy się nie spodziewać…
-Bierzesz również pod uwagę potwory? – Nico di Angelo wbił spojrzenie ciemnych oczu w Percy’ego.
Poczuł się nieswojo pod intensywnym spojrzeniem syna Hadesa, ale nic nie powiedział. Wielu zerkało ku niemu i córce Ateny.
-Tak. Również i potwory. Co oznacza więcej problemów na głowie, no i…
-Misję – dokończono niemalże chórem.
-Właśnie. – przytaknął centaur. – Dobrze by było już dziś wyłonić herosów, którzy ruszyli by ku podziemiu. Nie mamy oczywiście pomocy w postaci Rachel, bo jej moc dalej nie funkcjonuje, jednakże jest jeszcze nasza harpia z którą, mam nadzieję, z powodzeniem uda się skontaktować.
Chóralna zgoda zakończyła obrady. Zaczęto się już zbierać gdy Jason jeszcze zawołał.
-Moment! To nie wszystko.
Wszyscy zamarli.
-Ja… – przeczesał palcami włosy. – Rozmawiałem z Kymopoleją. Powiedziała mi, że Leo w jakiś sposób może wydostać się z ciemności.
Zduszony krzyk wyrwał się z gardła Piper.
-I ostrzegła nas przed zamieszaniem, zdradą, kłótniami i niechybnymi decyzjami, rozlewem krwi wśród swoich… miała na myśli z jakiegoś powodu Greków. Nie wiem co to może dokładnie oznaczać, ale chyba bardzo niepokojące… – machnął ręką. – To tyle co mi powiedziała.
-Doskonale – rzuciła Annabeth. – Możemy potraktować to serio, bo mam pewne podejrzenia co do tego wszystkiego. Zgromadźmy się jutro po śniadaniu. Rachel przez ten czas, spróbuje czegoś dowiedzieć się jeszcze od Elli.
Zgodzono się z tym i wszyscy ruszyli do swoich spraw. Nikt nie wspomniał ostatnich czterech wersów przepowiedni a ni tego jednego, dodatkowego. Nie musiano o nim wspominać. Było wiadomym kto ruszy na tę wyprawę w pierwszej kolejności.
Nie wiem, co napisać. Czyta się bardzo przyjemnie, ale wprawia mnie to w zachwyt… Może to dlatego, że to wprowadzenie i jest od groma dialogów. Mimo to chciałabym poczytać o jakiś głębszych uczuciach Percy’ego, Annabeth (mówię też o poprzednim rozdziale) lub może zobaczyć wszystko dokładniej dzięki opisom przestrzeni? To takie moje małe wskazówko-prośby. Nie mniej bardzo ciekawie się zapowiada i czekam na więcej! WEEENY!
Bardzo ciekawe opowiadanie się zapowiada Podoba mi się to, że wróciłaś do starych, dobrych postaci. Choć wygląda to na banalne zadanie, to o wiele trudniej pisze się z perspektywy postaci już istniejącej, niż z stworzonej przez Ciebie.
Dużo weny! 😀