Witajcie serdecznie!
Z tej strony Wasza zapomniana Eutrepe.
Na początku chciałam przeprosić za moją długą nieobecność potwory, matura, studia i bogowie niezmiernie utrudniali mi pisanie. ( Sami to z pewnością doskonale rozumiecie.) Jestem ciekawa, czy ktokolwiek mnie tu jeszcze pamięta. A tym bardziej ciekawi mnie, czy ktoś pamięta moje stare opowiadania…
Dziś z sentymentem przeczytałam jedno z nich i spojrzawszy krytycznym okiem postanowiłam zmienić ją całkowicie, nadając jej nowy charakter.
Pojawię się tu w nowej (mam nadzieję, że lepszej) odsłonie.
Drodzy herosi… Powracam ze swoimi pomysłami, zapałem, nowymi przygodami oraz wyzwaniami.
Gorąco pozdrawiam Wasza
Etrepe
P.S. Dawno nie pisałam, proszę nie wrzucajcie mnie do Tartaru za błędy. W następnej części znikną. Obiecuję.
Powinnam wszystko zacząć od samego początku. Ale to nie jest łatwe, gdy przeszłość starało się przez te wszystkie lata pozostawiać za sobą. Jednak przejdę do rzeczy żebyście zrozumieli. Oto moja historia…
Mam na imię Jaz. Mam 21 lat i jestem półbogiem oraz magiem.
Jak to możliwe?
Otóż moja matka pochodziła z rodu magów z Domu Życia, ale zbuntowała się i odeszła mając 19 lat.
Była bardzo młoda, piękna i mądra. Tak ją zapamiętałam. Zginęła podczas trzęsienia ziemi gdy miałam 6 lat. Przez te lata wychowywała mnie zupełnie samotnie. Opowiadała mi o tacie, wielokrotnie powtarzała, że gdy przyjdzie odpowiednia pora poznam go. Mówiła, że tato mnie obserwuje i dba o to żebyśmy były bezpieczne. Wierzyłam jej na słowo.
Po śmierci mamy zjawił się po mnie pewien policjant. Powiedział mi, że znał moją mamę i zaprowadzi mnie do jej krewnych, w bezpieczne miejsce.
Tak oto trafiłam do Domu Życia, gdzie mieszkałam, uczyłam się magii do zeszłego miesiąca. Wtedy to, dokładnie 20 lipca (w moje urodziny) Sadie wysłała mnie na poszukiwania pewnego obozu, który ujrzała we śnie. Ponoć miał się on znajdować na Long Island i trafiają do niego młodzi ludzie. Mam tam odnaleźć pewnego chłopaka, który pomoże mi dowiedzieć się prawdy o moim ojcu, śmierci mamy i losie, jaki jest mi przeznaczony.
– Zaniesiesz tam także list. Mam nadzieję, że Ci pomoże. – Powiedziała Sedie żegnając się ze mną i podając mi do ręki kopertę. – Mam nadzieję, że powiedzie Ci się. W odpowiednim czasie dołączy do Ciebie dwóch pozostałych magów. Pomogą wypełnić Ci przeznaczenie.
W ten sposób opuściłam Dom Życia.
W drodze do tego tajemniczego obozu zaatakował mnie jeden z nieznanych mi dotychczas potworów. Przypominał mi niesamowicie piekielnego ogara, o których czytała mi mama, gdy byłam jeszcze dzieckiem. Ten przerośnięty psiak stanął mi na drodze gdy wchodziłam na wzgórze żeby się rozejrzeć po okolicznej dolinie i wybrzeżu zatoki.
Będąc w lekkim szoku cofnęłam się o krok i potknęłam o wystający z ziemi korzeń. Zleciałam koziołkując do podnóża wzgórza. Ogar rzucił się za mną.
Nie chciałam go atakować. Wiedziałam, że mogę nie mieć szans samodzielnie walcząc z tym potworem. Przywołałam więc piaskowy portal i wturlałam się do niego.
Ku mojemu zdziwieniu, przejście otworzyło się na szczycie wzgórza, zamiast z niego wypaść wyszłam spokojnie mając już w rękach laskę i różdżkę.
Masz wiele szczęścia. – odezwała się w mojej świadomości Maat.
W tym momencie spostrzegłam na wzgórzu dwoje młodych ludzi, którzy bacznie mi się przyglądali. Gdy zrobiłam krok w ich kierunku dobyli oboje broni.
Już byłam gotowa do walki, gdy ciemnowłosy chłopak zwrócił się do swojej towarzyszki.
– Annabeth! Spójrz! – Po czym wskazał na coś nad moją głową z niedowierzaniem w oczach. – To nie możliwe…
Mimowolnie zerknęłam nad swoją głowę. Widniał nade mną blaknący już złoty znak przedstawiający Trójząb
– Masz rację Glonomóżdżku. – Powiedziała Ann, nie spuszczając teraz ani na moment swojego sztyletu. – Percy. Zawołaj Chejrona . Sądzę, że będzie zainteresowany.
A więc chłopak miał na imię Percy? – Pomyślałam w zdenerwowaniu i przerwałam dziewczynie.
– Chwileczkę! Ja mam imię i nie musisz mi grozić bronią. – Powiedziałam zwracając się do niej z wymuszoną pewnością siebie. – Mam na imię Jaz i szukam obozu. Przysłano mnie z Domu Życia. Mam tutaj znaleźć kogoś, kto pomoże mi odczytać moje przeznaczenie i poznać mojego ojca…
– Twoim ojcem jest Posejdon. – Przerwała mi. Upewniwszy się, że Percy zbiegł już wystarczająco daleko ze wzgórza i jej nie usłyszy.
Zapowiada sie ciekawie Czekam na wiecej! Weny!