– Pewnego niesamowitego, cieplutkiego dnia pewien idealny chłopczyk wstał i uznał, że podbije serce damy, która będzie najczystsza ze wszystkich, najpiękniejsza ze wszystkich, najinteligentniejsza ze wszystkich i w ogóle najlepsza. Chłopczyk oczywiście żeby zdobyć jej miłość na wieki, musiał pokonać wielkiego, obrzydliwego i strasznego zielonego smoka, który okradał mieszkańców królestwa. Ale król nie chciał tak łatwo dać chłopcu córeczki za żonę. Chłopczyk starał się ze wszystkich sił – udawał skromnego, walecznego i odważnego – starał się być pod każdym względem idealny. Ale król dalej nie uważał, że zasługuje on na jego córkę. Dogadał się więc z potworem morskim, który miał zaatakować jego krainę, by król mógł poddać próbie chłopczyka. Potwór morski zniszczył port, a król wysłał natychmiast chłopczyka, by udowodnił, że się nadaje. Ale chłopczyk był przerażony. Nie pojechał od razu do zniszczonego portu, tylko zatrzymał się w karczmie. W karczmie pokrzepił się, a kiedy był gotów wyruszył na podbój bestii. Udało mu się, ale król dalej nie zgadzał się na ślub z królewną. Królewna wiedziała o staraniach chłopczyka, ale bała się, że nie dorówna mu w idealności. Z tego powodu nie chciała wychodzić z pokoju, a kiedy wychodziła, to po to, by odpocząć i się zrelaksować, piła magiczne napoje na poprawienie odwagi i nie zamierzała zamienić z chłopczykiem ani słowa, chociaż według opinii publicznej do ślubu miało w końcu dojść. Chłopczyk tymczasem zmęczył się idealnością i był zły, że królewna go odtrąca. Przestał wierzyć w jej perfekcyjność. Coraz częściej pokrzepiał się w karczmach. Jednak po jakimś czasie król oświadczył, że przyjmuje oświadczyny chłopczyka i wydaje córkę za mąż. Ślub się odbył, a sześć miesięcy później urodziło się duże, zdrowe, silne niemowlę. Otoczenie przemilczało pewne nieścisłości i życie wiodło się dalej.
– Co za szajs. Zebrało się panu na marne bajeczki? Chyba nie o tym mieliśmy tu rozmawiać – Dziewczyna dopala papierosa i gasi go, nie spiesząc się, w popielniczce. W pokoju jest ciemno, jedyny blask, dzięki któremu można rozpoznać kontury postaci pochodzi od księżyca za oknem i samotnej latarni ulicznej postawionej w mrocznej uliczce. – Miał mi pan opowiedzieć o mojej rodzinie.
– Czy tego nie robię? – odparł spokojnie, rozsiadając się wygodniej na krześle. – Twój dziadek był właścicielem i prezesem jednej z największych firm transportowych. Niestety miał miejsce ciąg niefortunnych wypadków i całe przedsiębiorstwo zbankrutowało. W mniej więcej tym czasie z twoją matką związał się twój ojciec. Jako członek rodziny, i to mężczyzna, musiał pomóc teściowi. Powstrzymał kryzys i nie dopuścił do wylądowania na bruku. Twoja rodzina stała przed ryzykiem odebrania im wszystkiego – pieniędzy, prestiżu. Była zagrożona komornikiem. Jednak twój ojciec w ostatniej chwili naprawił błędy twojego dziadka i firmę. Ojciec twojej matki nie był przekonany co do jego szczerości – uważał, że zamierza przejąć firmę, zyski i ich wyrolować. Twoi rodzice nie byli jeszcze małżeństwem, pozycja twojego ojca nie była pewna względem nich. Twój dziadek więc całkiem umyślnie doprowadził do kolejnego kryzysu, w skutkach czego wiele osób straciło pracę, jednak twojemu ojcu znowu dane było uratować wszystko. Ale to nie był dla nich łatwy czas. On był ciągle zestresowany, spędzał w barach każdy wieczór. Upijał się do nieprzytomności i wielokrotnie zdradzał twoją matkę. Ona nie wiedziała co ma zrobić, myślała, że to jej wina, aż w końcu też zaczęła pić, na tak zwaną ,,poprawę humoru’’. Przestali ze sobą sypiać; mieszkali ze sobą, ale nie byli do końca razem, jedynie funkcjonowali obok siebie. Wtedy jednak twojemu ojcu udało się opanować sytuację w firmie i dziadek uznał, że to dobra partia. Zaczął ich nagle namawiać do małżeństwa, co w końcu się stało, ale nie polepszyło stosunków między nimi. Oboje siebie wielokrotnie zdradzali. W końcu zaczęli razem sypiać, jednak urodziłaś się zdecydowanie zbyt wcześnie, by być córką swojego ojca.
– Przecież to bez różnicy – i tak nie znałam nikogo bliskiego.
– Jednak w opinii społeczeństwa, jak i całej bliższej i dalszej rodziny, byłaś jego córką. Już w mojej bajce to widać – skoro królewna wcześniej nie znała chłopczyka, to jakim sposobem po sześciu miesiącach urodziła zdrowe i silne dziecko? To nie było jego niemowlę. Królewna pijąc w jakimś barze zdradziła go i zaszła w ciążę. Zresztą, jak on się pokrzepiał? W sumie wychodzi na jedno – ta opowiastka i historia twoich rodziców to to samo. Różnica tylko jedna – tam ludzie domyślali się o tobie, a tu nie mieli pojęcia. Ta bajka została wczoraj wymyślona na potrzeby tej rozmowy. Chodzi mi tu o co innego – żebyś zrozumiała, że w opowieściach, nawet takich zupełnie dziecinnych czy baśniowych, może być zapisana prawda.
Dziewczyna przez moment patrzy na mężczyznę bez wyrazu. W końcu sięga do torebki przewieszonej przez oparcie krzesła, grzebie w niej chwilę i wyciąga dyktafon. Włącza go, kładzie na stole i przeczesuje włosy palcami, w czym można znaleźć ślady nerwowości, która kryje się w dziewczynie. Nareszcie wyjmuje paczkę fajek, podpala papieros i wypowiada:
– Mów dalej.
Zapowiada się bardzo ciekawie! Ciekawi mnie kto będzie głównym bohaterem, ona z przeszłości? Matka/ojciec dziewczyny? Facet z prologu? Bardzo mnie to ciekawi i nie mogę się doczekać kolejnej części! WENYYY!
Fajne, podoba mnie się
Fajne, mi smakuje.
Cóż, moją pierwszą myślą po przeczytaniu tej opowieści na początku było „piękna bajka, ale ciąża trwa dziewięć miesięcy”.
Po przeczytaniu całego prologu – „Intrygujące”. Tak, to dobrze opisuje to opowiadanie. Wszystkie te wątki zapowiadają się bardzo ciekawie. Mnie przede wszystkim zastanawia, kim jest ten mężczyzna i jaka jest jego rola, kim był dla jej rodziców. Zważywszy na to, że to opowiadanie jest właśnie tu, mogę wywnioskować, że to Chejron, ale nie mam na to żadnych dowodów.
Ciekawi mnie również, w jakiej formie poprowadzisz opowiadanie. Czy to będzie śledztwo, czy cofnięcie w czasie…
Jedyny błąd, jaki zauważyłam, to jedna zmiana czasu – „odparł spokojnie”, które powinno być w teraźniejszym. A zobaczyłam to tylko dlatego, że jestem strasznie wyczulona na zmiany czasu w nie-wypowiedziach 😉
Ach, i prawdopodobnie mimo tego że widzimy, kto wstawił opowiadanie, przydałby się podpis.