Hej Ludziki, ktoś pamięta jeszcze Mikki? ;D Och, człowiek nie czuje jak rymuje.
No to ten tego, jak ktoś pamięta to dobrze, jak nie to też dobrze, przybywam z na nowo pisanymi ”Dziećmi Olimpu”. Fabuła ta sama, a jedynie sposób zapisu zmieniłam, bo i język inny i rozpisuję się bardziej.
Poza tym planuję z przyjaciółką połączyć w przyszłości nasze opowiadania i ”Dzieci Olimpu” wymagały paru małych zmian. Między innymi podzieliłam pierwszy rozdział na epilog i numer jeden. Jeśli nasz pomysł wypali, to obiecuję, że będzie wesoło. A teraz do rzeczy.
Za błędy przepraszam, jeśli takowe są. Nie bójcie się, bo nie gryzę, tylko mi je wskażcie. To, że mam w drugiej klasie brać udział w kuratoryjnym z polaka, nie świadczy wcale o mojej świetnej znajomości gramatyki, ortografii i interpunkcji. XD
Cytując moją nauczycielkę i przyjaciółkę, a propo jej wypracowania:
” Polonistka – Gramatyka leży i kwiczy.
Moja przyjaciółka: – Mogę dobić, jeśli na to liczy.”
Dedyk dla tych, którzy mnie jeszcze pamiętają, bo wchodzę raz na ruski rok.
I ktoś spróbuje zgadnąć czyimi dziećmi są Angela i Emil? To tak w bonusie.
Mikeila
– Emil chodź już, bo się spóźnisz – zawołałam wrzucając mu śniadanie do plecaka.
Mój kochany braciszek upiera się, że sam umie o siebie zadbać, ale kiedy ostatnio nie sprawdziłam mu rano plecaka zapomniał kanapek, drobnych na taksówkę i wypracowania na angielski. Od tamtej pory nie ma raczej zbyt wiele do powiedzenia jeśli chodzi o mój nadzór nad nim.
Chociaż nie zawsze udaje mi się nad nim zapanować, nie raz już przyniósł do domu odłamki jakiegoś żelastwa i tworzył z dziadkiem mini bomby. Biedaczek bardzo tęskni za tatą i robi wszystko żeby ściągnąć go choćby na chwilę.
Nasz ojciec, Mark, jest archeologiem i odkąd skończyłam dziesięć lat prawie nigdy go nie ma, a matki nigdy nie poznaliśmy. Odkąd pamiętam był jednak z nami dziadek, niestety ostatnimi czasy eksperymenty Emila stały się na tyle niebezpieczne, że nasz kochany tatulek postanowił wkitrać nam jeszcze do domu swoją siostrę, Joann i jej siedemnastoletniego syna Kamila żeby nas ”pilnowali”.
Od tej pory nic już nie idzie po mojej myśli. Zaburzyli nam cały rozkład dnia, zrobili przemeblowanie i zmienili tradycyjną listę zakupów. Aby zasnąć w nocy ja i dziadek musimy brać tabletki na sen, ponieważ kuzynek niemal do północy gra na elektryku, a ciotka ogląda w telewizji jakiś beznadziejny serial wojenny i nawet na strychu słychać wystrzały z karabinów.
Czasem mam po prostu wrażenie, że jestem jedynym, co trzyma naszą porąbaną rodzinkę w kupie. To ja robię zakupy, ja piorę wszystkie ciuchy, które uprzednio zebrałam, ja sprzątam w domu, ja pomagam Emilowi w lekcjach, ja zajmuje się ogrodem.
Robię wszystko i nikt tego nie widzi, dziadek rzadko wychodzi ze swojego pokoju, Joann ciągle ogląda telewizję i pożera tony słodyczy, Kamil wraca do domu o dwudziestej pierwszej by wyjść o czwartej, a mój braciszek non stop majsterkuje.
Westchnęłam. Gdybyśmy tylko mieli prawdziwą matkę, która by się nami opiekowała wszystko wyglądałoby inaczej. Czasem mam dość tego wszystkiego, mam trzynaście lat i ze znajomymi wychodzę tylko do muzeów w celu zrobienia notatek do projektów naukowych. To nie jest normalne.
– Angela! Chodź, szybko! – podekscytowany głos Emila poniósł się echem po domu, a zaraz po nim dał się słyszeć śmiech.
No tak, ale czy cokolwiek w mojej rodzinie jest normalne?
– Nie mamy czasu na zabawy i wybuchy. Złaź tu w trymiga! – odkrzyknęłam i ruszyłam do łazienki uczesać włosy, które opadały mi na twarz.
– Oj, nie bądź taka!
Przewróciłam oczami i wspięłam się schodami na pierwsze piętro. Nasz dom do małych nie należy i nie raz się zdarzyło, że zanim zdążyłam przybiec z ogrodu do pokoju tego łobuza jego ”arcydzieło” zdążyło wybuchnąć i osmalić sufit.
– Angi, przebieraj szybciej nogami! – Emil stanął na szczycie schodów i śmiejąc się zaczął podskakiwać – Oj, zbyt wolna jesteś!
W mgnieniu oka usiadł na poręczy i zjechał w dół salutując gdy mnie mijał, a ja rąbnęła facepalma widząc jego strój. Mniejsza o to, co znowu zmajstrował, niektóre jego stroje , w tym dzisiejszy, biją wszystkie jego wynalazki na głowę.
Tym razem założył sięgającą mu kolan koszulkę Kamila z nadrukiem AC-DC i czerwoną, kraciastą koszulę taty podobnej długości. Czarne dżinsy były przetarte i zakurzone, a na kolanach zrobiły się gigantyczne dziury. Jedynym w miarę dobrze wyglądającym elementem stroju były ciemnoszare glany do połowy łydek, szkoda tylko, że nauczyciele za ten jeden element stroju gotowi są go odesłać na dywanik do dyrcia. Niby nic wielkiego, wiele osób je nosi w naszej szkole, jedyny problem polega na tym, że w przeciwieństwie do Emila wszyscy mają ponad trzynaście lat, a jedenastolatek ubrany jak gimnazjaliści wzbudza niezłą sensację. Och, oczywiście trzeba do tego jeszcze doliczyć roztrzepane, pościnane na różnych długościach rude włosy, których najdłuższe kosmyki sięgały mu do połowy szyi.
– Oddawaj w tej chwili, swój z pewnością jakże ciekawy wynalazek i idź się przebrać! – zbiegłam ze schodów i usiłowałam złapać go za kołnierz, ale on jedynie odsuną się w tył i podrzucił do góry niewielką, skleconą z różnych kawałków metalu kulkę.
– Orient Angie! – ponownie się zaśmiał i zarzucił sobie plecak na ramię.
Złapałam dzieło i odwróciłam się dość szybko, by zobaczyć machającego mi w biegu Emila. Za oknem. Westchnęłam i przyjrzałam się wynalazkowi. Czarnym markerem mój kochany braciszek nabazgrał napis ”W razie niebezpieczeństwa wrzuć do wody”. Wsadziłam sobie kulę do kieszeni i przewiesiłam sobie torbę przez ramię usiłując spiąć włosy w kucyk.
Całe szczęście to już przedostatni tydzień szkoły.
Nie wiem czy mnie skleroza dopadła, czy co, ale nie kojarzę pierwotnej wersji ani Ciebie, przykro mi. Mam jednak pewność, że to opko przypadnie mi do gustu. Lekki styl, krótkie, ale wyczerpujące opisy i humor, który zapowiada się świetnie. Czekam na ciąg dalszy! WEEENY! (po prologu, na 100% nie zapomnę Ciebie ani Dzieci Olimpu)
Super Ciekawe, zabawne, interesujące. Co do Emila i Angeli, spróbuję zgadnąć ich boskiego rodzica. Na początku myślałam, że to Hefajstos („nie raz już przyniósł do domu odłamki jakiegoś żelastwa i tworzył z dziadkiem mini bomby”) , ale jeśli dobrze zrozumiałam to ich matka jest boginią. Obstawiałabym Afrodytę albo jakąś pomniejszą boginię. Albo ewentualnie Atenę. Okaże się.
” Polonistka – Gramatyka leży i kwiczy.
Moja przyjaciółka: – Mogę dobić, jeśli na to liczy.” – Genialne! Jak ja uwielbiam cytaty nauczycieli
Błędów ortograficznych brak, a jeśli są, to ich się nie zauważa. Interpunkcja… Parę razy zapomniałaś przecinków, no ale to tylko przecinki (już widzę oczami wyobraźni moją przyjaciółkę krzyczącą: „TYLKO PRZECINKI?!”) . Co nie oznacza, że kartkówka z tego nie nastąpi „wtedy kiedy najmniej będziesz się tego spodziewać”-jedna z nauczycielek ucząca moją klasę. 😀
Weny
Śmieszne. Nieraz pisze się razem, warto zapamiętać, jeśli używa się tego sformułowania w takiej ilości co Ty.
Zabawne, jak wiele o autorze może opowiedzieć czasem nawet niewielki fragment jego twórczości.
Pisz wincyj.
Dziękuję za dedykację! ^^ Naczekałam się, nawet ja szybciej przysłałam kontynuację PtŻ… 😉 Ale czytało się świetnie, a poziom dobrego humoru momentalnie mi podskoczył.
O, Emil stał się buntownikiem? Hah, jest w nim coś, przez co go polubiłam. Jego entuzjazm jest uroczy, a styl ubierania… Mi się podoba 😉
Ta wersja rzeczywiście jest lepsza, choć wcześniejsza też mi się podobała. Akcja tak nie gna, pojawia się dużo więcej przemyśleń i uczuć, a opisy są bardziej szczegółowe.
Jeśli chodzi o błędy, to trochę skaczesz po czasach. Czasem brakuje ostatnich literek, na przykład rąbnęła(m), ale podejrzewam, że to autokorekta. Oprócz tego w paru miejscach podopisywałam przecinki, na przykład: „- Orient(,) Angie!” lub „[…] zawołałam(,) wrzucając mu śniadanie do plecaka” (czasowniki się rozdziela). Przy okazji, dialogi. Małą literę po myślniku piszemy wtedy, gdy komentarz dotyczy sposobu wypowiedzi, na przykład odkrzyknęła czy powiedział. (Wtedy też nie piszemy kropki przed myślnikiem). Natomiast dużą literę piszemy, gdy opis nie ma związku z wypowiedzią, na przykład „zbiegłam ze schodów” czy „ponownie się zaśmiał”.
Co do „nieraz”, to były jakieś zasady, kiedy pisze się razem, a kiedy oddzielnie, ale ich nie pamiętam…
A tak właściwie, to gdzie oni mieszkają? Bo jeśli w Stanach, to Angela nie może być gimnazjalistką, bo tam nie ma gimnazjum ani liceum, jest High School (klasy 9-12) i Middle lub Junior High School (klasy 7 i 8, a przynajmniej w tej szkole, do której ja chodzę w tym roku. Czasem włącza się 6 klasę.)
Rodzic Angeli i Emila jest póki co zagadką. Sądzę, że mają geny Hefajstosa, prawdopodobnie od ojca lub dziadka. A jako matkę obstawiałabym Atenę. Chyba że chcesz być oryginalna i Mark nie jest ich prawdziwym ojcem.
No, ale to dopiero prolog. Za wcześnie, żeby oceniać.
Życzę weny i chęci do pisania! Powodzenia!
O maaaj, ktoś mnie jeszcze pamięta <3 Cóż, szczerze, to napisałam to już dawno, ale zapomniałam o tym… XD
Dzięki za rady odnośnie dialogów, nigdy nie ogarnęłam tego do końca. A co do szkół, poprawię to w następnej części, nie znam się zupełnie na szkolnictwie w innych krajach ;^;
I dzięki, postaram się napisać pierwszy rozdział jak najszybciej. c;