Witam,
Zgodnie z obietnicą w tym rozdziale dowiecie się o co chodzi z tą całą sytuacją Blanki, kim jest tajemnicza kobieta, oraz jaki sekret skrywał się przed główną bohaterką. Życze miłego czytania i pozdrawiam.
Rozdział VIII
„Obóz Pół-krwi”
Odzyskiwałam przytomność kilka razy.
Pierwszy raz ocknęłam się kiedy, prawdopodobnie Will niósł mnie w stronę niewielkiego wzgórza na którym rosła gigantyczna sosna. Wokół nas panowały egipskie ciemności, ale za wzgórzem widać było niewielką łunę światła, co oznaczało że jednak coś tam jest. Ból w ręce z każdą sekundą stawał się coraz mocniejszy. Zaczęliśmy się wspinać po wzgórzu. Wtedy dostrzegłam że ta olbrzymia sosna dymi się lekko u dołu. Chciałam coś powiedzieć, ale zemdlałam.
Kiedy drugi raz się obudziłam leżałam na jakimś łóżku, a nade mną krzątało się kilka osób. Rozmawiali cicho ze sobą, więc nie mogłam do końca usłyszeć o czym mówili. Nie mogłam również dostrzec ich twarzy. Wszystko wokół mnie było zamazane jak na poruszonym zdjęciu. Wtedy usłyszałam że ktoś szepcze moje imię. Powoli odwróciłam głowę w tamtą stronę. Wciąż widziałam niewyraźnie, ale zdawało mi się że widzę Nicka. I słyszę jego głos. Mówił do mnie spokojnie i cicho jakby chciał mnie uspokoić.
– Wszystko będzie – w jego głosie wyczułam lekką desperację – Będzie dobrze Blanka. Zobaczysz.
Ścisnął moją dłoń. Tym małym gestem dodał mi mnóstwo otuchy. Uśmiechnęłam się słabo, po czym zamknęłam oczy. Nico nie przestawała do mnie szeptać. Mówił że kiedy wyzdrowieje zadba o to bym mogła się szkolić, że przekona moją mamę do powiedzenia mi całej prawdy. Że już niedługo wszystko mi wytłumaczy. Że nie będę musiała się już zastanawiać co jest rzeczywistością, a co fikcją. Przez cały ten czas nie puszczał mojej ręki. Uspokoił mnie troszkę, bo strach krążył po całym moim ciele. Czemu? Nie czułam już ani prawego ramienia, ani prawej ręki. Błagałam w myślach bym jej nie straciła, bo nie wiedziałam czy dam radę rysować bez niej. Bałam się że nie będę mogła nią ruszać. A jeśli tak się stanie to co ze wszystkimi czynnościami które codziennie wykonywałam. Jak wtedy będzie wyglądało moje życie? Ale nawet to nie był główny powód mojego strachu. Martwiłam się również o Jacka. Co się potem z nim stało, kiedy Nico zabrał mnie z parku. Czy wrócił do domu i powiedziała o wszystkim rodzicom. A jeśli tak, to czy martwili się o mnie? Zastanawiałam się czy mnie szukają. Czy zgłosili moje „porwanie” na policje. Tyle pytań krążyło po mojej głowie. I na żadne na razie nie mogłam uzyskać odpowiedzi. Po kilku minutach znów straciłam przytomność. Z wyczerpania fizycznego i umysłowego.
Za trzecim razem kiedy się obudziłam byłam śpiąca, ale ból w ręce już prawie znikł. A przede wszystkim czułam rękę. Odetchnęłam z ulgą. Słyszałam przyciszone głosy trzech osób które znajdowały się niedaleko mnie. Mówili cicho, ale i tak ich dobrze słyszałam.
– Co teraz zrobimy? – usłyszałam dziewczęcy głos
– Zostanie tu póki co – to był głos Willa – Jutro z samego rana pojadę do Jennifer i wszystko jej wyjaśnię. I powiem gdzie jest Blanka, żeby się nie denerwowała.
– A jeśli się obudzi zanim Jenny się tu pojawi? Co mam jej powiedzieć? – dziewczyna która rozmawiał z chłopakami wydała się zmartwiona
– Najlepiej prawdę. Ona już i tak za wiele podejrzewa. Bez sensu jest przed nią udawać że nic się nie dzieje – powiedział Nico
Cicho westchnęłam i odepchnęłam od siebie wszystkie możliwe dźwięki. Byłam wykończona, a to co teraz usłyszał tylko bardzie mnie zezłościło. Nie chciałam póki co słyszeć nic więcej. Potem kiedy będę się już lepiej czuła pogadam z Nickiem o tym co się wydarzyło tamtego wieczoru, gdzie jestem i zadam mu pewnie z milion innych pytań, które mam nadzieje doprowadzą mnie do prawdy. Ale teraz byłam zbyt zmęczona i postanowiłam sobie że nie będę sobie zaprzątać niczym głowy. Dlatego wyłączyłam mój umysł i pozwoliłam się ponieść sną. Po raz pierwszy od kilkunastu dni nie śniło mi się nic niepokojącego. Właściwie nic mi się nie śniło. I to było najpiękniejsze.
***
Otworzyłam powoli oczy. Spojrzałam w bok w stronę okna i zobaczyłam łunę wschodzącego słońca. Musiało być bardzo wcześnie. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zaczęłam szukać jakiejś znajomej twarzy, ale nikogo nie zobaczyłam. Dopiero za drugim razem dostrzegłam w koncie pokoju Nicka. Stał w cieniu, z dala od światła i gdybym przez przypadek go nie zobaczyła, nie wiedziałabym nawet że jest w pokoju. Opierał się o ścianę i patrzył za okno. Kilka kosmyków włosów opadło mu na twarz, ale nie przemowa się nimi w ogóle. Nie wiem czemu dopiero teraz dostrzegłam że jest naprawdę przystojny. Po prostu nie zastanawiałam się nad tym wcześniej, bo po pierwsze Nico był ode mnie dużo starszy, a po drugie: to mój przyjaciel. Ale bez wątpienia był przystojny. Myślał nad czymś bardzo intensywnie i nie zwracał uwag na nic co działo się wokół niego.
– Nico? – wyszeptałam by zwrócić na siebie jego uwagę.
Myślałam że mnie nie usłyszy i wciąż będzie się wpatrywać w rzeczy za oknem. On jednak od razu skupił na mnie swój wzrok. Kiedy zobaczył ze się obudzałam przeszedł szybkim krokiem długość jaka dzieliła jego i łóżko na którym leżałam. Siadł na krześle koło mnie. Przez jego twarz przemknął lekki uśmiech.
– Cześć. Dobrze cię widzieć żywą.
– Nie czuję się jakoś szczególnie żywa – Nico zaśmiał się cicho, a ja zrobiła zdezorientowaną minę. – Ale ja mówię serio
– Jesteś słaba. To dlatego. Ale niedługo odzyskasz siły i będzie wszystko okej – powiedział odgarniając włosy z twarzy
– Nie będzie okej – ściszyłam głos i skupiłam wzrok na szklance z wodą, stojącą na stoliku nocnym koło łóżka
– Blanka – Nico ciężko westchnął. – To jeszcze nie jest odpowiedni moment na tę rozmowę. Jesteś jeszcze słaba. Nawet nie wiesz jak blisko byłaś śmierci.
– Skąd wiesz ze byłam bliska śmierć? – zapytałam z lekkim zdziwieniem po czym sobie coś przypomniałam
– Wiem i już – odpowiedział szybko
– Jesteś synem Hadesa, prawda? – spytałam
Spojrzał na mnie zupełnie jak wtedy kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy. Kiedy potrąciłam go na przejściu dla pieszych. Patrzył na mnie lekko przerażony nie wiedząc co powiedzieć. Zupełnie jak teraz. Nie mogąc znieść tej okropnej ciszy podniosłam się powoli na zdrowej ręce. Cicho jęknęłam, kiedy poczułam kujący ból w klatce piersiowej. Nico poderwał się z krzesła i pomógł mi wygodnie oprzeć się o ramę łóżka.
– Jestem… twoją siostrą? – zapytałam z lękiem. Nie odezwał się przez dłuższy czas – Nico?
– Nie wiem. Naprawdę. – schował twarz w dłoniach, po czym spojrzał na mnie pełnym niepewności spojrzeniem – Kiedy cię poznałem zacząłem się tobą „opiekować”, bo przypominałaś mi moją siostrę. Ale po tym co dowiedział się Will od twojej matki, nie jestem pewien czy my naprawdę nie jesteśmy przyrodnim rodzeństwem.
Kiedy mówił patrzyłam się cały czas w swoje dłonie. Czułam że do moich oczu napływają łzy. Mogłabym być półboginią? Córką Hadesa? Sama nie wiedziałam jak sobie odpowiedzieć na to pytanie. To tłumaczyło by moje podobieństwo do Nica. Ale to wszystko nie było takie proste na jakie wyglądało. Było jeszcze kilka spraw na które też chciałam dostać odpowiedzi.
– To nie jest takie proste Nico – powiedziałam cicho
– Wiem – chwycił mnie za dłoń – Ale postaram się wszystkiego dowiedzieć i…
– To że jesteśmy do siebie podobni to jeden problem – spojrzałam na niego – A ja mam ich jeszcze kilka.
– Kilka? – Nico przysunął się do mnie – Opowiesz mi o nich?
– W sumie nie wiem od czego zacząć
– Od początku. Każdy szczegół jest ważny, więc postaraj się mi opowiedzieć wszystko z jak największą dokładnością.
Opowiedziałam mu więc o wszystkim. Od moich niepokojących i przerażających snów, po te dziwne rozmowy moich rodziców. Opowiadałam mu wszystko najlepiej jak potrafiłam. Raz na jakiś czas musiałam przerywać, bo ręka zaczynała mnie boleć i potrzebowałam chwili wytchnienia. Nico słuchał mnie w skupieniu i ani razu mi nie przerwał. Z resztą jak zawsze kiedy mu się z czegoś zwierzałam. Kiedy skończyłam spojrzał na mnie zamyślony.
– Teraz to i mi namąciłaś w głowie – uśmiechnęłam się przelotnie. – Teraz nie dziwię się że po czymś takim lekko… zwariowałaś.
– Umiesz mi to jakoś wyjaśnić? – zapytałam z nadzieją nie zwracając w ogóle uwagi na jego ostatnie słowa
– Średnio – pokręcił głową. – To jest takie porąbane, że nawet ja tego nie ogarniam
– Ja jej mogę wszystko wytłumaczyć – usłyszałam dziewczęcy głos
Spojrzałam w stronę drzwi. Stała tam dziewczyna która wyglądała na jakieś trzydzieści lat. Ale podejrzewałam że miała więcej. Była ubrana w jeansy, kolorową koszulkę i granatową bluzę z kapturem. Jej rude włosy sterczały na wszystkie strony. Uśmiechała się do mnie przyjaźnie, a w jej zielonych oczach dostrzegłam zrozumienie i mądrość.
– Rachel? Myślałem że poszłaś spać – powiedział Nico prostując się na krześle
– Miałam. Ale dostałam przed chwilą prośbę by wyjaśnić jej kilka spraw – powiedziała poważnie wskazując na mnie – I to był rozkaz z wyższych sfer. Więc mógłbyś nas zostawić same?
– Dobrze. Nie będę zatem sprzeciwiał się wyższym sferą – Nico wstał i spojrzał na mnie – Jakby chciała cię zjeść to krzycz, będę na dole.
– Ale śmieszne – powiedziała Rachel i wywróciła oczami.
Nico mrugnął do mnie porozumiewawczo i wyszedł.
– Nie słuchaj go – powiedziała dziewczyna i siadła na łóżku koło mnie – Nie jestem aż taka straszna
– I nie zjadasz dzieci na obiad prawda? – zapytałam pół żartem
– Dzieci? – przyjrzała mi się – Ty mi raczej wyglądasz na dorosła dziewczynę
– Nie jestem taka dorosła na jaka wyglądam. Za tydzień skończę dopiero siedemnaście lat.
– Siedemnaście lat? – Rachel spojrzała na mnie ze zdumieniem – Ale ten czas szybko płynie. Pamiętam doskonale dzień kiedy odwiedziłam twoją mamę i pierwszy raz cię zobaczyłam. Miałaś wtedy niecałe cztery miesiące, a ja pamiętam ten dzień jakby to było wczoraj.
– Znasz moją mamę? – zapytałam od razu się ożywiając
– Byłyśmy przyjaciółkami odkąd tylko się tu pojawiła
– Tu?
– W obozie Pół-krwi. To specjalne miejsce dla greckich półbogów.
– Herosów? – zapytałam niepewnie – Takich jak Herakles czy Tezeusz?
– Dla takich – Rachel kiwnęła głową
– Moja mama jest półboginią? – zapytałam z niedowierzaniem
– Tak. Jest córką Apolla, więc i przyrodnią siostrą Willa.
– Will jest synem Apolla?! – powiedziałam z niedowierzaniem – W sumie… to by wiele tłumaczyło. Zna się z moją mamą?
– Oczywiście – dziewczyna patrzyła się w przestrzeń jakby przypominała sobie chwile z czasów swojej młodości. – Całą trójką byliśmy bardzo zgrani.
– A ty czyją jesteś córką? – spytałam zaciekawiona
– Niczyją. Jestem zwykłą śmiertelniczką. Ale dawno temu zostałam obozową wyrocznią.
– Taką jak te wyrocznie w Delfach?
– Dokładnie taką.
Zaczęłam przetwarzać pewne informacje. Moja mama była córką greckiego boga. Kurde, gdybym wiedziała wcześniej, za moje wypracowanie na angielski o swoje rodzinie dostałabym spokojnie szóstkę. A więc ten młody chłopak który był kiedyś u mamy był jej ojcem, a moim dziadkiem. To wszystko było naprawdę pokręcone. Ale pamiętałam z mitów które czytaliśmy w szkole że bogowie mogą przyjmować różne postaci. Nawet zwierząt. Ale miałam ważniejsze pytanie niż to dlaczego Apollo przyszedł do mojej mamy jako dwudziestolatek.
– Dlaczego mama mi nie powiedziała kim jest? – z nerwów zaczęłam bawić się rogiem koca, którym byłam przykryta.
– Chciała cię chronić – Rachel wydała się zakłopotana
– Przed czym? – byłam coraz bardziej wkurzona – Przed prawdą? Przed powiedzeniem mi że ja też jestem półboginią?
– Ty nie jesteś półboginią – Rachel spuściła wzrok. Była coraz bardzie zdenerwowana, a moja wściekłość rosła z każdą sekundą.
– To kim?
– Nie powinnam ci tego mówić – dziewczyna zaczęła się bawić zielonym, wyblakłym sznurkiem który miała zawiązany na ręce – Za wiele może cię to kosztować
– Chce wiedzieć! – krzyknęłam – Mama ukrywała przede mną tyle rzeczy, dlatego teraz cię proszę żebyś odpowiedziała mi na pytania na które ona nigdy nie udzieli mi odpowiedzi.
Rachel zastanawiała się przez dłuższą chwile. Następnie wzięła głęboki wdech i spojrzała mi prosto w oczy.
– Nie jesteś półboginią Jesteś po prostu wnuczkąApolla. Ale dusza jaka się w tobie znajduje… – przerwała jakby szukała odpowiedniego słowa – Jest przeklęta.
– Moja dusza jest przeklęta? – w mojej ostatniej rozmowie z mamą, zanim zostałam postrzelona, wynikało że to JA jestem przeklęta. Ale moja dusza?
– To nie jest do końca twoja dusza. Dawno temu w czasach pełnego rozkwitu cesarstwa rzymskiego pewna rodzina obraziła boginię wojny – Bellonę. Bogini w odwecie przeklęła duszę najstarszej córki tej pary, by ukarać tym całą rodzinę.
– Jak przeklęcie najstarszej córki miało ukarać całą rodzinę? – zapytałam nie do końca rozumiejąc o co tu może chodzić
– Ta dziewczyna była zakochana w młodym księciu – Oktawianie, który potem został cesarzem Oktawianem Augustem. On też ja kochał i to ponad życie. Byli razem bardzo szczęśliwi. Tej parze się udało, ponieważ rodzina dziewczyny zezwoliła im na ślub. Ale podczas przyjęcia zaręczynowego napadli na nich ludzie wynajęci przez senatorów, którzy byli przeciwko temu by Oktawian został cesarzem. Chcieli go zabić na oczach wszystkich gości, strzelając do niego zatruta strzałą. Dziewczyna chcąc chronić ukochanego wyrwała się z rąk płatnych morderców którzy jej pilnowali i ochroniła Oktawian osłaniając go swoim ciałem. Ludzie którzy mieli zabić Oktawiana uciekli widząc kogo zabili. Dziewczyna umierała w cierpieniach w ramionach ukochanego. Kiedy wyzionęła ducha w pałacu pojawiła się Bellona i oświadczyła pod świadectwem Tanatosa, który pilnował zmarłej dziewczyny, że od tej chwili jej dusza jest przeklęta. Za jakiś czas dusza młodej księżniczki odrodzi się w nowym ciele, a przekleństwo będzie wędrowało razem z nią. Kiedy kolejna dziewczyna przeżyje tragedię w rodzinie i zakocha się z wzajemnością, zginie w obronie ukochanego. I będzie się to tak toczyło dopóki którejś z dziewcząt uda się przejść trzech prób, podczas który będzie musiała wykazać się odwagą, empatią, poświęceniem oraz będzie musiała otrzeć się o śmierć. Będzie musiała po prostu ochronić przed śmiercią niewinne istnienie. Dopiero wtedy z jej duszy zostanie zdjęta klątwa – Rachel przerwała i spojrzała na mnie niepewnie – Twoja mama chciał cię chronić właśnie przed tą klątwą. Wiedziała że jeśli będziesz wiedzieć o mitycznym świecie, to będziesz musiała się tu szkolić, by umieć się bronić przed potworami. A jeśli chodzi o potwory Belleona mogłaby wysyłać te które zniszczyły by cię w mgnieniu oka. Poza tym póki nie byłaś niczego świadoma, ani nie zetknęłaś się z niczym i z nikim z tego świata Belleona nie wiedziała nawet o twoim istnieniu. Nie wiedziała która dziewczyna na świecie nosi dusze przeklętej. Twoja mama nie chciała byś umarła młodo. Tak jak siostra Nica. Chciała żebyś przeżyła jak najwięcej wspaniałych chwil, byś miała udane życie, żebyś była szczęśliwa. Dlatego nic ci nie powiedziała. Nawet nie wiesz jak jest jej trudno żyć ze świadomością że jej córka umrze nie kończą nawet dwudziestu lat.
Milczałam przez chwilę przetwarzając wszystkie informacje. Po czym wybuchłam płaczem. Rachel nie zdążyła nic zrobić, bo drzwi do pokoju otworzyły się z wielkim hukiem. Przez załzawione oczy zobaczyłam Nica. Był wściekły. Czułam to.
– Wiedziałaś – wycedził przez zęby. W jego głosie czułam desperację, strach i nienawiść – Wiedziałaś i mi nie powiedziałaś?
– Nico – Rachel wstała z łóżka – To by przecież w niczym nie pomogło
– Wyjdź stąd – powiedział nawet na nią nie patrząc
– Ale…
– Wyjdź! – krzyknął a wszystko wokół zaczęło się trząść. Tak jak tamtego dnia w Graniato.
Rachel powoli wstała i wyszyła. Kiedy tylko znalazła się za progiem Nico zatrzasną za nią drzwi tak mocno, że omal nie wypadły z zawiasów. Podszedł do mnie ciężkim krokiem i usiadł na łóżku. Ja cały czas płakałam. Wdziałam że pod jego powiekami też zbierają mu się łzy. Kiedy Nico przysunął się i przytulił mnie mocno do siebie zaczęłam ryczeć. Płakałam bez opamiętania i wtedy tylko łzy i obecność Nica były mi potrzebne. Słyszałam że on też płakał. Może nie tak bardzo jak ja, ale raz na jakiś czas czułam jego łzy które spadały na mój policzek. Potem pamiętam że oboje leżeliśmy na łóżku. Głowę miałam opartą o pierś Nica i przytulałam się do niego. On za to gładził mnie po włosach i co chwilę szeptała mi coś do ucha. Ale ja nic nie rozumiałam. Potem musiałam zasnąć, bo gdy znowu otworzyłam oczy zobaczyłam przez okno zachodzące słońce, a Nica w pokoju już nie było.
Postanowiłam zejść na duł i sprawdzić czy nie ma go tam. Teraz dopiero zobaczyłam że nie mam na sobie mojej czarnej bluzki, tylko pomarańczowy t-shirt z napisem Camp Half-Blood i z wymalowanym pegazem. Zawiązałam szybko moje bordowe trampki i wyszłam na korytarz. Był długi i prowadziło od niego jeszcze kilka drzwi. Zaczęłam powoli schodzić na duł. Byłam mniej więcej w połowie schodów, kiedy usłyszałam cichą rozmowę dochodzącą z pomieszczenia koło nich. Zaczęłam schodzić ciszej, starając się wysłuchać o czym jest rozmowa.
– Ale, jesteś pewny? – usłyszałam cichy głos Rachel
– Całkowicie. Piszą o tym we wszystkich gazetach – powiedział Will z westchnieniem – I mówią o tym wszędzie. W telewizji, w radiu, na ulicach. Ludzie są naprawdę zszokowani.
– Gdyby częściej znajdowali rozszarpanych na strzępy herosów, pewnie nie było by to dla nich takie dziwne – powiedział Nico ze złością w głosie.
Zeszłam wtedy już całkiem na duł. Stanęłam przy drzwiach, opierając się o ścianę i dalej słuchałam.
– Co robimy? Mówimy jej? – zapytała jeszcze ciszej Rachel jakby wiedział ze stoję przy drzwiach. Przystawiłam ucho do ściany, bo prawie nic już nie słyszałam.
– Powinniśmy może jeszcze chwilę z tym zaczekać, ale…
– Nie – wtrącił się Nico. Głos miał napięty i słychać było że nie zniesie sprzeciwu
– Czemu Nico? – zapytał z lekkim zdziwieniem Will – Nie uda nam się długo utrzymać tego w sekrecie
– Do końca lata uda się. Przez ten czas wymyślimy coś. Wymyślimy jak jej to powiedzieć. I zadecydujemy co z nią zrobić.
– Nie damy rady utrzymać tego tak długo w sekrecie. Lepiej jej powiedzieć od razu – upierał się przy swoim Will
– Nie. Trzeba ją choć trochę do tego przygotować. Małymi kroczkami. Pamiętacie co się ze mną stało kiedy dowiedziałem się tak nagle i niespodziewanie. Tak więc, na razie nic jej nie mówmy
– Może ona zareaguje inaczej – zastanawiała się Rachel
Byłam coraz bardziej ciekawa o kim mówią. Ale im dłużej słuchałam ty bardziej byłam przekonana że chodzi o mnie. A im bardziej ta myśl stawała się dla mnie rzeczywistością, tym bardziej moje nogi uginały się pode mną.
– Ale to jest nasza wrażliwa Blanka – ciągnął Nico – A jak ty byś zareagowała gdybyś się dowiedziała że twoi rodzice nie żyją, a brat zaginą.
– Co? – weszłam do pokoju bez zastanowienia
Wszyscy jak na zawołanie odwrócili się do mnie. Wszyscy byli przestraszeni że słyszałam całą rozmowę.
– Jak to nie żyją? – zapytałam przestraszona wpatrując się w nich wszystkich po kolei
Nikt mi nie odpowiedział
– Nie – wyszeptałam. Do oczu zaczęły cisnąć mi się łzy, oddech mi przyśpieszył, zaczęłam dyszeć
– Blanka – Rachel zrobiła krok w moją stronę
– Nie!!! Kłamiecie! – krzyknęłam i wybiegłam z domu w którym się znajdowaliśmy
– Blanka, błagam cię! – usłyszałam za sobą krzyki jednak nie słuchałam.
Biegłam przed siebie. Chciałam być sama. Wręcz musiałam być sama. Biegłam nie oglądając się w ogóle za siebie. Nie obchodziło mnie nic. Nawet to dokąd zmierzałam. Musiałam się ukryć. Kiedy usłyszałam za sobą tupot nóg przyśpieszyłam. Wpadłam do lasu i wciąż leciałam na łep, na szyje byleby być tylko sama. I nie mogłam się już zatrzymać.
Kiedy w końcu moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa dotarłam na jakaś plażę. Usiadłam na najbliższym kamienieniu i w końcu się rozpłakałam. Nie powstrzymywałam się nawet. Łzy były teraz mi najbardziej potrzebne. Znowu.
Straciłam wszystko. Dom. Rodzinę. Cały Nowy Jork pewnie myśli, że prawdopodobnie zostałam zamordowana. Moi rodzice nie żyją. Jack pewnie też. Byłam przeklęta przez jakąś starożytną boginię. Mój świat po prostu się zawalił. Przestał istnieć, a we mnie pozostała tylko pustka której nic nie mogło zastąpić. Po jakimś czasie usłyszałam za sobą kroki. Ktoś szedł wolno i cicho, jakby nie chciał by go usłyszano.
– Chce być sama! – wykrzyknęłam przez łzy, bo nie miałam już siły uciekać – Zostawcie mnie w spokoju!
– Nie mogę – usłyszałam męski głos
Przestraszona poderwałam się z kamienia. Pomiędzy drzewami stał chłopak. Miał może z osiemnaście, dziewiętnaście lat. Cały był ubrany na czarno, zupełnie jak Nico. Ale to nie był Nico, bo z pleców chłopaka wyrastały czerwono czarne skrzydła. Przełknęłam ślinę. Wiedziałam kto to był.
– Tanatos – wyszeptałam
Uśmiechnął się do mnie lekko. Wyglądał inaczej, niż kiedy ostatni raz go widziałam. A było to wtedy gdy przyśnił mi się ten pierwszy dziwny sen.
– Co ty tu robisz? – zapytałam bezbarwnie, modląc się w myślach do wszystkich istniejących bogów o to by nie przyszedł po moja przeklęta duszę.
– Przyszedłem z tobą porozmawiać – wyszedł z pomiędzy drzew i staną jakiś metr ode mnie
Jego skrzydła lśniły w świetle księżyca. Lekko złowieszczo, ale i tak były niesamowite i majestatyczne. Zupełnie jak on. Wydawał się wyniosły i arogancki, ale było w nim coś do zmuszało mnie do stania w miejscu.
– Nie mamy o czym rozmawiać – powiedziałam znów siadając na kamieniu i będą bliska płaczu – I nie chcę rozmawiać o nich
– Rozumiem – powiedział siadając koło mnie. Spojrzał na mnie kątem oka – Co będziesz chciała teraz zrobić?
– Pewnie ucieknę – powiedziałam ocierając łzy z policzka – Za wiele rzeczy będzie mi tu przypominać mamę. A jak mamę… to i tatę… i Jacka
– Czyli jak klasyczny tchórz – powiedział podrzucając niewielki kamień
Popatrzyłam na niego zdezorientowana i zła. Nim zdążyłam nic zrobić, bo on powiedział coś czego się zupełnie nie spodziewałam.
– Boisz się walczyć ze wspomnieniami – złapał kamień i spojrzał na mnie swoimi niebieskimi oczami. Nie były takiego odcieniu jak mamy. Były zimne jak lód, ale mimo to zdawały się być pełne życia – Gdybyś miała odwagę zostałabyś i starałabyś się zastąpić stare wspomnienia nowymi, lepszymi.
Chwilę milczałam.
– To… trudne – wydusiłam z siebie
– Nikt nie mówi że to jest łatwe – powiedział patrząc w niebo
Zamknęłam oczy. Milczałam przez chwilę wsłuchując się w szum fal. Zastanawiałam się na utopieniem się. Wyręczyłabym przynajmniej Belleonę i pokazała jej że i bez jej pomocy potrafię umrzeć.
– Gdzie wylądowali? – zapytałam po czym stwierdziłam że to głupio brzmi – W sensie gdzie są w… Podziemiu
– Na Polach Elizejskich.
Odetchnęłam z ulgą. „To w sumie nie tak źle” – pomyślałam
– Wiem że trudno jest pogodzić się ze śmiercią bliskich – powiedział wciąż patrząc w niebo, jakby na coś czekał – Widziałem chyba wszystkie rodzaje tęsknoty. Niektórzy uciekają, inni zaszywają się w sobie, jeszcze inni popełniają samobójstwo. Ale każdy z nich starał się na początku normalnie żyć – spuścił wzrok – Nikt nie każe zapominać ci o rodzicach. Po prostu musisz nauczy się żyć z myślą że właśnie pojechali na najfajniejsze i najdłuższe wakacje bez ciebie.
Cicho się zaśmiałam. Rzeczywiście. Na to też tak można było patrzeć.
– Przez pierwsze dni to będzie normalnej jeśli będziesz zamknięta w sobie i nie będziesz chciała dopuścić do siebie nikogo – powiedział prostując skrzydła – Ale potem porozmawiaj z kimś o tym co się w tobie kotłuje i wyjaśnij przed samą sobą jak chcesz by wyglądało twoje życie. To najlepszy sposób by wrócić do siebie po stracie bliskich
– Czemu mi to mówisz? – zapytałam ze zdziwieniem. Mój głos był lekko zachrypnięty – Jesteś śmiercią. Śmierć nie powinna pocieszać ludzi.
– Ty nie jesteś do końca człowiekiem – uśmiechnął się – A twoją duszę znam od stuleci. Więc czuję się w obowiązku pomóc ci kiedy nikt inny nie potrafi.
– Dziękuję – cicho wyszeptałam wpatrując się w horyzont
– Będę szedł – wstał i popatrzył na mnie z góry – Za chwilę ktoś powinien cię znaleźć, a mnie wtedy nie powinno tu być.
Kiwnęłam lekko głową. Tanatos ruszył przed siebie idąc w stronę morza.
– A i jeszcze jedno – odwrócił się do mnie – Za dwa dni jest ich pogrzeb. Przyjdź, bo warto. Naprawdę.
Kiedy tylko to powiedział rozpłyną się w ciemny dym. Chwilę tak siedziałam i zastanawiałam się nad jego słowami. Wtedy znów słyszałam odgłos kroków. Szybkich kroków. I znajomy głos.
– Blanka! Błagam cię, gdzie jesteś?! Blanka? – to był oczywiście głos Nica
Kilka sekund później wyszedł spomiędzy kamieni nieopodal. Kiedy mnie zobaczył podbiegł do mnie i chwycił za ramiona. Spojrzałam na niego. Miał troskę i strach w oczach.
– Dzięki bogom nic ci nie jest – powiedział przytulając mnie do siebie. Wtedy nie wytrzymałam i znów się rozpłakałam. Po prostu nad tym nie panowałam. Bo kiedy Nico mnie do siebie przytulał, to czułam się tak, jakby Jack znów mnie ściskał.
– Hej – Nico był na początku lekko zdezorientowany, ale następnie jeszcze mocniej mnie do siebie przytulił. To mnie trochę uspokoiło.
– Blanka – usłyszałam jego głos gdzieś nad sobą – Uspokój się. Ja wiem co czujesz. Wiem jak ciężko jest stracić kochaną osobę. Wiem jaki to ból. I wiem że ty go czujesz z potrójną siłą. Ale musisz się opanować. A przede wszystkim musisz się z tym pogodzić.
– To trudne – chlipałam. Jestem ciekawa ile razy to już powiedziałam. I ile razy jeszcze powiem.
– Wiem. Ale nie popełniaj tych samych błędów co ja, okej? – spojrzałam na niego – Obiecasz mi to?
– Tak.
Kiwnął lekko głową, po czym zdjął swoją kurtkę i zarzucił mi ją na ramiona. Do teraz nie byłam świadoma jak jest mi zimno. Otuliłam się nią.
– Choć – Nico objął nie ramieniem i ruszyliśmy plażą.
– Nico – odezwałam się po dłuższej chwili milczenia – Obiecasz mi że… kiedy przepowiednia się dopełni będziesz mnie trzymała tak długo w Podziemiu jak to tylko możliwe, żeby kolejna dziewczyna nie cierpiała tak jak ja.
– Blanka… – stanął i chwycił moja twarz w dłonie
– Przyrzeknie mi – powiedziałam stanowczo
– Przyrzekam ci na rzekę Styks, że jeśli, JEŚLI klątwa Belleony się dopełni i wylądujesz w Podziemiu będę cię tam często odwiedzał i trzymał na krótkiej smyczy. Pasuje?
– Pasuje – powiedziałam spokojniejszym tonem. Ta przysięga w jakiś dziwny sposób sprawiła że od razu zrobiło mi się lżej na sercu
– No dobra – Nico wziął mnie za rękę – Choć, bo jeszcze nam tego brakuje żebyś się nam przeziębła
Literówki!
dÓł *
A tak to naprawdę fajne. Ciekawy pomysł, czekam na więcej! 😀
To dategi babkj nie kojarzylam… Bo ona byla rzymska, a ja jestem grecka polbpginia. Naprawde super fabula ale te literowki psuka efekt! (Mam nadzieje, ze to zrozumiesz czytajac ten komentarz) WENY!
Uuu, robi się coraz ciekawiej 😉 Dużo literówek, może przed wysłaniem daj to komuś do przeczytania, to eliminuje wiele z nich Poza tym ok. Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów, więc pisz i weny!
Wiedziałam, że to Bellona! *taniec zwycięstwa *
Literówki naprawdę zaczęły mnie denerwować! Zrób tak jak napisały Ci dziewczyny. Najlepiej pisz w programie podkreślającym błędy.
Szkoda mi jej rodziców :c
To coś z komputerem. Ściagałam różne programy które zazwyczaj podkreślają błędy, ale u mnie to nie działa. Ale coś pokąbinuje.
Dużo błędów. Jeśli chcesz sprawdzić błędy w pisowni, polecam https://languagetool.org/. Sam korzystam. Podkreśla błędy, a jak się kliknie w błąd, pojawia się rodzaj błędu.
Bardzo dziękuję za pomoc
Przecinki, koleżanko, przecinki. Przed „że”, „kiedy” i „który” stawiamy je, aby móc nie czytać zdania na jednym wdechu, i dlatego, że językoznawcy tak sobie ubzdurali.
Jeśli odmieniasz imię Nico, to dopełniacz powinnaś napisać „(nie ma) Nica”, zamiast „(nie ma) Nicka”, bo wtedy czytelnik pomyśli, że w całej tej akcji jest jeszcze jakiś Nick.
„Nico nie przestawała do mnie szeptać.” – zdecydowanie powinno być „przestawał”. Pamiętaj, zanim wyślesz pracę, sprawdź ja kilka razy i przeczytaj. Wtedy te wszystkie literówki i tego typu błędy powinny zniknąć.
Ból w ręce nie znikł, tylko zniknął.
„ponieść sną” – ponieść snom
Przypomnę ponownie, kiedy odmieniasz poprawnie imię Nico, to nie powinno w nim być literki k. Nick a Nico to kompletnie różne imiona.
Kiedy przeczytałem fragment, w którym Blanka mówiła o Nico jako o przystojnym mężczyźnie, przestraszyłem się na chwilę, że zrobisz z tego jakiś miłosny wątek, ale na szczęście dziewczyna jest córką Hadesa. A jak wiemy, dzieci z tych samych domków NIE MOGĄ być razem. W sensie, nie, że nie mogą, tylko po prostu nic nie czują do siebie.
Heh, co musiało się dziać z Hadesem, że zakochał się w kobiecie o nazwisku Diabolo. I na dodatek córka ma na imię Blanca. Przypadek? Nie sądzę.
sferą – sferom
kończą – kończąc
Czyli jednak nie jest córką Hadesa, tylko wnuczką Apolla? Chyba się pogubiłem, ale zaraz wrócę do normy.
Małe przypomnienie: Rachel nie było, kiedy Bianca zginęła, więc tak jakby nie mogła wtedy wiedzieć. Chyba, że dowiedziała się tego parę lat później, ale wtedy Nico już chyba nie roztrząsałby tego aż tak. Nie wiem, zapewne się mylę.
Duł – dół
Naprawdę przyda Ci się pisanie w programie, które podkreśla błędy. Albo słownik.
Co do większości słów użytych w tekście powyżej, kończących się na „ą” – ął, ąc, ąć, on lub om
na łep – na łeb
czerwono czarne – czerwono-czarne jeśli kolory pojawiały się osobno, czerwonoczarne jeśli były ze sobą wymieszane
choć – chodź
Co mogę powiedzieć? Pff, nie jestem dobry w mowach końcowych.
Zacznę od tego, że nie podoba mi się protagonistka. Przynajmniej w tej części, bo nie pamiętam jak została ukazana w innych. Jest taka… No nie wiem.
-Hej, jesteś duszą, na której spoczywa parotysięczna klątwa prosto od Bellony, musisz wykonać 3 super hiper trudne zadania, ab przeżyć i wyzwolić tą duszę, bo pozostałym się nie udało, ale ty jesteś wyjątkowa!!!
-Spoko.
Coś w tym stylu.
Pogubiłem się trochę z jej genealogią.
Rachel, Nico i Will zachowują się delikatnie… sztucznie? To pocieszanie, dialogi z Blanką, jakoś to wyszło niezbyt szczerze.
No, to jest jednak moja subiektywna opinia i nie mam prawa się obrazić, jeśli będziesz miała ją w dupie, bo to twoje opko, możesz robić z nim co chcesz, a my nie mamy nic do gadania, możemy Ci jedynie doradzać, jak to teraz robimy w komentarzach.
Pisz, pisz i jeszcze raz pisz, aż w końcu dojdziesz do perfekcji, Thalio!