Nie mam bladego pojęcia jak to inaczej nazwać. Pewnego dnia coś mnie tknęło, wzięłam laptopa i powstało TO. Wszystko dzieje się w świecie Lil, ale z zupełnie innej strony. Mam nadzieję, że się spodoba. Łaska czy niełaska? Miłego czytania!
Od zawsze czuł nienawiść. Chociaż nie… Na samym początku była to tylko głupia zabawa. Kopanie po nogach, ciąganie za włosy to była dla niego codzienna rozrywka. Jednak najbardziej lubił moment, kiedy małe twarzyczki, które przed chwilą się śmiały, wykrzywiają się w grymasie bólu i smutku. Moment kiedy dziecięce buźki stawały się czerwone, oczy zaczynały łzawić, a z gardła wydobywał się krzyk. Dopiero wtedy on śmiał się najgłośniej i jako jedyny.
Jednak płeć przeciwną znienawidził w dniu, kiedy ona nie zapłakała. Miał cztery lata, ona też. Bawili się w berka, jak to dzieci. Nagle ni stąd, ni zowąd on ją popchnął a ona się przewróciła. Jej twarz skrzywiła się. On już się cieszył, ale ona jednak nie popłakała się. Podniosła się z kolan i mu oddała. Kopnęła go w piszczel. Uśmiech z jego twarzy spełzł. Wewnątrz aż się zagotował ze złości. Nikt nie przypuszczał, że od tego czasu stanie się sadystą. A już na pewno, że znienawidzi kobiety.
Po tamtym wydarzeniu w jego życiu pojawił się ktoś, kto go rozumiał, a nawet aprobował to co robi. Był to jego nowy opiekun. Kiedy mu go przydzielili, mężczyzna dał mu tarantulę. Zaproponował, by podłożył pająka dziewczynie, która go uderzyła.
Pamięta uczucie przyśpieszonego rytmu serca, kiedy po ciszy nocnej przechodził do pokoju obok. Dziewczyna, z tego co powiedział mu opiekun, mieszkała w takim samym pokoju jak on. Zresztą wszystkie dzieci z dziewięćdziesiątego trzeciego mieszkały bardzo podobnie. Tylko ta malutka „dziewka”, lubił tak nazywać dziewczynkę o morskich oczach, mieszkała z chłopcem z początku grudnia. Ostrożnie otworzył wielkie drzwi. Niczym cień podszedł do łóżka, na którym leżała czarnowłosa dziewczyna. Delikatnie położył pająka i uciekł, wcześniej lekko dźgając ją w odkryte ramię. Kiedy tylko wyszedł, poszedł pod przeciwległe drzwi, by dobrze widzieć chwilę, gdy ta co nie płakała, wybiegnie z krzykiem z pokoju. Nie zadawał sobie nawet trudu, by domknąć drzwi. Czekał. Czekał, ale nic się nie działo. Krzyknął z frustracji i wrócił do siebie. Nie spodziewał się, że ktoś o lekkim śnie usłyszy jego krzyk. Ale usłyszał. Długo nie mógł spać. Po niespełna godzinie usłyszał wrzask przerażenia w pokoju obok. Uśmiechnął się do siebie. Był z siebie dumny, bardzo dumny był też opiekun, któremu wszystko opowiedział rano. Zataił tylko jedną rzecz. Mały szczególik, który na początku go zaniepokoił, ale potem usatysfakcjonował. Był to hałas, odgłos bólu i strachu, ale ten dźwięk nie był podobny do wcześniejszego. Był głośniejszy, dłuższy i był inny. Chłopiec nie potrafił tego wyjaśnić, toteż o tym nikomu nie wspominał.
Ale tamta noc zmieniła go na zawsze. Kiedy został zbieraczem, opiekun powiedział mu prawdę. Prawdę o jego krwi i Śmierci. O tych dwudziestu procent, których obecności nikt nie umiał wyjaśnić. W jego żyłach pierwotnie płynęła „ciemna” krew, ale poza tym jest w nim „czarna”. Był idealnym kandydatem, ale po zaledwie miesiącu, Tantos go wykrył i „Przywłaszczył” – tak nazywał to chłopak. Przywłaszczenie. Nie lubił, w sumie, nadal nie lubi tego wyrazu. Wiedział, że musi się zemścić.
Jak najlepiej zemścić się na kimś nieśmiertelnym? Zabierając jego największy skarb i dumę. Morskooką.
W wieku sześciu lat pokonała go. Ale on zakończył spotkanie.
Zawsze uważał, że ona jest słaba. Mylił się. Ona zawsze walczyła. Nie poddawała się bólowi, strachowi ani jego Pani, Wybawicielce.
Pamięta jej krzyki. Jej wycie. Dziewka tak pięknie wyglądała z brudną od krwi twarzą. Jej chrapliwy wrzask towarzyszy mu do dziś. Uspokaja go. Żałował tylko, że sam nie mógł się nią pobawić. Że nie mógł jej biczować, razić i upokarzać. Ale mógł patrzeć na jej cierpienie. Szkoda, że nie mogła umrzeć, ale może to i lepiej, bo zabawa mogłaby trwać w nieskończoność. Ale jeszcze gorsze było to, że uciekła. Ale porażenie uruchomiło chip. Jej śmierć to tylko kwestia czasu… Ale zanim ona to zrobi, musiał zrobić to pierwszy. Musiał umrzeć. I umarł w wieku jedenastu lat, cztery lata po poznaniu prawdy o sobie, o niej i o tym co stało się w dziewięćdziesiątego trzeciego…
Czy to ma jakikolwiek związek z Twoimi wcześniejszymi opowiadaniami? Czy to po prostu miniaturka?
Nie rozumiem samej końcówki. Dlaczego on umarł? O co chodzi z tym „dziewięćdziesiątego trzeciego?”
Tyle pytań…
1. Tak. Akcja dzieje się w świecie Lilianny. I mowa jest tam o bohaterach z „Pamięć…”. Czarnowłosa to Diana, Morsko-oka to Lila a chłopak z początku grudnia to Max. Jest to takim wstępem do pojawienia się chłopca, o którym mowa w wstawce.
2. Umarł, bo umarł. Dlaczego to wyjdzie w późniejszym czasie.
3. W 1993 urodziła się Lilianna i reszta głównych bohaterów. Od tamtego czasu minęło dokładnie 18 lat, więc akcja dzieje się w 2011r. Poza tym ma to związek z Maczetą/Wybawicielką. Prawda jest taka, że reszty dowiesz się w następnych rozdziałach.
Mam nadzieję, że odpowiedziałam na nurtujące Cię pytania i zachęciłam Cię do dalszego czytania.