Lubię swoją pracę. Nie jest ciężka, choć nie jest też łatwa. Przynajmniej nie dla kogoś, kto nie jest obeznany z moim zawodem. Ja się przyzwyczaiłem.
Powiem więcej. Ja nawet lubię swoją pracę. Dużo podróżuję. Widzę sporo miejsc, które zawsze mnie czymś zachwycają. A to swą prostotą, a to wręcz przepychem. Choćbym nawet po raz tysięczny trafił ze zleceniem w to samo miejsce, to i tak będę na nie patrzeć z zupełnie innej perspektywy, której dotąd nie znałem. Nigdy nie osiadam na stałe w jednym miejscu. Kiedy mówiłem „dużo podróżuję” to miałem na myśli to, że ja jestem w ciągłej podróży. Dosłownie. Zdarza się, że wracam na chwilę do firmy. Szef da bardziej wymagające zadanie albo mówi mi jakieś nowe wytyczne i zasady. Tylko po to wracam na placówkę.
Wypłata? Nie dostaję takiej. Nie potrzebuję jej. Firma, w której pracuję, opłaca mi nocleg i wyżywienie na miejscu zlecenia. A przez to, że zlecenia dostaję bez przerwy, to pieniędzy na jedzenie i spanie nie potrzebuję.
Moja praca jest dla mnie wypłatą. Mówiłem już o wspaniałości miejsc, które poznaję? Ludzie są jeszcze lepsi. Poznaję ich całe tłumy. Jakieś kilkadziesiąt lat temu panował w firmie taki żarcik, że poznaję ich całe Rzesze. Ale jak mówiłem poznaję sporo ludzi. Często mówią mi o sobie. To aż dziw, ile różnych rzeczy kryje się w ludziach. Tyle emocji, uczuć, doznań, historii. Zazdroszczę niektórym. No, ale oni potem płacą, a ja dostaję kolejne zlecenia.
Jak na moją pracę reaguje… rodzina? Rodzice? Rodzeństwo? Cóż, odseparowałem się od paru osób z mojej rodziny, ale niektórych widuję w czasie zleceń. Niektórych nad wyraz często. Mam z nimi stosunki dość… neutralne. Rodzice są ze mnie jako tako dumni, ze względu na mój zawód. Większość rodzeństwa uważa mnie za neutralnego, niektórzy żywią do mnie niechęć. Ale wszyscy darzymy siebie szacunkiem. I wszyscy pracujemy w podobnych firmach. Rodzice są już na… emeryturze? Chyba można to tak nazwać. Ale najgorzej jest z moją siostrą.
Moja siostra zawsze była inna. Pociągały ją rzeczy, do których nikt inny z rodzeństwa nawet nie podchodził. Kłóciła się z rodzicami. Ale zdarzało się, że w niektórych dyskusjach miała rację. Jednak najgrubszy mur został wybudowany w chwili, kiedy moja siostra zaczęła pracę.
W konkurencyjnej firmie. Rodzice byli wściekli. Ich firma i jej firma były największymi wrogami na rynku. Po tym incydencie, nikt z nas nie kontaktował się już z naszą siostrą. Czasem widuję ją w pracy, czasem wymienimy parę zdań. Pyta o rodziców, braci, siostry. Słyszałem, że pracuje w firmie wraz z jakimś facetem. Może coś z tego wyniknie? I tak zaprosiłaby z naszej rodziny na ślub tylko mojego brata, który i tak pewnie by zaspał.
Może powiem coś o innych pracownikach naszej firmy:
Odźwierny – chciwiec jakich mało. Pracuję przy wejściu do naszej firmy. Szef także mu nie płaci, więc odźwierny wymyślił pewien sposób. Jaki? Bierze łapówki. W sumie na początku to były łapówki. Teraz już panuje taka zasada, że jeśli chce się wejść, trzeba mu zapłacić. Szef przymyka na to oko.
Recepcjoniści – jest ich 3. U różnych osób bywa różny bilans, więc recepcjoniści po bilansie wydzielają ludzi do 3 różnych działów w naszej firmie. Jeden dział jest dla ludzi z bilansem dodatnim, jeden z bilansem stratnym, a trzeci jest dla tych, którzy nie mają bilansu ani dodatniego, ani stratnego. Dział z bilansem dodatnim jest według mnie najładniejszy. Nie wiem czemu, ale w 3 dziale (ten od bilansów ni dodatnich, ni stratnych) wszystkie meble są z topoli. Muszę dodać, że każdy z recepcjonistów jest bratankiem szefa.
Ochroniarze – jest ich także 3. Głównie grasują w dziale z bilansami stratnymi, choć często pojawiają się przy drzwiach i u szefa. Są wyposażeni w dość nietypową broń. Warto dodać, że każdy z ochroniarzy to kobieta.
Szef ma jeszcze psa mustiffa. Cały czas siedzi niedaleko odźwiernego.
Mógłbym jeszcze powiedzieć o żonie szefa, ale rzadko ją widuje. W porównaniu do szefa, nie siedzi cały czas w firmie. Często odwiedza swoją mamę. Szef rzadko z nią (teściową) rozmawia. Nawet z własną rodziną nie utrzymuje ciepłych kontaktów.
Czy kiedykolwiek się zakochałem? Może. Często mnie mylą z moim znajomym, który jest właścicielem największego portalu randkowego świata. Próbuje mnie swatać, ale dobrze wie, że nie potrzebuję dziewczyny. Mogłaby mi przeszkodzić w pracy. Co nie zmienia faktu, że kilka kobiet się o mnie aż zabija. To smutne.
Porwano mnie kiedyś. To aż dziwne, patrząc na mój zawód, ale w sumie… nie, każdy chciał mnie porwać. Udało się to jakiemuś szaleńcowi, który nie chciał płacić, więc mnie związał i zakneblował. Uratował mnie później bratanek szefa (brat szefa miał sporo dzieci). Co się stało z tym wariatem? Znowu wymigał się od płacenia, mówiąc, że musi przypilnować żony, przy budowie domu. Ale później i tak zapłacił. Miał bilans stratny. Bardzo stratny.
I na tym polega moja praca – od zlecenia do zlecenia, poznawanie nowych miejsc i ludzi. Najnudniejszy jest tekst, którym zawsze muszę zacząć rozmowę z płacącym:
-Witaj, ja jestem Tanatos, a ty właśnie umarłeś.
Quickdroo
Fajne , nie spodziewałam się że to może być tantos 😀 .
Ciekawie napisane. Ogólnie dobra robota. Błędów nie wyłapałam żadnych. Może dlatego, że ich nie szukałam.
Jak długo przy wiki siedziałeś? Godzine? Pół? Na moje nieszczęście przez przypadek przewinąłem na dół ,na sam tekst końcowy przez co wiadziełem że to będzie Tanatos, ale dzięki temu nie musiałem czytać jeszcze raz by przetrawić wszystkie powiązania z Tanatosem. Ogólnie to przyjemnie się czytało. Zrób może mini-serie gdzie w ten sposób będziesz innych opisywać? A co do błędów to jeden mi się nawinął: „Ochroniarze – jest ich także 3.” Powinno być: jest ich także trzech. Tak samo z resztą cyfr. I taka mała uwaga która zapewne nie jest błędem. To twoje … przed kontynuacją zdania zaczyna reźić jak jest ich z cztery w jednym akapicie. I jeszcze na koniec małe powtórzenie. Widać że napisałeś początek, odczekałeś kilka dni i dopiera kontynuowałeś. Lubie swoją prace. Nie jest ciężka […]. Powiem więcej. Ja nawet lubie swoją pracę. W tym lubię jest w kursywie. Może powinno to być nawet w niej? Chyba tyle .
Czytając to, byłam zadowolona, bo od razu mi się spodobało. A po przeczytaniu byłam szczęśliwa, bo zobaczyłam, że Ty jesteś autorem.
Wow! Ostatnio powiedziałeś, że moje opowiadania Cię motywują. Jeśli to jest efekt tej motywacji, to będę pisać częściej! *-*
Bardzo pomysłowe wykonanie! Na początku tylko zgadywałam, nawet nie brałam pod uwagę, że bohaterem jest bóg. Ale kiedy tylko przeszedłeś do opisywania pracowników, wiedziałam już, że chodzi o Tanatosa. Czytałam to z uśmiechem na ustach. Płynne, ciekawe, dobrze i inteligentnie napisane. Aż sobie przeczytałam dwa razy, żeby się delektować.
Ziomuś, chcę więcej!
Pozdrawiam
Annabelle
A ja napisze Wow i podpisze sie do gratulacji wspanialej miniaturki do komentarzy innych. :-);-) Czekam na wiecej.
No więc, słońce, całkiem nieźle Tak jak Annabelle, domyśliłam się przy pracownikach. Zgadzam się z Jamcesem. Na początku z tym ,,lubię” nie do końca ogarniałam o co chodzi 😉 Jeśli chodzi o błędy, które najbardziej rzuciły mi się w oczy, to proszę:
– ,,stosunki dość… neutralne” po czym linijkę niżej znów ,,neutralnego”;
– ,,Odźwierny – chciwiec jakich mało. Pracuję” tu nie byłam pewna, ale nie pasował mi kontekst – Tanatos pracuje czy Odźwierny? Jeśli ten drugi, to powinno być ,,Pracuje”;
– Samo powtarzanie ,,bilansów stratnych i dodatnich” jest jeszcze okay, ale kiedy pojawia się ,,Muszę dodać” coś przestaje grać;
– Było jeszcze trochę powtórzeń, ale jakoś tak je wprowadziłeś, że nie przeszkadzały aż tak;
Quick, naprawdę przyjemne opko. Przez ciebie czuję się zobowiązana też coś napisać 😀
Pierwszy raz czytam Twoje opko i podoba mi się.^^ Też domyśliłam się przy pracownikach o kogo chodzi. Błędów nie wypiszę, bo się nie znam za bardzo na takich rzeczach, bardziej skupiam się na treści. A treść jest na serio przyjemna i nic nie przynudza. Życzę weny do dalszego pisania. 😀
Jest kilka błędów, ale nie będę ich wypisywać – są nieistotne. Przeszkadzały mi powtórzenia, ale myślę, że to czysty przypadek, bo na ogół nie masz z tym problemu.
Oj, Konrad, co ja mam z Tobą zrobić?
To opowiadanie wywarło na mnie niezbyt dobre wrażenie. Sama nie wiem dokładnie czemu. Nie podobały mi się przeskoki z takiego fantazyjnego języka, z pytań retorycznych do słownictwa czysto powiązanego z biznesem. To połączenie jest po prostu… nieestetyczne. Początek dobry, gdybym przymknęła oko na to, o czym przed chwilą napisałam. Opisywanie pracowników, hm. Spodziewałabym się po tym czegoś więcej. Wiem, że Tanatos, że śmierć, że tragedia, smutek, ale hej! Dodaj tu trochę pazura, nadaj wyrazu postaciom! To nie sztywne średniowiecze, umiesz to przecież napisać! Skoro to Tanatos, polecałabym czarny humor. Idealnie pasowałby do postaci.
Opowiadanie dobre, ale w i e m, że umiałbyś napisać stokroć lepsze, gdybyś tylko bardziej się postarał. Przecież umiesz dobrze pisać, jesteś kreatywny. Wykorzystaj to.
Jest złe. Nafaszerowane szybką akcją i błędami. Gorsze niż Jestem Wero. Nie polecam