Halo alo przyjaciele! (Za halo w mordę walo; Zamknij się) Naszło mnie natchnienie i wynikiem tego związku wybuchowego powstało o to o właśnie na dole. Nie traktujcie tego jako część drugą. Może bardziej jako pierwszą i pół albo jakąś miniaturkę? Sami zdecydujcie. Po obrażajcie mnie. Proszę. I naprawdę nie bierzcie tego jako racjonalny twór. Jakbyście się czuli pisząc w środku nocy z włączonym soundtrackiem z anime które bardziej przypominało kołysankę? To tak samo tutaj. Macie niby coś, ale wygląda jak miniaturka. Tak więc: miłych męczarni!
(Daj to. Nie umiesz).
Pewnie teraz myślicie: „O nie. Została sama w ciemnej szkole. Bez kamer ani drzwi do zamykania. Jak ona sobie poradzi?” Jesteście w błędzie. Znała całą szkołę na wylot, więc gdyby nie ciemność, wydostałaby się stąd w kilka minut. Często, jak jej mama była pijana, jak dzisiaj, przychodziła tu popłakać. W jednym ze skrzydeł ich szkoły były stłuczone szklane drzwi, jak te do ogrodów, a, że nauczyciele nie połapali się z tym to korzystała z nich dowoli.
Nie chciała wychodzić z budynku. Zawsze czuła się tu bezpiecznie a, że jej autobus odjechał, niemiała powodu, by wychodzić. Przyszła bowiem do szkoły po zegarek, bowiem niedaleko jest jubiler, więc miała w zamiarach, jak to często robiła, sprzedać zdobycz i kupić bilet.
Po omacku doszła do swojej klasy. Klasa 2-A nauczyciela od muzyki. Chętnie bym powiedział, że cała dalsza noc była NIEZWYKLE interesująca. Niestety, kłamałbym.
(Ja nie umiem? Nie zaznacza się słów dużymi!)
Aoe zasnęła na swojej ukochanej ławce.
Ławka ta była w przedostatnim rzędzie druga od okna. Siedziała sama, przez co nie miała problemu z rozłożeniem się na całą ławkę. Miała w zamiarach spać tak aż do początku lekcji. Często tak robiła, bo kto jej zabroni?
(Może ja? Cicho ja dokańczam).
Wygodnie się rozłożyła. Telefon nastawiła na szóstą rano i zasnęła. Błąd za błędem. Po pierwsze kto kładzie się spać ledwie przed osiemnastą? Po drugie nastawiła telefon. Już kiedyś zrobiła ten błąd i do okna zapukała harpia. Miała krucze czarne pióra i żółte oczy. Zawsze rozbawiało ją to wspomnienie. Podczas lotu, zamiast wlecieć przez okno, otwarte tuż obok, chciała wlecieć przez okno najbliżej Aoe. Uderzyła w okno głową i niemal natychmiast zamieniła się w pył. Działo to się dosyć dawno, jeszcze przed tym, jak pojechała po raz pierwszy do obozu. Miała może jedenaście lat, kiedy to było. Gorzej było, jak ją uznali, ponieważ było, to kiedy miała szesnaście lat i zaczęło się obowiązkowe chodzenie na poranne kółka. Po ustawieniu budzika, rano zawsze, chociaż raz, albo na nią krzywo gołębie patrzyły się, albo cienie się na nią rzucały. Tak czy siak, zapomniała o zakazie nastawiania budzika a uświadomiła to sobie dopiero w środku snu.
Śniła bowiem o jej corocznych wyjazdach na Hawaje z klasą. Tym razem jednak jakoś inaczej tu było. Chmury burzowe się zebrały. Wybrzeże Kauai, a na nim niewielki hotelik, były zawsze piękne wiosną, prawie jak w Obozie, lecz tym razem całe w chmurach bardzo smuciło Aoe. To z jej winy tak było. W przesilenie zimowe została wyznaczona na jedną z odwiedzających Olimp. Kiedy już tam byli Zeus w dużym humorze chciał nas przywitać, lecz podczas przemowy dziewczyna kichnęła, przerywając mu. Bóg skarcił ją ostrym wzrokiem i po odchrząknięciu kontynuował. Jej koleżanka, Thalia Grace, opowiadała jej o tym, jak po raz pierwszy spała w domku Zeusa i strasznie się bała wzroku z figury tam umieszczonej. „Jak można się bać marmuru w kształcie boga?” „Jak? – odpowiadała — Normalnie. Boga piorunów można”. Miały wtedy po dwanaście lat i do tego momentu na Olimpie nie rozumiała tego.
Deszcz dopiero zaczął kropić, więc wyszła na ganek hotelu. Uwielbiała patrzyć się na deszcz. Wydawał się jej wspaniały. Leciał, bez żadnego przymusu, po czym upadał na ziemie wchłonięty przez nią, a następnie odparowywał, wracając na swoje miejsce. Cud ideał, ale ten deszcz był inny. Szary, ciężki. Wychyliła dłoń przez poręcz na schodach, lecz po sekundzie szybko ją schowała. Jęknęła patrząc na dłoń. W sam środek wbił jej się ostry kawałek metalu. Zaraz po tym zamiast burego deszczu padały stalowe odłamki. Klasowicze wracający dopiero z plaży zaczęli biec cali w srebrze. Większa część upadła i nie wstała, przez co zaledwie jedna trzecia wróciła. Cali w odłamkach patrzyli się na Aoe.
– Dzieci — rzekła wychowawczyni — do pielęgniarki.
– To przez ciebie. – szepneła Evie przechodząc koło dziewczyny — Nie udawaj, że nie.
Patrzyła się na nią wzrokiem kota, gniewnym, ale spokojnym, w odpowiedzi Aoe odwróciła wzrok.
Na pochyłej w dół dróżce, którą wracała grupa, krzaki zaczęły się poruszać od wiatru, mieniąc się na biało. „Deszcz” się coraz bardziej nasilał. W dachu pojawiały się coraz to nowe dziury. Popatrzyła w górę i pomodliła się poczym zakończyła „Zeusie, panie mój, jeśli to ty nasyłasz ten deszcz ,to proszę przestań. Przepraszam cię za mój katar, ok? Nie chciałam tego zrobić”.
– Ciekawe, czy zadziała? – pomyślała w duchu.
Jakby na potwierdzenie tego, że nie, wystrzeliła na niebie błyskawica.
Deszcz zaczął być na tyle mocny, że schody i daszek nad nim, przed gankiem były całkiem porozwalane. Przestraszona chciała wejść do domku, ale drzwi przed nią zatrzasnęły się. W głowie usłyszała te przykre słowa, które powiedział do niej grupowy w domku Hermesa podczas jej pierwszej wizyty w Obozie:
– Sory, brak miejsc dla dzieci – poczym zatrzasnął przed nią drzwi.
Ganek zaczął się stopniowo rozwalać. Sally otworzyła okno przy drzwiach i zawołała do niej, żeby weszła. I tu nagle zwrot akcji — Zadzwonił alarm w telefonie dziewczyny poza oknem. Oczy blondynki były pełne przerażenia. Odepchneła Aoe od okna i także je zatrzasnęła. Błyskawice strzelały teraz już niemal co sekundę a cząstki metalu obijały się o siebie w locie piszcząc niczym dzwonki. Muzyka, błyskawice, deszcz, który nie jest deszczem. Wszystko, co idealne dla każdego fana muzyki w środku burzy. Chętnie by potańczyła w tym deszczu, gdyby nie fakt, że to by była ostatnia rzecz w jej życiu. Wszystko łączył dzwonek brzmiący jak symfonia śmiechów na sali podczas kabaretu.
– Czego ona się tak wystraszyła? – mrukneła — Patrzyła się chyba za mnie, więc…
Wskazała palcem za siebie, a następnie się odwróciła. W jej stronę dobiegał piekielny ogar.
– O jak słodko.
Tylko że nie chciał skoczyć na Aoe a na drzwi za nią.
Bądź co bądź to niecodzienny widok nawet dla herosa. Na rozwalającym się, od gradu odłamków jak żyletka ostrych, ganku wielki na półtora metra „pieseczek” zamiast się na ciebie rzucić, robi to z drzwiami, w których są twoi koleżanki i koledzy.
„Co robić?!”. Miała do wyboru albo siedzieć spokojnie, albo …
– Hej ty!
Pies odwrócił się w jej stronę.
„Co teraz robić?” Spojrzała na swoją dłoń. Niewielki kawałek dalej był w niej przytwierdzony. Wyrwała go.
– Aport! – rzuciła odłamkiem szkła przez werandę najmocniej jak potrafiła.
Rzucała całkiem nieźle, bowiem grała w szkolnej drużynie piłki ręcznej. Umiała trafić z połowy boiska w okienko bramki z niewiarygodną szybkością. Ogar, zamiast pobiec uśmiechnął się i przemówił ludzkim głosem.
– Dziękuje ci, Mikoto.
„Mikoto?”
Rzucił się w stronę okna. „Głupek. Są przecież zamk…”
W tym momencie wyrzucony kawałek stali odbił się od drugiego takiego samego, koordynując się ze skokiem potwora i rozbijając szybę, dając mu otwartą drogę do środka. Krzyków i pisków było pełno. Drzwi otwarły się z hukiem — jakby wyważane- i wyleciały z nich przerażone Sally i Evie. Odbiegły razem w stronę ścieżki, z której przybyły wcześniej. Jakimś cudem na tej ścieżce nie było nikogo. Evie i Sally nieraz uciekały przed tego typu bestiami i wiedziały jak się z nimi obchodzić, choć nigdy jeszcze nie były na Obozie.
– Evie… Aoe… jesteście całe?
– Ta. – powiedziały jednocześnie.
– Hej Aoe, powiedz mi – zaczęła Evie – cze-czemu? Czemu to zrobiłaś? Czemu z nim?
– Nim to znaczy…?
W domku zrobiło się cicho. Bez krzyków. Bezszelestnie przez drzwi wyszedł piekielny ogar i za plecami blondynek usiadł niczym piesek domowy. Pysk miał cały we krwi, co podkreślało jego czerwone jak ogień oczy.
– Pomóc ci, Mikoto? – usłyszała w głowie głos.
– Nie teraz. – przez chwile po jej głowie przeskoczyło, nie jej, wspomnienie jak ten sam ogar pytał się jej o to o wiele wcześniej.
(Doprawdy wspaniale to tłumaczysz).
– Później. Kiedy chcesz. Ja będę czekał. Ja nie zapominam.
Po tych słowach rozwiał się w pył jak każdy potwór zabity niebiańskim spiżem.
– A ci co? – zapytała Sall — Oczy ci zaraz wypadną.
– Czy to nie…? – druga blondynka się odwróciła i zobaczyła proch, po czym szybko się odwróciła — Co ci powiedział?!
– On mi… powie… On chciał mi…
– No co?!
– Chciał pomóc! – wykrzyczała i zaczęła płakać.
– Evie patrz, do czego doprowadziłaś… Trzeba ją szybko zabrać.
– Gdzie? Chyba nie na „H”?
– Co ty. Tam się dopiero zaczęło. Musimy iść jako dyplomatki na „L”.
– Niech będzie.
***
– Budzić ją, czy nie budzić? O to jest pytanie.
– Raczej budzić. Portal się zaraz zamknie.
Zaczęły ją szturchać za ramiona.
– Aoe. Aoe. Aoeeee! – krzyczała Evie — Jak ona może żyć z takim imieniem?
– Aoe obudź się!!! – powiedziała druga.
Ani drgnęła.
– Mikoto. – szepneła
Zerwała się, jakby ktoś ją wodą oblał.
Dwie dziewczyny pochylały się nad nią. Były w szkole nadal. Cała klasa leżała na swych ławkach, nawet nauczycielka.
– Co-co z nimi? – zapytała się dopiero co obudzona.
– Chyba nic wielkiego. Evie — zwróciła się do koleżanki — można zabić przez sen?
– Raczej nie
– Jak to zabić?
Obeszło się bez odpowiedzi. Wstała i podeszła do sąsiada obok sprawdzić mu puls.
– Nie ma pulsu. – stwierdziła po zbliżeniu palców do szyi.
– Czyli widzisz, Sally? – wzruszyła ramionami — Jednak się da.
Poczuła przerażenie do siostry. „Jednak się da zabić przez sen” powiedziała z taką łatwością…
– Nie ma co się zatrzymywać. – kontynuowała — Idziemy tam czy nie?
Sally potwierdziła, a następnie szepneła koleżance coś do ucha a ta z wielkim uśmiechem na twarzy otworzyła i wyskoczyła przez okno.
– No dawaj — zachęcała druga blondynka — To tylko piąte piętro nie będzie aż tak źle.
Ale ja jestem w luj głupi. To jest TCoL!
„…”- WOW! To bylo Cos. Masz racje, super twor pelnometrazowy to to nie jest, ale Ciekawosc, Chec Zrozumienia i Ekscytacja w mojej glowie szaleja. Troszenke sie pogobilam, ale nie szkodzi, bo mi sie nawet troche bardzo podobalo 😉 Czekam na 1 i 2/2 😉