Poprzednia część była prawie dwa miesiące temu, więc teoretycznie ta powinna być długa. Niestety, szkoła zajmuje zbyt wiele czasu.
Mogę na was liczyć? Wyszukajcie sobie poprzednią cześć i przeczytajcie obie, a potem skomentujcie. Nie musicie wypisywać błędów, dawać rad, napiszcie tylko czy wam się podobało i czy warto to kontynuować.
Jane
~*~
Jasmine wraz z przytomnością wróciły zmysły. Pierwszym, co zobaczyła… Eee…, nic nie zobaczyła, bo było ciemno. Otaczał ją nieprzenikniony mrok, gesty jak śmietana… A może raczej smoła. Musiała być dość długo nieprzytomna, jeśli w tym czasie zdążyło się ściemnić. Zakładając, że chłopak nie zamknął jej w piwnicy. Wkrótce wykluczyła jednak tę możliwość. Jas wiedziała, że noc jest bardzo ciemna, ponieważ księżyc był w nowiu. Kiedy jej oczy przyzwyczajały się do braku światła, zaczęła badać otoczenie innymi zmysłami. Wsłuchała się w ciszę nocy. Szelest liści. Woda spływająca po ścianie, pozostałość po porannym deszcz, który zmoczył ją od stóp do głów i zmusił do zatrzymania na chwilę w hotelu w celu wysuszenia ubrań. Wyczuwała wyraźny zapach kwiatów i wilgotnej ziemi. Siedziała oparta plecami o coś bardzo twardego, z nogami wyciągniętymi do przodu. Pod dłońmi czuła… Drewno. Przesunęła rękę prostopadle do własnego ciała i poczuła… Pustkę. Zorientowała się… Że znajduje się kilka metrów nad ziemią. A więc jednak. Siedziała na tej cienkiej belce pod sufitem. Mało co znowu nie zemdlała. Wciąż zdezorientowana, przerażona perspektywą upadku ale i szczęśliwa, że wciąż nie runęła w dół, co wydało jej się niemal cudem, nie zauważyła że tajemniczy chłopak siedzi… Tuż obok, a dokładniej naprzeciwko, dopóki ten nie odezwał się cicho.
– Powiedz proszę, jak masz na imię?-Spytał nieznajomy. Dopiero teraz zauważyła, jak nietypowo wymawia literę R, jakby z francuską manierą, i odrobinę przeciąga niektóre samogłoski. Było to zdecydowanie urocze i podniosło ją trochę na duchu. Zaraz zaraz. Był przyjacielem, czy wrogiem? Skąd wiedział, że jest heroską? Może na nią polował! No ale w takim razie dlaczego jeszcze jej nie zabił? Wciąż nie wiedziała, jak się właściwie znalazła na górze, więc postanowiła spytać o to ktosia. Lepsze to niż zaczęcie rozmowy od „Hej, czy planujesz mnie zabić?”.
– Najpierw mi powiedz, dlaczego zemdlałam.
– Z dachu odkruszył się kamień i spadł prosto na twoją głowę. Dość dziwny zbieg okoliczności, nieprawdaż?-chłopaka zdecydowanie bawiło to, że dała się pokonać kawałkowi gruzu.
– A już myślałam, że jesteś psychopatą zamierzającym mnie uprowadzić-odparła z przekorą. Czy mogła mu wierzyć?
– I co bym z tobą zrobił? Bardziej przydasz mi się to jako sojusznik niż zakładnik.-Mrugnął do niej porozumiewawczo. Nie zobaczyłaby tego w ciemności, gdyby chłopak nie siedział tak blisko, że gdyby wyciągnęła rękę, mogłaby dotknąć jego policzka.
– To jak masz na imię?
– Jasmine. A ty?
– Możesz mówić mi Piotrek-odparł z uśmiechem.
– To polskie imię?-spytała Jasmine-Ładne. Podchodzisz stąd?
– Urodziłem się tutaj, ale większość czasu spędzam gdzie indziej.
– Wybacz mi moją podejrzliwość, ale nawet nie wiem, czy mogę ci zaufać, czy powinnam uciekać dopóki mam szansę uciec. Kim jesteś? Co tutaj robisz? Skąd wiesz, że…
– Po pierwsze: nie uciekłabyś mi, sprinter ze mnie jakich mało.-Zaśmiał się, a odgłos poniósł się echem.-A odpowiadając na twoje pytanie, jestem półbogiem – uśmiechnął się znacząco – i pomagam tym, którzy spóźnili się na pociąg.
Jasmine patrzyła na chłopaka szczęśliwa, ale też zdziwiona. Mówili jej, że nie zostało już wielu herosów. Dużo skuteczniej niż ludzie stawiali opór ciemności. Większość zginęła… Już ktoś się o to postarał. Ale jeśli on tu był i pomagał takim jak oni, to znaczy że jacyś przeżyli. I że znaleźli schronienie. Że będą walczyć. Czy wreszcie będzie bezpieczna? Żadnych potworów, ucieczek, wędrówek z miejsca na miejsce? Najpierw musiała spytać:
– Czyim synem jesteś? Moją matką jest Afrodyta.
– Hmm, nie wiem. Nigdy nie zostałem uznany. Wszyscy mi współczują, ale to nie jest takie złe. Powinienem się cieszyć, dzięki temu przeżyłem.
– Ale jak to? Przecież powinieneś zostać uznany w wieku 13 lat… No i w jaki sposób ci to pomogło? Podejrzewasz, kto jest twoim rodzicem?
Piotrek rozejrzał się uważnie. Ciekawe, czy widział coś w nieprzeniknionym dla niej mroku.
– Ależ jesteś ciekawska. Na pytania przyjdzie jeszcze czas. Nie mogę Ci teraz powiedzieć… To długa historia. Najpierw musimy zapewnić sobie bezpieczeństwo.
Piotrek sięgnął do kieszeni i wyjął coś ze środka. Usłyszała klik i mrok rozjaśnił niewielki płomień zapalniczki, którą chłopak otworzył i postawił pomiędzy nimi. Na początku światło ją oślepiło, ale gdy już się do niego przyzwyczaiła przyjęła je z ulgą. Spojrzała w czekoladowe oczy Piotrka. Tańczyły w nich wesołe ogniki, odbicia płomienia. W delikatnym świetle zauważyła też, jak był ubrany. Miał na sobie błękitne spodnie, czarny t-shirt z napisem „Best Tresh Ever” (będzie musiała go spytać, o co w nim chodzi) i granatową bejsbolówkę z szarymi rękawami. Czy to jest typowe ubranie polskiego gimnazjalisty? Spędziła w tym kraju trochę czasu i zdążyła przywyknąć do różnych dziwnych zwyczajów (jak oni mogą jeść zepsute ogórki i kapustę?), ale że nie miała kontaktu z osobami w swoim wieku, nie miała pojęcia, jak żyją i czy różnią się od francuskiej młodzieży. Albo niemieckiej. Czy czeskiej. Jas tyle lat spędziła w drodze, że słabo pamiętała swoją ojczyznę…
Dziewczyna miała mieszane uczucia co do chłopaka. Był miły i zdecydowanie uroczy, ale sprawiał wrażenie trochę bujającego w obłokach i nieodpowiedzialnego. Był zupełnie taki sam jak ona. Życie nie było dla nich pobłażliwe, Jas najpierw straciła przyjaciół i dom, a potem też ojca, ale oboje wciąż byli tylko dziećmi.
– Jest jeszcze inny sposób by dostać się do obozu, no oprócz zwykłego lotu samolotem, którego nie możemy ryzykować…-Kiedy Jas rozmyślała, heros zaczął jej tłumaczyć plan działania. Dziewczyna zorientowała się, że nieświadomie cały czas gapiła się na niego, więc odwróciła wzrok od chłopaka i spojrzała w mrok.
– Piotrek! Patrz…-szepnęła. Chłopak odwrócił się i w ciemnościach dostrzegł to samo co wcześniej dziewczyna. Postać. Przycupnięta tuż nad ziemią, skradała się cicho w w ich stronę. Prawie niewidoczna, ale jednak odrobinę ciemniejsza od otoczenia, jakby pochłaniała całe światło. Było w niej coś strasznego i nieludzkiego. Jasmine zamarła przerażona. Chwilowo byli bezpieczni, ale gdy tylko zejdą na ziemię… Chłopak błyskawicznie zareagował. W jego oczach dostrzegła wyraźną zmianę. Stał się czujny i prawdopodobnie już modyfikował plan. Zamknął zapalniczkę i schował ją do kieszeni. Brak światła ponownie uczynił ją ślepą.
– To Cień, tropiciel. Widzi światło, ale niezbyt dobrze radzi sobie z rzeczami w ruchu. Ma słaby słuch i wyczulony węch. Ta kryjówka była bezpieczna z powodu roślinności. Jest zaczarowana. Jej zapach bardzo go rozprasza. Przybycie cienia nie zapowiada nic dobrego…
– Ktoś go tu przysłał?
– Jas, gdzie ty byłaś przez ostatnie 4 lata? Trwa wojna, którą przegrywamy. My, herosi, ale i ludzie. Nawet nie wiemy, kto jest naszym prawdziwym wrogiem, ale jeśli ten ktoś ma sługusów, to ten jest jednym z nich.
Jasmine wiedziała o cichej wojnie. Nie były to zwykłe walki, zaczęło się niewinnie od znikajacych ludzi, potem przyszły epidemie, zamachy stanu i kryzys gospodarczy. Powstania przeciwko władzy. Wojny domowe.
Ukryty przeciwnik.
– Ten Cień… Będzie nas śledził?
– Jego zadaniem było znalezienie herosów. Wykończeniem nas zajmie się ktoś inny…-Chłopak westchnął cicho i po chwili dodał-…Łowca. Musimy uciec zanim zjawi się ten drugi, inaczej… – przejechał palcem po jej szyi, po czym przyłożył go do ust nakazując tym samym ciszę.
Piotrek wstał z gracją, złapał Jas za rękę i pociągnął w swoją stronę. Zachwiała się i mało co nie spadła z belki, ale na szczęście chłopak pomógł jej złapać równowagę. Najciszej jak potrafili ruszyli w stronę najbliższego słupa. Belki, wbrew oczekiwaniom Jasmine, nie trzeszczały. Niewielka torba z całym jej dobytkiem obijała się cicho o jej biodro. Chłopak prowadził ją pewnie i niemalże „z zamkniętymi oczami”, poruszali się bowiem w prawie całkowitej ciemności.
– Weź ją – chłopak zatrzymał się gwałtownie i odwrócił, po czym podał jej zapalniczkę – cień boi się światła, powinno go zabić. Na razie go nie zapalaj, bo zdradzisz gdzie jesteśmy, ale gdyby jakiś cię zaatakował…W świetle po prostu zacznie znikać.
– Dlaczego nie możemy poczekać do rana? – szepnęła najciszej jak potrafiła.
– Do rana pojawi się łowca. Nie mam z nim szans w walce. Wielu herosów zginęło z jego ręki. Nie możemy też liczyć na wsparcie, jesteśmy za daleko. Jedyny sposób to… – umilkł nagle i pośpieszył dziewczynę. Widocznie usłyszał coś, czego ona nie zarejestrowała.
W jednym miejscu musieli wspiąć się na słup, by dostać się do wyżej umieszczonych belek. Piotrek pokazał jej, gdzie stawiać stopy i których pnączy się łapać, aby nie spaść. Mimo to miała wrażenie, że rośliny zerwą się, a ona spadnie w ciemność. Na szczęście udało jej się wspiąć i złapać belki, a potem podciągnąć na nią. Dalej musiała iść pochylona, ponieważ znajdowali się pod samym sklepieniem.
Wkrótce dotarli do dziury w suficie. Znajdowała się na poziomie ramion Jas. Piotrek z wprawą złapał się rękami krawędzi wyrwy i podciągnął się na nich, jakby był na placu zabaw, a nie opuszczonym budynku. Szybko wydostał się na dach, po czym podał rękę dziewczynie. Jasmine złapała ją, a Piotrek, nie bez trudu, ale bez szeptu skargi, wciągnął ją na górę.Gdy tylko stanęła na nogach westchnąła z ulgą. Uciekli niezauważeni. Już miała uścisnąć swojego nowego przyjaciela, gdy zauważyła na kogo patrzy chłopak.
Na dachu, kilka metrów przed nimi stał Łowca.
Komentarze
Zostaw komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Opko bardzo fajne Przyjemnie się czytało. Akcja idzie bardzo dobrym tempem – ani nie przynudzasz ani nie jest chaotycznie. W sam raz. Pierwszą część chyba kiedyś czytałam, bo kojarzę tych bohaterów, ale jestem leń i mi się komentować nie chciało pewnie wtedy, ale zaraz nadrobię zaległości 😉 Ciekawi mnie bardzo ta wojna i czym są te cienie i Łowcy. Ale najbardziej mnie ciekawi mnie wygląd tego Łowcy. Bohaterka jest naprawdę ciekawa wraz z całą historią. Bym radziła pisać dalej 😉 , ale to tylko zależy od Ciebie. Mogą być ludzie, którzy są leniwi i im też się nie chce komentować. Moim zdaniem jest to bardzo dobre pisać opka, które jednak w pewnym sensie rozwijają umiejętności. Jestem za dalszym umieszczaniem opek 😀 Możesz liczyć, że jedna leniwa osoba będzie czytać i komentować Twoje prace , a pewnie inni też to będą robić. Nie trzeba się od razu zrażać, że nikt nie komentuje 😉
Całkowicie podpisuję się pod słowami Mino! Akcja w sam raz, pomysł ciekawy i dobrze realizowany. No i Piotrek ❤ Chłopak plusuje u mnie samym już imieniem 😀
Mam nadzieję, że będziesz pisać
Nigdy się nie zastanawiajcie, czy warto pisać, bo odpowiedź zawsze będzie ta sama. Tak! Nawet jeśli nie zgarniemy pokaźnej ilości komentarzy, ani nie zostaniemy okrzyknięci pisarskim geniuszem, wciąż są osoby, które czytają to co tworzymy!
Nadrobiłam pierwszą część i jestem ciekawa jak to wszystko się potoczy. Cała Ziemia ogarnięta wojną? Brzmi ciekawie.
Herosi z Francji, łączmy się! (w sensie nasze bohaterki XD)
Początek pierwszego akapitu wprost genialny. ” Eee…, nic nie zobaczyła, bo było ciemno.”
Rozdział bardzo fajnie Ci wyszedł. Akcja idealnie rozgrywa się w czasie. Fabuła zapowiada się intrygująco, a wojna ciekawie. Mam nadzieję, że niedługo powiesz o niej coś więcej, np. jak to się zaczęło, z czym walczą herosi, czy z Obozem Herosów wszystko jest w porządku itp.
Sam Łowca jest interesujący. Kim tak właściwie jest? (Czytaj: czy moje podejrzenia są słuszne?) Zabija półbogów, bo tak mu się podoba, czy dlatego, że musi?
Kto jest „tym złym”? I dlaczego? (W końcu każda zła postać ma swój powód, prawda?)
Świetnie wykreowałaś głównych bohaterów. Ciężko mi ich nie lubić 😉
Co by tu jeszcze… Wybrałaś dla nich śliczne imiona. À propos – mój brat ma na imię Piotrek… A z kolei opis „Twojego” Piotrka przypomina mi kolegę z mojej klasy, który ma (bardzo) podobne cechy charakteru i wygląda prawie tak samo. I ma to samo imię.
Przypadek?