Problemy techniczne chyba już na stałe się do mnie wprowadziły.
Tak jak pisałam tydzień temu… Panie i Panowie, mam zaszczyt zaprosić was na miniaturkę z Analise.
Dedykacja leci do Jane, Kivy i carmel. Dziewczyny jesteście wielkie
Betowała: Kiva
***
– Każdy z nas kiedyś umrze.
– Tak, ale to od nas zależy czy będziemy walczyć o każdy oddech, czy przez kilka sekund konać w męczarniach
– A ty co byś wolała?
– Ja, doktorze? Ja będę umierać w cierpieniu. Już moi wrogowie się o to postarają.
***
– Jak stąd uciekłaś?
– Wyszłam. Przez główne drzwi. Jeszcze powiedziałam tej cycatej blondynce do widzenia.
– Ta cycata blondynka ma na imię Meggi.
– Przypominam panu, że, niestety, jest pan żonaty.
– To tylko stwierdzenie faktu.
– A czy ja robię coś innego?
***
– Ma pan dzieci?
– Tak, trójkę. Dwie dziewczynki i chłopca.
– Ma pan jedną, wielką, szczęśliwą rodzinę, a spędza pan ze mną coraz więcej czasu.
– Mój… syn okazał się być herosem.
– I co? Chce pan wiedzieć jak to jest? Jakie to uczucie, że któregoś dnia przyjedzie do ciebie miły starszy pan na wózku i powie, że pański syn umarł zabity przez mitologiczne stworzenie?
– Ja….
– Jest pan taki sam, jak cała reszta ludzi. Nikim szczególnym. Kolejnym zmartwionym rodzicem, który nic poza martwieniem się nie robi.
***
– Ostatnio jak tu byłaś, nie zdążyłem ci dać prezentu urodzinowego.
– A ja, panie doktorze, powiedziałam, że nie chcę żadnego prezentu.
– Może chociaż otworzysz?
– Nie.
– Analise, proszę…
***
– Co to jest?
– Naszyjnik z zdjęciem twojej matki w środku. Znalazłem to zdjęcie w twoich rzeczach, które musiałaś oddać po przybyciu tutaj.
– ….
– Analise, wszystko dobrze?
– …
– Analise, ty płaczesz?!
– Dziękuję, doktorze.
***
– Czemu mnie pan leczy?
– A chcesz zmienić lekarza prowadzącego?
– Nie, ale czy po mojej ucieczce nie powinni mi zmienić lekarza?
– Komisja, która przeanalizowała twój przypadek, stwierdziła że to nie moja wina.
– A czyja?
– Analise, zabiliście dwóch strażników i zniszczyliście kamery w całym budynku. Dodatkowo dostaliście się bez problemu na piąte piętro, które jest jednym z najlepiej strzeżonych. Nie licząc izolatek.
– Można to wliczyć w koszty ryzyka ucieczki.
***
– Co robiłaś przez ten czas, kiedy byłaś wolna?
– Czułam się jak w potrzasku. Z jednej strony potwory, które chcą mnie zjeść na kolację, a z drugiej policja, która poszukiwała wariatki z zakładu psychiatrycznego.
– Musieliśmy to zgłosić na policję.
– Z jednej klatki w drugą. To jest całe moje życie.
– Kiedyś mi powiedziałaś, że będziesz wiecznie wolna. Uwierzyłem w te słowa.
– Ja już dawno przestałam w to wierzyć.
– Wiesz, kiedyś bardzo mądry człowiek powiedział, że jeśli zamkniemy kanarka w złotej klatce i będziemy o niego dbać, to on nadal będzie w klatce.
– Porównuje mnie pan do kanarka?
– Nie, Analise. Próbuję ci jedynie pokazać, że dla niektórych stworzeń ważniejsza jest wolność niż wszelkie wygody.
– Rozumiem, doktorze. Niektóre stworzenia muszą być wolne, bo wolność jest dla nich bezcenna. Szkoda, że ja już do nich nie należę.
***
-Zadzwonił do mnie Kevin, chciał wiedzieć, jak się czujesz.
-I co mu pan powiedział? Że ostatnio wyprowadziliście kanarka na spacer?
– Powiedziałem mu, że to dane poufne i niestety nie jest on upoważniony do posiadania informacji o twoim stanie zdrowia. Musiałbym mieć zgodę twoją i twojego ojca, by mu cokolwiek powiedzieć.
– Po prostu pan nie chciał.
– Analise, twój ojciec zakazał…
– Mój ojciec zamknął mnie tutaj, by mieć spokojne sumienie.
– Chciał ci w ten sposób pomóc.
– Doktorze, jaka jest szansa, że wyjdę stąd zdrowa? Trzydzieści, czterdzieści procent? Czy mniej?
– To wszystko zależy od ciebie.
– To zależy od tego, jaką wystawi pan opinię o mnie.
***
– Doktorze, rozmawiał pan ostatnio z moim tatą?
– Dzwonił zaraz po tym, jak do nas wróciłaś.
– A czy kiedyś mówił coś o moim dzieciństwie? O tym, jak zamykał mnie w pokoju, bo mówiłam mu, że pan w sklepie miał jedno oko? Jak krzyczał na mnie, że mam się zamknąć, jak pytałam o mamę? Powiedział o tym, panie doktorze? Czy może piętnaście tysięcy razy wspominał o dniach kiedy zachowywałam się normalnie?
– Powiedział mi o chwilach, które spędziliście razem.
– Hahahh, wypad do zoo był jedynym dniem, którego nie spiep.rzyłam.
***
– Zmieniłaś się, Analise.
– To źle, doktorku?
– Niektóre zmiany wychodzą nam na dobre.
– Powiem coś panu w sekrecie. Żałuję, że uciekłam.
***
– Zmienili mi pokój.
– Nie podoba ci się?
– Po prostu przyzwyczaiłam się do żółtych ścian. I samotności.
– Z tego co wiem, to twoja nowa współlokatorka jest raczej spokojna.
– Jest dziwna. Cały dzień patrzy się na jedną stronę w książce i milczy. Poza tym jest miła dla strażników.
– To ostatnie jest chyba najgorsze, prawda?
***
– Dlaczego nagrywa pan nasze rozmowy?
– Później je odsłuchuję notuję swoje przemyślenia.
– A nie może pan robić tego teraz?
– Mam wyjąć notatnik, długopis i poświęcać ci połowę uwagi? Domyślam się, jaka byłaby twoja reakcja.
– Aż tak dobrze mnie pan zna?
– Wiem o tobie kilka rzeczy. A reszta to moje domysły.
– I wystarcza to panu?
– Musi. Wiem, że i tak ufasz mi bardziej niż komukolwiek kiedykolwiek.
– Lubię pana, doktorku. Ale z zaufaniem to nie ma zbyt wiele wspólnego.
Kurcze blade, ile to już czasu… Oświeć mnie, bo nie pamiętam. Jeśli Cię to obchodzi, to informuję Cię, że cieszę się z powrotu Analise.
Będę się czepiać, jak to ja, ale nie za dużo. Mam tylko jedno małe pytanko: czy w zdaniu „Później je odsłuchuję notuję swoje przemyślenia.” pomiędzy „odsłuchuję” a „notuję” nie powinno pojawić się choćby „i”? Bo brzmi z deka dziwnie.
Ale chyba cały ten tekst jest z deka dziwny- taki już jego urok.
Cholewka, ile to już czasu… Oświeć mnie, bo nie pamiętam. Jeśli Cię to obchodzi, to informuję, że cieszę się z powrotu Analise.
Będę się czepiać, jak to ja, ale nie za dużo. Mam tylko jedno małe pytanko: czy w zdaniu „Później je odsłuchuję notuję swoje przemyślenia.” pomiędzy „odsłuchuję” a „notuję” nie powinno pojawić się choćby „i”? Bo brzmi z deka dziwnie.
Ale chyba cały ten tekst jest z deka dziwny- taki już jego urok.
Cholewka, ile to już czasu… Oświeć mnie, bo nie pamiętam. Jeśli Cię to obchodzi, to informuję, że cieszę się z powrotu Analise.
Będę się czepiać, jak to ja, ale nie za dużo. Mam tylko jedno małe pytanko: czy w zdaniu „Później je odsłuc#uję notuję swoje przemyślenia.” pomiędzy „odsłuc#uję” a „notuję” nie powinno pojawić się choćby „i”? Bo brzmi z deka dziwnie.
Ale chyba cały ten tekst jest z deka dziwny- taki już jego urok.
Kurka wodna, zawsze wiedziałam, że cenzura za mną nie przepada, ale żeby czepiać się „odsłuchiwania”…
Lubię Analise. Nie tylko ze względu na cudowne – czasem śmieszne, czasem smutne – dialogi. Nie chodzi też o Doktora, do którego pałam wielką sympatią (Zawsze uważałam, że Doktorek to dobry człowiek, naprawdę dobry, i jakoś go za to lubię). No i nawet nie chodzi oto, że chyba wszystkie Twoje opowiadania mi się podobają ;p
To szczególnie ze względu na samą Analise. Na to, że z początku same dialogi przerodziły się w mojej głowie w bohaterkę, żywą zagubioną nastolatkę. Za to – wielki szacun.
Stwierdzenie faktu fajne, kanarek smutny, o rodzicach jeszcze smutniejsze, zaufanie – prawdziwe.
Współczuję Doktorowi. Szczerze.
Nie pamiętam, czy kiedykolwiek podałaś wygląd Analise (Zaraz będę szukać), ale ja ją sobie wyobrażam jako dosyć wysoką osóbkę z czarnymi gęstymi włosami, tak gęstymi, że wydają się niemal ciężkie. I z szarawą od siedzenie w pokoju skórą, rzecz jasna.
Nie wiem, po co to piszę. Tak jakoś mnie wzięło na jej wygląd.
Tęskniłam za nią. Bardzo.
Za pomocą samych dialogów, udało Ci się wykreować niezwykły świat. Myślę, że to dość trudne zadanie.
Analise jest bardzo intrygująca. Jej rozmowy z Doktorkiem są takie… takie szczere, autentyczne.
Proszę, pisz więcej.
Bardzo lubię tę formę, dialogi które zastępują wszystkie opisy, przemyślenia. Do bohaterowie są tacy żywi… Poza tym tekst nie jest długi, nużący, miło się czyta. Dziękuję za dedykację, nie pamiętam kiedy ostatnio tak się cieszyłam z dedyka 😀
Nie kojarzę bohaterki, nie znam Twoich opek (lub znam, ale nie kojarzę), ale podoba mi się to, więc komentuje 😉 Same dialogi wystarczą aby dowiedzieć się o bohaterach wystarczająco dużo. W tym opku aż czuć taki żal, poddanie się. Naprawdę piękne opowiadanie. Zastosowanie tych wszystkich przenośni, ukrytych znaczeń jest fajnie przemyślane^^ Powodzenia w dalszym pisaniu i życzę weny 😉
Nie każdemu udałoby się stworzyć bogatera i cały jego świat jedynie za pomocą dialogów.
Ale Ty jesteś jedną z tych niektórych.
Całą historię Analise, jej uczucia i życie ukazujesz w samych dialogach. One z kolei są niezwykłe – bo czytając je, czujesz emocje Analise i Doktora.
„- Jest pan taki sam, jak cała reszta ludzi. Nikim szczególnym. Kolejnym rodzicem, który nic poza martwieniem się nie robi.” – To było takie… prawdziwe…
Rozmowa o kanarku była przygnębiająca. A porównanie z nim naprawdę pasowało.
A o informacjach poufnych – szczery.
„- Jest dziwna. Cały dzień patrzy się na jedną stronę w książce i milczy. Poza tym jest miła dla strażników.
– To ostatnie jest chyba najgorsze, prawda?” – Genialne.
Ale ostatnia rozmowa, ta o zaufaniu… Najlepsza. Bardzo szczera.