Pamiętnik Heroski II
Opowiadanie od ♥Annabelle♥
Rozdział IV:
Boska propozycja…
Po zakończonej bitwie udaliśmy się do swoich domków. Część obozowiczów zajęła się przygotowywaniem ogniska, które miało odbyć się wieczorem. Artemida poszła na spotkanie z Chejronem. Wszyscy byliśmy ciekawi, co takiego ją do nas sprowadziło. Chciałam porozmawiać z siostrą, ale ona zamknęła się w ósemce razem z towarzyszkami.
– Umyłabyś się. – skarcił mnie Jake, wychodząc z łazienki
Spojrzałam w lustro. Włosy miałam upięte w niedbałego, potarganego kucyka. Ubrania były brudne i mokre. Pod krótkimi paznokciami siedziała ziemia. Mój prawy policzek też był nią umorusany. Pod oczami widniały cienie po źle przespanej nocy.
Wzruszyłam ramionami.
– Nie rusza Cię to? – spytał niepewnie blondyn
– Coś nie bardzo.
– Twarz weź umyj, bo wygląda jakbyś miała…
– Dobra, nie kończ! – przerwałam mu, odepchnęłam i weszłam do łazienki
Szybko przywykłam do tej małej zmiany. Własna łazienka była bardzo wygodnym pomysłem. I na pewno higienicznym. Pomieszczenie było dość spore i jasne. Na ścianach znajdowała się kremowa mozaika, na której czasem pojawiały się błyskawice. Całe wyposażenie łazienkowe było marmurowe i zdobione kolumnami greckimi. Najładniejsza i najbardziej precyzyjnie wykonana była umywalka. Wanna za to była bardzo duża i głęboka. Miała kształt muszli. W jednym rogu znajdował się prysznic, a obok niego posąg złotego orła.
Podeszłam do dużego lustra. W tym świetle wyglądałam jeszcze gorzej. Zdecydowałam, że kąpiel to jednak dobry pomysł. Wróciłam do pokoju po parę rzeczy i po chwili już relaksowałam się, leżąc w wannie pełnej wody.
– Lana, wychodź! Thalia przyszła! – zawołał Jake, kiedy już wycierałam się ręcznikiem
Szybko wcisnęłam się w zwykłe, ciemne rurki i czarną koszulkę. Wyleciałam z łazienki i wpadłam prosto na siostrę. Thalia wyglądała… Cóż… Identycznie jak wtedy, gdy widziałyśmy się po raz ostatni. To plus bycia Łowczynią. Kiedy ja będę wyjącą pięćdziesiątką, ona wciąż będzie hot nastolatką. To boli…
– Lana!
– Thalia!
Przytuliłyśmy się serdecznie.
– Marnie wyglądasz. I schudłaś. Jesteś chora? – spytała, obchodząc mnie dookoła
– Ciebie też dobrze widzieć. – powiedziałam i odłożyłam rzeczy na łóżko
Podeszłam do lustra i na szybko wyczesałam włosy.
– Chcesz się przejść? – spytałam
Thalia i Jake spojrzeli na mnie niepewnie.
– Dopiero co się kąpałaś…
– I co z tego? Jest lato, włosy zaraz wyschną. – powiedziałam, jakby to było oczywiste i wzruszyłam ramionami
– Ale kiedy ostatnio się widziałyśmy, spędzałaś godzinę nad wybieraniem kolczyków pasujących do paznokci…
„Oh God, why…?”
Zrobiłam wielkie oczy.
– To przez geny! Chodź!
Taak, teraz za wszystkie rzeczy, za które mi wstyd, mogę obwiniać Afrodytę. Swoją drogą, może to dlatego zaprzyjaźniłam się z Rose, zawsze lubiłam malować paznokcie, a kiedy tu trafiłam, wiele osób obstawiało, że jestem córką bogini miłości?
Pociągnęłam siostrę za rękę i wyszłyśmy z domku. Zaczęłyśmy spacerować i rozmawiać. Chciałam dowiedzieć się czegoś więcej na temat przybycia Artemidy. Siostra mnie uspokoiła. Powiedziała, że po prostu były w pobliżu i bogini postanowiła wpaść w odwiedziny, aby skontrolować, czy wszystko jest w porządku.
Thalia wciąż powtarzała, że się zmieniłam, że dojrzałam, że inaczej się zachowuję. Oczywiście znała powód tej mojej „zmiany”. Chyba każdy znał. Ja tylko wywracałam oczami i mówiłam, że już jest w porządku i nie ma o czym rozmawiać.
Kilka godzin później…
Song 1: https://www.youtube.com/watch?v=cGaAqQNNeAM – Perry Farell – „Going all the way”
Słońce prawie już zaszło, niebo było w barwach różu i żółci. Na czarną bluzkę założyłam zwykły, dość długi, prosty, beżowy sweterek. Razem z bratem wyszłam z domku. Cały obóz zebrał się na ognisku. Ludzie świetnie się bawili. Wszyscy jedli, śpiewali, śmiali się i rozmawiali. Niektórzy nawet tańczyli.
Brakowało mi tej atmosfery. I tych ludzi. I tych wieczorów. I tego wszystkiego.
Artemida siedziała z Dionizosem, a jej Łowczynie cisnęły się na jednej ławce, jak najdalej od chłopaków. Wyglądały na zgorszone i zniesmaczone. Nie rozumiałam ich. To były nastolatki. Jakież to zawody miłosne musiały przejść, że mają taki uraz do mężczyzn?
„Przyganiał kocioł garnkowi.”
Wywróciłam oczami.
Postanowiłam obserwować bogów. Artemida opowiadała coś Dionizosowi. Bóg z założonymi rękami słuchał uważnie co bogini ma mu do powiedzenia. Nie wyglądało na to, żeby omawiali jakieś arcyważne sprawy, raczej jakby opowiadała mu ostatni odcinek serialu, ale i tak byłam ciekawa.
Pod pretekstem wzięcia sobie czegoś do picia, próbowałam ich podsłuchać. Niestety mi się nie udało. Do tego samego namówiłam Danny’ego. To nie było trudne. Blondyn lubił takie rzeczy. „Danny jak ninja!”
Stałam przy stole z przekąskami i przypatrywałam się chłopakowi.
– Hej! – usłyszałam nad uchem
Odwróciłam się z paluszkiem w ręku. Przede mną stał Jessy. Najstarszy syn Apolla na obozie i jednocześnie grupowy domku. Wysoki, dobrze zbudowany, opalony, przystojny, niebieskooki blondyn. Całkowicie nie w moim typie. Chłopak ubrany był w jeansy, czarną koszulkę i modną marynarkę.
– Hej. – powiedziałam krótko
– Chyba nie mieliśmy jeszcze okazji porozmawiać. – powiedział, uśmiechając się wesoło
„Och, tak mi przykro… A nie… Czekaj… Jednak nie.”
– Faktycznie.
– Więc… Lana wróciła? – spytał niepewnie, dolewając sobie w tym czasie soku
– Taa. Znów wśród żywych. – odparłam
– Cieszę się. Ładnie wyglądasz.
Zacisnęłam usta, starając się uśmiechnąć i wolno pokiwałam głową.
„Oczywiście.”
– Dzięki.
– To, co dziś zrobiłaś, to podczas bitwy o sztandar… Wow… To było… Elektryzujące.
Uśmiechnęłam się zadowolona.
– Jak Ci się to udało?
– Dużo ćwiczyłam.
– Z wodą też?
– Yhm. Na szklance. Potem w wannie.
– Wow! Naprawdę jestem pod wrażeniem.
– Dziękuję. Chcesz zobaczyć?! – spytałam ożywiona i wyciągnęłam przed siebie prawą dłoń
– Może innym razem! – powiedział szybko chłopak i odsunął się do tyłu
„Szkoda…”
– Witam. – odezwał się nagle ktoś z boku
Jessy i ja spojrzeliśmy w tym kierunku. Koło nas stała Artemida we własnej osobie.
– Witaj o pani! – wypalił blondyn i razem się ukłoniliśmy
– Herosie, czy mógłbyś… – zaczęła bogini
– Oczywiście. – rzekł szybko chłopak, uśmiechnął się do mnie i odszedł
– Mój bratanek. – powiedziała bogini i pokręciła głową – Nie ufaj mu. – dodała i pogroziła mi palcem
– Nie ufam dziadom. – powiedziałam automatycznie
– Dobrze, pamiętaj. Nie ufaj dziadom.
Skinęłam posłusznie głową.
Artemida była ode mnie dużo niższa i drobniejsza. Miała w końcu postać dwunastolatki. Niewiarygodne jaki wywoływała respekt. Przełknęłam głośno ślinę, bo dopiero wtedy dotarło do mnie, że rozmawiam z boginią. I obawiałam się, czego może ona ode mnie chcieć.
– Przejdźmy się. – zwróciła się do mnie
Opuściłyśmy ognisko i oddaliłyśmy się od muzyki i zebranych. Wybrałyśmy się nad jezioro. Wtedy dopiero bogini przemówiła.
– Pewnie zastanawiasz się, dlaczego chciałam z Tobą porozmawiać.
„Wie, że chciałam ją podsłuchać…”
– Tak trochę… – odparłam cicho i zaczęłam kopać nogą dziurę w piasku
– Więc powiem otwarcie. Rozmawiałam z Twoją siostrą. Chociaż to nie było konieczne. Wystarczy na Ciebie spojrzeć. Od razu widzę, że masz złamane serce. Dlatego, chcę Ci złożyć ofertę.
Spojrzałam na poważną twarz bogini.
– O-ofertę? Mi?
– Tak. Chciałabym, byś została jedną z Łowczyń. – oświadczyła
Zrobiłam wielkie oczy i aż wpadłam stopą w wykopany wcześniej dołek.
– Ale, że jak? – spytałam skołowana i spróbowałam złapać równowagę
„Ja Łowczynią..?”
– Przepraszam, ale to chyba jakaś pomyłka. Jakże ja, mogłabym być Łowczynią?
Artemida uśmiechnęła się lekko.
– Rozumiem Twoje zaskoczenie. – rzekła, patrząc na nocne niebo – Uważam, że świetnie się nadajesz.
– Ale ja…
– Jako Łowczyni byłabyś szczęśliwa. To Twoje miejsce na ziemi. Wiecznie młoda i silna. Żyłabyś bez trosk. Nie musiałabyś przejmować się chłopcami. Nie musiałabyś czekać. Nie musiałabyś tęsknić. Nie musiałabyś cierpieć. – rzekła
Przełknęłam głośno ślinę. Wiedziałam o co chodziło Artemidzie. Od razu pomyślałam o nim. Wszystko by odeszło. W pewien sposób byłabym wolna, ale czy… Czy chciałam tego? Wtedy już na pewno byśmy się nie spotkali.
– Ja… Ja nie wiem… – szepnęłam słabo
Bogini spojrzała na mnie. Miała takie niesamowite oczy. Przerażające, ale piękne.
– Wiem, że to trudna decyzja i wiem, co czuje Twoje serce. Jutro znów wyruszam w podróż, dlatego masz czas do rana.
– Do rana? – spytałam drżącym głosem
– Tak. Przemyśl to dokładnie i wybierz to, co słuszne i lepsze dla Ciebie. Wyzbądź się uczuć, które w sobie nosisz i przyjdź do mnie. Dobrej nocy. – oznajmiła bogini
Machinalnie się pochyliłam. Artemida odeszła, zapewne, by dalej bawić się na ognisku. Ja stałam na piasku i wpatrywałam się w jakiś odległy punkt. Byłam kompletnie skołowana. W końcu po jakimś czasie puściłam się biegiem do domku. Wpadłam do środka i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Dysząc ciężko, zaczęłam chodzić w kółko. Nie mogłam się uspokoić. Poszłam do łazienki, przemyłam twarz zimną wodą i przebrałam się w ciepłą piżamę, gdyż mimo lata, ciągle było mi zimno. Wzięłam tabletkę i położyłam się do łóżka. Schowałam się pod kołdrą i zwinęłam się w kłębek. W końcu serce przestało mi tak walić i zaczęłam wolniej oddychać. Musiałam to sobie w głowie poukładać.
Postanowiłam zrobić mały rozrachunek. Plusy i minusy zostania Łowczynią. Zaczęłam od pozytywów. Wiecznie młoda i zdrowa. Yhm, to w sumie fajnie. Nieśmiertelność… Rodzimy się by żyć, żyjemy by umierać. Każdy człowiek musi kiedyś umrzeć. Taka jest kolei rzeczy. Ale z drugiej strony, będąc nieśmiertelną, mogłabym widzieć jak świat się zmienia. Nie bałabym się, że zabraknie mi na coś czasu. Chociaż… Co to za nieśmiertelność, skoro mogę zginąć w walce? Dobra, to można przemyśleć później. Dalej… Byłabym wieczną dziewicą… To na pewno jest plus..? To trochę jak zakon. Może zostałabym święta? Ok, dalej… Hhmm… Nie musiałabym cierpieć. Ale czy sensem życia nie jest miłość? Czy to nie to daje ludziom prawdziwe szczęście? Czy jest coś jeszcze z plusów? Byłabym przy siostrze. I przy Artemidzie. To chyba zaszczyt być towarzyszką bogini.
Ok, to teraz minusy. No ta nieśmiertelność… Co to za nieśmiertelność, skoro w każdej chwili może mnie zjeść potwór? Honorowa śmierć… To plus, czy minus? Śmierć raczej nie jest miła. Co mi z tego, że honorowa? Będąc Łowczynią, na zawsze zostawiłabym brata i rodziców. I Danny’ego. Nie mogłabym utrzymywać z nim kontaktów. I nigdy nie mogłabym odnaleźć miłości…
Pacnęłam się w czoło i wygrzebałam się spod kołdry. Usiadłam na łóżku. W domku było ciemno, ale z łatwością dostrzegłam stojące na szafce zdjęcie. Wzięłam je do ręki.
A co, jeśli… Jeśli on by wrócił, a ja byłabym Łowczynią? Nie ma odwrotu. Nie mogłabym się już wycofać. Byłoby za późno. Wtedy już nigdy nie moglibyśmy być razem.
Zaczęłam się zastanawiać nad słowami Artemidy. Skąd jej przyszło do głowy, żeby mnie zwerbować? Czy naprawdę wyglądam na taki beznadziejny przypadek? A jeśli odrzucę jej ofertę, to czy się na mnie nie pogniewa albo mnie nie zabije? Czy to się nie nazywa „propozycja nie do odrzucenia”? Może tylko zasugerowała, że mam wybór, a tak naprawdę muszę się zgodzić? Skąd mam mieć pewność, że nie zamieni mnie w jakieś zwierze? Na przykład w fretkę. Ech, to po prostu boska propozycja…
W końcu zmęczona rozmyślaniem zasnęłam, jeszcze zanim Jake wrócił do domku.
~*~
Song 2: https://www.youtube.com/watch?v=8g_n1cQlVTo – Lyn – „My Destiny”
Była ciepła, letnia noc. Niebo usiane było gwiazdami. Siedziałam przy rozpalonym w środku lasu ognisku. Wpatrywałam się ze spokojem w jego pomarańczowo-czerwone płomienie. Z transu wyrwała mnie srebrna łania, która podeszła i domagała się, bym ją pogłaskała. Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam w mądre oczy zwierzęcia.
– Co tam?! – spytała radośnie Thalia i przysiadła się do mnie
Dziewczyna poprawiła swoją srebrną przepaskę, którą zawsze nosiła z dumą.
– W porządku. – odpowiedziałam spokojnie
– Pisałaś? – spytała, zaglądając mi przez ramię
– Trochę. – odparłam i zamknęłam pamiętnik
– Na pewno wszystko ok? Wiesz, mam na myśli to, co stało się dzisiaj…
– Jest… Jest dobrze. – powiedziałam, choć nie byłam co do tego pewna
– Hej, to, że jesteś Łowczynią, nie znaczy, że jesteś z kamienia.
Uśmiechnęłam się.
– Moje serce jest czarne, ma tylko…
– Tak, tak. Pamiętam o kropeczkach. – przerwała mi Thalia
– No właśnie.
– No dobrze, jeśli jednak będziesz chciała pogadać, to zawsze masz mnie.
– Dzięki siostro.
Czarnowłosa wstała, poklepała mnie po ramieniu i odeszła do innych dziewczyn.
Westchnęłam, przypominając sobie wszystko, co stało się tego dnia.
Od rana wraz z Artemidą tropiłyśmy na południu kraju. Rozdzieliłyśmy się. Biegłam z łukiem przez las. Kryłam się w krzakach, a kiedy usłyszałam szelest i zauważyłam jakiś ruch, wyskoczyłam z ukrycia.
Wtedy się zobaczyliśmy. Nasze spojrzenia się spotkały. Serce zabiło mi szybciej i stałam jak sparaliżowana, ze strzałą wycelowaną w jego twarz. Twarz, której nie widziałam, od kiedy odszedł z obozu. A teraz stał przede mną, z mieczem w ręku. Na początku miałam nadzieję, że mnie nie poznał. Minęło przecież tyle czasu…
Chciałam uciec, ale nie zdążyłam. Złapał mnie za rękę. Próbowałam mu się wyrwać, ale nie pozwolił mi na to. Nie chciałam na niego patrzeć, więc spuściłam głowę.
– Lana…
Ton, jakim wymówił moje imię, sprawił, że coś zakuło mnie w serce.
– To naprawdę Ty… – dodał
– Puść mnie. – powiedziałam cicho
– Lana…
– Puść mnie! – powtórzyłam głośno i zaczęłam się szarpać
Wyrwałam się z uścisku chłopaka i odsunęłam.
Nie mogłam uwierzyć, że to naprawdę on. Dziewiętnastolatek nie zmienił się za bardzo. Może tylko urósł i trochę bardziej zmężniał. Tak, na pewno nabrał dojrzalszych rysów. Stał się prawdziwym mężczyzną. Wysokim, dobrze zbudowanym i przystojnym. Jego czarne oczy się nie zmieniły. Patrzyły na mnie, a kryło się w nich tak wiele emocji, że nie mogłam ich wszystkich rozpoznać.
– Tak się cieszę, że Cię widzę. – wyznał podekscytowany
– A ja nie. – oświadczyłam pewnie i napięłam cięciwę łuku
Zmrużyłam oczy i wycelowałam w chłopaka. Syn Hadesa uniósł ręce do góry i upuścił na ziemię miecz.
– Jestem niewinny! – wypalił i uśmiechnął się do mnie
Mi nie było do śmiechu. Czułam złość. Pogardę i nienawiść. Miałam ochotę wystrzelić. Oczami wyobraźni widziałam jak strzała przebija ciało czarnowłosego.
– Co Ty tu robisz? – warknęłam
– Jestem na misji. – powiedział, wciąż trzymając ręce w górze – Wiesz, kiedy się dowiedziałem co zrobiłaś, nie mogłem w to uwierzyć i…
– Kiedy wróciłeś? – przerwałam mu
– Rok temu. Od tamtej pory próbowałem Cię odszukać, skontaktować się z Tobą.
– Teraz już za późno. Jestem Łowczynią. Służę Artemidzie. A o Tobie już zapomniałam. – oznajmiłam, z dumą unosząc podbródek i wyraźnie wypowiadając każde słowo
– Nienawidzisz mnie. – powiedział spokojnie i opuścił dłonie
– Dziwisz mi się? Złamałeś mi serce.
– Więc wolałaś zacząć ganiać po lesie z wilkami, niż…
– Niż co?! Niż czekać na Ciebie?! Czekałam! Bardzo długo. Ale w końcu zmądrzałam i przejrzałam na oczy. Zdałam sobie sprawę, jak głupia byłam wierząc w Ciebie. Zrozumiałam, że jeszcze mogę być szczęśliwa. Gdyby nie Artemida, pewnie dalej ślepo miałabym nadzieję, że wrócisz.
– Przecież wróciłem.
– Teraz już za późno.
– Nie ma odwrotu?
Prychnęłam.
– Aish, ale z Ciebie głupi chłopak. Powinnam zabić Cię od razu, a nie wdawać się z Tobą w dyskusję. Nawet gdybym mogła znów być śmiertelnikiem, myślisz, że bym chciała? Po co?
– Aniele…
– Nie nazywaj mnie tak! I nie zbliżaj się już do mnie! Nie szukaj mnie. Więcej się nie spotkamy. Zapomnij o mnie.
Zanim chłopak zdążył zareagować, rzuciłam się w las i biegłam przed siebie tak długo, dopóki nie uznałam, że jestem już bezpieczna.
Westchnęłam głęboko. Przez cały wieczór byłam niespokojna i pierwszy raz od czasu złożenia przysięgi, zaczęłam się zastanawiać, czy postąpiłam wtedy słusznie. Wiele razy wyobrażałam sobie spotkanie z chłopakiem, jednak nie byłam przygotowana na tą konfrontację.
– Ech… Lana, weź Ty się do cholery ogarnij…
Obudził mnie grzmot. Podniosłam się z łóżka wystraszona i zaczęłam ciężko oddychać.
– Lana?
Zlękłam się i aż podskoczyłam na materacu. Nagle obok mnie pojawiła się Thalia. Była w ciemnej piżamie, bez mocnego makijażu i srebrnej przepaski. Wyglądała na zmartwioną.
– Co się stało? – spytała
– Miałam sen. Ale inny. To nie był mój koszmar.
– Nie rozumiem. – przyznała siostra – Uspokój się i powiedz o co chodzi. – dodała, łapiąc mnie za rękę
Wzięłam kilka wdechów.
– Śniło mi się, że jestem Łowczynią. – wyznałam, a Thalia zamrugała – Wiedziałaś o wszystkim, prawda? – spytała, a ona pokiwała głową
– Myślę, że to dobry pomysł. – rzekła
– Żałujesz czasem swojej decyzji? – spytałam ciekawa
– Nie, to był dobry wybór.
– Nie wiem czy jestem na to gotowa.
– Mi było chyba łatwiej.
– Boję się tego, że już nie będzie odwrotu. – wyznałam i automatycznie spojrzałam na zdjęcie stojące na nocnej półce
– Nie sądzisz, że tak będzie dla Ciebie lepiej? Za dużo wycierpiałaś.
Wywróciłam oczami.
– A wy wszyscy w kółko o tym cierpieniu. Nie róbcie ze mnie męczennicy.
– Po prostu wiemy, że jest Ci ciężko. A Artemida widzi to w ludziach. Od razu wie jakie dziewczyny potrzebują pomocy i chce im ją zaoferować. Dlatego to robi. A Ty się bardzo zmieniłaś.
– Który raz już to słyszę? – spytałam retorycznie i podkuliłam nogi
Thalia zamilkła. Widziałam, że się nad czymś zastanawia.
– Nie chcę Cię do niczego zmuszać, ale uwierz mi, że czasem Ci przejdzie. Będziesz żyć dalej. A jako Łowczyni poznasz co to spokój i szczęście. Nie będziesz musiała się o nic martwić. Siostry zawsze będą przy Tobie.
Uśmiechnęłam się lekko.
– To miłe…
– Będziesz wiodła życie zgodne z naturą. Staniesz się jej częścią.
– I nie tęsknisz? – spytałam
– Czasem tęsknię. Ale to minie. Za to nigdy nie żałowałam.
– Ale… Musiałabym wszystko i wszystkich zostawić.
– Wcale nie. Zobacz jak często ja tu wpadam. I dalej utrzymuję kontakt ze starymi przyjaciółmi.
Zaczęłam nad tym myśleć.
– Prześpij się z tym jeszcze.
Pokiwałam głową, a Thalia wstała z łóżka i położyła się na dostawionej wczoraj po południu polówce.
Opadłam na poduszki. Zamknęłam oczy i ponownie zaczęłam wszystko analizować.
Czy jeśli zostałabym Łowczynią, to moje życie wyglądałoby tak jak we śnie?
Ten sen… Pierwszy raz to nie był mój koszmar. Nie mogłam uwierzyć, by był to zwykły zbieg okoliczności. Od dawna wiedziałam, że bogowie potrafią wpływać na sny herosów. Czy któryś z bogów maczał w tym palce?
Jego głos… Tak mi go brak.
A we śnie go nienawidziłam. Byłam gotowa nawet go zabić. Tak to ma wyglądać? Znienawidzę go na zawsze? Nie chcę tego.
Wrócił… Więc może naprawdę wróci? Szukał mnie? Czy teraz też by mnie szukał?
Ten sen nie dawał mi spokoju. To musiał być znak. Znak, że powinnam poczekać. Po prostu miałam takie podświadome poczucie, że… Że powinnam zaczekać.
„On wróci. Nie wiem kiedy, ale on wróci.”
Dlaczego tak pomyślałam? Dlaczego nagle teraz odzywa się we mnie jakiś głos, który daje mi nadzieję. Przez tyle czasu czekałam na marne. Więc dlaczego akurat teraz miałby wrócić?
Nie wiedziałam tego na pewno, ale po prostu czułam, że tak będzie. Ta myśl w jednej chwili we mnie zakwitła i wypełniła mnie szczęściem. Uwierzyłam w to.
„On wróci. Na pewno.”
Postanowiłam. Muszę czekać. Nie chcę po latach stanąć z nim oko w oko i zastanawiać się, czy strzelić w głowę, czy w serce. Albo… W jeszcze coś innego…
Może i jestem głupia i naiwna, ale będę czekać. Opłaci się. Codziennie będę prosić bogów, by wrócił, a do tego czasu, stanę się jeszcze silniejsza. Zaskoczę go. Będzie dumny, widząc jakie postępy zrobiłam, jak bardzo dojrzałam i się zmieniłam.
Ta myśl stała się moją siłą. Ostatnią deską ratunku. To było jedyne, co mi pozostało.
Musiałam wierzyć, bo mimo tego, że odszedł, że zawsze tak mnie traktował, że mnie odtrącał, ja wciąż go kochałam. I nie potrafiłam tego zmienić. Po prostu nie mogłam. I nawet nie chciałam. Mimo tęsknoty, żalu i bólu. Byłam masochistką. Cholerną masochistką…
„Lana, weź Ty się do cholery ogarnij!”
~*~
Następnego dnia, z samego rana, jeszcze przed treningiem, udałam się do Artemidy. Denerwowałam się i nawet czułam strach, ale byłam pewna swojej decyzji. Stanowczo odmówiłam. Bogini to zaakceptowała. Zakochana dziewczyna nie może być Łowczynią, ale i tak podziękowałam Artemidzie za propozycję. To zaszczyt, że mnie wybrała. Ona rozumiała i nie naciskała. Tak naprawdę jest całkiem miła. Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę, a potem wraz z Łowczyniami opuściła obóz.
Po śniadaniu i męczącym treningu, wyciągnęłam Danny’ego na spacer. Musiałam mu o wszystkim powiedzieć. Uznałam, że zasługuje na prawdę. Chłopak był w szoku. Kiedy upewniłam go, że nie zamierzam zostać Łowczynią, wziął mnie na ręce i zaczął mną ze szczęścia podrzucać. Wyznał, że nie zniósłby, gdybym się zgodziła. Nie mógł mi też wybaczyć, że nie powiedziałam mu o tym wcześniej. Wtedy od razu próbowałby mnie odciągnąć od tego pomysłu.
– Co ta cioteczka? Ja nie wiem, co ona sobie ubzdurała w tej swojej uroczej, rudej główce? – spytał retorycznie, a ja się zaśmiałam
Potem zaczęliśmy rozmawiać o moim koszmarze. Stwierdził, że to chore mieć jeden sen przez kilka miesięcy. Mieszkając z rodzicami byłam u kilku specjalistów, lecz nie sądzę, żeby mi to pomogło.
Opowiedziałam też dokładnie chłopakowi sen z ostatniej nocy i poinformowałam o swoich przeczuciach.
Song 3: https://www.youtube.com/watch?v=842n9JMlg3M – „Blue Bird”
– Lanuś… On nie wróci. – rzekł smutno
– Wróci. Zobaczysz, że wróci. Jeszcze nie wiem kiedy, ale wróci.
– Dlaczego teraz w to wierzysz?
– Bo to jedyne co mi pozostało. Wiara i nadzieja.
– A ja? – spytał i kopnął kamień – Co ze mną?
– Danny… – zaczęłam i zatrzymałam się
– Też mi ciężko, też mi go brak. Straciłem przyjaciela, ale staram się zachować pogodę ducha. Nie chcę ciągle wspominać bolesnej przeszłości. Mam tego potąd. I nie chcę też widzieć jak cierpisz. Nie zaprzeczysz, że Cię skrzywdził. Ja bym tego nie zrobił. Nigdy, nigdy bym Cię nie zranił. Przy mnie byłabyś szczęśliwa. Nie musiałabyś się zmieniać.
– Nie zmieniłam się… – rzekłam cicho, bo aż zaschło mi w ustach
– Nie umiesz się już tak uśmiechać. – oznajmił, stając przede mną – A Twoje oczy… Nie są takie jak dawnej. Straciły dawny blask. Teraz widzę, że tylko na niego potrafiłaś tak patrzeć… – dodał smutno
– Danny… – zaczęłam ponownie, ale mi przerwał
– A myśląc o nim i wierząc, że wróci, tylko jeszcze bardziej będziesz cierpieć. Dlatego proszę, nie rób sobie nadziei.
Spuściłam wzrok, przygryzłam dolną wargę i pokiwałam głową. Nigdy bym nie pomyślała, że usłyszę coś takiego od Danny’ego. Zrozumiałam, że swoim postanowieniem, musiałam go zranić. Chłopak wciąż coś do mnie czuł, a ja nigdy nie dałam mu szansy.
– Wracajmy. – rzekł i włożył ręce w kieszenie szortów
Drogę powrotną z lasu przeszliśmy w ciszy.
– Hej Danny!
– Cześć Danny!
– Yo Danny! Co tam?!
– Nagrałeś coś nowego?!
– Chcesz zagrać w siatkę?!
– Ej! Ja chciałam mu to zaproponować!
– Ale on będzie w naszej drużynie!
– Spadaj! Chodź do nas Danny!
Uśmiechnęłam się lekko. Wciąż nie przywykłam do takich sytuacji jak ta, kiedy wyszliśmy z lasu. Danny nie był ze mną do końca szczery, kiedy mówił, że nic się za bardzo nie zmieniło i tylko kilku półbogów inaczej go traktuje. Blondyn stał się powszechnie wielbioną osobą. Popularny i rozchwytywany. Wszyscy traktowali go jak kogoś ważnego. Wszystko dzięki temu, że uratował trójkę dzieciaków i praktycznie cały obóz, kiedy potwory przedostały się przez granicę. Wreszcie został zauważony i doceniony. Zdobył szacunek, ale…Nie widziałam, by jakoś się tym cieszył, czy to wykorzystywał. Raczej czuł się niepewnie. Nie był przyzwyczajony do takiego traktowania.
„Naprawdę wszystko się zmieniło…”
REKLAMA
(Studio muzyczne Apolla „Boskie dźwięki”. Bóg siedzi w słuchawkach i kołysze się na krześle.)
– Siemka staruszku!
(Wchodzi Danny. Wszyscy piszczą na jego widok.)
– Nie nazywaj mnie tak, trzymam się lepiej od Ciebie.
– To botox.
(Danny mówi to prosto do kamery i uśmiecha się, ukazując olśniewająco białe zęby. Publika się śmieje.)
– To mówisz synu, że jesteś mi wdzięczny za ten piękny, drogi samochód?
(Pyta Apollo, przeglądając coś na tablecie. Danny natychmiast poważnieje, a publika jeszcze głośniej się śmieje.)
– Przejdźmy do rzeczy! Jesteśmy tu, bo… Em… Zaraz… Nie wiem właściwie po co.
(Danny wygląda na zagubionego.)
– Przeprowadzę tu z Tobą wywiad.
– O! Super! Wybrałeś mnie, bo jestem Twoim ulubionym synem?!
– Nie.
– Masz mnie w szybkim wybieraniu?!
– To Ty masz telefon?!
(Herosowi trzęsie się warga, robi smutną minę, Apollo się uśmiecha, a publika wciąż się śmieje.)
– Żartowałem. Wybrałem Ciebie, bo…
– Czas antenowy się skończył. Teraz kolej na Dionizosa.
(Zakomunikował reżyser. Apollo wzruszył ramionami i pomachał synowi, którego wyniosła ochrona. Do środka wszedł Pan D. i usiadł na krześle.)
– Czego chcesz młody? Oglądałem właśnie „Na Olimpie.”
– Oo! A widziałeś ostatni odcinek?!
– Oglądałem wtedy „Ukryty Fakt”, ale Chejron mi nagrał, to potem obejrzałem.
– Ja tam wolę „Trudne konflikty.”
(Bogowie równo kiwają głowami i wymieniają się opiniami.)
– W „Trudnych konfliktach” więcej się dzieje, a w „Ukrytym Fakcie” zawsze na końcu tylko wyskakuje coś takiego wow!
– No i lektor jest lepszy.
– Widziałeś ten odcinek jak jedna para chciała mieć dziecko, ale nie mogli, to laska poprosiła swoją matkę, żeby urodziła ich dziecko i…
– Ona zamieszkała z nimi, a potem się do dziecka przywiązała i nie chciała go oddać córce i…
– Ta córka odkryła, że jej mąż ma romans z jej matką…
– I oni się wyprowadzili z dzieckiem, a ją zostawili samą.
– Noo… Podła była…
– Jaa… Ale to był odcinek.
– Pół dnia go przeżywałem.
– Ja napisałem do producenta, żeby mu pogratulować.
(Bogowie patrzą się na siebie porozumiewawczo.)
– Czas nam się kończy. Chciałbyś coś dodać Dionizosie?
– Tak.
– A co takiego?
– Jeszcze nie wiem, ale mało mnie było w odcinku, nie zarobiłem, więc pogadam sobie teraz.
(Dionizos uśmiecha się szczerze do kamery.)
– Sprytnie Dionizosie. Ja powiem, że w dzisiejszym odcinku gościnnie wystąpili: na specjalne życzenie widzów – Cody Carter, Thalia Grace i moja siostrunia.
– Żadna siostrunia! Jestem Artemida!
(Do środka wpada wściekła bogini. Jej rude włosy są nastroszone, a oczy płoną.)
– Ja tu oglądam „Na Olimpie”, a Ty…
– Zaraz, zaraz! „Na Olimpie”? Od kiedy Ty oglądasz seriale obyczajowe?
(Zapada cisza, a bogini robi zmieszaną minę.)
– To wina Dionizosa, opowiadał mi o tym przy ostatnim ognisku i po prostu chciałam obejrzeć z ciekawości! Bardzo głupie i puste, ale nie powiem… wciągające.
– Obejrzyj sobie od początku, mam wszystkie odcinki. Jak chcesz, to Ci dam.
(Publiczność śmieje się z rozmów bogów.)
– Ale nie zapominajmy, że najlepszym serialem jest „Pamiętnik Heroski”!
(Cała trójka się uśmiecha i macha do kamery.)
– My się już żegnamy, a przed wami zapowiedź i pytanie! Czy chcecie powrotu Cody’ego do serialu? Odpowiedzcie, wysyłając nam e-mail, lub głosując na oficjalnym fp! Papa!
– Żegnam.
– Nara frajerzy.
(Bogowie machają i wychodzą ze studia.)
PO REKLAMACH
W NASTĘPNYM ODCINKU!
„– Co Ty robisz?!”
„– Na nią też nie patrz!”
„– Pomocy…”
„– Czas wyrównać rachunki.”
„– Jak masz na imię?”
Rozdział V:
„Lana – znaczy pechowa”
Jak fajnie, nowy odcinek 😀 Fantastycznie jest sobie tak porównywać Lanę z początków pierwszej i początków drugiej serii. Widać taaaaaką ogromną przepaść 😀 Podejrzewałam, że jak Artemida wpadnie to znowu będzie jakaś większa akcja czy coś,a ona tylko w odwiedziny 😀 Plus dla Ciebie za zmylenie mnie 😉 Wyobrażanie sobie Danny’ego jako szpiega jest niezwykle wciągające i zabawne, haha. Hm… Artemida werbująca Lanę do swoich szeregów? Jestem na NIE! A co będzie z Codym? ;( Ale wierzę w to, że Lana jest mądra i porządnie przemyśli sobie to i owo. … Ten sen totalnie mnie zmylił. W sumie nie wiedziałam co i jak zanim nie okazało się, że to nie działo się naprawdę xd I cieszę się, że Lana wciąż wierzy w powrót Cody’ego. Jak Danny powiedział, że on nie wróci, to pomyślałam sobie dokładnie to, co Lana. Reklama <3 Cudowna, no naprawdę. Nieźle się uśmiałam, a mój paskudny dzisiaj humor niesamowicie się poprawił w jednej chwili 😀
I oczywiście, że chcemy powrotu Cody'ego. Zawsze i wszędzie ;))
Pozdrawiam
Czytać czytałam od początku, ale z leniem ciężko się dogadać i dopiero teraz udało mi się przełamać i skomentować. Najpierw chcę Ci pogratulować talentu Piszesz świetnie, nie przynudzasz, a fabuła idzie wartko. Bohaterowie są tacy realistyczni. W twoim opku są właśnie genialni bohaterowie. Danny Ninja Style XD Szczerze to wolę teraźniejszą Lanę od tej na samym początku, ale to dlatego, że jestem walniętym optymistą, który nie lubi bezdennej otchłani rozpaczy. Reklamy są ciekawym pomysłem ^_^ Są przezabawne i lepiej nie jeść jak się je czyta, bo może to grozić opluciem siebie lub atakiem z zaskoczenia na kogoś. 😉 Nie mogę doczekać się kolejnej części, która zapowiada się świetne. I oczywiście, że chcemy Code’go. Trójkąt miłosny musi być 😉
Dziękuję za miłe słowa w komentarzach. Wasza opinia naprawdę wiele dla mnie znaczy.
Szkoda tylko, że jest ich tak mało.
Zeszłam prawie na zawał, kiedy myślałam, że Lana dołączyła do Łowczyń… No ja nie przepadam za Codym, ale żeby zaraz bawić się dzikuski biegające po lesie?!
Rozdział jak zawsze cudowny.
I kurde, Danny. Szkoda mi chłopa, ale Lana nie jest go warta xD Team Danny, łączmy się!
Uwielbiam te Twoje reklamy <3
Weź Ty idź się zgrać z Leoną 😀 Ona też zawsze była za nim. Wierna do śmierci 😀 Specjalnie dla niej dałam tą scenę bez koszulki. „Niech ma i się cieszy.” 😀
[Przekleństwa padają gęsto niczym grad] Dlaczego w naszej telewizji nie puszczają takich reklam?! I, kurka wodna, czemu piszesz tak porywająco, że moja wola czepiania się całkowicie gaśnie? Lecę czytać kolejne części, lecz strzeż się! Pod ostatnią znajdziesz komentarz- potwora! [legiony meduz stoją w gotowości, a w tle pobrzmiewa śmiech czarnego charakteru z dziadowskiego horroru]