Halo alo! To opko pisze od miesiąca, więc jest mnóstwo błędów.Pierwsza część będzie niewiadomo kiedy (chyba piszę się to osobno?) Małe wyjaśnienia:Znak (?) Oznacza że pewnie jest błąd słowny albo powtórzenie. Opko rozwninie się w następnej części (czyt. Pierwszej) Mam nadzieję, że się spodoba. Dedyk leci do naszej nauczycielki polskiego. To znaczy carmel.
Krowy mogą zepsuć cały dzień
James, jeszcze o niczym nie wiedząc, maszerował spokojnie sobie do Central Parku na korepetycjo-lekcje. Nie chodził on jak każdy do szkoły. Miał on problemy. Tak chyba można nazwać fakt, iż wyrzucano go z każdej lekcji. Nauczyciele bali się go uczyć. Tak o, po prostu. Nauczycielem, jedynym, który nie bał się go uczyć był pan Thorne. Uczył on nauk ścisłych. Wyrzucono go z uczelni, poniewarz uważali, że jest nienormalny gdyż nie bał się tego chłopaka. Z jednej strony mieli racje, poniewarz rodzice, a raczej mama, nie umiała z nim wytrzymać dłużej niż godzine. Po tym czasie zamykała się w sobie lub szła(?) do koleżanek na kawe.
Jak się można było domyśleć, do tego właśnie belfra podążał James. Kiedy przybył, gorąco się przywitali.
— Dzień dobry! — powiedział uczeń
— Dobry, dobry… Bę-będziemy mieli dzisiaj gościa — Machnął w strone drzwi gazetą, którą miał w ręce — Wejdź prosze.
Lekcja nie trwała nie więcej niż pół godziny,kiedy rozległ się dzwonek do drzwi. Thorne to zignorował
— Dzwonek zadz…
— Ciii!
Znowu dzwonek. Kamienna podłoga zaczeła wibrować. Z dębowej półki zaczeły spadać talerze i filiżanki.
Drewniane drzwi złamały się w połowie i wyleciały z nawiasów. To przyciągneło uwage ignoranta. Spojrzał w tamtą strone i zrobił wielkie oczy.
— Cholera… — złapał się za głowe — Jest aż tak źle?
— Ale co źle?
Z miejsca, gdzie kiedyś były drzwi wyszedł mały cielaczek podreptał do belfra i muknął na niego. — Tylko ty?! — krzyknął machając rękami tak jak to było w jego zwyczaju — Ty wywarzyłeś drzwi?! Andrew!
— Muuu!
Wtedy do pokoju wtargło całe stado dwu-metrowych krów z dwa razy większym bykiem na czele. Większość krów świeciła na zielono, ale niektóre były czarno lub brązowo białe. Tylko byk świecił na czerwono. Zaszarżował on na Jamesa. Nauczyciel chwycił go za ubranie i cisnął nim przez mozaikowe(?) okno. Szklane, zamknięte, twarde okno. Wylądował on w kląbie z jeżynami(?) cały w szkle. Jego ból był niewyobrażalny.Czuł się tak, jakby mu wbijano i wyciągano igły z każdego miejsca na ciele.Wstał z szczątków szyby i się rozejrzał. Wokół było pełno krów które odsłaniały tylko kawałek dachu tego niewielkiego domku.Spojrzał nad siebie i zobaczył pustą okiennice.Zaczął do niej skakać jak idiota. Krowy zaczeły się na niego patrzeć. Jedna z nich podeszła bardzo blisko niego.
— Muuuuuu?
— Co robie? próbuje wejść.
— Muuu?
— Czy chciałbym na ciebie wejść i się wspiąć? Jasne!
— Mu! Mu! Muu!!!
— Taaaak. Lubisz pomagać.
— Mu!
Wspiąwszy się na krowe podciągnął się. W środku stali pan Thorne, blondyn i licealista. Blondas był ubrany w luźne jeansy i katane. Był bardzo wysoki jak na jakieś siedemnaście lat. Na oko metr dziewiędziesiąt.Licealista zaś miał na sobie podarte dresy i obcisły strój z lycry pod ubraniem. Jego brązowe włosy przyklejały się mu do czoła. Jak to James Zobaczył to zaśmiał się w duchu. „Dziwak” — pomyślał. Myślał słusznie, bo pod strojem miał duży, ale to za duży, brzuch. Kłucili się między sobą. Zająkany Thorne próbował ich co chwile uspokajać ale podwójne „Zamknij się!” zamykało mu na chwile usta.
— … ale nie rozumiesz, że tak nie można?!
— Co z tego że nie można?! — krzyczał blondyn
— To z tego, że krowy wybuchną
— Uuuu… to źle
— Żeś Ameryke odkrył. Jasne że to źle!
— Chło-chło-chło-o-o-paki przee-ee…
— Zamknij się! — krzyknelii
— Gdybyś mnie uleczył to by tej kłótni nie było! — warczał licealista — Jesteś weterynarzem powinieneś wiedzieć jak to zrobić! To twoja wina!
” Weterynarzem? „
— Moja wina?! — ogarnął się doktor-weterynarz — To moja wina, że posłałeś bydło paść na bagna?! To moja wina że dałeś krowy pod opieke Follmo?! To wszystko moja wina?! To tobie Apollo dał te krowy! To twoja wina!
Wszystkich w budynku zamurowało.Kilka krów spojrzało w tamtą strone wzrokim osaczonego zwierza. Do Jamesa przybiegł byk, którego nie było w budynku tylko na zewnątrz, i zamiast zaatakować także spojrzał w strone kłucących się. Mukną , o ile można to tak nazwać, z zniewalającą siłą. Żarówki w mosiędzowym(?) żyrandolu zaczeły migać.Cały domek zaczął się trząść.Zielona farba zaczeła się odklejać ze ścian. Z sufitu sypnął tynk i cały jego środek razem z żyrandolem spadł na Andrewa.
— Nie! — krzyknął
Ostry koniuszek lampy wbił się mu w plecy. On cały, razem z lampą, zaczął świecić na niebiesko.
— Pamiętaj… o.. o krowach… — rzekł do blondyna po czym zmienił się w cielaka
” O krowach?! ” Słyszał on o takim czymś jak ” Wypowiedz ostatnie życzenie” jak to się w filmach akcji dzieje, alle odpowiedzi typu „Pamiętaj o krowach” to raczej świat filmu jeszcze nie słyszał.
Adresat tego jakże dziwnego przesłania wziął cielaka na ręce. Pogłaskał cierpiącą jeszcze istotke poczym położył ją na podłoge. Ze złotym blaskiem w jego ręce pojawiła się strzała z beżowym grotem. Wbił ją w krówke, poczym znowy zabłysło na niebiesko i cielaka nie było.
— Gdzie ten przeklęty byk?!
— Nie-e wiem ale musimy znaleźć satyra dla Jamesa i go przetransportować
— Jeśli czymś zasłużył…
Myślami jednak był gdzie indziej. Próbował wydedukować gdzie może znajdować się byk.Rozejrzał się za swoją czapką z daszkiem. Zobaczył Jamesa w oknie koło byka. Zdziwił się i zapytał.
— Ty to wszystko słyszłeś?
— Tia…
— Usłyszałeś rzeczy których normalny odmieniec nie powinien słyszeć.
— A ja nic nie słyszałem! Nie Nio Nia!
— Jesteś taki głupi czy tylko udajesz?
— Ale ja naprawde nic nie słyszłałem!
— To co słyszałeś?
— Coś o Ameryce i… bagnach i… jakieś Volvo. Nie wiem. Nie pamiętam – zrobił uśmiech idioty, poczym próbował odejść
— Masz trzy sekundy na ucieczke.
Odliczył do trzech poczym sięgnął po trzy dodatkowe strzały i miotną nimi w uciekającego
— Co-co ty robisz?! — krzyknął weterynarz poczym było słyszeć niewielki wybuch na podwórzu
Agresor chwycił go za koszule i przyciągnął do siebie.
— Ty się mu tam przydasz. Nie uważasz?
— Nie?
— To źle uważasz — wyciągnął zza pazuchy sztylet i wbił go w trzewia starca — Do zobaczenia na tamtym świecie
Rzucił zwłokami na ziemie a one zmieniły się w pył. Zabójca wyskoczył przez okno. To domu dostał się wietrzyk ,który zwiał popiół z ubrań. I tak oto para wyjściowych butów stała na baczność koło eleganckich spodni i białej koszuli pośrud ruin małej weterynarii, jak to się później okaże.
VP Jamces
Całkiem nieźle, ale błędów trochę było. No więc tak:
,,poniewarz” piszemy przez ,,ż”, czyli ,,ponieważ”
,,godzine” powinno być ,,godzinę”
,,kawe” – ,,kawę”
,,domyśleć” – ,,domyślić”
,,strone” – ,,stronę”
,,prosze” – ,,proszę”
,,zaczeły” – ,,zaczęły”
,,przyciągneło” – ,,przyciągnęło”
,,uwage” – ,,uwagę”
,,głowe” – ,,głowę”
,,wywarzyć” – ,,wyważyć”
,,wtargło” – ,,wtargnęło”
,,z szczątków” – ,,ze szczątków”
,,robie” – ,,robię”
,,próbuje” – ,,próbuję”
,,krowe” – ,,krowę”
,,Jak to James Zobaczył” – ,,Kiedy James to zobaczył”
,,chwile” – ,,chwilę”
,,Kłucili” – ,,Kłócili”
,,krzyknelii” – ,,krzyknęli”
,,opieke” – ,,opiekę”
O ile istnieje wyraz ,,muknąć” (w co wątpię), to powinno zamiast ,,mukną” być ,,muknął”
,,z zniewalającym” – ,,ze zniewalającym”
,,mosiędzowym” – ,,mosiężnym”
,,alle” – ,,ale”
,,istotke” – ,,istotkę”
,,podłoge” – ,,podłogę”
,,krówke” – ,,krówkę”
,,poczym” – ,,po czym”
,,znowy” – ,,znowu”
,,ucieczke” – ,,ucieczkę”
,,miotną” – ,,miotnął”
,,koszule” – ,,koszulę”
,,ziemie” – ,,ziemię”
,,pośrud” – ,,pośród”
Oprócz błędów ortograficznych, to bardzo często nie ma odpowiednich znaków interpunkcyjnych, albo są tylko, że w nieodpowiednim miejscu. Czasami logika tekstu się gubi.
Ogólnie podobało mi się, ale za szybko przechodzisz od tematu do tematu. Daj niektórym wątkom trochę czasu!
Powodzenia przy kolejnej części.
hestia149
Dobra, błędy wypisała Hestia. Ja dodam, że akcja płynie zdecydowanie za szybko i że nie bardzo się połapałam, co, gdzie i jak. Jeszcze żaden tekst nie był (jak dla mnie) tak chaotyczny, więc doprowadzenie mnie do takiego stanu możesz uznać za komplement 😉
Plusy?
Cóż, na pewno oryginalność…
Ten tekst przyprawił mnie o refleksje na temat życia i egzystencji.
Czekam na następną część.
Hestia wypisała już sporo błędów, za co naprawdę masz prawo jej dziękować, bo…. Cóż. Chodzi mi oto, że wystarczy napisać jakieś słowo i pokazać Wujkowi Google, a on Cię poprawi, jeśli napisałeś je błędnie. Ba! Możesz nawet wstawiać akapity i pokazywać Wujkowi, a on powinien Cię automatycznie poprawi ;”) Tak na przyszłość, bo to ułatwi życie i Tobie, i nam 😀
,,Nie chodził on jak każdy do szkoły. Miał on problemy.” – Lepiej brzmiałoby bez podmiotu
,,Wylądował on w kląbie z jeżynami(?) cały w szkle. Jego ból był niewyobrażalny.” – Bez ,,on” byłoby lepiej, plus jak dla mnie ,,jego” jest niepotrzebne
,,Co robie? próbuje wejść.” – DUŻA LITERA! Pamiętaj, zdania zawsze zaczynamy dużą literą!
,,domu dostał się wietrzyk ,który” – Zła spacja
Najbardziej raziła mnie ortografia. Naprawdę. Powiem wprost, może bezczelnie, ale musisz nauczyć się zasad orto., albo zacząć pisać w programie, który podkreśli Ci błędnie napisane wyrazy, bo innej rady nie ma.
Akcja za szybka, wydarzenia nie były specjalnie płynne, ale źle nie było 😉 Przyda się więcej przemyśleń i opisów (może ktoś miał pobrudzoną koszulkę? ktoś przypominał jakąś sławną postać? może bohater kiedyś widział już byka na działce u wuja – tu śmieszna anegotka o nim – blah, blah; mamy historyjkę). Historia nieco nielogiczna, i to bynajmniej nie przez krowy, ale cóż. Żeby osiągnąć mistrzostwo pisz, pisz i jeszcze raz pisz ;3
Obecnie postaraj się powydłużać opisy, dodać przemyślenia i zadbać o ortografię, a już będzie dużo lepiej.
PS. A za nauczycielkę polskiego to zabiję! 😀
Hestia i Carmel wypisały Ci błędy. Ja tylko powtórzę, że akcja strasznie pędzi. Pracuj nad opisami. Poza tym, tak jak Isabell, się pogubiłam. Nie zmieniaj wątków tak szybko. Mógłbyś/Mogłabyś doprecyzować, kto, co mówi, czy jakie czynności wykonuje. Czasami lepiej napisać za dużo, niż za mało.
Pozdrawiam i czekam na kolejną część, którą na pewno przeczytam
annabeth01 😀