-Nie wierzę, że się z nim już umówiłaś- mówi Donna. Ona znajduje się w szkole, a ja w swoim pokoju otoczona najlepszymi sukienkami we wszystkich kolorach. Ale żadna nie wydaje mi się odpowiednia. Podchodzę do lustra.
-Pożycz mi coś- szepczę do komórki. -To nagły wypadek- błagam. -Za dwie godziny mam randkę.
-A za godzinę kończą się zajęcia szkolne- przypomina. -Znowu opuściłaś lekcje- mówi z wyrzutem w głosie. -Będziesz miała obniżone zachowanie.
-Usprawiedliwię to- wzruszam ramionami. -Mam naprawdę ważniejsze problemy na głowie- przypominam. Znajduję się niemal w krytycznej sytuacji. Zostały tylko dwie godziny. A ja nawet nie jestem pewna co założę.
-Poważnie?- pyta nie dowierzając. -Uważasz, że karmelowa sukienka jest ważniejsza od twojej przyszłości.
-Karmel?- rozważam. -Nie może być karmel- stwierdzam chłodno po chwili intensywnego myślenia. -Nie byłam jeszcze w tym miesiącu na solarium, a moja cera jest za jasna- mówię przybita. Poprawiam włosy. Tak lepiej. Dobrze, że zdecydowałam się na te pasemka. -Do tego karmel nie pasuje do mojej fryzury- dodaję.
-Zoe, o czym ty mówisz?- pyta, ale ja już nie chcę jej słuchać. Zauważam na stercie bezużytecznych sukienek, tą jedną, tą jedyną, idealną. Chwytam ją za ramiączka i się uśmiecham. Złapałam cię i już cię nie wypuszczę.
Za kwadrans gdy ma się pojawić Derek schodzę na dół. Samochód taty jest na podjeździe, więc wnioskuję, że on też znajduje się gdzieś w domu. Niestety razem z nim przebywa Karen. Słodka Karen. Mam nadzieję, że na nią nie wpadnę.
-Zoe- słyszę piskliwy głosik. Odwracam się by spojrzeć na moją macochę. O, ironio. Jedno słowo- poliester. Jak trzeba być zdesperowanym aby to nosić.
-Karen- odpowiadam równie miło. Przytulamy się i czuję woń jej tanich perfum. Mieszają się one z zapachem jej potu. Ohyda.
-Co za piękna szafirowa sukienka- chwali.
-To indygo- mijam ją i wychodzę z domu. Muszę, inaczej bym się udusiła. Może specjalnie psika się tak bardzo, by mnie zabić. Zbrodnia z premedytacją, dostanie za to kupę lat. No, dostałaby, gdyby dzisiejsza policja choć trochę się orientowała w takich sprawach. Ale i tak pewnie jej niczego nie udowodnią. Typowe.
Dereka wciąż nie ma, a ja się zaczynam niepokoić. Wyciągam papierosa z torebki. Jest taki cieniutki, wersja light. Do tego o zapachu mięty. Nigdy nie pozwoliłabym sobie śmierdzieć tytoniem przy chłopaku. Kiedy zaciągam się po raz trzeci zauważam na moim paznokciu…..ODPRYSK. No nie wierzę, dlaczego nie zauważyłam tego wcześniej. Do tego w tym samym momencie na dziedziniec wjeżdża Toyota Dereka. Wyrzucam papierosa do doniczki i chowam rękę za siebie, żałując, że ta cudowna sukienka nie ma kieszeni. Mam nadzieję, że Derek nie dostrzeże mojego paznokcia.
-Pięknie wyglądasz- wita się. Ściskam go na powitanie.
-Ty pięknie pachniesz- chwalę. Uwielbiam, gdy mężczyźni używają markowych wód kolońskich. Ten zapach.
-Dzięki, ty też- bierze mnie pod rękę i prowadzi do auta. Czuję się jak księżniczka sadowiąc się na siedzeniu pasażera. Mike, jeden z moich byłych, zawsze mi kazał siadać z tyłu. Zapytany odpowiedział, że to miejsce należy do jego mamy. Rzuciłam gościa, zaraz po tym.
Derek wsiada i przekręca kluczyk. Zapala auto, które działa bezszelestnie. Uśmiecham się do niego promiennie, a on do mnie.
-Zdecydowałaś się na jakiś film?- pyta. Burczy mi w brzuchu. Całe szczęście bezszelestnie. Zupełnie zapomniałam dzisiaj o obiedzie. To ta wstrętna Karen mnie rozkojarzyła.
-Właściwie, słyszałam, że otworzyli nową pijalnie soków- mówię. -Podobno najlepszą w całym Manhattanie.
-To miejsce jest niesamowite- stwierdza śmiejąc się. – Dopiero tutaj przyjechałem, a już mam trzy zaproszenia do nowych klubów.
-Ale nie nowo otwartych- oznajmiam. -Często zmieniają nazwy, aby przyciągnąć więcej ludzi- wyjaśniam mu. -Chwyt marketingowy.
-Sprytne- uznaje.
-I zyskowne- dodaję od siebie. Samochód rusza. Ale nie jedziemy w stronę centrum. Patrzę zdezorientowana na Dereka.
-Właściwie to odwiedziłem już jedno miejsce- mówi tajemniczo. -Myślę, że ci się spodoba.
-Powiedz, może znam ten lokal- mówię. Znam każde miejsce towarzyskie w okolicy.
-Nie powiem- skręca w lewo. Ulica jest tu bardziej przerzedzona. Większość aut to ciężarówki czy samochody towarowe. -Nie mogę, to niespodzianka- uśmiecha się, znowu skręcając.
-Uwielbiam niespodzianki- odpowiadam z przylepionym na twarzy moim najsłodszym z uśmiechów. Nienawidzę niespodzianek.
Gall Anonim
Bardzo kozackie opko. Nie widze błędów, pewnie Carmel coś znajdzie, jak to ona tylko mam mały problem z wiekiem dziewczyny, ma pewnie mniej niż 13 lat bo nie była uznana. Chyba że dzieje się to przed Ostatnim Olimpijczykiem, tego nie wiadomo. Jeszcze mam jedno pytanie: masz nick Gal Anonim czy tak się tylko podpisujesz?
Pewnie nie odpowiesz, bo będzie widać twój nick albo obrazek
Bardzo kozackie opko. Nie widze błędów, pewnie Carmel coś znajdzie, jak to ona tylko mam mały problem z wiekiem dziewczyny, ma pewnie mniej niż 13 lat bo nie była uznana. Chyba że dzieje się to przed Ostatnim Olimpijczykiem, tego nie wiadomo. Jeszcze mam jedno pytanie: masz nick Gal Anonim czy tak się tylko podpisujesz?
Pewnie nie odpowiesz, bo będzie widać twój nick albo obrazek
\/ |o
Glupi telefon 2-razy to samo wysłał…
Opko szybkie, lekkie, głównie dialogi. Przydałby się jakiś opis może? Cokolwiek…
Ogólnie – tekst nie jest zły, błędów nie widziałam. Tylko że główna bohaterka jest zbyt płytka jak na mój gust. Nie przepadam za osobami, które myślą tylko o wyglądzie i zrywają się ze szkoły.
Końcówka mnie doprowadziła do lekkiego uśmieszku, co jest sporym wyczynem, bo od… długiego czasu żadne opko tego nie zrobiło. Szczere, jakbym widziała siebie.
Opko jest lekkie, fajne. Ja znalazłam błąd, a raczej brak przecinka. Powinno być: ,,pyta, nie dowierzając” 😉
Ogólnie to brak mi opisów. Skoro ta dziewczyna tak lubi sukienki, makijaż itp, powinna się zachwycać materiałem, krojem danych ciuszków czy barwą szmineczki. Brakuje mi pewnego urzeczywistnienia historii; czy siedzenia w samochodzie były wygodne?, może było jej zimno od klimatyzacji?, zatrzymali się na światłach? To samo z szukaniem sukni. Z drugiej strony np. te burczenie w brzuchu itp. serio spoko Ci wyszło ;3
Dodałabym też może nieco więcej przemyśleń, ale ogólnie mi się podoba. Bohaterka jest pusta? Nieco, ale ja ją polubiłam i biorę to za plus. Kurna, wreszcie jakaś laska, która nie jest kolejną Superwoman i przynajmniej myśli o swoim wyglądzie, choć może nawet przesadnie xd No i zawsze może w niej zajść jakaś przemiana, c’nie? Mimo że ja za tym nie jestem.
To córka Aresa/przyszła Łowczyni Artemidy 😀
I nie zna się, karmel pasuje do każdego ;3
O, i wymyśl sobie jakiś nick, bo już tu kiedyś gościu o takim nicku wysyłał prace, a nawet może i kilku gostków, i jak kolejny zacznie, ludzie bd się mylić. Ja proponuję Ci Toffi, spoko nick 😀
Podoba mi się. Dzięki. Nie wiedziałam czy koniecznie chcę coś publikować pod pseudonimem, a Gall Anonim jest takie grecko-polskie. To nie mój nick, po prostu bez podpisu wszystkie wiadomości wracały.
Nie chcę rozdrapywać, ale NickandTess wysyłał pod tym nickiem „Alex”
Gall Anonim wydawał mi się najbardziej odpowiedni, bo to takie grecko-polskie. Wszystko mi wracało, a nie chciałam zakładać tutaj konta. Ale widzę, że do dodawania komentarzy konto jest potrzebne.
Ale z chęcią przeczytam Alex, jak chcesz mi wysłać. „Nie chcę rozdrapywać”- to znaczy coś złego, co nie?
Tak.
Zakładam, że odpowiadasz na pytanie czy to znaczy coś złego? Okey, chyba faktycznie lepiej tego nie rozdrapywać. Nie chcę się naprawdę w nic mieszać.
Miałeś/ miałaś jakieś problemy z tym użytkownikiem? Po komentarzach jakie czytałam, ta strona wydawała mi się bardzo spokojna.
W każdym razie będę na niego/ nią uważała.
Aż się wmieszam. Otóż stronka ta jest spokojna, przyjazna i wgl luzik, spoko tu jest 😉 Po prostu czasem kłócimy się o swoje racje czy coś, nic specjalnego ;p I nie trzeba tego roztrząsać, to było dawno, no nie Quick? ;3
Szczerze czy według propagandy Carmel?
…też Cię kocham 😀 <3
I okej, spadam, spamu robić nie powinnam; nie moje opko. A ty tłumacz, skoro zacząłeś xD
Otóż, ta stronka jest spokojna (na swój styl). Ale te kłótnie zwykle zaczynają się od obcych, którzy myślą, że są najmądrzejsi. Ale ty chyba nie jesteś obca…? Żartowałem. Witaj na blogu!
I jeszcze: TEN Quickdroo.
Mądra ja, zaczęłam czytać od drugiego rozdziału i komentarzy, a dopiero po tym przeczytałam pierwszy rozdział Kiedyś dawno temu czytałam podobne opowiadanie. Słodka, pusta córka Afrodyty dopiero, w którymś rozdziale zmieniła się w wojowniczkę. Nie pamiętam z jakiego powodu…
obstawiam, że Zoe, jest córką jakiegoś boga. A jej charakterek i zachowanie ma nas tylko zmylić. I na obronienie tego powiem, że matka Zoe, nie musiała powiedzieć kto jest naprawdę ojcem dziewczyny. A z zachowania Zoe, do macochy stwierdzam, że od niedawna jest taki stan rzeczy.
Derek… jest albo herosem z misją doprowadzenia Zoe, do obozu albo jest przystojnym potworem.
Brakowało mi opisów. Szczerze, to opisy poświęciłabym nawet na rzecz dialogów. Ale bez przesady. Rozmowa, Zoe z przyjaciółką była naprawdę dobra. Mowi to osoba, która napisała trzy miniaturki z samymi dialogami, ale w opowiadaniach to się nie sprawdza.
No cóż, powodzenia z pisaniem kolejnej części.
Pozdrawiam.