Hej! Oto ciąg dalszy Historii Końca, mam nadzieję, że Was nie zawiedzie 😀 Przepraszam, że musieliście tak długo czekać, tak wyszło
Jeśli chodzi o dedykację, to jest ona dla wszystkich autorów komentarzy oraz dla osób, które uwielbiają zanurzać się we wspomnieniach Miłego czytania!
hestia 149
Urodziłam się (chyba mogę tak nazwać początek mojego istnienia) w lesie w Anglii, niedaleko Greenwich. Moim drzewem był młody, smukły buk rosnący na obrzeżach polany umiejscowionej pomiędzy drzewami. Najbliższą sąsiadką była Marlie, mieszkanka pobliskiego dębu. Powstała mniej więcej wtedy, kiedy ja, więc można nas nazwać przyjaciółkami z dzieciństwa. I tak faktycznie było.
Odkąd sobie przypominam, to Marlie była zawsze była przy mnie w najważniejszych momentach mojego życia. Pierwsze urodziny, chrzest drzewa, święta przyrody i natury – zawsze mi towarzyszyła. Byłyśmy zżyte jak mało kto, miałyśmy do siebie pełne zaufanie. Polegałyśmy na sobie. Zawsze wstawiałyśmy się za sobą, pomagałyśmy sobie, wspierałyśmy w najtrudniejszych momentach. Do dziś pamiętam jak pod koniec wiosny, kiedy dobiegał końca drugi rok mojego życia, pewna nimfa dzikiej jabłoni, Alesa, uznała mnie i moją roślinę za bezwartościowe, a szczególnie mocno obraziła buka, twierdząc, że jest bezowocny, bo to co rodzi się na jego gałęziach, nie można nawet przyrównać do jej wspaniałych jabłek. Usłyszawszy o tym i widząc jak mocno przeżywam taką obrazę i znieważenie, Marlie nocą zakradła się pod jej drzewo o pozbawiła je wszystkich kwiatów, pąków, liści, tak, że gałęzie stały się puste. Następnego dnia, łysa Alesa zanosząc się płaczem doniosła na nas do driad, właściwych opiekunek całego lasu, i Marlie musiała odpokutować za to, prosząc innych właścicieli jabłoni o liście i kwiaty, by uzbierać w prezencie dla Alesy taką samą ilość, jaką straciła. Jednak nigdy nie żałowała tego co zrobiła, bo jak mówiła, zrobiła to dla mnie.
Nasze początki były ze sobą tak bardzo związane, że gdyby prowadzono specjalne kroniki naszych żyć, to moja i Marlie, byłyby prawie identyczne. Szczerze kochałam Marlie, i wiedziałam, że ona czuje to samo, byłyśmy jak siostry. Szkoda, bo jak teraz wspominam tamten okres, moja wyobraźnia nakłada na to wszystko ogień; z pewnością to wszystko teraz płonie, pali się dąb, pali się jabłoń Alesy i ona sama, oraz wszyscy inni mieszkańcy lasu. Wszystkie rośliny, kwiaty, trawy, mchy, drzewa, owoce leśne. To smutne, ale przecież nic z tym nie zrobię. To już nie ma znaczenia.
Moje i Marlie błogie życie zostało przerwane wezwaniem jej przez Hekate. Okazało się, że moja przyjaciółka posiada zdolności magiczne, co często się zdarza nimfom dębów, przez ich moc oraz potęgę, która zasila ich czary. Mimo to, byłyśmy zaskoczone, oraz przerażone możliwością rozstania się. Plus był taki, że miałoby to się stać na kilka dni, by bogini mogła sprawdzić zdolności mojej siostry. Jednak te dni ciągnęły się w nieskończoność, czułam się samotna jak nigdy. Kiedy wreszcie Marlie wróciła, była jakaś inna, nieobecna. Dalej odnajdywałam w niej tą starą osobowość, ale szybko znikała, zastępowana przez nową osobę. Oczywiście tą też pokochałam i chociaż tęskniłam do tamtej, to wytrzymywałam, bo dalej byłyśmy blisko. Ale wkrótce to miało zostać zmienione.
Do Marlie przyszedł kolejny, oficjalny list od Hekate. Została ona przyjęta na studia magii i iluzji. Zrozumiałam wtedy istotę jej pierwszego wyjazdu – to był test. Sprawdzian, który miał dowieść czy moja sąsiadka nadaje się na uczennicę. I ona musiała o tym wiedzieć.
Wtedy przeżyłyśmy mały rozłam. Miałam jej za złe to, że mi nic nie powiedziała, ale ona tłumaczyła się, że nie chciała mnie martwić. Wewnętrznie nie dziwiłam jej się, pewnie zrobiłabym to samo. Ale nie potrafiłam jej tego wybaczyć. Pamiętałam, jaką czułam pustkę, gdy wyjechała na kilka dni, i nie potrafiłam sobie wyobrazić tego, gdy potrwa to kilka lat. Nie chciałam znowu zostać sama.
Ta kłótnia sprawiła, że wątpliwości Marlie dotyczące wyjazdu zostały rozwiane. Zdecydowała się wyjechać, a kiedy tylko mnie o tym poinformowała, bolało mnie to strasznie. Próbowałam ją jeszcze przekonać, sprawić że zostanie, wcześniejsza kłótnia stała się już dla mnie nieważna. Ale ona była nieugięta. Nie chciała zmienić decyzji, po tym, jak raz wybrała. I choć obie wylałyśmy tysiące łez przy pożegnaniu, byłyśmy już równie silnie związane jak dawniej, i nie potrafiłyśmy wyrwać się z uścisków, to ona wyjechała. Marlie mnie opuściła.
Opuściła.
Zostałam sama.
Bardzo mi się podoba Pisz dalej, będę czekać niecierpliwie :3
Na pewno przyślę kolejną część, dziękuję! 😀
Świetne! Nie widziałam błędów. Wiem, co czuje Marlie bo niedługo skończę szóstą klasę, a potem gimnazjum i muszę wybrać między moim rejonowym (gdzie zostaje moja najlepsza przyjaciółka), a innym (do którego musiałabym dojeżdżać, ale jest tam klasa z programem rozszerzonym o zajęcia, które mnie interesują). Fajnie, że napisałaś to akurat teraz, bo oprócz umożliwienia mi przeczytania fajnej część fajnego opka, pomogłaś mi w wyborze… Dzięki!
Pozdrawiam serdecznie
annabeth01
Bardzo się cieszę, że pomogłam Ci dokonać wyboru moim opkiem, i że ci się podobało. Mam nadzieję, że uda się z Twoim gimnazjum, sama jestem w takiej samej sytuacji. Dziękuję i również pozdrawiam 😀
hestia149
To co wybrałaś przyjaciółkę czy dojazd??? I jeszcze jedno, rzeczywiście nie ma błędó
Bardzo fajna, ciekawa część. Klimat, choć mniejszy niż w poprzedniej, nadal był, czego bardzo Ci gratuluję. Treść świetna! Ciekawa jestem, jak wygląda szkoła magii dla nimf… Brzmi super!
Jedno pytanie – inspirowałaś się swoim życiem?
Isabell22
PS. Annabeth, które gimnazjum wybrałaś?
Bardzo dziękuję, nie inspirowałam się życiem, ale zawsze chciałam mieć tak bliską wieź z kimś.
Pozdrawiam, hestia 149
A więc:
To opko jest świetne i bardzo ci dziękuję, bo mam teraz powód, żeby wchodzić na bloga. Bardzo lubię wspominać a sam nigdy nie miałem konfliktu jak bohaterka. Opko jest też oryginalne, gdyż bohaterem jest driada (tak?). Mam nadzieję, że następna część pojawi się niedługo. Trzymam kciuki za to!
To ja ci dziękuję, że mi kibicujesz, i oczywiście za bardzo miły komentarz. Postaram się niedługo przysłać kolejną część!
hestia 149
Tak, bohaterką jest nie tyle driada, co hamadriada- driada pojedynczego drzewa, kiedy ogólnie driady są nimfami lasów.
Ciekawie, nie powiem…;)
Dziękuję!
God, ile komentarzy