Płonie każde źdźbło trawy, każdy liść, każda roślina, każdy przedmiot. Płonący ludzie krzyczą i próbują się ratować nawzajem, ale to się na nic nie zda. Płonące zwierzęta skomlą, wyją, szczekają, kraczą. Ale na nikogo nie przyjdzie wybawienie. Na nikogo.
Nie zamierzam im pomóc. Jestem ponad to, ich problemy mnie nie zajmują. Nawet tak rozpaczliwe problemy jak utrata życia. Kiedyś może byłabym przerażona, może starałabym się jakoś pomóc. Ale nie teraz. Tyle się we mnie zmieniło od czasu bycia słodką i miłą, że nie odczuwam już żadnych emocji. Nie czuję żalu. Nie czuję współczucia. Nie czuję litości. Nie czuję miłosierdzia. Nawet tęsknoty do dawnych czasów. Nic już nie czuję.
Przez moją barierę odrętwienia nie przedziera się nawet tragiczny krzyk kobiety, która ma zwęgloną rękę, pali jej się jedno ramię i biegnąc, sama nawet nie wiem po co, nieświadomie wpada na moją kopułę ochronną. Porażona prądem, targana spazmami, umiera w ciągu kilkunastu sekund. Pole magiczne, którym otoczyła mnie Marlie zabija i niszczy wszystko co dotknie jego granicy. Jest niewidoczne dla innych, bym nie była skazana na prośby o pomoc i litość. I tak bym nie pomogła, pewnie nawet bym tych osób nie zauważyła. Z resztą, ja też nie mogę stąd wyjść. Pole zabije mnie jak pozostałych. Nic mi tu jednak nie grozi, ale nie obchodzi mnie to. Równie dobrze mogłabym nie żyć, może tak byłoby dla wszystkich lepiej. Może tak byłoby lepie dla mnie.
W pewnym momencie upadam i się nie podnoszę. Wsłuchana we wrzaski ofiar mojego dzieła, obserwuję mrówkę, która przemierza ten metr pomiędzy huśtawką a granicą kopuły i zostaje usmażona na wiór. Zamykam oczy. Nie mam już na nic siły. To wszystko jest bezsensowne. Życie jest pozbawione sensu. Rodzimy się, żyjemy trochę, a potem umieramy. I po co? By sobie chwilę poprzebywać na ziemi, dawać sobie pozory bezpieczeństwa, szczęścia, tego że ma się jakiś cel. To wszystko złudzenie. Złudzenie, w które wierzą miliony.
Jedyna opcjonalna myśl przewodnia naszego istnienia to chyba wspomnienia. Tylko i wyłącznie pamięć ma jakąś wartość. Nasza wiedza i doświadczenia, które posiadamy, powinna automatycznie udzielać się innym. Musimy je przekazywać, by kontynuować nasze nieistotne żywoty. Aby kolejne pokolenia przemierzały idiotyczną wędrówkę przez życie bez celu. Jedynie to może mieć jakieś znaczenie. I właśnie dlatego zamierzam Wam opowiedzieć całe moje życie, a w zasadzie to historię zagłady świata.
Bardzo fajne. Takie klimatycze.
Faktycznie, niezwiązane z Percym, ale jak dla mnie to żadna różnica.
Wydaje mi się, że nie ma błędów… no właśnie, wydaje mi się. Jednak tą ocenę zostawię komuś bardziej kompetentnemu.
No to, nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na kolejną część.
Jula2233
1. PS Czemu takie krótkie?!
2. PS Ja nie chcę być samotna 😉 Ale czasem trzeba… :'(
Bardzo dziękuję za miły komentarz, dziś lub jutro dotrze kolejna część!
Fajne. Podobało mi się. Chociaż faktycznie nie ma (jak na razie 😉 ) nic wspólnego z mitologią, to myślę, że uda ci się rozwinąć ten wątek.
Sam pomysł jest bardzo ciekawy, a do tekstu nie mam zastrzeżeń. Jeżeli były jakieś błędy, to zupełnie ich nie zauważyłam, bo całą moją uwagę zwróciła treść. Mam nadzieję, że napiszesz ciąg dalszy szybko,bo naprawdę nie mogę doczekać się następnej części.
Pozdrawiam
Dzięki i również pozdrawiam 😀
Krótkie, ale bardzo ciekawe. Jula ma rację – ten klimat był niesamowity. Całość wypadła świetnie. Bardzo zaciekawiłaś mnie tym tekstem, więc szybko pisz kolejną część!
Przepraszam, że tak krótko, ale cierpię na Brak – ochoty – na cokolwiek – i – próbowanie – napisania – wielu – rzeczy – na -raz.
Isabell22
Wciągające, ale trochę krótkie. Zgadzam się z Julą i Isabell. Klimat był boski! Prawie tak boski jak Leo (wiesz, jego nic nie przebije)! Poza tym starałam się skupić na błędach, bo nikt Ci tego jeszcze nie napisał, ale nie udało mi się znaleźć ich specjalnie dużo. Zacznę od plusów.
1. Dużo przemyśleń.
2. Ciekawy język.
3. Klimat.
4. Masa rzeczy, których nie umiem określić.
Minusy
1. Mogłabyś napisać, kim jest Marlie i dlaczego zamknęła główną bohaterkę pod kopułą.
2. Szkoda, że nie napisałaś, w jakich okolicznościach zmarli bliscy głównej bohaterki, ale mam nadzieję, że wypomnisz o tym w kolejnych częściach.
3.
Poz
Wciągające, ale trochę krótkie. Zgadzam się z Julą i Isabell. Klimat był boski! Prawie tak boski jak Leo (wiesz, jego nic nie przebije)! Poza tym starałam się skupić na błędach, bo nikt Ci tego jeszcze nie napisał, ale nie udało mi się znaleźć ich specjalnie dużo. Zacznę od plusów.
1. Dużo przemyśleń.
2. Ciekawy język.
3. Klimat.
4. Masa rzeczy, których nie umiem określić.
Minusy
1. Mogłabyś napisać, kim jest Marlie i dlaczego zamknęła główną bohaterkę pod kopułą.
2. Szkoda, że nie napisałaś, w jakich okolicznościach zmarli bliscy głównej bohaterki, ale mam nadzieję, że wypomnisz o tym w kolejnych częściach.
3. Brakuje mi jeszcze imienia głównej bohaterki.
Mam nadzieję, że komentarz Cię nie uraził.
Pozdrawiam
annabeth01 😀
Dziekuję, że wskazałaś mi błędy, postaram się poprawić! Dzięki za miłe słowa
Sorry za tamten nie dokończony komentarz, ale mój kuzyn chce mnie wkurzyć, więc kiedy piszę coś na fonie on mi wszystko naciska.
Nie ma problemu
Opko bardzo mi się spodobało. Co prawda długie nie jest i brakuje paru niby podstawowych informacji, ale to jest jego urok. Ba! Nawet proponowałabym, aby główna bohaterka nie podawała swojego imienia, lub aby przyjęła pseudonim. Byłoby to całkiem oryginalne i powiększyłoby nasz poziom zainteresowania (,,Mogę być każdym”), ale to tylko moje zdanie 😉
Szczególnie do gustu przypadł mi akapit o tym, że wszystko płonie i nie będzie wybawienia. Ma to swój klimacik, oj, ma. Może nie jakiś cudowny i sprawiający, że przeniosłam się w tamto miejsce, ale mi całkiem pasuje.
Ogólnie – czekam na CD, chyba pierwszy raz od dawna. Tylko błaaagaaam – nie rób z bohaterki Marysi Zuzanny (choć przyznam, że wierzę tak jakoś, iż stworzysz naprawdę spoko osóbkę) 😀
Plus; Z tego co kojarzę można też tu przysyłać prace nie o PJ, a przynajmniej tak słyszałam kiedyś od starszych użytkowników ;x
Jutjubia?
Dziękuję 😀 Cieszę się, że spodobało się, tylko co oznacza Marysia Zuzanna? Jestem taka niedouczona 😀
Ojej, bohaterka nic nie czuje, a jednak udaje się jej opowiedzieć jakie to życie jest bez sensu.
Ojej, nie żałuje, że psuje innych, a sama się spierdoliła z huśtawki. Skoro było pole ochronne, to nie ma tam wiatru. W ogóle, co to za pole? Półkoliste? Kuliste, co wybombało ziemię ze swojego obszaru? Kalalongowe? Mało informacji, dużo gadania o cierpieniu i pozbawienia sensu życiowego. Czterysta lat temu o tym pisali, więc niezbyt oryginalne. W ogóle niby krzyk się nie przedziera, ale jednak go jakoś rejestruje, skoro go tu opisała. No ale cóż, osobiście uważam, że lepiej napisać coś na kształt opowiadania z TAK NIESPODZIEWANYM ZAKOŃCZENIEM, niż napisać na fejsbuku „życie jest do dupy”. Pracuj nad stylem, bo błędów masz niewiele. W skali 1-10 dam aż 4, bo nawet zabawne.
Fajnie, że komentarze są usuwane. Brawo.