– Głupie pytanie, jak tak. A ona czego się najbardziej boi, Nelly? Nicości? Moich starych skarpetek? Braku kablówki przez tydzień?
– Johnny!
– Mhm?
– Spójrz. Nasze twarze ze ślubnych zdjęć pozakreślane czerwoną kredką. Chyba Nelly bawi się w małą artystkę.
– Nie wydaje mi się, aby Nelcia umiała malować tak idealnie symetryczne kółka, bo ledwo sobie radzi z cyrklem… I jesteś pewna, że to kredki?
– Nie.
już od dawna śpią
A ja im opowiadam
Koszmary które śnią
Śmierć wplata w warkoczyki
Czerwone od krwi wstążeczki
śpij laleczko moja mała
śpij córeczko śpij
– Co?
-Ja… Ktoś siedział na tylnej kanapie, widziałem przez wsteczne lusterko.
– Johnny, tam nikt nie siedzi.
– Byłem pewny, że ktoś tam siedział… Chyba przeholowałem dzisiaj z kawą.
– Albo lustra robią ci psikusa.
* * *
– Nelcia, wszystko dobrze? Słyszałam, że krzyczałaś i pomyślałam, że… Nelly, ty stoisz przy lustrze.
– Tak, mamo.
– Ale przecież boisz się ich, tak jakbyś widziała tam coś strasznego…
– Nic nie widzę w lusterkach mamo.
– Nic?
– Nawet siebie.
– Najpierw spadające lustra, teraz obrazy! Co się dzieje w tym domu!
– Nie wiem, ale zauważyłaś coś dziwnego?
– …?
– Spadły tylko nasze zdjęcia. Żadne Nelly.
* * *
– No tak.
– To kto włączył dziecięcą pozytywkę?
– Ach, ona… Należała kiedyś do mojej babci i jest bardzo stara. Któregoś dnia ktoś ją tu przyniósł razem z figurkami babci. Sama się czasem uruchamia.
* * *
– Johnny, chcesz do pracy kanapki z serem?
– Jasne!
– Dobrze, to ja go pokroję, a ty zaparz nam kawę do śniadania.
– Zaraz, Grace, a gdzie jest mleko?
– Tylko dokroję ten kawałek sera i odłożę nóż na miejsce. (chwila) O, tutaj położyłam karton z mlekiem.
– Dzięki. Ale czy mogłabyś…
– …dokroić ci więcej sera?
– Czytasz mi w myślach, kochanie.
– Już się robi… Och. Myślałam, że odłożyłam nóż na miejsce.
– Bo tak zrobiłaś.
– Więc czemu on leży na tacy z ostrzem w moją stronę?
* * *
– Powinniśmy wyrzucić tą pozytywkę. Coraz częściej sama się włącza.
– Tak jakby osoba, która ją uaktywniała, nagle zaczęła przesiadywać w salonie, prawda?
* * *
– Nie mogę znaleźć swojego albumu ze zdjęciami, a byłam pewna, że zostawiłam go u siebie na łóżku. Johnny, widziałeś go?
– Nie leży on aby na dole?
– Gdzie dokładnie?
– Na stole w przedpokoju przy dużym lustrze.
– …
– Głupia pozytywka. Musisz wreszcie wyjąć z niej baterie.
– Wyjąłem już wczoraj.
* * *
– Johnny, nie wiem, czy to dobry pomysł.
– Mama Meli się zgodziła, a Nelly umie o siebie zadbać.
– Ale żeby zostawić dwójkę dzieciaków samych w Halloween?
– Będą u nas w domu, a my zaszalejemy na imprezie. Dawno nigdzie nie wychodziliśmy ze znajomymi. A co im za to może się stać?
– Nie wiem, Johnny. Ale czuję, że dzieje się coś złego.
już od dawna śpią
Nikłe księżycowe światło przedzierające się przez brudne potężne okna oświetla leżące zabawki na korytarzu. Idealnie podkreśla puste oczy porcelanowych lalek oraz ich rozbite na miliony elemencików policzki, tak samo jak uwydatnia oszpeconą przez tusz twarz pajacyka, który wydaje się za tobą wodzić wzrokiem. W obłędzie.
Każdy brak koralikowych oczu u misia jest odpowiednikiem wyrwanych włosów u pluszowej lali; każdy porwany naszyjnik z jarzębiny jest odpowiednikiem porwanych i pożółkłych już stron ksiąg. Cały hol przez nadmierną ilość tych rzeczy zdaje się być zapchany, więc odróżnia się łuk, tuż przy dębowych drzwiach, gdzie nie leżą żadne zabawki.
Kiedy powoli klamka zostaje naciśnięta, może przez wiatr, te drzwi otwierają się z sykiem, jakby przez tyle lat wstrzymywały powietrze w oczekiwaniu na ciebie. Zapach starości unosi się nagle w powietrzu, ale ty nie zwracasz na niego uwagi, tylko wpatrujesz się w otwarty przed tobą na oścież pokój.
Dziwny pokój.
A ja im opowiadam
Koszmary które śnią
W przeciwieństwie do korytarzu wszystko tutaj cechuje się pedantycznym ułożeniem. Porcelanowe lalki stoją na szafkach, wyglądają pięknie i schludnie, lecz ich blade dalej twarze nie zdobią żadne uśmiechy. Pajacyk ma czystą buzię, jednak dalej zdaje się obserwować każdy twój ruch.
Misie mają oczy, duże i ładne, zrobione z najdroższych koralików. Pluszowa lale wręcz chwalą się swoimi złocistymi grzywkami.
Naszyjniki z jarzębiny są całe, a ich owoce krwistoczerwone. Książki nie posiadają nawet zadartych brzegów.
Mimo to ten pokój to najsmutniejsze miejsce, jakie widziałeś. Wygląda tak jakby dziecko, które tutaj mieszka, nigdy nie przekroczyło jego progu.
Jakby tego dziecka nigdy tutaj nie było.
Śmierć wplata w warkoczyki
Czerwone od krwi wstążeczki
Jedynie duże kryształowe lustro, wiszące na jednej ze ścian nieco obdartych z tapety, wydaje się cieszyć z twojego przyjścia. Blask księżyca w nim lśni i obrzuca ciebie zimnym spojrzeniem, podczas gdy twój oddech staje się obłokiem pary. Nie czujesz jednak zimna i to chyba przeraża cię najbardziej, ale jesteś niczym sparaliżowany. Nie masz czucia w rękach ani w nogach, twoje powieki są ciężkie.
Dopiero cicha dziecięca melodyjka uświadamia ciebie, że w tym domu też pewnie ktoś jest. I chcesz krzyczeć; pragniesz zawiadomić świat, gdzie się znajdujesz, ale nie możesz.
śpij laleczko moja mała
śpij córeczko śpij
Pozytywka jest stara, ukazuje małą baletnice wykonaną zaskakująco detalistycznie, która pozuje w jakieś niezwykle trudnej figurze baletowej. Lecz to nie ona, ani nie jej muzyka – słodka i zabójcza jak uśmiech żmii przed zaatakowaniem swojej ofiary – przykuwa twoją uwagę.
Tylko zdjęcie stojące przy pozytywce. Nieco podarte w ozdobnej ramce, ukazujące młodą dziewczynę o ciemnych oczach i brązowych włosach. Ma na sobie białą koronkową sukienkę. To twoja córka. Nelly.
A pozytywka dalej gra.
* * *
– Johnny, wstawaj! Obudź się, już!
– Grace… Co ty…?
– Ruszaj się! Musimy wracać do domu! W tej chwili!
– Ale…
– Miałam koszmar z Nelly i domem mojej babci w rolach głównych. Coś się dzieje, coś naprawdę złego.
M u s i m y jechać do Nell.
– Grace, spokojnie, kochanie. Posłu…
– Nie oszalałam, Johnny. W naszym domu od dawna dzieje się coś naprawdę złego. Ja to wiem.
– Niby skąd?
* * *
{wspomnienie}
– Mamo, musimy jechać do babci ? Ona jest dziwna. Obłąkana.
– Nie jest dziwna ani tym bardziej obłąkana, Grace, słońce, tylko miała trudno w życiu. Jej rodzice, a twoi pradziadkowie zmarli, gdy była młoda i wiele przeżyła po ich śmierci.
– Nie lubię jej, mamo. Zawsze jest u niej zimno i dziwnie pachnie. Starością.
– Grace, to twoja babcia. Nie możesz jej nie lubić.
– Widocznie mogę.
– Daj jej przynajmniej szansę. Ona naprawdę się stara.
– Jej starania się polega na śpiewaniu puszczaniu melodyjki z pozytywki, mamo. Obie to wiemy.
– Na nią to i tak dużo.
– Mhm. Szczególnie, gdy nuci zwrotkę:
” A ja im opowiadam
Koszmary które śnią”.
– Grace.
– No co? Tak się nazywam.
– Twoja babcia jest może troszeczkę chora nie pod sensem fizycznym, ale…
– Ona nie jest troszeczkę chora, mamo. Ona jest wariatką. I obie to wiemy.
– Grace, nie powinnaś jej obrażać, to twoja babcia. Jeszcze słowo i…
– Mamo. Z nią naprawdę jest coś nie tak. Ona widzi i słyszy rzeczy oraz, których nie ma. Czytałam kiedyś o tym, to schizofrenia, c h o r o b a p s y c h i c z n a.
– To, że ty ich nie słyszysz ani nie widzisz nie znaczy, że ich nie ma. Zapamiętaj to, Grace: Największe koszmary ukrywają się w najmniej oczekiwanych miejscach.
– Lub ludziach.
* * *
– Mel, na pewno chcesz przywoływać Blood Mary?
– Jasne, przecież mówiłam. Potrzebujemy tylko lustra…
– Nie, bez lustra.
– Dlaczego? Nelly, to tylko zabawa, nie bądź cykorem. Hmm… Te z przedpokoju się nada, jest duże. Chodź.
– Naprawdę lepiej nie dotykaj tego lustra.
– Oj, przesadzasz. Nic się nie stanie.
– Nie…
– Bloody Mary. Bloody Mary. Bloody Mary. Widzisz? I nic.
– To nie jest śmieszne. Chodź od tego lustra.
– Oj tam. Teraz po przywołuję ciebie! Nelly. Nelly. Nelly.
– Melia..
– Dalej ni…
krzyk
– BOŻE, NELLY, POMÓŻ MI! BOŻE! MOJE OCZY! NELLY! NIC NIE WIDZĘ! TO BOLI! COŚ MI CHYBA WYPALIŁO OCZY! NELLY, POMÓŻ! N I E WIDZĘ!
– Uprzedzałam.
– NELLY, IDŹ PO MOJĄ MAMĘ! BŁAGAM! JA NIC NIE WIDZĘ!
– Ona nie lubi, kiedy obcy ją ‚przyzywają’.
– N-nelly…ly, idź-ź p-po mmoją mamęę. Jaa… N-nie wi-dzę. T-to… boli.
– Nie mogę.
Wszystkie małe dzieci
już od dawna śpią
A ja im opowiadam
Koszmary które śnią
– Nelly-y, kkto t-to śpiewa-a?
– Moja znajoma. Chciała mi pokazać swój dom. Zabrałabym tam ciebie, ale cóż… Raczej nie dam rady. Przykro mi. Naprawdę.
Wow. Normalnie brak mi słów dla treści. Jest niesamowita!
Chociaż w pewnym momencie miałam problem z rozróżnieniem kto co mówi. :/ Poza tym naprawdę bardzo mi się podoba. 😀
Taki… mini horror. Mini bo niemal bez opisów. ;p
A przy okazji: napisze mi ktoś jak się zmienia avka? Ja, idiotka, dalej tego nie zarejestrowałam, mimo że konto mam chyba od trzech lat, a wchodzę jeszcze dłużej.
Opko (?) super! Nie widziałam błędów. Akcja nie pędziła, a pomysł na dialogi jako główną treść-genialny! Opowiadanie (?) dość straszne i tajemnicze, ale ciekawe. Dodałabym trochę opisów, ale bez nich też jest ok. Nie mogę się doczekać kolejnej części!
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie i życzę weny!
annabeth01
Akcja płynie wartko, lecz nie pędzi, co zapisuję zdecydowanie na plus, podobnie jak humorystyczne elementy wymiany zdań. Gratulacje! Ta praca udowadnia, że „nagi” dialog, jeśli, rzecz jasna, zostanie dobrze napisany, jest w stanie doskonale sam się obronić!
Kilka rzeczy można by, oczywiście, poprawić, ale mówię tu o błahostkach w rodzaju przylatujących z kosmosu literek (na przykład: „Zakurzona podłoga dźwięcznie skrzypi, a zegar powoli daje W znak, że nadeszła godzina duchów.”- moim skromnym zdaniem „w” jest tam zbędne), czasem nieco dziwacznej konstrukcji wypowiedzeń („Kiedy powoli klamka zostaje naciśnięta, może przez wiatr […].”- nie wiem, czy ta strona bierna jest tu na miejscu, podobnie jak wyrzucenie „powoli” przed „klamkę”; inna wersja początku tego zdania brzmi: „Klamka opada powoli, może za sprawą kolejnego podmuchu porywistego, wsączającego w kości lodowaty chłód wiatru, a może pod wpływem własnego ciężaru, a drzwi otwierają się z sykiem […].”. Brzmi w porządku?) lub bałaganu z zaimkami (często używasz dłuższej formy, np. „tobie”, zamiast krótszej, „ci”, i nie w każdym przypadku dobrze to brzmi; raz czy dwa upolowałam również wyraz w nie tym co trzeba przypadku, najpewniej pozostałość po szybkim przekonstruowaniu danego fragmentu, na przykład ”
Dopiero cicha dziecięca melodyjka uświadamia CIEBIE, że w tym domu też pewnie ktoś jest.”- odnoszę wrażenie, iż „ciebie” powinno się zamienić na „ci”), czyli mankamentach, które eliminuje jedno porządne sprawdzenie tekstu przed wysłaniem.
Mam nadzieję, iż mój komentarz Cię nie urazi, zwłaszcza, jeśli weźmiesz pod uwagę okoliczności łagodzące: sprawdzoną zasadę, głoszącą, że im wyższy poziom prezentuje opowiadanie, tym bardziej się go czepiam oraz mój niekłamany zachwyt.
„Mów mi Nelly” to naprawdę jedna z najlepszych prac, jakie widziałam tu od dłuższego czasu. Pomysły, zarówno na formę (nagi dialog), jak i treść zasługują na uznanie oraz najwyższą pochwałę, jaką jest „PISZ DALEJ!”.
I chyba nie muszę wspominać, że czekam na następną część.
Oczywiście, że komentarz mnie nie uraził, jestem za niego bardzo wdzięczna 😀 Sama poznajdowałam kilka głupiutkich błędów typu „Litera znikąd”, jednak na konstrukcje zdań nie zwróciłam uwagi. Tym bardziej się cieszę, że ty to zrobiłaś Mówię bardzo potocznie „na żywca” i niestety to chyba po części odbija się na mojej konstrukcji wypowiedzi w słowie pisanym, bo nie przejmuję się nią za bardzo. Rzecz jasna, teraz postaram się to zmienić, bo kiedy już pokazałaś mi mój błąd, jest on – według mnie – niemalże idiotyczny, podobnie jak ze słowem ,,Ciebie”.
Bardzo dziękuję za opinię
Czytałam to ;’) Na prawdę bardzo mi się podobało. taki klimacik, takie mroczne chmury i mgły wokół tego opka… Carmel, tworzysz coś magicznie strasznego
Nelly jest ciut psychiczna, ciut bardzo. Ja bym takie dziecko już dawno wysłała na terapię. Ewentualnie po 5 latach, zaczęła sprawdzać czy reaguje na bodźce. Oblać ją kwasem, podpalić sukienkę, nwm. Ale to serio straszne xD John jest mega. Boski ojciec. Chcę takiego! xD
To było tak wciągająco – przerażające. Ta historia jest… niecodzienna. Nelly, duch jej prababci (dobrze się domyśliłam?), tłukące się lustra, spadające obrazy i ta kołysanka… To nie jest normalne.
Te dialogi tworzą niesamowitą całość, a fabuła wręcz zmusza do czytania dalej. Czekam na cd!
Isabell22
PS. Kiedy kolejna część Fielgiej Trujdzy?
Genialne.
Chcę więcej.
Jako, że lubię się bać ( ;.;) będę z niecierpliwością czekała na kolejną część. Kurde, świetny pomysł na horror Życzę weny i czekam ;D.
Niezwykłe! Naprawdę czułam te ciarki, horrorystyczny klimat dawał się we znaki. Wielki podziw wobec Ciebie. Bardzo dobry pomysł na akcję opowiadaną przez dialogi, gdzie czytelnik musi sam się niektórych spraw domyślić. Brawo! Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy, oby szybki 😀