W zamierzeniu miała to być miniaturka, ale zastanawiam się czy nie dopisać jeszcze jednego rozdziału. Tak, żeby przedstawić bohaterkę i jej przyjaciół, wyjaśnić czym jest Brama Kalejdoskopu i takie tam… co Wy na to? W tej chwili jest to bowiem tajemnicza mini miniaturka.
Ps. Kończę pisać drugi rozdział ,,Dzieci Olimpu”. Zajęło mi to niestety trochę więcej czasu niż przewidywałam. (Wszystko wina opisów!)
Mikeila
Dlaczego wszystko jest takie rozmyte? Kolory przez cały czas się zmieniają, a wzory nie tworzą żadnej logicznej całości. To jest ok, ale ta mgła… ona mnie niepokoi. Nagle przed oczami zamigotały mi srebrne gwiazdy i zobaczyłam obraz. Nie szlaczki, romby i kółeczka jak dotąd, to była konkretna scena.
Stary trzepak z którego płatami schodziła granatowa farba stojący na mokradłach podtrzymywał wielkie na wpół spróchniałe drzewo. Z jednego z licznych niewielkich bajorek wystawał zderzak samochodu do którego przywiązany neonową, różową wstążką wisiał złoty dzwoneczek. Wiatr delikatnie poruszał nim wydobywając ciche, smutne dźwięki. Nieco dalej pomiędzy drzewami stała zardzewiała, metalowa ławeczka, a na niej siedziała dziewczynka.
Ubrana była w poszarpaną zieloną sukienkę, pasiaste tęczowe rajstopy z dziurami na kolanach i wysokie sznurowane buty całe pokryte zeschniętym błotem. Proste, jasne włosy sterczały jej na wszystkie strony jak igły jeża a złote oczy patrzyły nieprzytomnie przed siebie. Była wręcz chorobliwie blada i wychudzona.
Zamknęłam oczy i otworzyłam je ponownie, ale obraz nie znikną. Zamiast tego stał się jeszcze wyraźniejszy. Poczułam, że łzy spływają mi po policzkach, ale nie zrobiłam nic żeby je powstrzymać.
– Mej…
Z daleka doszedł mnie zaniepokojony szept Rozalii. Zignorowałam go i spróbowałam postawić krok. Czułam się jakbym szła przez dżem.
– Mej, słyszysz mnie? Proszę odpowiedz. Cokolwiek…
Maciek. Mój przyrodni brat. On też mnie woła. To nic mogą zaczekać.
Zrobiłam kolejny krok. I kolejny. Dziewczynka wstała i spojrzała wprost na mnie. Widziała mnie. Jej rozszerzone ze zdziwienia oczy i ułożone w niemym pytaniu drobne usta mówiły wszystko.
– Przestań się wydurniać! To nie jest śmieszne żabo.
Laura. Myślałam, że chociaż jej Rachel powiedziała. Myliłam się.
Kolejne kroki stawiałam coraz szybciej i z coraz większą łatwością. Łzy na moich policzkach mieniły się w świetle księżyca. Przechodząc obok zderzaka pchnęłam dzwoneczek palcem i uśmiechnęłam się. Mała odpowiedziała mi tym samym.
– Błagam ocknij się!
Nawet Jake to robi. Przeszkadza. Muszę być skupiona. Brama szybko się zamyka.
Zaczęłam biec. Nie przeszkadzało mi błoto i woda. Moje stopy przymykały nad nimi. Zewsząd napływała mgła. Stanęłam metr od dziewczynki i wyciągnęłam rękę. Zerknęła na nią niepewnie i cofnęła się. Zmarszczyłam brwi. Mgły było coraz więcej, a czasu coraz mniej. Nie mogła zrezygnować. Zrobiłam jeszcze jeden krok, a ona spojrzała mi w oczy. Bała się. Uśmiechnęłam się do niej jeszcze raz. Mgła zaczęła przesłaniać mi widok. Mała musi się pospieszyć. W końcu złapała mnie za rękę.
Nagle wokół mnie zawirowały kolorowe kształty, a jedyne co czułam to mała rączka kurczowo ściskająca moją. Na chwilę wszystko zgasło po czym znowu znalazłam się w moim ciele. To czym byłam tam nie było pełną mną, a umysłem ubranym w ulotne ciało.
Stałam pośrodku pokoju trzymając ją dalej za rękę, a dokoła nas stali oni. Moje przyjaciółki Rozalii i Rachel. Mój przyrodni brat Maciek i jego dziewczyna Laura. Mój chłopak Jake. Wszyscy wpatrywali się w coś nad małą.
Zerknęłam na nią i ujrzałam połyskujące w prześwitującym przez firanki świetle zachodzącego słońca złote kłosy zbóż. Obracały się powoli nad jej głową sprawiając, że zaczęła piszczeć ze strachu.
– Nie bój się. Jesteś w domu córko Demeter.
Ciekiawe… Ładne… Tylko nie zrozumiałam. Tak, napisz ten drugi rozdział z wyjaśnieniami…
Beth
Ciekawe
To było piękne. Piękne i cudowne.
Popieram Beth – napisz cd. Jestem pewna, że będzie tak samo cudny…
PS. Jak ma na imię główna bohaterka? Bo Nie ogarniam i sądzę, że Mej to zdrobnienie.
Rozdział dodatkowy w drodze. Postaram się go wrzucić razem z drugim roskomenjlm ,,Dzieci Olimpu”.
Co do imienia, rzeczywiście ,,Mej” to zdrobnienie, aczkolwiek nietypowe. Wymyśliłam je i dopasowałam do imienia Melisa. Według mnie brzmi ładniej niż ,,Mel”.
Ja niewdzięcznica, prawie zapomniałam! Dziękuję, że to przeczytaliscie i skonentowaliście.
Powiem tak.. jest nie najgorzej. Pomysł jest, ale zabrakło wykonania.
Zdania są „surowe” , bez jakiej kolwiek obróbki. Przecinki pojawiają się sporadycznie, przez co zdanie traci swój sens. (tu powinnam podać przykład, ale w telefonie ciężko mi się kopiuje i wkleja)
Musisz kontrolować to co piszesz. W pewnym momencie z trzepaka zrobił się zderzak(!). Odniosłam wrażenie, że nie przeczytałaś tego co napisałaś. Wysłałaś tekst na gorąco, a to im nie służy. Możliwe jest, że wcześniej wstępnie go zlustrowałaś, ale błędów nie dostrzegłam. Polecam skorzystać z pomocy osoby trzeciej, która świeżym okiem spojrzy na całość.
Cóż, mogę poradzić tylko ćwiczyć i szlifować talent
###
Teraz zwracam się do wszystkich ludzi *Nekris przemawia*
###
One-shot, miniaturka, jednopar, jak sama nazwa wskazuje – jest to pojedyncze opowiadanoe, które kontynuacji nie ma. Tak już jest. Dopisywanie kolwjnych części i namawianie do tego autorów, jest zaprzeczeniem idei tego rodzaju tekstów.
Wielki szacun, dla osób, które takie jednoparty piszą, ja sama nie potrafię tego robić (zawsze wyjdzie mur chiński), dlatego wielkie propsy dla autorki.
Dziękuje za uwagę. Odmeldowuję się,
Nekris 😀
Pomysł jest, tu się zgadzam z Es, szczególnie spodobał mi się początek. Te kolory, wzorki… Zachęciło mnie to do czytania, ciekawe Dalej ciut gorzej, chaos się narodził (Ale ten z małej ;)). Zabrakło pewnej logiki, odczuć i jeszcze więcej opisów, najlepiej też takich jak z Kalejdoskopu :3 Nawet jeśli to miało być takie zagmatwane, jest aż za bardzo. Musisz dodawać więcej opisów i odczuć. Ja tam osobiście lubię taki mały chaos, ale ten jest trochę za duży. Mimo wszystko – pomysł naprawdę dobry :3
Zgadzam się z dziewczynami ;p
Też uważam, że koncepcję i pomysł miałaś, aczkolwiek z wykonaniem było gorzej. Jeśli w zamierzeniu wyobrażałaś to sobie jako jednopartówkę to hm… Źle myślałaś :P. Dla mnie taki one shot powinien mieć po pierwsze sens, skoro jest one shotem i kontynuacji nie ma. Bo z tego zrozumiałam niewiele.
W Twoim opowiadaniu panował straszny chaos, a pogłębiał go brak interpunkcji. Jak będziesz już trochę pisać, zmysł przecinkowy Ci się wytworzy, ale teraz musisz po prostu usiąść ze słownikiem na tę godzinę i przeczytać sobie zasady. Co do tego chaosu: postaraj się nie skakać tak szaleńczo ze zdania na zdanie, spróbuj pozostać na chwilę w sytuacji z poprzedniego i jeszcze trochę je podrasowć, poopisywać. Nie pleć trzy przez trzy, zatrzymuj się na dłużej, nie bój się opisów, one nie gryzą. Buduj klimat, atmosferę. I nie zmieniaj tak czasów, to też dużo niszczy. Jak piszesz dajmy na przykład w teraźniejszym, trzymasz się go do końca, od deski do deski.
Na daną chwilę z opka nie zrozumiałam prawie niczego, ale w pomyśle widzę potencjał. Nie zepsuj go, posłuchaj wszystkich rad i spróbuj się chociaż trochę zastosować, krok po kroku. Wierzę w Ciebie i w to, że uda Ci się ładnie wyprowadzić swój styl na prostą, bo wyobraźnię masz przednią.