To moje pierwsze opowiadanie tutaj mam nadzieję, że się spodoba proszę o szczere komentarze. Proszę was o wyrozumiałość dopiero zaczynam…
***
Szłam przez las. Była piękna, słoneczna pogoda. Dokładnie nie wiedziałam gdzie jestem, ale czułam, czułam to, miałam cel. Nikt nie musiał mnie prowadzić. To było tak jakbym miała w sobie nadajnik albo GPS’a który prowadził mnie do celu. Dookoła mnie było pełno drzew, żadnej ścieżki, a ja wiedziałam gdzie idę. Stanęłam pomiędzy dużą sosną, a dębem. Chwilę się zastanowiłam, intuicja (bądź mój GPS) mówiły mi żebym skręciła w lewo. Tak więc zrobiłam. Szłam i szłam… Po jakimś pół godziny marszu wszystkie rzeczy które ze sobą wzięłam zaczęły mi ciążyć. Łuk zrobił się ciężki niczym wielki, metalowy pręt, a sztylet twardo wbijał mi się w nogę. Okropne uczucie, musiałam odpocząć, bo jeszcze bym zemdlała. Usiadłam pod najbliższym drzewem, a była to malutka brzoza. Jak dobrze było odpocząć. Zamknęłam oczy i odprężyłam się. Przed oczami migały mi kolorowe światełka, to pewnie od zmęczenia. W końcu mój wymarzony odpoczynek… Lecz mój odpoczynek nie trwał długo, bo usłyszałam zbliżające się kroki. Jak to już miałam w nawyku szybko się odwróciłam, ale nic niepokojącego nie zobaczyłam. No chyba, że drzewa i drzewa i drzewa i… Nagle usłyszałam głośny ryk za mną, gwałtownie się odwróciłam i sięgnęłam po łuk lecz drugą rękę pozostawiłam na sztylecie. Przede mną stało wielkie monstrum przypominające węża z rzędem ostrych, białych zębów. To na pewno był Drakon Etiopski, wiedziałam to dzięki temu długiemu czasu studiowania mitologi. Nie było czasu na rozmyślanie musiałam zaatakować zanim on zaatakuje mnie. Wyciągnęłam sztylet i wycelowałam idealnie w jego pierś. Cisnęłam mieczem z całej siły, ale niestety on był szybszy. Zanim zdążyłam się zorientować jego dwa największe zęby zatopiły się w moim ramieniu. Krew zaczęła mi obficie lecieć, świat zaczął wirować, a ja chciałam zwijać się z bólu ale nie mogłam. Musiałam zaatakować, ale nie potrafiłam. Upadłam na kolana, a świat zaczął się kręcić jeszcze bardziej, wszędzie widziałam migające gwiazdki, a wąż zatopił we mnie swoje zęby po raz kolejny i chyba ostatni , bo świat nagle zrobił się cały czarny, a ja nie widziałam już nic…
– Collins!!! – zawołał ktoś nagle. A ja zbyt gwałtownie odwróciłam się i przywaliłam głową w ławkę.
– Słucham? – zapytałam trzymając się za miejsce, w które się uderzyłam.
Znowu ten sen o co w tym chodzi to już chyba trzeci raz w tym tygodniu, masakra. To tak jakby wasz znienawidzony kolega nagle was polubił i się do was kleił. I tak około trzy razy na tydzień uwieszał się waszej nogi i nie odczepiał do końca dnia. Kiedy przestanie mi się to śnić?
– Halo!! Kate? Jesteś tu jeszcze?? Co ty właściwie robisz? – zapytał się pan od angielskiego machając mi swoją wielką i brudną łapą przed moją piękną twarzyczką!
– A wyglądam jakby mnie tu nie było, panie psorze? Może ma pan jakąś chorobę psychiczną i nie widzi pan takich normalnych rzeczy jakie widzą inni? Jak to co? Siedzę w ławce i grzecznie z panem rozmawiam! A pan?
– Nie, nie mam choroby psychicznej, przynajmniej na razie, a to może się zmienić biorąc pod uwagę te trzy godziny tygodniowo, które muszę spędzić męcząc się z tobą na lekcji. Zastanawiam się co ty właściwie robisz. Wiesz, że nie wolno spać na lekcji?
– Tak. – spojrzałam się na niego tak jakbym nie wiedziała o co chodzi.
– Więc dlaczego to robisz?
– Ja??! – zapytałam z udawanym lecz świetnie wyćwiczonym zdziwieniem (może te trzy lekcje aktorstwa na których byłam się na coś przydały? A być może po prostu posiadam ten dar wspaniałego aktorstwa od urodzenia! Raczej to drugie.)
– Tak ty!
– Ja tylko zastanawiam się nad tym jak jest Peru po angielsku.
– Od piętnastu minut tak? – zapytał rozkojarzony.
– A owszem, bo jak pan wie nie jestem dobra z angielskiego, a szczególnie z krajów! – i tu mówiłam prawdę nigdy nie mogłam zapamiętać nazw krajów po angielsku! – A ogólnie rzecz biorąc to nic złego, że powtarzam sobie informacje prawda?
– Wiem… Ale ty nie powtarzałaś sobie informacji… – odpowiedział, a ja na razie nie wiedziałam co powiedzieć i zastanawiałam się nad jakąś sensowną ripostą.
– Powtarzałam! Proszę niech się pan mnie o coś zapyta! Np. jak mam na imię! – zaraz się zacznie. Cała klasa już miała na twarzach uśmiechy. Wiedzieli, że zaraz walne taki tekst, który zwali wszystkich z krzeseł. W sumie z tego byłam znana – a dokładnie z cienkiej riposty, pewności siebie, ambicji i nawet dobrych stopni co do tego nie pasowało (miałam średnią 5.0!!!)
– A więc opowiedz nam o Rzymie po angielsku, możesz użyć informacji, których dowiedziałaś się na lekcji. Bo przecież słuchałaś prawda? – powiedział zadowolony z siebie. Zapewne był pewny, że nie wiem jak o tym opowiedzieć. I miał rację nie miałam zielonego pojęcia co dokładnie znajduje się w Rzymie, a już na pewno nie wiedziałam jak to powiedzieć po angielsku.
– Ale proszę pana, akurat jak pan mówił o Rzymie to już poszłam spać, bo tak pan przynudzał, że zasnęłam. – nauczyciel słuchając tego wyjął jakiś zeszyt i zaczął coś pisać. A klasa ryknęła śmiechem.
– Co pan pisze z takim zapałem? Nowy Bestseller? – zapytałam udając zdziwioną idiotkę. A cała klasa po raz drugi ryknęła śmiechem.
– Uwagę, a i drugie w tym tygodniu skierowanie do dyrektora.
***
– Kate znowu? – zapytał pan dyrektor ze zrozpaczonym wyrazem twarzy.
– Niestety bądź stety, ale tak. – odpowiedziałam siadając na przeciw tłustego faceta w zdecydowanie za dużym zielonym garniaku i okularach połówkach – mojego wspaniałego i kochanego dyrektora.
– Dlaczego? Dlaczego ty mi to robisz Katnesse? – zapytał mnie z zażenowanym uśmiechem na twarzy. Spojrzał się na mnie i powiedział – Tak zawsze próbuję ci podnieść zachowanie, a ty co?
– Przepraszam, ale nauczyciele w tej szkole naprawdę nie wiedzą kiedy się zamknąć. – spojrzałam na niego z miną typu „oni są jakimiś idiotami ja nic nie zrobiłam”. A on w sumie miał rację. Zawsze ratował mi tyłek podnosił zachowanie i takie tam. Szkoda, że nie wiem dlaczego…
– Sugerujesz, że zatrudniłem złych nauczycieli?
– No może trochę. – spojrzałam na niego z pytającym wyrazem twarzy.
– Może masz rację, to co może odwiedzę twoją klasę na następnej lekcji co? I zobaczymy jacy idioci uczą w tej szkole.
– Nie trzeba jeszcze się dowiedzą, że to ja na nich nakablowałam! Nie trzeba! – Spojrzałam na niego uśmiechając się i udawając, że się ich boję.
– No dobrze, nawet nie pytam czemu tu jesteś. Weź sobie pączka i idź.
Wychodząc pomyślałam, „Super nie dość, że się pozbyłam połowy beznadziejnej lekcji to jeszcze dostałam darmowego pączka.”
***
Weszłam do sali z resztą pączka w ręku i machnęłam ręką na nauczyciela.
– No i co czy dyrektor powiedział ci w końcu jak masz się zachować? – zapytał ten chudy nauczyciel od angielskiego ze wkurzoną miną.
– Nie, ale powiedział mi, że w końcu zastanowi się nad wyrzuceniem pana ze szkoły… A i dał mi pączka z czekoladą. – spojrzałam na niego znad książki, a on tylko patrzył się w sufit z otwartą buzią.
***
– Proszę pani mogę pójść do łazienki? – zapytałam nauczycielki od polskiego.
– Tak idź. – odpowiedziała.
– Dziękuje. – odpowiedziałam wychodząc z ławki w stronę wyjścia. Tak naprawdę po prostu nie mogłam już wytrzymać w jednym miejscu i musiałam wstać i się gdzieś przejść. Nie to, że nie chce iść do toalety, przecież zawsze mogę się przejść właśnie tam. Skręciłam w lewo obok niebieskich szafek, idąc w stronę toalety. Gdy tylko wyszłam zza rogu zobaczyłam dziewczynę w różowej spódniczce i jeansowej kurtce oraz chłopaka w jeansach i niebieskiej bejsbolówce. Teraz kiedy byłam bliżej widziałam, że to Vanessa Lucas i James Prescot. Vanessa to największa laska w szkole, przynajmniej tak mówią chłopcy, a James to kapitan drużyny koszykarskiej, równie popularny co jego dziewczyna Vanessa. Nie wiedzieć czemu byli niepokojąco blisko siebie. I nagle stało się James pocałował Vanessę i to tak, że nie chciał się odkleić. A jakby im tak teraz przeszkodzić? Wiem to by było wredne no ale sami się o to proszą.
– Spokojnie James, możesz się od niej odkleić. – odpowiedziałam idąc w ich stronę. James odsunął się o d Vanessy lekko zarumieniony, lecz jego wyraz twarzy szybko się zmienił teraz wyglądał raczej na poważnego, ale dumnego z siebie.
– Co ty tu robisz? – zapytał stanowczym głosem, a Vanessa zarumieniona odwróciła się i oblizywała usta.
– No na pewno nie obściskuje koleżanki tak jak ty. – powiedziałam uśmiechnięta jakby nic się nie stało.
– Ja jej, nie… – urwał, bo przerwałam mu zdanie.
– Jasne ty tylko tak stoisz i przez przypadek na nią wpadłeś, pocałowałeś i nie chciałeś się odkleić.
– Ja…
– Tak ty. – odwróciłam się i odeszłam dumna z siebie. W ostatniej chwili zobaczyłam jego wkurzoną minę. Teraz nawet nie ma nic do powiedzenia. W końcu. Ostrożnie otworzyłam drzwi łazienki w środku nikogo nie było. Weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi. Podeszłam do lustra i spojrzałam na siebie. Moje jak zwykle nie uczesane brązowe, lekko falowane włosy zakrywały całą twarz. Odgarnęłam je lekko i spojrzałam sobie w swoje wielkie brązowe oczy. (Wyglądałam zajebiście jaka zresztą byłam xD) Uwielbiałam je. Nie wiem czemu, ale zawsze gdy na nie patrzyłam przypominał mi się las i niebo nocą pełne gwiazd. Szybko doprowadziłam się do porządku. Nie wiedziałam czy już wracać? Bardzo mi się nie chciało, wizja kolejnych godzin pełnych znienawidzonych przedmiotów nie widziała mi się za dobrze. Wyszłam z łazienki zastanawiając się co teraz zrobić. Poszłam w stronę swojej szafki. Był to numer 735 – moje trzy ulubione liczby. Otworzyłam szafkę i wyjęłam swoje słuchawki. Szukałam szkicownika, ale nie mogłam go znaleźć. Wyrzuciłam z szafki kolejną partię książek, a za książką od matmy leżał mój szkicownik. Był to stary dziennik, oprawiony w czarną skórę i ze złotym, małym napisem u rogu ” Katnesse Collins „. Uwielbiałam rysować, mogłam na kartkach zachować wszystkie moje wymarzone historie, marzenia i sny…
Nagle usłyszałam czyiś głos za plecami.
– Słodziutkie rysunki Kate. – odwróciłam się szybko. Przede mną stała Vanessa Lucas z chamskim uśmiechem na twarzy. Tak, ta sama diva która całowała się z Jamesem. Pff… idiotka…
– Yyyy… dzięki. Co ty tu robisz? – zapytałam zakłopotana. Moje rysunki moja sprawa, jakie miała prawo aby w ogóle je zobaczyć.
– To samo pytanie chciałam zapytać kiedy podglądałaś mnie i James’a! – Jak ona śmiała mnie tak obwiniać? Jestem dla niej zbyt zajebista żeby na mnie w ogóle patrzyła.
– Nie podglądałam, szłam do łazienki, następnym razem możecie po prostu wybrać lepsze miejsce na całowanie się niż korytarz szkolny – patrzyłam na nią jak na idiotkę. Poprawka patrzyłam NA idiotkę.
– Zamknij się i cicho siedź! – spojrzała się na mnie BARDZO wkurzona. – Nie mów tego tak głośno, bo ktoś usłyszy! – pff… idiotka pff… debilka. Ogólnie co to ma być jak można być taką idiotką!
– Jak ty w ogóle możesz na mnie patrzeć? Moja zajebistość powinna cię onieśmielać! – spojrzałam na nią z wyższością!
– Grrr… Jesteś beznadziejna i głupia. – przeszyła mnie strasznym wzrokiem – Nawet nie wiesz jak głupia… – i tu nagle zaczęła się psychicznie śmiać i migać? To było bardzo dziwne. Stanęła nade mną zaczęła się mienić na zielono i i… nie wiem jak to opisać. Stała się o wiele wyższa, a jej skóra zzieleniała. Po chwili była już cała zielona, a jej ciało pokrywały łuski. Przypominała już bardziej węża niż prawdziwą dziewczynę. Jedna jej noga była jak z brązu lecz druga była raczej jak noga osła. Wszystko zdobiły płomienne włosy. Nie miałam zielonego pojęcia co to było i chyba wolałam nie wiedzieć! Stałam przy niej i czułam się o wiele mniejsza niż byłam w rzeczywistości. Bałam się jej… To było coś jak paraliż nie mogłam się ruszyć tylko wpatrywałam się w jej żółte ślepia. Nagle potwór Vanessa (w sumie i to i to było prawdą) poruszyła się lekko z triumfalnym uśmiechem na twarzy. Wiedziała, że ma mnie w garści, a ja nawet nie wiedziałam czym ona jest! Paraliż nadal dawał o sobie znać, a strach nie chciał mnie opuścić. Moja koleżaneczka zaatakowała mnie swoimi długimi szponami, lecz wtedy udało mi się odskoczyć, a ona trafiła w szafki. Za drugim razem znowu trafiła w szafki, które upadły z głośnym hukiem. Zaczęłam uciekać z obawą, że ona mnie złapie. Skręciłam w lewo i schowałam się za śmietnikiem. Chyba ją zgubiłam! Odetchnęłam lekko, bo bieg ten trochę mnie zmęczył. Po chwili ciszy wyjrzałam zza śmietnika i szukałam jej wzrokiem. Nigdzie jej nie było więc wyszłam zza śmietnika i rozejrzałam się dokładniej. Nie ma, nie ma i nie ma… Może sobie poszła? Co to w ogóle było?! A może to sen? Chyba wrócę do sali może wtedy się obudzę. Odwróciłam się i już chciałam wracać do sali gdy nagle zobaczyłam ją… Z triumfalnym uśmiechem spojrzała się na mnie i zamachnęła pazurami. Trafiła mnie idealnie w pierś. Krew zaczęła mi lecieć, a ja spanikowałam. Wszystko zamroczyło i zrobiło się czarne. Upadłam mocno na kolana, a ostatnim co zobaczyłam był mój przyjaciel, który nagle wbiegł do pokoju. Chyba… Nie jestem pewna, bo chyba zemdlałam…
***
Dziękuje za przeczytanie, pisanie szło mi opornie no ale. Obiecałam to napisałam, sorki za błędy.
Ciekawe nie powiem…
Dzięki;* bardzo. Następne mam nadzieję będzie jeszcze ciekawsze! No i bardziej dopracowane. 😉
Emm… Przyznam, że bardziej polubiłam Vanessę niż Kate. Może to dziwne, ale ja wolę zazwyczaj wredne bohaterki, takie jak Vanessa. Kate zaczynała mnie wkurzać. Jej odzywki były denerwujące. Takie jest moe zdanie. Ale nie przejmuj się. Wiele książek czytałam, w których głównych bhaterów polubiła dopiero po jakimś czasie. Więc nie znięchęcaj się przeze mnie i pisz dalej.
Spoko 😉 A tak w ogóle to o to mi trochę chodziło. Nie chciałam żeby główna bohaterka była taka idealna – a wręcz przeciwnie. Miała być zbyt pewna siebie. A zresztą każdy ma swój gust no nie? Przecież nikomu nie każe lubić głównej bohaterki! A i dzięki za komentarz.
No wiesz… przerywasz w takim momencie…
Ja tam Kate lubię i ciekawa jestem, co się z nią stanie.
Pisz szybko cd!
Isabell22
I ciekawy tytuł, zapomniałam napisać. Zachęca do czytania.
Tak, właśnie. Wiedziałam, że o czymś zapomniałam. Popieram Isabell. Kończyć w takim momencie… Fakt, że skłania to do przeczytania kolejnej części, ale… Pisz szybko, po prostu.
A co do mojego poprzedniego koment., to chciałam dodać, że wiem, jak ciężko oddać, co się ma w wyobraźni. Sama mam tak, że w mojej głowie jest idealnie, a jak to napiszę… Szkoda słów 😉
Racja! 😉 Dzięki za te wszystkie komentarze. I następnym razem spróbuje oddać to co mam w głowie. Fajnie, że się wam podoba. A przerwałam w takiej części by zachęcić do dalszego czytania. Już dziś zabieram się do pisania następnej. Nie spodziewałam się tego, że wam się spodoba więc… nie mam dalszej części w zanadrzu. ALE NAPRAWDĘ BARDZO DZIĘKUJE!;*
Tak, racja- tytuł zachęca do czytania. Bardzo fajny.
„Proszę niech się pan mnie o coś zapyta! Np. jak mam na imię!”- nie piszemy nigdy w opowiadaniach „np”, „tzn”, „wgl” „itp” itp xD Tylko w komentarzach i na facebooku można, ale w opkach- już nie.
Tak jak liczby piszemy słownie. I „XD” też nie powinno się pojawiać w pracy.
Początek jest okay, to znaczy- piszesz dobrze i ciekawie, ale za bardzo na takim „luzie”. Chaotyczne myśli bohaterki trzeba uporządkować, dodać więcej opisów. Poza tym- wiele powtórzeń. Baaardzo dużo Co do dialogów- dialog dziewczyn był sztuczny i nie naturalny. Po co Vanessa tam przyszła? Kate mogła się o to zapytać, ona powiedzieć, potem tamta się fochnąć o podglądanie- coś bardziej uporządkowanego, a nie takie uwagi i odpowiedzi na niezadane pytania. A i ta samoocena głównej bohaterki- nie wystarczy o niej pisać, trzeba też ją pokazać dodatkowo. Bardziej naturalnie, a nie stwierdzeniem. Poza tym… opisy masz, dialogi masz, wszystko masz, więc jest super. Popracuj tylko nad spójnością, oraz nad powtórzeniami. I jak w następnej pracy zobaczę „xD” to uduszę wirtualnie! 😀
To tylko rady- chcę pomóc. Jak przesadziłam gdzieś, to przepraszam na prawdę! po prostu ja czytam i widzę co można zmienić, więc ci piszę. Ty możesz się tym przejąć i poprawić, dzięki czemu i ja, i inni, następnym razem jak przeczytają coś twojego nie będą wiedzieli takich błędów, tylko ocenią to opko jeszcze wyżej, potem jeszcze i jeszcze, aż będzie perfect.
Czeka na kolejną część!
Dziękuje;* Szczerze? To nawet najbardziej za ten komentarz. Właśnie o coś takiego mi chodziło. Na szczery komentarz. Teraz wiem co mam poprawić, a napisane na takim luzie, bo raczej na początku nie myślałam o wysłaniu tego na stronkę. I wiem, że nie powinnam pisać tego : xD, np. tzw. i tp. Po prostu zapomniałam. Pisałam to dla siebie, a wysłałam żeby zobaczyć co inni o tym myślą. Myślałam , że będzie gorzej. Nie sprawdzałam tej pracy przed wysłaniem i… no sama widzisz. Dopiero teraz gdy to całe przeczytałam zobaczyłam te błędy, które wymieniłaś i wiele więcej… Nie martw się następną część napiszę bardziej myśląc o tym, że to opowiadanie, a nie bazgroły z lekcji polskiego. Naprawdę dziękuje za tego koma jest bardzo pomocny. A i następnym razem nie zobaczysz xD i np.
– Niezapominajka
Mi się podobało, pisz dalej, chętnie przeczytam A co do Collins…może tylko mi się wydaje, ale ta jej wredność jest trochę sztuczna. Ogółem jest dobrze, ale pamiętaj, że to rylko moja opinia. Poza tym, to nie przejmuj się mną, też jestem nowa, a moje opowidanie nie jest za szczególne 😛
Nigdy nie umiałam wypisywać błędów interpunkcyjnych, stylistycznych, gramatycznych i całego pozostałego badziewiu, za które tną na sprawdzianach Ale może pojawi się ktoś sensowniejszy i dopomoże. Może ktoś kto ma tu prace, kto często coś pisz, długo pisze, ktoś kto umie doradzić coś odnośnie takich błędów. Ja nie mam wprawy, nic nie napisałam nigdy.
Po pierwsze, bohaterka jest sztuczna. Wyobraź sobie tą sytuację. i wyobraź sobie śmieszną koleżankę z klasy, która odpowiada od razu tak mocno złożonym zdaniem, z taką ilością słów. U mnie nauczyciel zdążyłby jej przynajmniej pięć razy przerwać. Najlepsza rada jaką umiem wymyślić- usiądź i pomyśl sobie, że to się dzieje obok ciebie. Najpierw oczami jednej osoby, potem wstaw się za drugą, żeby nikt nie wyszedł na ofiarnego kozła, idiotę, który gada bez sensu. To zawsze pomaga, podobno. A na pewno dużo osób t tak właśnie doradza innym.
I jak wyżej Eos- mniej myśli nastolatki, więcej spójności i porządku. Chaos można uchwycić w tym właśnie uporządkowaniu słów, znam prace, nawet na tym blogu, które takie cuda zawierają.
Mam pytanie- wzorowałaś się na czymś?
Grupowa
Dzięki;* Z ten komentarz. (Grupowa Team Leo). Nie nie wzorowałam się na niczym. To raczej miało być takie głupie, krótkie i nie koniecznie na temat. Dopiero teraz widzę ile błędów popełniłam. Muszę je poprawić. Na pewno następny rozdział będzie bardziej prawdziwy. I wiem kiedy teraz to czytam dialogi też wydają mi się sztuczne. I jak już mówiłam. To raczej miało być dla? BEKI. Tak po prostu z nudów. Teraz bardziej się w zaangażowałam. Wiem co muszę poprawić. Bardziej poczuć to co bohaterka i opisać ją. Nie ważne, rozpiszę się następnym razem.
A i czemu twierdzisz, że się na czymś wzorowałam?
Niezapominajka
No to super! Bo ja to bym mogła biadolić i biadolić, a to by nic nie dało bez twoich chęci do poprawy. Widzieć swoje błędy i się do nich przyznawać to najważniejsze i najwięcej ci da, na prawdę.
I mówisz, że nie wzorowane… A czytałaś takie opko, jest na tym blogu nawet- „Fielga Trujdza”? Takie trzy dziewczyny to piszą, może kojarzysz? Wiem, pytania retoryczne nigdzie mnie nie zaprowadzą…po prostu -spanie na lekcji, rozmowa z nauczycielem, wybitnie podobny fragment „a co pan robi?” kiedy nauczyciel wpisywał uwagę, potem kochany dyro i jedzenie, powrót na lekcję i znowu z niej out… Jakoś tak mi się skojarzyło.
Jak nie słusznie i nie znasz, to przepraszam, nie chciałam być nie kulturalna.
nie wzorowałam się… Sory jeżeli podobne to… To raczej miało być z życia wzięte, a raczej z życia mojego kolegi. I racja może podobne, bo czytam to opko, ale przyrzekam nie wzorowałam się na nim! Nie było by mnie stać na coś takiego. Moja koleżanka kiedyś opowiedziała mi taką historię, o swojej starej szkole, o dyrektorze, i o tym, że nie mieli testów, ale nie chciałam pisać o braku testów. Bo wtedy narzekanie na nauczycieli byłoby o wiele mniej przyjemne.
Sory jeżeli to opoko przypomina tamto, nie chciałam. To nie było celowe.
Ogólnie chciałam połączyć te dwie historie. Mojej koleżanki i mojego kolegi. Nie wzorowałam się.
Zacznę od rad, który nikt nie wymienił.Opisy masz, ale głównie sprawozdawcze- tzn., piszesz co się działo, co robili, gdzie i tak dalej. A nie opisujesz. Nie piszesz jak się czuła, czy była zdenerwowana, czy może raczej znudzona… Coś więcej o wyrazie twarzy nauczyciela, ktoś z klasy mógł dodać coś zabawnego… takie ubarwniki w opowiadaniu. im więcej szczegółów, tym opowiadanie jest pełniejsze i ciekawsze.
Zapis dialogów.
– Coś tam coś tam *nie ma kropki*- powiedział Wacław.
Bez kropki, piszesz, kiedy cytujesz, przytaczasz co ktoś powiedział, a potem dodajesz komentarz odnośnie tej wypowiedzi. A z kropką:
– Blah blah blah.*kropka*- Jej mina przypominała bawoła z rozwolnieniem.
Kiedy dodajesz coś. Coś pomiędzy, jakaś osobna uwaga, spostrzeżenie, ruch, zachowanie.
I ostatnia rzecz w kwestii dialogów- patrz wyżej na Grupową. Ona to dobrze wytłumaczyła.
Poza tym- chyba najważniejsza kwestia jeżeli chodzi o pisanie- zawsze czytaj po napisaniu. Bo mimo, że masz w tych wywodach tam wyżej dużo napisane, to przez nielogiczność i brak poprawności w wypowiedziach, powtórzenia, literówki itp- praca traci.
I myślę, że jak poćwiczysz, będziesz sprawdzać, zmniejszysz grasujący w tej pracy chaos- będzie bardzo dobrze.
A teraz to (chyba) mniej przyjemne.
Kochana, przeczytałam to opowiadanie już rano, ale czekał na opinie innych, czekałam aż Piper i Carmel to przeczytają, żeby nie wyskoczyć i nie mieć racji.
Mówisz, że nie ściągnęłaś. Dobrze, ja cię w tym momencie nie oskarżam. Ale postaw się w mojej sytuacji na chwilę, dobrze?
„Napisałaś opko. Jakieś pół roku temu, w pierwszym rozdziale przedstawiłaś bohaterkę jako uczennicę pewnej szkoły. Poznajemy ją kiedy smacznie chrapie na lekcji, nauczyciel przyłapał ją na niesłuchaniu, a ta dyskusją na poziomie (bardzo bezczelną, ale w pewien sposób elegancką) doprowadza nauczyciela do białej gorączki i zapewnia sobie uwagę i wizytę u dyra. Nie pierwszą. Dyr jest kochanym dobrym wujkiem, który koniecznie chce dla dziewczyny jak najlepiej, ta z nim szczerze rozmawia itp, a na koniec dostaje ciasteczko. Zmuszona, wraca na lekcję, a tam częstuje profesorka otrzymanym ciasteczkiem i wylatuje z sali. ” <- to jest to, co JA zawarłam w swoim opku we wrześniu. A dziś rano wchodzę, "fajny tytuł"- czytam i…Upsi.
Dobra- kolega, koleżanka, mógłby nawet Jezus zstąpić do tego opka i tańczyć w nim rumbę- ja tu widzę to co widzę. Do tego od niedawna jesteś na blogu, od niedawna komentujesz nam bardzo miło Fielgą. Dziękuję ci za to, moje ego kwitnie za każdym razem. Nie chcę cię zrażać, chcę to sprawę tylko wyjaśnić.
Nie mam głowy na takie problemiki, więc dajmy na szczerość- zgapiłaś coś, coś chcesz mi powiedzieć- dwa słowa w komencie i ja zapominam, i nie ma tematu. (Bo po co go ciągnąć? Ja zapomnę, nie umiem się gniewać długo. A poza tym "przepraszam" trudno jest napisać- akurat ja to wiem, więc tylko zyskasz w moich oczach). Jak nie- to nie. Ja widzę co widzę.
To tyle ode mnie. Według mnie/na moje oko/po mojemu/ja uważam, że/jak dla mnie/ myślę jednak, że ta praca jest wzorowana. Czekam na odpowiedź. A po niej się zobaczy, co dalej
Wiem może to wygląda jak bym się wzorowała, ale PRZYŻEKAM, że tak jie było! No, ale nie ważne wyszło jak wyszło. W każdym mąć razie jakkolwiek się wam teraz wydaje. Nie ściągałam, ale cóż.
Przepraszam, jeżeli wygląda to jakbym naprawdę ściągała. Nie zrobiłam tego celowo.
Żeby nie było, że jestem ściągarą. Napiszę to opko jeszcze raz inaczej żeby wan udowodnić, że to nie było specjalnie. Drugą część, którą już wysłałam też pewnie będę musiała poprawić. Bo, a zresztą sami zobaczycie.
No więc sory jeszcze raz, uwierzcie mi nawet nie wiecie jakie mam teraz wyrzuty sumienia… To nie było celowe, no to mam nadzieję, że jak przeczytacie następną (poprawioną) pierwszą część. To mi wybaczycie.
Wiem, że brzmię jakbym kłamała, ale mówię naprawdę. To nie było celowe…
Jak mam wam to udowodnić?
PRZEPRASZAM!!!
Dobra nie ważne po prostu sory przyrzekam, że się nie wzorowałam : A ten tekst : A co pan robi?. Przyrzekam sama wymyśliłam. Pierwszą część waszego opka czytałam bardzo dawno. I nie ściągałam. Sory, ale jak wszyscy mnie tak obwiniają to nie chce mi się już pisać. Na Styks przyrzekam, że to nie było celowo. Na początku myślałam, że uda mi się to naprawić napisać to opko jeszcze raz inaczej tak żeby nikt nie miał wątpliwości. Ale to bez sensu. I tak wy zawsze będziecie pamiętać, że się niby „wzorowałam” czego nie zrobiłam. I zawsze będziecie mieć to w pamięci. Nie mam pretensji. Rozumiem cię Ann też bym się tak czuła gdyby ktoś napisał coś takiego i nawet gdyby przysiągł na Styks, że nie ściągał to bym mu nie uwierzyła. Rozumiem… Dlatego nie chce mi się już pisać. Po prostu chce mi się płakać, że mnie tak wszyscy obwiniają. Nie mogę się w ogóle skupić na zajęciach, bo cały czas mam wyrzuty sumienia i nie mogę o tym zapomnieć. Więc może lepiej żebym już nie pisała. Lepiej dla was i dla mnie nie będę miała was na sumieniu, a ja nie będę was tak wkurzać tym opkiem.
Dziękuje więc wszystkim, którzy to przeczytali;*
Jak się uda to moja koleżanka będzie kontynuować to opko i podpisywać tak jak ja żeby nie było wątpliwości.
A teraz wie ktoś jak się usuwa konto?
Przepraszam.
Niezapominajka.
Nie rezygnuj z pisania! Zabraniam Ci! (No tak. Dwunastolatka chce zabronić czegoś osobie, która prawdopodobnie jest od niej starsza. Nie ma to jak ja!)
Ściągałaś czy nie, trudno. Stało się i nie odstanie. Ale nie powinnaś się załamywać. Pisz dalej! Wierzę w ciebie i mam nadzieję, że choć trochę podniesie Cię to na duchu.
Isabell
Niezapominajka, tylko się tam mi nie załamuj! Nikt Ci więcej tego nie wypomni, mała, ja nie kłamię.
MAM PROŚBĘ DO RESZTY UŻYTKOWNIKÓW (nie obejmującą Pipes i Ann): możecie zapomnieć o tym poście? Nie pisać tu nic, bo wgl to bardzo miło z Waszej strony, że pocieszacie Niezapominajka, ale co wy na to, żebyście wszyscy zapomnieli, że coś takiego miało miejsce? BUM! sprawy dla Was nie było? A Niezapominajka nam wyśle ładnie napisaną pierwszą część tego opka i po kłopocie. Sprawy nie było
(Nie wiem, ile masz lat, Niezapominajka, ale mój instynkt starszej siostry się odezwał i nagle nie jestem zła. Współczuję Ci. Musiałaś naprawdę się na słuchać)
To co teraz napisze będzie głupie, zwłaszcza, że jestem tu nowa i nie chce mieć z nikim na pieińku, no ale, tak: nie czytałam Fielgi Trujdzy od początku, tak szczerze to wtedy nawet nie wiedziałam o istnieniu tej strony, więc nie bardzo wiem o co chodzi, ale moim zdaniem skoro Annabeth napisała Ci, że wystarczy tylko przepraszam i po sprawie to naprawdę nie ma co się martwić. A poza tym to powinnaś zrobić tak jak zamierzałaś, zmień tytuł opowiadaniu, a bohaterke przedstaw tak jak chciałaś, tylko może w innej sytuacji, np.Niech ona ma jakiegoś ojczyma, którego nie lubi, albo macoche, czy coś. Ale nie poddawaj się. Szczerze mówiąc, to nie napisałabym takiego komentarza, ale Twój wczorajszy bardzo podniósł mnie na duchu. Nie dziwie się autorką tamtego opowiadanie, że tak zareagowały, też bym się tak zachowała jak Annabeth24, ale to co Ci napisała w żadnym razie nie było nieuprzejme.
P.S. Jeśli kogoś uraziłam tym komentarzem to bardzo przepraszam, nie miałam tokiego zamiaru :'(
Liczę na odpowiedz Niezapominajko.
Droga autorko, spokojnie, to co się stało to nie koniec świata, da się to jeszcze odkręcić.
Wiesz co, miałam kiedyś podobną sytuację. Na pewnym blogu znalazłam opowiadanie, które bardzo zachęcało do przeczytania, więc postanowiłam zapisać je sobie na telefonie, aby móc przeczytać sobie kiedyś w metrze (swoją drogą, znam autorkę i bardzo ją lubię).
W tym samym czasie pisałam własne opowiadanie, do szkoły. Pewnego razu, kiedy już je kończyłam, weszłam przez przypadek na to opko z bloga, i napisałam do niego zakończenie przeznaczone do tego szkolnego i wysłałam nauczycielowi j. Polskiego. Kiedy zauważyłam swój błąd, było już za późno. Miałam totalną załamkę psychiczną, nie wiedziałam co zrobić.
Zważ na to, źe moja sytuacja była nawet gorsza, mogłam za to wylecieć ze szkoły. Poszłam i na spokojnie wytłumaczyłam to nauczycielowi i dałam mu moje własne wypracowanie. Dostałam za nie 5+, a nauczyciel zapomniał o całej sytuacji.
Nie martw się! Początek bardzo mi się podobał, dopiero potem coś zaczęło nie grać. Niezapominajko, nie usuwaj konta! Twoje opko i tak jest dużo lepsze niż niektóre… Pisz dalej słońce, to może być bardzo fajne opowiadanie!
Jane
Tu chyba tylko Adminka może kasować konta 😉
Dobra. To teraz ja jako jedna z autorek Fielgiej się wypowiem.
Słuchaj, Niezapominajka, nie będę mówiła ”Nic się nie stało”, bo się stało. I choć chciałabym Ci wierzyć, że naprawdę zrobiłaś to przypadkiem, nie wierzę. Te zdania, ta sytuacja, te wypowiedzi, pączek/ciastko… Wzorowałaś się, ja tak to widzę i tego nie ukrywam. Może nie jakoś świadomie, nie siedziałaś i nie spisywałaś słowo w słowo z rozdziału Ann, może nawet nie byłaś świadoma tego, że ściągnęłaś – zrobiłaś to niespecjalnie, bo ”To było fajnie” i nagle sobie to przypomniałaś, ale nie pamiętałaś skąd.
Jestem zła. Piper jest zła. Ale Ann już nie jest, i to się najbardziej liczy.
Więc słuchaj, nie ukrywam, że ze mną i z Piper nie będziesz miała różowo. Ale my nie jesteśmy (cenzura, bo koment mi nie wejdzie), toteż głowa do góry. Nie utrudnimy Ci tu życia. Nie będziemy hejtować (No, a przynajmniej ja xD Z Pipes nic nie wiadomo). Nie będziemy się na Tobie wyżywać.
Masz natomiast moje słowo, że jak ktoś Tobie tutaj kiedyś to wypomni, zrobię mu takie piekło, że nie wstanie. Myślicie, że tamte dwie są złośliwe? Przegrywają ze mną w kłótniach po dwóch minutach. Jak chcę, to potrafię.
Głowa do góry. Napisz poprawkę. Zapomną. A jak nie, to ja sobie już z nimi porozmawiam.
dziękuje;* wam za te wszystkie podnoszące na duchu komentarze. Poprostu jestem na siebie i nie tylko wkurzona, bo przyrzekam nie ściągałam. A nie chce mi się pisać z myślą typu : „Tylko muszę uważać, bo jak się okaże, że to zdanie było w innym opku to mnie zaraz opierdolą”. Jest mi głupio bo nie zrobiłam tego celowo! I nie chcę mi się pisać z myślą że od kogoś niby ściągam. Napiszę kolejną część, a tą poprawię. Ta sama bohaterka – inna sytuacja.
Dziękuje;*
Ohoh, czuję, że trzeba się wtrącić <3
Spokojnie, będę miła. A przynajmniej się postaram.
Jako chyba jedyna z trzech autorek Fielgiej się jeszcze nie wypowiedziałam na ten temat (nie, to wcale nie dlatego, że zapomniałam hasła), toteż przybywam to nadrabiać.
Niezapominajka, złotko. Absolutnie nie kasuj konta, nawet tego nie chciej. Poza tym podejrzewam, że carmel ma rację, że tylko Adminka może je skasować. Ale już pomijając- nie mogę pstryknąć palcami i powiedzieć: "Spoko, to nic takiego". Jestem zła. Nawet bardzo, bo Ann to przyjaciółka moja i carmel. Chciałabym, naprawdę, chciałabym ci wierzyć, że to nie jest wzorowane, ale… nie wierzę w przypadkowe podobieństwa. Dla mnie to NIEMOŻLIWE, żeby było tyle praktycznie takich samych rzeczy. Nie mówię, że ściągnęłaś to z absolutną premedytacją- nie, nie, nie odbieraj tego tak. Mogłaś nieświadomie to zrobić, jak już mówiła carmel. Nie będę się nad tym roztrząsać.
Ale słuchaj… ja nie zapominam. Nie umiem. Carmelek też nie. Ale Ann ci już wybaczyła, więc masz pozytywy.
Nie zamierzam cię hejtować, bluzgać ani nic, to poniżej mojej godności, ale łatwo nie będziesz miała. Po prostu.
Jednak, laska, nie załamuj się! Zakazuję Ci! Nie wolno. Wiem, wszyscy tutaj ci wypominali, że ściągnęłaś, ja też, ale stop! chwila! masz już pewność, że nie zrobisz tego już nigdy i będziesz na to uważać. Nie mówię, że będzie fajnie, kolorowo, motylki i tak dalej. Ale nie możesz się tak po prostu załamać. Wola walki, dziewczyno!
I dołączam się do carmel- niech tylko Cię ktoś tknie, napomknie o tym poście, zarzuci Ci plagiat, przysięgam, nie będę litościwa i poleje się krew. Będzie piekło na ziemi.
A teraz bierz się do roboty i pisz poprawkę. Z przyjemnością (spokojnie, mówię to w dobrym sensie) ją przeczytam i ewentualnie poprawię. Obiecuję, że jeśli zaznasz jakichkolwiek nieprzyjemności z powodu tego opka, które jest na górze, osobiście będę Cię bronić. Okej? Więc łepetyna w górę. Nic straconego.
A teraz do wszystkich- zapominamy o sprawie. Nic się nie stało. Wyrzucamy to z pamięci, nie ma tego posta. Będzie poprawa opka i pozamiatane. Jeśli Ann się nie gniewa, ja i carmel nie mamy tu nic do gadania.
Trzymam za Ciebie kciuki, Niezapominajka. Nie zawiedź mnie.
Trzeba zawsze wziąć pod uwagę to, że najlepszą pochwałą jest kopiowanie 😉 Choć rozumiem, o co chodzi dziewczynom.
Twór wspólny napisany z Piper:
Carmel: Jak już obie napisałyśmy, co się stało to się nie odstanie. Napisałaś opko i może nawet nieświadomie, a może świadomie zerżnęłaś od Ann. I wszystko cukrowo, ale, no kurna, Annuś jest tutaj pokrzywdzona.
Piper: Jest pokrzywdzona i to mocno. Może i się nie gniewa, ale my jesteśmy złe. Bo akurat praktyczne „zerżnięcie” fragmentu opka, AUTORSKIEGO opka, nie jest miłe ani fair.
Carmel: A Ann to już taka persona, że nieważne co się zrobi – ona wybaczy. Tyle że ja jeszcze pamiętam jej reakcję wczoraj. Ale, Niezapominajka, nie chcemy Ciebie dręczyć i dołować. Chcemy Ciebie po prostu poinformować o tym, że mogło być zawsze gorzej. Ktoś Ci, na przykład, mógł ściągnąć opko.
Pipes: I teraz się zastanów- na RR są dwa podobne opka. Naprawdę, to samo w sobie JEST dziwne. Oczywiście, wiadomo, które było pierwsze. To tylko stawia Cię w kiepskim świetle. Nie zamierzam Cię dołować, ale taka jest prawda.
Carmel: I właśnie do tego zmierzamy. Masz prawo czuć się źle, szczególnie jeśli naprawdę przypadkiem to zrobiłaś, no ale przestań ubolewać. Stało się. Ann wybaczyła. Ludzie, nie wiem nawet dlaczego, bo to nie ty jesteś pokrzywdzona, pocieszają Cię. Jesteś już rozpoznawalna xD Ja i Pipes obiecałyśmy, że nie damy Ciebie tknąć (Choć same Ci nie darujemy). Więc ludzie, SKOŃCZMY TO.
Pipes: Po prostu chcemy Tobie i innym przypomnieć, że to nie Ty jesteś pokrzywdzona, tylko Ann. Więc, proszę Cię, weź się w garść, nie zgrywaj kozła ofiarnego, którym nie jesteś. I tak łagodnie Cię potraktowałyśmy.
Carmel: Tak, niby teraz takie łagodne nie jesteśmy, ale skopiowałaś opko naszej przyjaciółki. Teraz powiem całkowicie szczerze – na żywca dostałabyś ode mnie za to w twarz.
Pipes: Na żywo to zrównałabym Cię z ziemią. Ale koniec. Powiedziałyśmy wszystko, co miałyśmy do powiedzenia
PS. Przepraszamy, ale musiał Ci ktoś to powiedzieć. Miłego dnia
Nie powinnam ciągnąć tematu. Ale to zrobię.
Ta, to co się tu stało nie jest zbyt fajne i Ann jest pokrzywdzona, ale pocieszane N. (mówię głownie o tym moim) nie miało na celu przekonanie jej, że nie jest winna, lecz wręcz przeciwnie, zwrócenie jej uwagi że nie może rozpaczać nad sobą tylko napisać sprostowanie i… Przede wszystkim uspokoić się. Gdybym ja znalazła jakieś opowiadanie podobne do mojego (no nie wiem, coś w stylu Onyksowego Smoka lub jakiejś miniaturki), to byłabym raczej smutna niż wściekła. Moi drodzy, apeluję o pokój.
Jane
Właśnie o to chodzi. To Ann jest tutaj pokrzywdzona. Dlatego nie chce jej kiedyś przez przypadek zkrzywdzić po raz kolejny. I dziękuje wam Carmel i Piper, że jak ja to napisałam nie byłyście na tyle wkurzone. Że po prostu nie powiedziałyście mi w twarz co o mnie myślicie. Czyli zapewne (idiotka, ściągara, pedałka i takie inne, których nie chce mi się wymieniać). I wiem możliwe, że jestem idiotką, bo to opko wysłałam. Mogłam je sprawdzić. Przyrzekam nie zrobiłam tego celowo, jeżeli już to przez przypadek. I wiem, że mi nie wybaczycie, bo ja sama takiej osobie bym nie wybaczyła. To chyba logiczne prawda? Nie chcę żebyście gdy czytacie moje opka myślały „O to ta ściągara! Zobaczymy co tym razem zkopiowała!”. To po prostu dla mnie bez sensu. Czytać wasze komentarze i myśleć o to te dziewczyny, które kiedyś skrzywdziłam.
I jestem tego całkowicie świadoma, że to nie ja jestem kozłem ofiarnym tylko Ann, której naprawdę współczuję. I ją przepraszam. To nie było celowe! Ale nie ważne choć by wam powiedziała to nie wiem ile razy i tak byście nie uwierzyły. Logiczne. A pisać nie przestanę. Tylko będę pisać na innej stronie.
Naprawdę bardzo przepraszam Ann. Nie wiem co zrobić dziewczyno żebyś mi uwierzyła, ale mówię to ze szczerego serca.
I następnym razem po prostu strzelcie mnie w twarz. Będziecie mnie miały z głowy
Dziękuje za taką wyrozumiałość. Przyrzekam, nie ściągałam, ale po co ja to w ogóle piszę!?
Jeszcze raz bardzo Ann przepraszam. Mam pytanie możesz coś dla mnie zrobić?
Nie wybaczaj mi, miej mnie w dupie, albo w ogóle o tym zapomnij.
– niezapominajka
Nie martw się Jane ja się nad sobą nie użalam. Poprostu jestem zła na siebie przez to co napisałam, a nie napisałam tego specjalnie. Ja tam jestem ze wszystkimi w pokoju. A dziwię się wręcz czemu dziewczyny są dla mnie takie miłe? Powinnyście się na mnie wydzierać.
DOBRA PO PROSTU PRZEPRASZAM;*
A my uważałyśmy, że mogłyśmy być za ostre :’) Więc wiesz… raczej nie byłyśmy najmilsze xd
Ej, laska, ale czemu chcesz odejść? Każdemu zdarzyła się na tym blogu wpadka, u każdego inna, mniejsza lub większa. Mi też. Weź zostań, co Ci szkodzi? A opko jest niezłe, minus Sama-Wiesz-Jaki-Moment. Jak chcesz, mogę Ci nawet osobiście sprawdzić kolejną część tego przed wysłaniem; w sensie dać rady i wywalić jakieś tam głupoty typu literówek, a ty poprawisz, jak będziesz uważała 😉
Nie uciekaj, nie warto, skoro Ann wybaczyła.
Wiem, ale wy nie rozumiecie po prostu mi głupio.
Czy wam też zdażyła się taka! Wpadka!? No myślę, że nie. Ale jesteście kochane, że w ogóle odpisujecie na te komentarze.
Ale jeden plus + paczcie ile tu jest komentarzy xD
Kobieto. Jestem mistrzynią głupoty. Uwierz xD Ulubione zajęcie moich koleżanek, to liczenie, ile dziennie dostaję ochrzanów za swoją głupotę ;p
Miliard razy już ktoś tu przysyłał takie różne rzeczy. No wiesz, nawet świadomie całkowicie.
I tak mało :”) Czasem bywało po gdzieś tak 200 komentów w kłótniach xX
Popieram w kwestii pierwszych zdań :3
Uch. Przylazłaś. Taaaa…
I dziękuje ci Carmel.
Ja wam zaszkodziłam, a ty jeszcze chcesz pomóc.
😉 Nie wiem. Nie wiem, co teraz zrobić. Mam takie bardzo mieszane uczucia, że nie wiem.
Naprawdę nie zrobiłam tego celowo.
Przyrzekam.
I może jeszcze coś napiszę, ale muszę trochę po tym odsapnąć.
Takie pytanko: Co ty byś zrobiła na moim miejscu?
Jaaaaaa? O kurna. Szczerze, to aż sama nie wiem. Na pewno przeprosiła, ale ty to już zrobiłaś. Bym chyba została i napisała tą poprawkę, pokazała, że jak chcę to umiem. Ludzie, za przeproszeniem, są jak ryby. Zapominają po pięciu sekundach, a już szczególnie, że tutaj jesteśmy jedną fielgą (musiałam xD) rodzinką.
No może, ale ja jestem w tej rodzince jak obcy, który wszystkich kopiuje.
Spróbuję napisać tą poprawkę.
Dzięki serio, ulżyło mi.
O mój Boże, co ty się dzieje xD
Wyjątkowo się zgadzam z carmel (miej tę satysfakcję, kretynie). Niezapominajka, wybacz, ale czułyśmy się źle ze świadomoscią, że nasza przyjaciółka została skopiowana. Wewnętrzny instynkt i sprawiedliwość się uruchomiły.
A Ty wysyłaj dalej. Popraw rozdział. Spróbuj od nowa. Jak już z carmel mówiłyśmy- będziemy Cię bronić jak lwice, jeśli ktoś Cię oskarży. Najważniejsze to się nie poddawać!
*a rodzinką zostaniesz, jeśli nie odejdziesz, proste xD*
Nie jestem kretynem, ale kotem, ignorantko ;p I taaak, ten dwuznaczny kot mówi prawdę :3
I tu nikt nie jest obcy xD Co najwyżej się słabo znamy :3
dzięki Piper. I przeproście ode mnie Ann. Wiem, że to przeze mnie. I to, że tak jej broniłyście świadczy tylko o tym, że jesteście wspaniałymi przyjaciółkami.
Serio jesteście wspaniałe
Dzięki. Jeszcze raz przeproście ode mnie Ann nie chciałam żeby tak wyszło to był naprawdę przypadek. ;(
Niezapominajka- nie kasuj konta. Ja sie nie gniewam wgl; inni zaraz zapomną. Padło przepraszam, moja duma się wtedy wycofała i teraz mogę tylko powiedzieć ze cie polubiłam. Widzę ze jest ci głupio i ci współczuję. Ale nie usuwaj konta, pisz dalej. Zapomnij o tym opku, napisz inne. Ja ci chętnie pomogę jeżeli tylkozechcwsz- napisz A dam ci rady, wypisze błędy, pomoge i cos poradze. Pisz dalej, nie wstydz sie komentowac, nie boj sie tu pokazywac. Bo temat sje skonczyl- nie ma juz sprawy.
Dziękuję za przepraszam
A poza tym, Beth ma racje- to nawet dzialajace na moje ego, jezeli ta kwestia jest szczera. Nie mam ci juz nic za złe, ale bede miec jak sobie stąd pójdziesz. Jeżeli jestem taka „pokrzywdzona” ja, to w ramach zadość uczynienia chce zobaczyć twoje opowiadanie na tej stronie, dobrze? A poza tym nie chce Cię zniechęcać do FT bo nie o to chodzi. Twoje komentarze i uwagi pod sa nadal miło widziane, moja droga. Myślę ze było ci juz dostatecznie długo głupio. Starczy tego wszystkiego 😉
I jeszcze jedno- teraz tylko nie patrz na nas jak na potwory. My takie nie jesteśmy, nasze trio na ogół jest bardzo kochane i milusie. I co do rodzinki- ja tu jestem od dwuch lat? Prawie trzech? A nadal nie czuję się tu w pełni rodzinna. Ale się nie martw, już jesteś w tej rodzince. Na prawdę, nikt tego nie raczej nie nie będzie roztrząsać. Więc tak- pisz dalej i będzie super
Dziękuje ci. To co teraz napisałaś było serio wspaniałe. Szczerze? Poryczałam się, no może nie tak od razu raczej łezka mi poleciała.
Napiszę to opko.
Jutro jeszcze narysuje coś na przeprosiny. Zresztą sama zobaczysz.
DZIĘKI za to, że wybaczyłaś.
Niezapominajka
Weszłam na tą stronę, zobaczyłam, że to opowiadanie ma ponad 40 komentarzy i chciałam zobaczyć co wywołało taką sensację. Przeczytałam ten tekst, oceniłam i dalej zastanawiałam się, o co chodzi z tymi komentarzami. Teraz już wiem, rozumiem też, że sprawa zakończona. Nie czytałam Fielgiej więc w żaden sposób nie mogę się do tego odnieść, szkoda mi jednak Annabeth. Ale przechodząc już do samego opowiadania.
-„To na pewno był Drakon Etiopski, wiedziałam to dzięki temu długiemu czasu studiowania mitologi.”- Dzięki temu, że poświęciłam dużo czasu na studiowanie mitologii, albo dzięki czasowi poświęconemu na studiowanie….
-„Krew zaczęła mi obficie lecieć, świat zaczął wirować, a ja chciałam zwijać się z bólu ale nie mogłam.”- a ja choć chciałam zwijać się z bólu, nie mogłam
-Strasznie często w pierwszym akapicie w ostatnich zdaniach powtarzasz słowo świat. Jest jeszcze planeta, ziemia, używanie synonimów jest ważne.
– „Słucham? – zapytałam trzymając się za miejsce, w które się uderzyłam.”- lepiej żebyś sprecyzowała to miejsce, np. dotykając opuchniętego czoła (opuchniętego- niech już będzie skutek, bo po co by innego miałaby trzymać to miejsce, gdyby jej nie bolało?)
-” zapytał się pan od angielskiego „- zapytał się? bardzo ciekawe. Czyli, że co on ma jakieś rozdwojenie jaźni, że sam do siebie gada, powinno być zapytał
-„machając mi”- to „mi” też jest całkiem zbędne
-właściwie cała rozmowa z nauczycielem jest niedorzeczna, to, że ona oskarża go o chorobę psychiczną, a on tak spokojnie reaguje. Wybacz trochę to nieżyciowe, normalnie wyleciałaby z hukiem za drzwi, bo żaden nauczyciel nie pozwoliłby siebie tak poniżać przed całą klasą.
– „z cienkiej riposty” -Zeusie leżę, Była znana z cienkiej riposty? A jaka jest gruba? Z CIĘTEJ RIPOSTY!!!
-„a on tylko patrzył się w sufit z otwartą buzią.”- pomijając całą absurdalność poprzednich zdań, to raczej gapił się na nią z otwartą buzią, czy na sufit, patrzył po prostu nie pasuje
-„wychodząc z ławki”- to co oni w trumnach się uczą?- wstając od ławki/ wstając z krzesła, nawet wstając z ławki by uszło
-„Podeszłam do lustra i spojrzałam na siebie.”- spojrzałam na swoje odbicie
-„wizja kolejnych godzin pełnych znienawidzonych przedmiotów”- ta część zdania w ogóle nie ma sensu. Wizja kolejnych godzin spędzonych na nauce nudnych przedmiotów, albo spędzonych na siedzeniu na nudnych lekcjach czy tam znienawidzonych
-„Jak ona śmiała mnie tak obwiniać?”- jak ona śmiała mnie o to obwiniać
-„Jedna jej noga była jak z brązu lecz druga była raczej jak noga osła”- a druga wyglądała jak noga osła
Wybacz, ale twoje opowiadanie mnie nie zachwyciło. Twoja główna bohaterka jest maksymalnie irytująca. Jej podejście do życia, „pewność siebie” wyrażana słowami -jestem zajebista- i ogólnie charakter świadczą raczej na jej niekorzyść. Stworzyłaś idealną, niezaprzeczalną Mary Sue, która każdemu dogryzie, każdego przegada, lecąc przy tym na samych sucharach. Dopracuj ją, niech dojrzeje, nie będzie divą, przestanie być taka, sama nie wierzę, że używam tego słowa, ale- gimbusowa.
W ogóle scena kiedy podgląda Vanessę i James’a i im wrednie przerywa całowanie jest śmieszna. Jej teksty są śmieszne, bo to nie są słowa, które by wprawiły w zakłopotanie elitę szkoły. Musisz wiedzieć, że te „zepsute dzieciaki” dysponują tekstami o dużo większych lotach niż twoja Kate.
Dopracuj to opowiadanie, nadaj mu kolorów, wprowadź bohaterów i w ogóle posługuj się zasadami logiki!!!!
Bo czytając to opowiadanie mało nie padłam, kiedy poleciały imiona- Kate, Vanessa, James, nazwiska- Collins, gdy to wszystko dzieje się przecież W POLSKIEJ SZKOLE.
Nie wolno tak robić, nie wolno o tym zapominać, to duży błąd, albo umieszczasz akcje w Ameryce czy w Europie, albo w Polsce, gdzie po prostu takie imiona są rzadkością.
Jednak nie zniechęcaj się przez mój komentarz, naprawdę cię nie atakuję, chcę ci pomóc, dużo czasu zajęło mi napisanie tego, więc to doceń. Pisz dalej, nadaj swojej bohaterce jakiś unikatowe cechy, przez co będzie niezwykła, ale też nie przebarwiaj jej i nie idealizuj, bo nikt nie lubi Mary Sue. Tyle ode mnie. Powodzenia.
A jeszcze mi się przypomniało. Wcześniej też zwróciłam na to uwagę, ale nie napisałam, sama nie wiem czemu. Staraj się unikać w swoich tekstach, aż tak wyraźnych nawiązań do popularnych książek- Katnesse, czy nazwisko autorki- Collins. Ja wiem, że tobie się to imię bardzo podoba, ale jeżeli pragniesz by twoja bohaterka była oryginalna i nietuzinkowa, to nie nazywaj jej Hermiona, Katniss, Annabeth, Tris, Sansa czy Bella. Chyba, że to jedynie dyrektor tak się do niej zwraca. Nie zostało to do końca powiedziane. W każdym razie, raczej nikt nie chce czytać opowiadania o Hermionie czy Katniss, bo te imiona zbyt kojarzą się z bohaterkami bestsellerów. I może nawet zostały wymyślone przez autorki? Więc jeśli mierzysz wyżej to sama możesz stworzyć jakieś unikatowe, niezwykłe imię. Po co cokolwiek czerpać od innych jak pisząc masz nieograniczone możliwości? Taka mała rada ode mnie. To jeszcze raz powodzenia i się nie zniechęcaj i pisz dalej
To wygląda jak połączenie NickandTess i dziewięć żyć. Jest kłótnia o to że początek jest podobny. O co chodzi? Prolog oprócz przedstawienia bohaterów nie ma prawie żadnej funkcji.
Quick, nie wiesz nawet o co chodzi, i nie próbujesz się dowiedzieć, bo, mój drogi, cała kłótnie była o coś innego niż ”podobny początek”. I, za przeproszeniem, skomentuj opko, a nie naszą kłótnie, bo w niej nie masz nic do powiedzenia, i, szczerze mówiąc, ja jako autorka tego opka byłabym na Ciebie zła, bo w tej chwili zostawiłeś SPAM, a i tak go już tu jest bardzo dużo ;*
(Nie, nie odpowiem Ci tu, choć na Chat. Nie róbmy SPAMu)
Popieram Carmel. Kłótnia się skończyła. Więc jeżeli nie wiecie o co chodzi to się nie wtrącajcie dobrze!? I zgadzam się z tym, że to się już robi spam! A co do imienia :
Szczerze? Nawet nie zauważyłam!
Kurcze, trudno więc poprawione będzie jeszcze później, bo muszę wymyśleć nowe imię.
Po prostu ubóstwiam imię Kate, Katneese i inne do tego zdrobnienia.
Nie ważne, następnym razem pewnie przeczytam to z dziesięć razy zanim to opublikuję;*
Niezapominajka
Kiedy będziesz to poprawiać, to przede wszystkim zmień miejsce. To nie może być polska szkoła. Imiona Vanessa, Kate, James w Polsce po prostu nie występują. Myślę też, że nie sprawi ci to jakiegoś kłopotu. Przecież nie ma dużej różnicy między szkołą w Polsce, we Francji, czy w Nowym Jorku. Opowiadanie musi mieć ręce i nogi, więc jeśli pozostaniesz jednak przy Polsce, będziesz musiała zastąpić Kate- Kasią.
Przepraszam. Nie powinienem tak pisać. Do opka nic napisać nie mogę, bo wiele osób napisało o błędach. Jedyne co mogę napisać to Więcej humoru i sarkazmu.