Okey. Wpadłam na pewien pomysł, więc… Oto jest prolog opowiadania, które mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu.Specjalna dedykacja dla Annabeth24, za wymyślenie tytułu i dla Piper77 i Carmel, bo też się starały. Nie wiem, co bym bez Was zrobiła, geniusze <3
PROLOG
– Sunny? Czemu się pakujesz? – Opadłam ciężko na swoje łóżko w domku Nike. Sprężyny cicho zaprotestowały przed moją obecnością. Wzbity w powietrze kurz jeszcze przez chwilę mienił się złotem w świetle wschodu słońca. Pokój wyglądał tak jak zwykle – kremowe ściany, jasna podłoga i białe firanki w oknach. Nic niezwykłego.
Moja siostra spojrzała na mnie kątem oka, wracając z powrotem do przekładania rzeczy z szafy do plecaka, który i tak przypominał wypukły balon tuż przed pęknięciem.
– Dołączam do Lambady, Wer.
Zaśmiałam się, krztusząc powietrzem, co samo w sobie było niemożliwe. Lepszego żartu nie mogła wymyślić! Skupiłam na niej swój wzrok, czekając na prawdziwą odpowiedz, nie jakiś marny kawał. Jej włosy błyszczały się w świetle zachodzącego słońca, a ja znowu poczułam delikatne ukłucie w sercu, że nie jestem taka idealna. Zaraz potem odgoniłam tą wstrętną myśl i zapatrzyłam się w jej zgarbione plecy.
Sunny nic nie mówiła. Robiła dalej to co wcześniej.
– Żartujesz, prawda? – Spytałam się, czując wielką i nienaturalną gulę w gardle. Głos mi się załamał. Zwariowała. Oczywiście, często nazywałam ją wariatką i tak dalej, jednak jej choroba psychiczna w tamtym momencie osiągnęła stadium kompletnego absurdu.
Usiadła obok mnie, obejmując mnie ramieniem. Spojrzałam w jej błękitne oczy, wyszukując się jakiegoś cienia emocji. Uśmiechała się do mnie uśmiechem słodszym od jakiegokolwiek ciasta. Długie rzęsy rzucały na jej policzki równie olbrzymie cienie, wyglądające jak igły. Ubrana w białą koszulkę i czarne spodenki wyglądała bardziej na top modelkę niż na heroskę.
– Och, Wer. Oni nie są tacy źli… – zaczęła łagodnie. Strąciłam jej rękę, skacząc na równe nogi, jakby parzyła. Chociaż jej choroba psychiczna mogła być zaraźliwa.
– Zwariowałaś? Wiesz, jacy oni są! Seryjni mordercy, nie ludzie! Przyjmują każde zlecenie, nawet jeżeli ktoś chce zabić boga! Za odpowiednią cenę zrobią wszystko! – krzyczałam, dużo głośniej niż powinnam.
– Ciszej! Jeszcze ktoś usłyszy – szepnęła cicho, kuląc się i przygryzając wargę. Przez chwilę jej współczułam. Jednak w następnym momencie, przypomniałam sobie wszystkie legendy o stowarzyszeniu. Nie, o nie. Nie pozwolę, by stała się jednym z potworów.
– I dobrze, że usłyszy! Nie masz mózgu?! Czemu chcesz to zrobić?! Tak bardzo ci tutaj źle? – Ostatnie słowa wyszeptałam. Oczy mnie piekły. Zwaliłam to na pyłki, na które nagle dostałam uczulenia.
– Obóz się zmienił, przez te kilka lat, Wer. Nie jest już taki sam. – Przytuliła mnie. Odepchnęłam ją, kręcąc głową.
Wiedziałam, że mówi prawdę. Od czasu poznania Rzymskiego obozu, nasz się zmienił. Staliśmy się bardziej zdyscyplinowani, mieliśmy więcej obowiązków i wart. Dawniej, jeśli nie chciałeś to nie musiałeś walczyć. Teraz były sprawdziany umiejętności, wiedzy.
Zmieniliśmy się. Ale kto powiedział, że na gorsze? Mniej herosów cierpi, są bardziej wyszkoleni, mają większą szansę obrony. Kiedyś nic dziwnego było w śmierci herosa po uznaniu. Teraz to się nie zdarzało.
– Zabili mojego brata. – Sunny patrzyła się za okno. Przez moment przetwarzałam jej słowa, nie pewna, czy ich sobie nie wymyśliłam.
Spojrzała na mnie. Uśmiechała się delikatnie, ale po policzkach spływały łzy. Błękitne oczy przypominały jezioro, z którego przelewała się woda. Zamilkłam, nie pewna co odpowiedzieć. Nigdy nie mówiła o swoim bracie. Wiedzieliśmy, że go miała. Wiedzieliśmy, że już go nie ma. I tyle.
– Miałby teraz dziewięć lat. A umarł, mając trzy. Pamiętam jak uczył się mówić! I jak słodko się śmiał. Ale… Był synem Apolla. A wiesz, jaka kara spotkała tego boga – zaczęła. Jej głos załamał się w kilku miejscach.
– Sunny, nie miałam pojęcia – zaczęłam powoli. Bogowie, czemu moje policzki nagle stały się mokre? Czemu wzrok mi się zamazywał? Nie płakałam, prawda? Nie mogłam. Nie, to nagle zaczął padać deszcz, na pewno.
– Wiem, że nie miałaś. Nikt nie wiedział. – Zacisnęła pięści. – Zrobili to na moich oczach. Obiecałam mu, że się zemszczę. Mam ku temu okazję. Nie możesz mnie… Zrozumieć?
Miałam ochotę wrzeszczeć, że nie mogę. Że jest głupia, głupia i głupia. Że JA jej potrzebuję. Ma teraz siostrę, niech zapomni o bracie. Niech zapomni o wszystkim, co ją spotkało.
Tylko… Nie mogłam. Nie mogłam jej zbesztać za coś, co rozumiałam. Chciała się zemścić. I przestać być przegraną. Naszą matką była Nike, musiałam to rozumieć.
Co nie znaczyło, że wspierałam ją w tej decyzji.
Dlatego minęłam ją bez słowa, wychodząc z domku i kierując się w jedyne miejsce, gdzie mogłabym znaleźć pocieszenie.
***
Jack siedział na swoim łóżku, kłócąc się ze swoim bratem o jakąś błahostkę, w domku Hermesa. Jego brązowe włosy były w kompletnym nieładzie i dłuższe po prawej stronie – ślady eksperymentu nadal były widoczne.
Gdy rzuciłam się na jego szyję, ze łzami w oczach, wiedział, że coś się stało. I tamten chłopak z którym się kłócił, też to wiedział, więc szybko opuścił pomieszczenie. Uśmiechnęłam się do siebie w myślach. Posiadanie za chłopaka grupowego ma wiele zalet.
– Sunny chce dołączyć do nich – stwierdziłam, w następnym momencie karcąc się za taką prostolinijność. Ktoś mógł słuchać.
– Co? To niemożliwe, przecież… – zaczął i przez moment chciałam się śmiać przez jego skupioną minę i te brązowe oczy, wpatrzone pusto przed siebie. Ale sprawa była poważna.
– Wiem, że nie przyjmują ludzi z Obozu. Ale… Znasz Sunny. Każdy kocha jej uśmiech.
Kiwnął głową w zamyśleniu.
– Nie możemy na to pozwolić – westchnął, wstając ciężko z łóżka. Chwycił mnie mocno za dłoń, dużo mocniej niż powinien. Martwił się, tak samo jak ja.
Gdy biegliśmy do Chejrona i Pana D., aby im o tym donieść, nie czuliśmy, że robimy źle.
Ale gdybym wiedziała, co zrobią Sunny Olimpijczycy, prędzej bym umarła, niż komukolwiek o tym powiedziała.
Bardzo ciekawe, przyjemnie i szybko mi się czytało. Bardzo fajnie zrównoważona ilość dialogów, opisów i przemyśleń, bohaterka ma uczucia, a inni bohaterowie mózgi, nie są tylko botami czekającymi na przyjście bohaterki i powiedzenie swojej kwesti etc.
Prolog bardzo zachęca do przeczytania następnych części, zawarłaś w nim wiele dopiero zarysowanych, ale ciekawie się zapowiadających się wątków, które mogą się fajnie rozwinąć.
Dobra, po prostu bardzo mi się podobało i chciałabym ciąg dalszy
Jane
PS. Kto ma ferie?
Znalazłam tylko jeden błąd, choć nazwałabym to raczej pomyłką, niż błędem. Najpierw piszesz, że ‚kurz mienił się w świetle wschodu słońca’, a potem, że ‚jej włosy błyszczały w świetle zachodzącego słońca’, czy jakoś tak. Chodzi o to, że w jednej chwili słońce wschodzi,a w następnej zachodzi.
Ogólnie bardzo ładnie. Piszesz ciekawie. Szczególnie zakończenie. Już mam swoje teorie co do tego, co będzie dalej. A mam tak tylko przy niektórych książkach. Nie wszystkim udaje się napisać coś tak realnie, że wczuwam się w położenie bohatera, aż tak bardzo.
Pisz następną część. Czekam.
Beth
To jest super. !!!! Nie wiem co powiedzieć. Bardzo zachęca do dalszego czytania! Każdy chce wiedzieć co z Sunny, co to za stowarzyszenie i jak się sprawy potoczą! Naprawdę ciekawe.
Nie mogę się doczekać dalszego ciągu. Pisz szybko, weny życzę! Kiedy następna część?
Niezapominajka
Niezapominajka, przez Ciebie nie wiem co napisać! 😉 Całkowicie się z Tobą zgadzam. Ciekawa treść, świetny tytuł. Duuuużo weny życzę;)
Isabell22
Mi się podoba. Fajny tytuł. Ale drugi fragment zbyt pędzący i zbyt chaotyczny. Tak samo jak wątek z tym bratem lekko zagmatwany. Mimo to- jestem na TAK i czekam na ciąg dalszy 😀 !!
– Żartujesz, prawda? – Spytałam się, czując wielką i nienaturalną gulę w gardle.–> „spytałam” z małej. Wielką po „-” piszemy tylko wtedy, kiedy piszesz ten ubarwnik wypowiedzi, który nie ma nic wspólnego z czynnością mówienia tego zdania. „spytałam, powiedziałam, zaśmiałam się” małą, ale na przykład już: „kopnęłam ją w piszczel, Poczułam się nieswojo”- wielką
Robiłabym więcej enterów. W akapicie, w którym masz dialog powinno być jak najmniej tekstu za myślnikiem, to według mnie.
Córka Nike mści swojego brata, syna Apolla- to znaczy, że ona jest bogiem? ;o Albo coś źle przeczytałam, albo nie rozumiem tej kwestii. I poza tym, mogłabyś proszę, rozwinąć wątek- dlaczego zabili tego chłopca? Dlaczego akurat jego i tak dalej- zaciekawiło mnie to 😉
Pierwsza część, opisy, dialogi, wszystko- jest super. no, minus te niuanse co wypisałam wyżej Ale druga- akcja pędzi, nic się nie dzieje porządnie, wszystko jest zbyt chaotyczne i brakuje tam wszystkiego po trochu ;c przepraszam, ale tak pomyślałam czytając tą drugą część. Poza tym- raz piszesz tak dramatycznie, tajemniczo i wręcz magicznie, a raz stylizujesz na zabawny tok myślenia nastolatki. Jakaś granica musi być, a jak ją znajdziesz pomiędzy, to po prostu pisz więcej i więcej opisu- wtedy te dwa style się po prostu zatrą miedzy sobą
Mi się bardzo podobało, te uwagi wyżej to małe bzdety, ale pomyślałam sobie, że powinnaś wiedzieć, gdzie twoja praca nawet jeżeli tylko według mnie lekko kuleje, żebyś mogła następnym razem to poprawić. Czekam na kolejne części! 😀
I dziękuję za dedykację, ale ten tytuł jest dokładnie w połowie wymyślony przez Piper, a w drugiej połowie przeze mnie 😀 („Coś ze straconym….” „Stracone istnienie!”- ot cała bajka :p ).
Powodzenia w dalszym pisaniu!!! Takie życzonka z okazji Prologu ;’) Trzymam kciuki za sukces tej pracy :3
Zapowiada się ciekawie, choć drugi fragment z tym chłopakiem był bardzo chaotyczny i zdawał się być wymuszony. Tak samo jak osoby wyżej nie bardzo rozumiem kwestii pokrewieństwa- syn Nike, czy Apolla, skoro jego siostra była siostrą córki Nike? Poza tym, jestem ciekawa, jaki masz pomysł na to opowiadanie. Ta grupa o której była mowa zapowiada się bardzo ciekawie- czekam na cd
Musisz mnie dołować? Właśnie zrobiłam przerwę w pisaniu drugiego rozdziału mojego opka, weszłam tutaj i co widzę? Twoje cudeńko!
Pierwsza połowa moim zdaniem jest napisana idealnie. Druga… no cóż, chaos wszędzie. Mimo to dalej sądzę, że jest o niebo lepsze od mojego.
Dołączam się do sprawy pt. ,,Pokrewieństwo”.
I chyba miałam napisać coś jeszcze… a tak, powtarzam raz kolejny proszę mnie nie dołować. Dziękuję za uwagę i smacznego czyli do widzenia.
Mikeila córeczka Hadesa
Bogowie, Di, głupio mi, bo zawsze (prawie) na czas Ci opka komciałam, a teraz z opóźnieniem. No ale…
Spodziewałam się czegoś innego, tego, że użyjesz tego swojego ‚mistycznego’ stylu, ale szczerze, nie jestem zawiedziona. No dobra, w pełni nie jestem, bo nie podoba mi się ten lekki chaos. To u mnie zawsze w opkach jest chaos, w Twoich ma być ta tajemniczość i przejrzystość 😀 Mimo wszystko czytało się dobrze, szybko i sprawnie, czuć, że wiesz, co robisz, ale… Brakuje pewnego doszlifowania, że tak powiem. W sensie; te mało rozwinięte myśli i nieporządek są passe xD
A teraz: Czekam na CD 😀 I nie zniechęcaj się, a jak się przeze mnie zniechęciłaś, pozwalam Ci mnie powyzywać, ale masz wtedy pisać dalej 😀