I oto czwarty rozdział. Nie wiem czy można to nazwać rozdziałem czy może raczej….przerywnikiem? No ale, chodzi w nim o rozmowę Clariss z Annabeth, o której była mowa w poprzednim rozdziale.
Odpowiedzi na komentarze starałam się udzielać na bieżąco, ale zdaję sobie sprawę, że nie każdy to mógł przeczytać więc powtórzę.
- Fakt zapomniałam o tym, że Annabeth zaprzyjaźniła się z Clariss, mój błąd, za który przepraszam
- Co do tego, że Posejdon wyjawił Perci’emu przepowiednię to konsekwencje zobaczymy później
- Tak, Hades pewnie dowiedział się o tym przeniesieniu Persiaka cieniem, ale do tego jeszcze dojdziemy :p
- Kwestia Pytona została wyjaśniona poniżej. 5.
- Tak, jest to moje pierwsze opowiadanie.
- Dziękuję za zwrócenie uwagi na wszelkie błędy dotyczące tych wykrzykników(sama nie wiem dlaczego tak napisałam), odmiany imion ( bo to ja chyba zrobiłam gafę) i wszelkiej interpunkcji
I mam do Was pytanie: Następny rozdział będzie dział się w Obozie Jupitera i chciałam spytać się z czyjego punktu widzenia chcielibyście go? Tylko żeby to nie była Reyna ani Oktawian.
Więc ten rozdział dedykuję wszystkim, którzy skomentowali poprzedni. Naprawdę wielkie dzięki Demigods O i rozdział jest z perspektywy Ann.
Siedziała na pomoście i przyglądałam się morzu. Woda zawsze mnie fascynowała. Była spokojna, ale czasem burzliwa. Każdemu się podoba, na przykład takie morze, czy ocean. Neutralne, naturalne, opanowane, ale i tak każdy je podziwia. Jak byłam mała zawsze chciałam być jak ona. Cicha i spokojna, lecz zauważalna i podziwiana. Kiedy poznałam Perci’ego zaczęłam lubić je jeszcze bardziej. Zawsze gdy na nie patrzyłam widziałam tam go. Nawet, gdy znikną na tak długo przez Herę.
Z zamyślenia wyrwał mnie czyjś dotyk. Gdy się odwróciłam, dostrzegłam wysoką i dobrze zbudowaną brunetkę o brązowych oczach. Na sobie miała zbroję, a w prawej ręce trzymała włócznię.
-Clariss!-krzyknęłam, może trochę za głośno, ale nie przejmowałam się tym zbytnio.
-Witaj Annabeth- powiedziała dziewczyna. Usidła koło mnie i uśmiechnęła się lekko. Kiedyś uznałabym to za dziwne, Clariss La Rue się uśmiecha, ale odkąd poznała Chrisa, było to normą.-Co to za kartka?-Trochę zdziwiło mnie jej pytanie, ale u niej to codzienność, że wypytuje o wszystko bezpośrednio. Nie ukrywam, że trochę się speszyłam. Nikomu miałam nie mówić o tej przepowiedni. To miała być moja tajemnica.
-N-niemogę ci powiedzieć-odparłam-wybacz.
-Ej, no weź! Przecież się przyjaźnimy-powiedziała moja przyjaciółka. Kurcze, ona zawsze wie jak mnie podejść. Wiem, nic takiego nie powiedziała, ale od bitwy o Manhattan po prostu nie potrafię jej odmówić. Nawet jeśli nic nie mówi.
-Och, no dobra! Ale musisz przysiąc mi na Styks, że nikomu nie wygadasz.
-No dobra, przysięgam na Styks- w momencie, gdy to powiedziała, po niebie przemkną grom.
-Wczoraj poszłam zobaczyć się z Rachel, ale gdy weszłam była całą w zielonym dymie. Jednak nie było żadnej przepowiedni, ani nic. Wyrocznia powiedziała mi, że nic się nie dzieje i…
-Taa…- wtrąciła się Clariss- odkąd Apollo zabiła pytona, Rachel ma jakieś dziwne przepowiednie-stwierdziła dziewczyna. Fakt, wcześniej o tym nie myślałam, ale wygląda to tak jakby…przepowiednie się popsuły. Wiem, dziwnie to brzmi, ale od tamtego czasu wyrocznia mówi coś o serdelkach i babeczkach.
-Więc, jak brzmi twoja przepowiednia Chase?- przerwałam mi znowu brunetka. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam recytować:
„ Siostra sów Morze w swoje objęcia weźmie,
i skarb skradziony ocalić Jemu pomoże,
Wyboru dokonać jednak musi,
między rozumem i duszą walkę przetoczyć,
Wojownik Serca dokonać tego pomoże,
Morze do celu wbrew trudnością doprowadzi,
lecz potem je utraci”-
ponownie wzięłam głęboki oddech i powiedziałam-to wszystko, cała przepowiednia. Gdy po spotkaniu z Rachel weszłam do domku, to znalazłam tą kartkę na swoim łóżku. Cała była jeszcze w tym zielonym dymie.
-I co, jak myślisz, o co w tym chodzi?- spytała brązowooka.
-„Siostra sów”– to na pewno chodzi o mnie, ta kartka leżała na moim łóżku, co nie mogło być przypadkiem, a poza tym świętym zwierzęciem mojej matki jest sowa. „Morze”– boję się, że to chodzi o Perci’ego, no bo w końcu nie ma innego syna Morza- uznałam.
Clariss objęła mnie ramieniem i powiedziała:
-A może to wcale nie chodzi o dziecko Posejdona-powiedziała córka Aresa.
-Nie, tylko o szklankę wody, wiesz!?-krzyknęłam z desperacji, a może za zmęczenia. Sam cały czas zadawałam sobie to pytanie, co bardzo mnie męczyło. Mimo to nie powinnam tak się zachować, ona chciała mi pomóc, ale ja byłam pewna, że chodzi o Perci’ego. Tylko skoro byłam tego pewna, to skąd te wątpliwości?-Przepraszam, nie chciałam…
-W porządku. Rozumiem.- przerwała mi po raz trzeci dziewczyna. Byłam jej wdzięczna, że chce mi pomóc, ale i tak martwiłam się o swojego chłopaka.
W tym momencie podbiegła do nas Rachel. Wyglądała jak zawsze. Morze rudych włosów i popisane ubrania.
-Hej! Mam dla was nowinę! Ten chłopak, którego Clariss z Thalią przywiozły piętnaście minut temu, został uznany!-powiedziała niemal na jednym tchu wyrocznia.
-Ale co w tym dziwnego?- spytałam obojętnie.
-On jest synem Posejdona!- wykrzyczała rudowłosa. Byłam w szoku. Może to jednak nie chodzi o mojego Glonomóżdżka!? Cieszyłam się, że może przepowiednia mówi o kimś innym, ale jednocześnie bałam się, jak to się skończy.
-No to wszystko jasne- powiedziała niemal szeptem Clariss.
Później już tylko pamiętam jak Rachel zaczyna świecić na zielono i recytować przepowiednię….
Mam nadzieję, że Wam się podobało i, że odpowiedziałam na wszystkie komentarze. Następny rozdział postaram się dodać w tym tygodniu ewentualnie w poniedziałek. Teraz mam ferie, więc będę pisała częściej, potem do 1 kwietnia będą rzadziej się pojawiały moje opowiadania, bo ma testy itd., a co po teście to zobaczymy. Na Wasze komentarze również będę starała się odpisywać na bieżąco
P.S. Jeszcze raz dziękuje za wszystkie komentarze. :p
Jula2233
Fajne, ale nadal wszystko dzieje się za szybko.. Musisz bardziej wczuć się w otoczenie, w osobę o której piszesz, we wszystko. Wiem to nie jest proste i też mam z tym problem, bo dopiero zaczynam, ale czasami są takie momenty kiedy czujesz to co twój bohater. Musisz tak pisać tak cały czas jakbyś to ty była tą postacią. Jesteś człowiekiem prawda? A człowiek to istota myśląca! Musisz opisać te wydarzenia bardziej dokładnie! Nie masz tak, że w pewnej bardzo ważnej chwili przez głowę przechodzi ci bardzo wiele myśli? Opisz je wszystkie i to jak najdokładniej! Co ty byś sobie pomyślała gdybyś była Ann i dowiedziałabyś się, że jest kolejny syn Posejdona? Ja bym nie mogła w to uwierzyć z jednej strony bym się cieszyła, a z drugiej była trochę zawiedziona.
Napisz to…
A potem jeszcze przepowiednia Rachel! Kolejna rzecz do opisania.
WIEM TO TRUDNE!! MAM z tym nawet większy problem niż ty!
Ale spróbuj!
Ćwiczenie czyni mistrza!
PAMIĘTAJ!
– Niezapominajka
Faktycznie, wczucie się w bohatera jest bardzo trudne i wiem, że na razie mi to nie bardzo wychodzi. Jednak cały czas nad tym pracuje, bo jak już wspomniałaś, ćwiczenie czyni mistrza. 😛
P.S. Tobie również życze powodzenia z opowiadaniem
Dzięki;* No to widzisz chyba się zgadzamy. Najgorsze dla nas obu jest wczucie się w tego cholernego bohatera. Ale jeden plus jak już widzimy swoje błędy to następnym razem będzie lepiej, a jak widzimy je same to pójdzie lepiej x2 😉
Zgadzam się z Tobą w 100%
Opko fajne. Nie mogę się za bardzo rozpisać. Dacota, albo Jason
Ok, dzięki!
Fajnie, że opisałaś chociaż krótko spotkanie Ann i Clariss. A co do twojego pytania, kogo chcemy oprócz Reyny i Oktawiana (pomijając, że on nie żyje) to ja głosuje za Dakotą 😉 polubiłam go, a jeśli nie to Hazel
A może Frank? Albo Hazel? Nie wiem, ale te postaci odpowiadają mi najbardziej 😉
Ok, dzięki i fakt Oktawian nie żyje
Opko ciekawe, ale krótkie. Dobre opisy.
Co będzie dalej? Napisz jak najszybciej!
Weny życzę! Może do ciebie przyjdzie, skoro do mnie nie chce…
Dzięki Napewno przyjdzie do Ciebie wena. Czsami wystarczy chcieć, co nie 😉
Nie zawsze. Wena mnie nie lubi 😉
Oj lubi, lubi
Podobał mi się pierwszy akapit – jest dobrze napisany.
Jest już o wiele lepiej, jednak nadal są błędy.
W tej części jest trochę literówek i to głównie pomyliłaś osoby – tam gdzie miała być pierwsza dałaś trzecią i na odwrót, ale myślę, że to tylko przeoczenie.
„Kiedyś uznałabym to za dziwne, Clariss La Rue się uśmiecha,”- to brzmi dziwnie: albo po pierwszym przecinku dajesz „że” albo zamiast pierwszego dajesz myślnik, na końcu znak zapytania i kończysz zdanie
„-Co to za kartka?” – Jaka kartka? Wcześniej nic nie było o żadnej kartce!
„Trochę zdziwiło mnie jej pytanie, ale u niej to codzienność” – skoro to codzienność, to dlaczego ją dziwi? Poza tym „codzienność” w tym znaczeniu nie pasuje, bardziej „taki ma charakter” albo „to u niej normalne”. No i zmieniłaś czas na teraźniejszy.
„Przecież się przyjaźnimy-powiedziała moja przyjaciółka (…)Wiem, nic takiego nie powiedziała” – powtórzenia, a nawet dwa: „powiedziała” oraz „przyjaźnimy” i „przyjaciółka”
„nie potrafię jej odmówić. Nawet jeśli nic nie mówi.” – powtórzenie: „odmówić ” i „mówi”
„stwierdziła dziewczyna. Fakt, wcześniej o tym nie myślałam” – tu chyba zapomniałaś dać enter i myślnika, bo w tekście jest to jako wypowiedź Clariss, a potem, że Clariss przerywa
„Cała była jeszcze w tym zielonym dymie.” Rachel czy kartka? To trochę niejasne
„ponownie wzięłam głęboki oddech i powiedziałam-to wszystko” – Duża litera na początku, a potem dwukropek i wypowiedź od nowej linijki
Sorry za wypisanie wszystkich błędów, ale stwierdziłam, że tym razem bardziej się przyłożę do mojego komentarz 😉
A tak wgl to była Clarisse, nie Clariss
I nie jestem pewna, czy Ann i Clarisse przyjaźniły się aż tak, żeby się sobie zwierzać.
Ale tak ogólnie to fajnie, pisz dalej i pracuj nad powtórzeniami, bo z błędów gramatycznych to chyba z tym masz największy problem. I radziłabym czytać swoje prace kilka razy przed wysłaniem – to pomaga wyłapać dużo błędów.
Pozdrowienia,
Demetra24
_________________________
I added cool smileys to this message… if you don’t see them go to: http://s.exps.me
Dzięki i wiem, że miłam parę literów, ale zauważyłam je dopiero po wysłaniu, więc nic nie mogłam na to poradzić. Co do tych powtórzeń, to faktyczni mój słaby punkt. A jeśli chodzi o ten enter i myślniki, to czasem znika jak przenoszę rozdział na poczte. To troche dziwne, ale jest to chyba winą moje zacinającego się laptopa . Czasem próbuje je wyłapać, ale nie zawsze mi to wychodzi.
Jeszcze raz dzięki, że poświęciłaś na ten komentarz tyle czasu
Dobra, zacznijmy od tego, że według mnie Annabeth – sprytna, mądra i idealnie planująca cały aspekt swojego ‚bycia’, że tak się wyrażę, z góry miałaby już przynajmniej osiem planów, co odpowiedzieć La Rue o tej karteczce, kiedy tylko ją zauważyła. I również nie wydaje mi się, żeby z kłamstwem miała problemy, ale to jak mówiłam, jest według mnie.
Podoba mi się to, że pokazujesz, jak Chris wpływa na La Rue, że ta się uśmiecha.
ALE! UWAGA! Percy! Percy’ego! To jest poprawna forma 😉
Ogólnie czasem zapominasz:
– o spacjach (np. normą.-Co to za kartka?-Trochę) Między myślnikami też stawiamy spację, dzięki temu opko jest czytelniejsze
– o dużej literze (np. ponownie wzięłam)
– o przecinkach (np. Więc jak brzmi twoja przepowiednia, Chase?)
– robisz błędy, takie ogólne (np. niemogę, a powinno być nie mogę) ”Nie” z czasownikami piszemy oddzielnie
Przydałyby się dłuższe opisy wyglądu (Choćby trzy zdanka, nie tyle o kolorze włosów, co o ubiorze. Że La Rue miała na sobie skórzaną kurtkę z ćwiekami itp), i np. takie drobnostki niby, jak to, że ”Annabeth przygryzła dolną wargę”, ”Percy machnął lekceważąco ręką” i takie tam. Po prostu reakcja ciała i mimika twarzy na różne wypowiedzi.
Na przykład:
– N-nie mogę ci powiedzieć. – Annabeth przygryzła wargę, jednocześnie uciekając wzorkiem przez La Rue.
Dobra, ode mnie to tyle. Mam nadzieję, że to Ci pomoże ulepszyć następne części. Postaraj się uważać na przecinki i duże litery oraz różne takie gafy 😉 A opko niezłe, zapowiada się ciekawie.