Mam nadzieję, że ten rozdział będzie lepszy. Staram się stosować do Waszych rad, staram się bardziej rozwijać akcję, opisywać uczucia bohaterów itp. Co do ortografii to mam włączoną autokorektę, ale na przecinki nic nie poradzę. Przykro mi.
-Chejronie…
-Annabeth, powiedziałem nie i zdania nie zmienię.
-Ale..
-Nie!
-Proszę, musimy mu pomóc!- nalegała Annabeth. Jak ja lubię gdy ona się denerwuje. Wtedy tak śmiesznie marszczy czoło i nos, chodzi w kółko jakby chciało jej się siku, a te jej szare oczy… no dobra za bardzo się chyba rozmarzyłem, a więc do rzeczy.
Gdy Ann przyjechała poszedłem po nią pod sosnę Thalii. Gdy tylko dowiedziała się o Charlim od razu pobiegła do Wielkiego Domu i zaczęła kłócić się z Chejronem. Zastanawia mnie tylko fakt, że tak bardzo przejęła się Charlim. Dobra wiem, że stracił matkę i tak dalej, ale rzecz w tym, że Annabeth nigdy nie przejmuje się tak nowymi. Jak dalej tak pójdzie to naprawdę zrobię się zazdrosny.
-Chejronie…- wtrąciłem się- musisz nam pozwolić, bo… -nie zdążyłem dokończyć, ponieważ drzwi do „sali narad” otwarły się i do środka wszedł Pan D.
-Niech idą- uśmiechną się do mnie idiotycznie (jak ja nie lubię gdy to robi)-jak zginą to przynajmniej będą dwa bachory mniej do upilnowania- usiadł na krześle głośna bekną(raczej wydał dźwięk przypominający ryk słonia, no ale cóż..) i otworzył puszkę coli, czyli zrobił to co najlepiej umie. Chejron puścił mu groźne spojrzenie i wyszedł z pomieszczenia rzucają przy okazji „ wieczorem ustalimy szczegóły” w stronę Ann i moją.
Właśnie przypomniała mi się uwaga Pana D. i miałem już wygarnąć mu te bachory, ale Annabeth złapała mnie za rękę i wzrokiem dała do zrozumienia, że to zły pomysł i zaciągnęła mnie do wyjścia.
* * * * * * *
Gdy wszedłem do domku Posejdona zauważyłem siedzącego na łóżku Charliego. Wyglądał jak przedtem, obozowa koszulka, dżinsy, rozczochrane czarne włosy, tylko tyle, że był o wiele bledszy i miał podkrążone oczy, jakby nie spał całą noc, co mnie bardzo zmartwiło.
Podszedłem do niego złapałem go za ramię i powiedziałem:
-Nie martw się, będzie dobrze…- chwilę się zawahałem. Chyba oszukiwałem samego siebie, misje nigdy nie kończę się dobrze- słuchaj ja i Ann… to znaczy Chejron i Pan D. zgodzili się na misję. Wieczorem ustalimy szczegóły i rano wyruszmy-na chwilę się zamyśliłem, czy mi się tylko wydawało czy, dziwnie się wzdrygną gdy usłyszał o Annabeth, może tylko mi się wydawało , chyba jestem za bardzo rozdrażniony- będzie dobrze…znajdziemy ją…-chyba nie było mi dane dokończyć. W tym momencie drzwi otwarły się i do środka weszła Rachel. Cała była w zielonym dymie. Spojrzałem na Charliego i widząc strach w jego oczach kiwnąłem głową na znak, że wszystko ok. i spojrzałem na wyrocznię, gdy ta zaczęła recytować przepowiednię:
„Czworo herosów ku przeciwnikowi ruszy,
synowie morza, córka mądrości i ta co dzieckiem Wojny zwą,
Dawny wróg zyska zbawienie,
lepiej zaufaj, bo dom swój utracisz,
Córa Ateny tajemnicę swą zdradzi,
lecz słono za to zapłaci,
Pogromcy Kronosa misje dane prowadzić,
oraz potomka swego ocalić,
Nie wszystkim dane powrócić będzie,
zagadkę rozwikłać, niebios stopy pomogą.”
Złapałem Rachel gdy upadała. Teraz to już zupełnie byłem oszołomiony. Najpierw to dziwne zachowanie Ann, a teraz jeszcze ta przepowiednia.
Mam coś złe przeczucia…
Mam nadzieję, że teraz bardziej się Wam spodoba. Starałam się stosować do waszych rad. Bardzo dziękuje za wszystkie komentarze. Wiem, że przepowiednia trochę się nie rymuje, ale nic lepszego nie mogłam wymyślić.
Liczę na szczerą opinię jak poprzednio.
Błędy były, ale da się przeżyć. Opko ciekawe, ale ta przepowiednie trochę ci nie wyszła. I nie chodzi mi o to, że się nie rymowała, tylko o to, że jest za mało zagadkowa. Od razu wiadomo, kto pojedzie na miesję. Jedyne co jest tajmnicą, to kto nie wróci i jaką tajemnicę ma Annabeth (choć ona to wie). Mimo wszystko podobało mi się. Pisz dalej. Chętnie przeczytam 😉
Dzięki
Taa, jestem mega chaotyczna. Najpierw wchodzę na najnowsze posty i się witam, a teraz jestem tutaj…
Co do tekstu ciekawy, jedna moim zdaniem przynajmniej jeden element mnie dziwi… troszkę jakby nie pasuje.
,,(…) chodzi w kółko jakby chciało jej się siku (…) no dobra za bardzo się chyba rozmarzyłem”
Tę cząstki są bardzo blisko siebie i przynajmniej moim zdaniem ich widok nieco razi.
Poza tym fajne, przepowiednia jest… ciekawa. Tak, chyba właśnie to dobrze ją określa. Ciekawa. Zastanawia mnie pogromca Kronosa i jego potomek… tak, jestem już pewna, że można kkreßlić ją mianem ciekawej.
Mikeila (pozdrowienia z podziemia)
Mikeila (pozdrowienia z podziemia)
Ten telefon zdecydowanie mnie nie lubi… przepraszam za powtórkę na końcu.