Pisałam już kiedyś wiersz o Prometeuszu, ale tamten był dość amatorski, ten mi się bardziej podoba. Oczywiście nie zmieniłam od tamtego czasu swojego zdania o jego osobie, nadal uważam, że Riordan podał bardzo krzywdzący wizerunek tytana Kaukazu.
Prometeusz
Jestem zmęczony, zmęczony tym życiem
Zmęczony sobą, samotnością nocy
Zmęczony cierpieniem, ciągłym z bólu wyciem
Wiem, że już nikt nie udzieli mi nigdy pomocy
Czy ja żałuję? Odpowiadam szczerze
Nie, nie żałuje, żałować nie będę
Ufałem ludziom i nadal im wierzę
Kiedy, mnie uwolnią, bogów się pozbędę
Zniszczę cały Olimp, zostanie ruiną
Nic nie zostanie z antyku kultury
Mury się zwalą, bogowie przeminą
Znikną wzorce greckie z architektury
Zeusie, musisz wysłuchać mej mowy
Zważ, że lepiej żebym dłużej nie pozostał żywy
Bo kiedy będę wolny, pozbawię cię głowy
Wielki monarcho słuchaj, ty królu fałszywy
Nie ma osoby, która bardziej tobą gardzi
I która większą nienawiść, odczuwa do ciebie
Wszyscy Olimpijczycy są tak mało warci
Że nawet ich nie zostawię o wodzie i chlebie
Twoją żonę żałosną, której nienawidzę
Rzucę lwom na pożarcie, na to zasługuje
Kiedy już i z nią skończę i resztę wyszydzę
By nasza odwieczna walka się skończyła, dopilnuję
Nie znam dla ciebie litości, tak jak ty się nie ulitowałeś
Nade mną, kiedy ludziom pomogłem w potrzebie
Nie wiem, czym się w swoim sądzie kierowałeś
Wiem jedno, na pewno nie oszczędzę ciebie
Nikogo nie oszczędzę też z twojej rodziny
Bliskich, przyjaciół, krewnych, po kolei zgładzę
Przedstawię im nowe i zadawnione winy
Wtedy przejmę nad światem absolutną władzę
Będę sprawiedliwym i dobrym, to ci obiecuję
Żaden człowiek nie zazna krzywdy z mojej ręki
Niczego co zrobiłem wcale nie żałuję
Och, poczekaj Zeusie, niech skończą się moje udręki!
Od razu na Olimp ruszę, nie przepuszczę chwili
Natychmiast wszystkich zgładzę i stanę na czele
Od tej pory ludzie będą dobrze i przez wieki żyli
A Olimp topił będzie się w popiele
Już niedługo, wiem, że już niedługo, dokonam wszystkiego
Stanę na czele buntu, odrodzę się, zwyciężę
Muszę tylko dotrwać do dnia jutrzejszego
Kiedy zostanę władcą, ludziom się odwdzięczę
Tak, muszę tylko wyrwać się z twoich łańcuchów
Opuścić Kaukaz i odzyskać siły
A kiedy ciało przestanie boleć mnie przy każdym ruchu
Wtedy poślę Olimpijczyków do jednej mogiły
Zasnął tytan Kaukazu, zmęczony przemową
Śpi już dość bardzo długo, nie chce się obudzić
Może w swoim śnie, jest już świata głową?
Może już wybawił z śmierci wszystkich dobrych ludzi?
Niech śpi, biedaczek, zasłużył na spokój
Był dla nas dobry, pomógł nam w potrzebie
Niech jego myśli nie mąci niepokój
Niechaj ciągle nie żyje o wodzie i chlebie
A ty, Zeusie, do ciebie kieruję te słowa
Zważ, że chodź tytan Kaukazu nie żyje, to żyje nadzieja
Zdobędziemy władzę, poleci twa głowa
Pomścimy naszego wielkiego dobrodzieja
Nico_23
te gigantyczne przerwy między wersami nie są moją winą
Jestem zmęczony, zmęczony tym życiem
Zmęczony sobą, samotnością nocy
Zmęczony cierpieniem, ciągłym z bólu wyciem
Wiem, że już nikt nie udzieli mi nigdy pomocy
Czy ja żałuję? Odpowiadam szczerze
Nie, nie żałuje, żałować nie będę
Ufałem ludziom i nadal im wierzę
Kiedy, mnie uwolnią, bogów się pozbędę
Zniszczę cały Olimp, zostanie ruiną
Nic nie zostanie z antyku kultury
Mury się zwalą, bogowie przeminą
Znikną wzorce greckie z architektury
Zeusie, musisz wysłuchać mej mowy
Zważ, że lepiej żebym dłużej nie pozostał żywy
Bo kiedy będę wolny, pozbawię cię głowy
Wielki monarcho słuchaj, ty królu fałszywy
Nie ma osoby, która bardziej tobą gardzi
I która większą nienawiść, odczuwa do ciebie
Wszyscy Olimpijczycy są tak mało warci
Że nawet ich nie zostawię o wodzie i chlebie
Twoją żonę żałosną, której nienawidzę
Rzucę lwom na pożarcie, na to zasługuje
Kiedy już i z nią skończę i resztę wyszydzę
By nasza odwieczna walka się skończyła, dopilnuję
Nie znam dla ciebie litości, tak jak ty się nie ulitowałeś
Nade mną, kiedy ludziom pomogłem w potrzebie
Nie wiem, czym się w swoim sądzie kierowałeś
Wiem jedno, na pewno nie oszczędzę ciebie
Nikogo nie oszczędzę też z twojej rodziny
Bliskich, przyjaciół, krewnych, po kolei zgładzę
Przedstawię im nowe i zadawnione winy
Wtedy przejmę nad światem absolutną władzę
Będę sprawiedliwym i dobrym, to ci obiecuję
Żaden człowiek nie zazna krzywdy z mojej ręki
Niczego co zrobiłem wcale nie żałuję
Och, poczekaj Zeusie, niech skończą się moje udręki!
Od razu na Olimp ruszę, nie przepuszczę chwili
Natychmiast wszystkich zgładzę i stanę na czele
Od tej pory ludzie będą dobrze i przez wieki żyli
A Olimp topił będzie się w popiele
Już niedługo, wiem, że już niedługo, dokonam wszystkiego
Stanę na czele buntu, odrodzę się, zwyciężę
Muszę tylko dotrwać do dnia jutrzejszego
Kiedy zostanę władcą, ludziom się odwdzięczę
Tak, muszę tylko wyrwać się z twoich łańcuchów
Opuścić Kaukaz i odzyskać siły
A kiedy ciało przestanie boleć mnie przy każdym ruchu
Wtedy poślę Olimpijczyków do jednej mogiły
Zasnął tytan Kaukazu, zmęczony przemową
Śpi już dość bardzo długo, nie chce się obudzić
Może w swoim śnie, jest już świata głową?
Może już wybawił z śmierci wszystkich dobrych ludzi?
Niech śpi, biedaczek, zasłużył na spokój
Był dla nas dobry, pomógł nam w potrzebie
Niech jego myśli nie mąci niepokój
Niechaj ciągle nie żyje o wodzie i chlebie
A ty, Zeusie, do ciebie kieruję te słowa
Zważ, że chodź tytan Kaukazu nie żyje, to żyje nadzieja
Zdobędziemy władzę, poleci twa głowa
Pomścimy naszego wielkiego dobrodzieja
Nie obraź się, ale uważam, że pisząc ten wiersz, to ty przedstawiłaś Prometeusza w złym świetle. Dokładnie taką samą postawę mieli Kronos i Gaja…
Ale oprócz tego bardzo fajny wiersz. Podobał mi się. Odległoście między wersami nie przeszkadzały mi w czytaniu. Nawet dodały takie trochę uroku. Naprawdę fajne.
Boski wiersz ;D Ja mam mieszane uczucia, z jednej strony to Prometeusz tutaj jest tym złym, buntującym się; ale kurcze, według czego oceniamy? Wszystko zależy od miejsca obserwatora który ocenia, nienawidzę a zarazem kocham takie prace, bo zmuszają do myślenia, na które trudno mi samej znaleźć odpowiedzi 😉