• Nowości
  • Zapowiedzi
  • Książki
    • Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy
      • Złodzieje Pioruna
        • Złodziej Pioruna
        • Kup teraz
      • Morze Potworów
        • Morze potworów
        • Kup teraz
      • Klatwa Tytana
        • Klatwa Tytana
        • Kup teraz
      • Bitwa w labiryncie
        • Bitwa w Labiryncie
        • Kup teraz
      • Ostatnia olimpijczyk
        • Ostatni Olimpijczyk
        • Kup teraz
      • Pakiet Percy Jackson 2016
        • Pakiet Percy Jackson 2016
        • Kup teraz
    • Kroniki Rodu Kane
      • Czerwona Piramida
        • Czerwona Piramida
        • Kup teraz
      • Ognisty Tron
        • Ognisty Tron
        • Kup teraz
      • Cień Węża
        • Cień Węża
        • Kup teraz
    • Olimpijscy Herosi
      • Zagubiony Heros
        • Zagubiony Heros
        • Kup teraz
      • Syn Neptuna
        • Syn Neptuna
        • Kup teraz
      • Znak Ateny
        • Znak Ateny
        • Kup teraz
    • Apollo i boskie próby
      • Ukryta wyrocznia
        • Ukryta wyrocznia
        • Kup teraz
      • Mroczna przepowiednia
        • Mroczna przepowiednia
        • Kup teraz
    • Magnus Chase i bogowie Asgardu
      • Miecz Lata
        • Miecz Lata
        • Kup teraz
      • Młot Thora
        • Młot Thora
        • Kup teraz
    • Dodatki
      • Archiwum Herosów
        • Archiwum Herosów
        • Kup teraz
      • Greccy bogowie według Percy’ego Jacksona
        • Greccy bogowie według Percy’ego Jacksona
        • Kup teraz
      • Berło Serapisa i inne opowiadania
        • Berło Serapisa i inne opowiadanie
        • Kup teraz
      • Greccy herosi według Percy’ego Jacksona
        • Greccy herosi
        • Kup teraz
      • Morze potworów. Komiks
        • Morze potworów. Komiks
        • Kup teraz
      • Przewodnik po świecie herosów. Percy Jackson i bogowie olimpijscy
        • Przewodnik po świecie herosów. Percy Jackson i bogowie olimpijscy
  • Opowiadania
  • Konkursy
  • O autorze
  • Kontakt
Zaloguj się Załóż konto
Rick Riordan
Ciemność
Available styles
MENU
  • Nowości
  • Zapowiedzi
  • Książki
    • Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy
      • Złodzieje Pioruna
        • Złodziej Pioruna
        • Kup teraz
      • Morze Potworów
        • Morze potworów
        • Kup teraz
      • Klatwa Tytana
        • Klatwa Tytana
        • Kup teraz
      • Bitwa w labiryncie
        • Bitwa w Labiryncie
        • Kup teraz
      • Ostatnia olimpijczyk
        • Ostatni Olimpijczyk
        • Kup teraz
      • Pakiet Percy Jackson 2016
        • Pakiet Percy Jackson 2016
        • Kup teraz
    • Kroniki Rodu Kane
      • Czerwona Piramida
        • Czerwona Piramida
        • Kup teraz
      • Ognisty Tron
        • Ognisty Tron
        • Kup teraz
      • Cień Węża
        • Cień Węża
        • Kup teraz
    • Olimpijscy Herosi
      • Zagubiony Heros
        • Zagubiony Heros
        • Kup teraz
      • Syn Neptuna
        • Syn Neptuna
        • Kup teraz
      • Znak Ateny
        • Znak Ateny
        • Kup teraz
    • Apollo i boskie próby
      • Ukryta wyrocznia
        • Ukryta wyrocznia
        • Kup teraz
      • Mroczna przepowiednia
        • Mroczna przepowiednia
        • Kup teraz
    • Magnus Chase i bogowie Asgardu
      • Miecz Lata
        • Miecz Lata
        • Kup teraz
      • Młot Thora
        • Młot Thora
        • Kup teraz
    • Dodatki
      • Archiwum Herosów
        • Archiwum Herosów
        • Kup teraz
      • Greccy bogowie według Percy’ego Jacksona
        • Greccy bogowie według Percy’ego Jacksona
        • Kup teraz
      • Berło Serapisa i inne opowiadania
        • Berło Serapisa i inne opowiadanie
        • Kup teraz
      • Greccy herosi według Percy’ego Jacksona
        • Greccy herosi
        • Kup teraz
      • Morze potworów. Komiks
        • Morze potworów. Komiks
        • Kup teraz
      • Przewodnik po świecie herosów. Percy Jackson i bogowie olimpijscy
        • Przewodnik po świecie herosów. Percy Jackson i bogowie olimpijscy
  • Opowiadania
  • Konkursy
  • O autorze
  • Kontakt
Home  /  Bez kategorii  /  Fielga Trujdza (6) cz.3
Bez kategorii

Fielga Trujdza (6) cz.3

Przez adminka 28 listopada 2014
Tym razem pora na Kiwę ;p Mam nadzieję, że ta część się Wam nawet spodoba, bo jak dla mnie jest średnia (jestem przeziębiona i nie dam rady jej dopracować, łeb mi pada). Dodam tylko: czytajcie bardzo dokładnie, bo może używam wielu „osobnikowych” słów, ale czasem nawet tylko jedno zdanie jest BARDZO ważne.
Dedykacja idzie do Vicky i gwiazdy forever, mam nadzieję, że spodoba się, a zresztą nie tylko Wam, co większości :’)
Całuski
carmel, Annabeth24 i Piper77 oraz spółka zoo, czyli Cudowna Karmel (vel przykurcz), Zołza i Jędza oraz ich banany.
 

– Ona nie jest moją dziewczyną – warknął Ash, pierwszy raz ukazując jakąś gwałtowniejszą reakcję. – Nie jestem pedofilem.

Czy już wspominałam o zabiciu? Nie? Proszę. Potorturować. Zabić. Zakopać. Ożywić. Znowu poćwiartować. Choć, szczerze mówiąc, mogłam mu się też inaczej odwdzięczyć:

– Na pewno? – Spojrzałam na niego spod pomalowanych rzęs, a Thomas roześmiał się przyjemnie dla ucha.

– Och nie. Tak naprawdę uwielbiam oglądać się za dwunastolatkami i mam ich zdjęcia pod poduszką – westchnął blondyn. – Rozgryzłaś mnie.

Wywróciłam oczami.

– No, Ash, biedaczek, dzieciak cię przejrzał. – Thomas zrobił niby współczującą minę.

Nienawidzę ich.

Naprawdę, bardzo ich nienawidzę. Najbardziej na całym świecie. Wyzwali mnie od dwunastolatek i ogólnie obrazili całą moją osobę. Tacy jak oni zasługują tylko na karę śmierci; już widzę jak stali na krzesłach, a na ich szyjach pięknie reprezentowały się sznury… Ehhh… Nagle życie nabrało nie tylko blasku i koloru, ale też zapachu. Krwistego, rzecz jasna.

Ouuuu. Chyba serio zaczęłam wariować – skąd wiedziałam, jaki jest krwisty zapach? Shiiit. Wariuję. Kurde.

Czyli jednak miałam coś podobnego do Scholi i tych bachorów a mianowicie: wariowanie w najmniej odpowiednich momentach. Chyba nawet to dodam do Dziennika Beznadziei. Tylko… jeny, który to numer…? Eeeeee…. A tam.

Dziennik Beznadziei: Wariowanie w najmniej odpowiednich momentach.

O. I wszystko było teraz rozkoszne.

A przynajmniej wydawało mi się takie, dopóki Ash nie podniósł niespodziewanie jednej brwi i nie parsknął:

– Jakbym ja przejrzał ją, to serio mógłbym uchodzić za pedofila…? – Thomas wybuchnął śmiechem, a ja zaczęłam sobie przypominać, co oprócz równomiernych oddechów pomagało na złość.

1) Może taniec samby?

2) Może liczenie owiec?

3) Może nabicie tej Osoby-Która-Jest-Durna-I-Wredna-I-Ogólnie-Fujka na pal?

Hmmm, chyba taniec samby. Taaa, zapewne tak, i nie, zupełnie nie ironizuję, przecież byłam za mała, aby nawet znać takie słowo, prawda Thomas? Prawda Ash?

Mimo, że po wypowiedzi blondyna najchętniej poderżnęłabym im krtań, to na moich ustach wykiełkował delikatny, słodki uśmiech.

Nieco za słodki nawet jak na mnie, wcielenie ciemności, razem z pomalowanymi na kolorowo paznokciami i w śnieżnobiałej przydużej koszulce z wielkim różowym napisem: ,,Pretty Pleas”. Psh, tak, Lolita miała zerowy gust, ale i tak lepszy od Sandry, która chyba nie wiedziała, że istnieje coś innego niż workowate szare bluzy.

Aż wstyd się przyznawać do rodziny, jeszcze nigdy nie posiadałam takiego problemu… OK, trochę przesadziłam, zapomniałam o Dziecku z Kapusty vel Scholastyce. Do niej się nie przyznaję, ale kto normalny przyznawałby się do czegoś takiego? No właśnie.

Następnie, po moim cukrowym wyszczerzu, nadeszła pora na szybką, zupełnie nieprzemyślaną i naciąganą ripostę:

– Wiesz, ja i Tho… – Pamiętaj, Kiwa, zakład z Oliwierem! Teraz abo nigdy! – Znaczy; mój drogi Tomuś, braciszek od serca, zawsze uważaliśmy, że herosi mają troszeczkę za niski iloraz inteligencji, ale wyjątkowo nie będę złośliwa, więc postaram doprowadzić ciebie do pracy umysłowej. – Pokiwałam z niby smutkiem i zrozumieniem głową, ale wręcz zaczęłam skakać ze szczęścia, gdy wymyśliłam idealne zakończenie tej wypowiedzi. – Toteż zgadnij, czy aby już nie jesteś uważany przez nas za pedofila przez tamto pytanie?

Ash zmrużył oczy, a ja na tą reakcję w środku odtańczyłam taniec zwycięstwa. Oł je, oł je, zgasiłam go i wygrałam zakład z Oliwierem o tym, że nazwę Grupowego Domku Mojego Prawdopodobnego Tatusia: ,,Najdroższym Tomusiem”! Górą ja! Wiwat cały świat!

– Ależ Kiwo, siostro od serca, – rzucił z cynicznym uśmiechem Thomas, sprawiając, że moje wygibasy w duszy zamarły – nie przemęczaj Asha. A jeśli już chcesz go dręczyć, to wytłumacz, że dla ciebie każdy jest pedofilem.

Na te słowa wyprostowałam się jak struna i otworzyłam buzię, zaraz potem natychmiast ją zamykając. Jak. On. Cholera. Jasna. Śmiał?! MÓJ WŁASNY BRAT OD SERCA! Nie zasługuje na ten tytuł, serio. Zamiast tego uzyska inny, gorszy… Ale to za chwilę, jak sobie pójdę i przestanę zarażać się ich głupotą.

Spiorunowałam tą dwójkę wzrokiem wzrokiem, ale było to trudne. Oboje przypominali żyrafy, tylko że jedna miała czarne, a druga jasne kłaki. Zresztą tylko porównanie do żyraf pasowało do nich obojga, w niczym innym nie przypominali siebie. Thomas wyglądał bardziej jak chłopak, który pali papierosy lub bierze dragi (Nienawidzę ich! Fuj!) oraz należy do dzielnicowego gangu, gdzie każdy walczy o pozycję w grupie. A jemu to zdobywanie pozycji przychodziło bez problemu. Psh, to na pewno rodzinne u nas. Natomiast Ash przypominał, minus jaśniejsza karnacja i brak serca oraz poczucia humoru, Kalifornijczyka, który całymi dniami grał w kosza albo imprezował z chłopakami i ,,fajniejszymi dupeczkami”. Tu fuj do kwadratu, nie znosiłam, kiedy jakikolwiek chłopak odważył się tak okropnie nazwać dziewczynę. Laska – jeszcze przeżyję, ale oni naprawdę czasem wymyślali beznadziejne i wręcz ohydne ksywy dla przyszłych matek ich dzieci. Ale co się dziwić: zazdrościli nam tego, że nawet ich nazwa płci, określała młodych mężczyzn nie tylko z wyglądu, ale też z charakteru. Płeć brzydka, hłe, hłe. Wiadomo, o co łazi.

– Od tych siostarzano-braterskich wyzwisk dzięki wam zrobiło mi się niedobrze. – Następnie pierwszy raz podczas tej całej rozmowy spojrzał mi wprost w oczy tymi zielonymi lodowatymi oczami. – Gratulację, zaraz będziesz musiała mi też zapłacić za nowe buty.

Zamiast jednak go wyzwać od idiotów, kąciki moich ust niebezpiecznie zadrżały. Jego ciągłe czepianie się o garderobę przypominało mi zrzędzenie starej baby, takiego mohera z kablówką pokazującą stare odcinki ,,Mody na Sukces” i kolekcją porcelanowych lalek, więc to było zabawne.Oczywiście, w życiu bym mu tego nie powiedziała. Nie zasługuje na to, aby wiedzieć, że mnie rozbawił, bo jeszcze tępy debil uzna, że będzie miał dzięki temu u mnie szansę. Pff.

– Trzeba już iść – oświadczył nagle Ash i zmierzwił sobie włosy, robiąc znudzoną minę. Nim zdążyłam zapytać, o co mu chodziło, Thomas dorzucił:

– Kiwa, chodzi o taką  super tajną Obozową sprawę, o której wszyscy się dowiedzą zaraz, ale jeśli pójdziesz z nami, będziesz miała najświeższe informacje już teraz. – Posłał mi chyba swój firmowy uśmiech, ukazując rząd białych zębów.

No cóż, wiedziałam, że mnie podpuszcza, ale wiecie, czasem lepiej poudawać nieświadomą, co nie?

– To jakie wieści? – Przekrzywiłam głowę na bok, a chłopacy wymienili się spojrzeniami.

Tak. Czasami naprawdę fajnie było pobyć głupią.

* * * * * * * * * * * *
Ile. Można. Czekać. Na. Tego. Idiotę?!
Naprawdę, jeśli zaraz ten Głupek się nie pojawi, zacznę krzyczeć. Ale to bardzo bardzo głośno krzyczeć. Mega głośno. Tak, że ci drudzy Idioci, którzy planują na mnie zamach stanu, też stracą bębenki. I nie, wyjątkowo nie przesadzam – te całe dzieci Ipolla, Folla, czy kogoś tam, chciały mnie zabić! NAPRAWDĘ.
Nie był to zamach stanu godny terrorystów, ale i tak powinni mieć zakaz grać w tą durną grę na durnym boisku po środku durnego Obozu. Nie rozumiałam tych herosków od siedmiu boleści – mieli duży obszar do zagospodarowania, a zrobili tylko miejsca do gry w kosza oraz siatkówkę; Arenę kojarzącą się z namiotem cyrkowym; wielkie pola wcale nie takich słodkich truskawek (No co? Mój obiad wylądował wcześniej na Jonasie! Byłam głodna!); mnóstwo Domków z pokojami gorszymi niż w tanich motelach w mieście o nazwie ,,Twój Grób”. Chyba takowej miejscowości nie istniała, ale to określenie wydaje się mega optymistyczne, prawda?
Ale nawet nie w połowie takie cudowne, jak oświadczenie Oliwierowi: ,,WYGRAŁAM ZAKŁAD!”. Byłam tym taka pod jarana, że oznajmiłam mu to zaraz, kiedy tylko zobaczyłam go po idealnym wystąpieniu Milosa, obozowego szeksziaka – ta grzywka i ten przedziałek na środku łebka! Nosz kurde, mój nowy idol! – oraz tej laski zasłoniętej przez grupkę jakiś osiłków. Szkoda, że jej nie widziałam, zaklepałabym pierwsza mojego mraśnego kotka z grzyweczką. No ale wróćmy do tematu, że Oliwier był okropny i ogólnie do bani, bo nie chciał mi nawet uwierzyć, że wygrałam, a nie miałam ochoty kazać chłopakom potwierdzić. Pfff.
Jednak ten Obóz na swój sposób miał jakiś urok. Niebo zawsze wyglądało obrzydliwie niebiesko, słońce rzucało na zielony wielki las łagodne promienie słoneczne, a niektóre satyra ładnie przygrywała na fletu-podobnym-czymś. Do tego te wszystkie bachory do każdego się uśmiechały, puszczały oczko i machały energicznie rękami jak laski na przecenie osiemdziesiąt procent. Bawiły się tu. Nie przejmowały się żadnymi chorobami typu HIV/AIDS, Mononukleoza, czy inne coś. Zamiast tego byli aż przesadnie chętni do kontaktu fizycznego, cały czas się tulili, poprawiali sobie nawzajem włosy, całowali w policzki…
Taaa. Fuj do sześcianu.
Rozumiem, rodzeństwo, przyjaciele, takie tam brednie, lecz serio musieli tak bardzo chcieć złapać jakąś zarazę? Ja po podaniu komuś ręki biegałam zawsze, aby ją umyć, bo cholera jasna wiedziała, co on tą ręką wyprawiał (Bez skojarzeń, wy zboczeńcy!). Jedyne co mieli na swoją obronę to to, że ten Obóz był wręcz zapchany. Na tarasie tego największego budynku, gdzie spotkałam Kucyka Pony Naturalnych Rozmiarów, nastolatkowie siedzieli i grali w karty, zresztą to samo robili na małych skrawkach powierzchni tarasów mini Domków. Hazardziści, pewnie własne matki obstawiają. No, ale wracając do tematu, pchali się w każdą miejscówkę. Przybywali w Stołówce Bez Dachu (Biedacy, chyba nagle skończyła im się forsa z niesłodkich truskawek), na wspomnianej wcześniej Arenie, w stajniach latającego bydła, do których się nie zbliżę nawet jeśli mi zapłacą. Wszędzie, ci herosi byli wszędzie. To naprawd…
BUM!
Piłka, wielka i okrągła, zapewne od siatkówki, uderzyła tuż obok mojej głowy tak mocno, że myślałam, iż to w moim sercu pyknął przełącznik. Cieszyłam się, że za mną była ściana, bo chyba inaczej upadłabym na łeb. Przymknęłam lekko powieki, aby nie patrzeć na tych głupich sprawców i starałam się uspokoić, jak na jodze.
Wdech.
Wydech.
Wdech.
JA ICH KURNA ZAMORDUJĘ, ALE NAJPIERW NA PAL NABIJĘ I POSIATKUJĘ!
Iiiiiiiii! Zrymowałam, wow. To za… Ej, nie, trzeba się powściekać, jeszcze uznają, że takie uderzanie w małe słodkie dziewczynki okropnymi przedmiotami do wychowania fizycznego było w porządku. Psh. Bo przecież mogli mi nią zrobić coś złego:
a) złamać nos i nigdy nie wróciłby on do swojego normalnego kształtu i zostałabym starą panną z kotami oraz Oliwierem, który by mi towarzyszył jako duch, bo bym go za to zabiła
b) dostałabym wstrząsu mózgu i obudziłabym się pięćdziesiąt lat później, kiedy ten Obóz-Dla-Popranych-Inaczej już wyginąłby
c) miałabym limo pod okiem i żaden chłopak by mnie nie zechciał… (spójrz na punkt ,,a”)
Ejj. Ten punkt ,,b” nie był zły. Natomiast punkt ,,a” i ,,c”… Cóż, trudno wybrać mniejsze zło. Uch, ale czy tylko ja zauważyłam, że w każdym moim planie Oliwier umiera? Hmmm, czyli wszystkie miały jakąś pozytywną stronę…
– Nic ci się nie stało? – Rozbrzmiał niespodziewanie czyiś melodyjny głos, więc podniosłam oczy na jasnowłosego chłopaka (BLONDYNI MNIE PRZEŚLADUJĄ!) w tej okropnej daltonistycznej koszulce.
Nie był taki ładny jak mój ukochany braciszek, ale miał w sobie to coś. Jasne włosy poprawiał odruchowo ręką, a jego nieludzko niebieskie oczy, jeszcze bardziej błękitne niż tło, na którym były chmurki tutaj, lśniły jakby starał się nie roześmiać. Najchętniej przywaliłabym mu w twarz, ale jak wszyscy należał do grona osób ode mnie wyższych. No i bardziej umięśnionych. Te jego trym..trum..tricepsy napinały się, kiedy dociskał piłkę do swojego torsu, co powodowało, że nawet wykończony grą, wyglądał jak ciasteczko do schrupa… Bleee. Nie, ja tego nie powiedziałam, to ohydne. Ciastko do schrupania, jeszcze czego, ja bym bardziej użyła określenia, że meduza do zjedzenia.
– Stało się. Ty i twoje zwariowane rodzeństwo chcieliście mnie zabić. – ,,A dasz mi numer swojego telefonu?” raczej nie wypadało zapytać, więc niby co mi zostało?
Chłopak na te słowa spojrzał na mnie zaskoczony, widocznie nie spodziewał się takiej odpowiedzi.
– Przykro mi. – Jego słowa wydały się szczere. – Ale mylisz się. Nikt nie chciałby uśmiercić takiej ładnej dziewczyny.
Mimowolnie uniosłam brew do góry, ale helloł, jestem nastolatką!, to jasne jak złoto, że było mi całkiem miło. Szczególnie, że to powiedział całkiem niczego sobie chłopak. Hmmmm, Oliwiera też muszę wysłać na taki kurs elokwencji, a nie walił tekstami w stylu: ,,Kiwa, co ty zrobiłaś z włosami?! Wyglądasz jak… och… ty nic nie zrobiłaś”.
Następnie blondyn zrobił coś dziwnego i staromodnego, ale cholernie urzekającego, a mianowicie: wziął moją prawą dłoń, ucałował ją jak mężczyźni na czarno białych filmach i przedstawił się:
– Jestem Alex Benedict Johnson, a ty, piękna?
Powiem wam, że chyba obrazek ten wyglądał śmiesznie. On niby z uwodzicielską miną i ja z jednym wielkim ,,Co się dzieje?” na mordce. No wiecie, może to i było czarujące, lecz w dzisiejszych czasach nawet jeśli jakiś chłopak idzie za tobą trzysta metrów, już miałaś myśli: ,,O nienienienie, to pewne jakiś gwałciciel! Gdzie mój przenośny gaz pieprzowy?!”, więc teraz w mojej ślicznej główce znajdowały się bardzo podobne myśli, delikatnie mówiąc.
Zanim jednak zdążyłam wydrzeć mordę, że ,,Ratunku!” czy tam ,,Korniszony!” (Jestem pewna, że szybciej zareagowali na ten drugi okrzyk), to tuż przed nami wyrósł Oliwier w jaskrawej koszulce i ze znużoną miną. Chyba usłyszał wcześniejsze pytanie synka Ifolla, bo parsknął:
– Niezainteresowana. – Posłał niby pocałunek w stronę Alexa i chwycił mnie za drugą rękę, a następnie odciągnął od tego amanta. Ja natomiast dalej byłam niczym słup soli, takiej mega odrętwiałej i na wpół żywej (uznajmy, iż sól to stworzenie żywe), troszeczkę przypominającej może nawet zombie. No co? Właśnie ktoś zgwałcił mi dłoń, to było przerażające!
Jednak, aby poprawić mi humor, parę z tych debili oglądali się za nami – pewnie chodziło o to, że szliśmy jak para. Dłoń blondyna była ciepła, więc na pewno czuł uderzające zimno mojej skóry (Dzięki prawdopodobny tato za temperaturę ciała godną Potwora Śnieżnego! Naprawdę!), ale cholernie mnie to nie obchodziło. Oliwier kojarzył mi się pod względem seksualności z rybką – niby wszystko spoko, ale w ten sposób jakby był zwierzakiem domowym. Przykład… york? York Oliwier, tak, to dobrze brzmi. Ale swojego psa nazwałabym raczej… Czekoladka? Babeczka? O, mam, Carmel. To brzmi dużo lepiej niż york Oliwier, serio.
On o mnie chyba myślał podobnie, bo kiedy wreszcie puścił moją kończynę, nie przestając iść, rzucił:
– Masz okropnie zimne łapy, zacznij nosić rękawiczki.
Zamordowałam go wzrokiem, ale nie mogłam wpaść na żadną bystrą ripostę. Nadal przeżywałam szok z powodu Alexa.
– Oliwier?
– Hmm? – wymruczał, poprawiając włosy, które opadały mu na czoło.
– Masz coś chusteczki dezynfekując? Ten dziwak obślinił mi dłoń.
Zupełnie nie rozumiałam, czemu zaczął się śmiać. Serio ten cały Alex mógł mnie czymś zarazić! Może jakąś odmianą Mononukleozy, która przenosiła się też na ręce? I co wtedy Oliwier? I kuźwa wtedy też byś to miał, bo mnie trzymałeś za łapę, idioto!
Psssssh. Nigdy nie skapuję, o co chodzi chłopakom.
*********************************************
Leżałam na cholernie niewygodnym łóżko i czytałam jakiś nieznośny romans Lolity, który, niestety, okazał się zatrważająco dobry. Rzecz jasna, nie powiedziałabym jej tego, szybciej dałabym sobie uciąć głowę. Moja siostrzyczka chyba zagadałaby mnie na śmierć, gdybym oznajmiła, że całkiem polubiłam głównego bohatera. Serio, ona jakimś cholernym cudem paplała o książkach więcej niż ja! Człowiek aż miała ochotę udusić ją poduszką. Lub książką. Ej, dałoby się udusić kogoś tym zbiorem stron? Jeśli tak, to nareszcie wiedziałam co zrobić, aby zwiać z Obozu! Podwędzę Lol wszystkie książeczki i BUM! – zrobię zamach na Chejrona. Buahahaha, już widzę miny tych Daltonistów, gdy będę groziła temu Konikowi Na Biegunach starą księgą.
Choć teraz z drugiej strony miałam broń – Oliwer poszedł ze mną do jakiegoś małego, dziwnego składziku pełnego noży w różnej skali i wybrał dla mnie sztylet. Naprawdę, ten łom chyba chciał, abym się zabiła! Potrafię zranić się ołówkiem bez gryfla, a co dopiero takim czymś! Jedyny plus, że kiedy znowu spotkam Alexa, będę mogła mu zakazać zbliżać się do mnie na jakieś…. trzydzieści centymetrów, bo tyle miało to ostre coś. No i może wreszcie spowoduję jakąś inną reakcje u Asha niż upieranie się, że nie był pedofilem. Taaaa, jasne, już mu wierzę.
Naprawdę, jestem niezwykłym geniuszem zła (Patrz w górę ciemnoto na plany o dzieckach Ifolla, tam masz przykłady!). Powinnam znajdować się w mojej specjalnej szkole dla takowych geniuszów, a nie słuchać durnych pioseneczek durnych Bliźniaków. ILE ONI MOGLI DRŻEĆ MORDY, NO CHOLERA?! Ja tu zaraz ogłuchnę przez te wysokie fałsze! Pssssh.
Ej, znalazłam plus – przynajmniej już wiedziałam po kim nie umiem śpiewać. Ani tańczyć. Ani ubierać się w ozdobne stroje. No cóż, widać było, że nasz ,,tata” to imprezowicz! Pewnie nieraz rozhulał balangę dzięki tym swoim nożyczkom… (Ej, zaraz on miał nożyczki, co nie? Czy to był sierp? A może taka duża grzechotka jaką miały lale typu Baby Born? Choć nieeee, Tantotos raczej nie chciałby mieć grzechotki. Czyli to nożyczki. Lub sierp. A cholera by to zresztą – po prostu coś trzymał w łapie, dobra?!) Emmm… na czym stanęłam? A, no tak. Pewnie nieraz rozhulał balangę dzięki tym swoim nożyczkom (lub sierpowi? Ty, może to jednak było coś podobne do smoczka…), że goście aż wyzionęli ducha.
Ummmm… przyznam, że to brzmiało lepiej w mojej głowie. Cholera. Przecież ja to mówię w swoim łbie… CO?! MYŚLĘ SAMA DO SIEBIE!
Bosz, to wina Oliwera! Nawąchałam się metalu i oszalałam! Zobaczycie, będzie płacił za mojego psychiatrę razem z Bliźniakami, KTÓRZY POWINNI JUŻ WIEKI TEMU OCHRYPNĄĆ!
– Bliźniaki, przestańcie nucić! Ja tu książkę czytam! – rzuciłam ostro, nawet nie podnosząc wzroku znad kartek.
– Kiwa, ile mamy ci tłumaczyć… – zaczęła mówić Sandra.
– Że nie jesteśmy bliźniakami – dokończył Emet.
– No i co ty… – Jeśli Emet dopowie resztę, idę się powiesić. Miałam dość.
– Tam czytasz? – Hmmm. Czyli jednak musiałam skołować linę. Kurde, ciekawe skąd.
– To praca jakiegoś szwedzkiego naukowca o tytule: ,,Spadajcie na drzewo i tak nie powiem”. – Podniosłam oczy, aby zobaczyć jak naraz pokazują mi język. Świetnie, ci to nawet pewnie mi bukietu nie dadzą na grób.
Cóż, teraz powinnam coś o nich powiedzieć… więc, tego, to upierdliwe, wredne, złośliwe dzieci sadyści… Zupełnie nie przypominali mojej genialnej osoby! No i, rzecz jasna, jako bliźniacy wyglądali prawie identycznie. Gdyby Emet cechował się biustem i dłuższymi włosami, byłby w kropka w kropkę jak Sandra. Oprócz tych różnic to całą resztę mieli podobną: od brązowych kudłów przez niebieskie oczy aż po anorektyczne nogi. Wydawałoby się to nieco przerażające, gdybym nie zdawała sobie sprawy, że Sandra bała się ciemności, a Emet spał z misiem. Do tego, czy już wspominałam, że zachowywali się jak kompletne bachory, choć byli zaledwie młodsi o dwa lata? Nie? To już mówię: SĄ OKROPNI!
Cholercia, jak tak dalej pójdzie, zacznę na nich narzekać jak jakaś stara baba: ,,Za moich czasów to była tylko dyscyplina, nic więcej! Ta dzisiejsza młodzież natomiast jest zupełnie niewychowana! Powinniśmy wszystkie te dzieciaki wrzucić do kotłów z lawą, żeby im charakter wyrobić!”. Hmmm, to mi trochę przypominało babcię.
A jeśli chodziło o moją rodzinę, to nadal Wredny Kucyk nie pozwalał mi do nich pisać/telefonować/udać się. Naprawdę, to mi zaczynało podejrzanie przypominać porwanie, szczególnie, że ja nie jestem żadną głupią córką głupiego boga greckiego!
– Kiwa, jeśli za chwilę wygłosisz monolog na temat tego jaki Chejron jest niesprawiedliwy, to cię wywalę z domku – ostrzegła mnie Lolita, przestając malować usta granatową szminką i gapiąc się w lusterko od toaletki.
– Skąd ty…?
– Masz wtedy taką charakterystyczną minę – wytłumaczyła, dalej gapiąc się w taflę. Widocznie oceniała swój dzisiejszy make-up.
– Jakbyś chciała…
– Do łazienki – Bliźniaki uśmiechnęły się do mnie podle.
Rzuciłam w nich poduszką, a oni uskoczyli bardzo szybko na boki, jakby się tego spodziewali. Prawda, ostatnio często rzucałam różnymi rzeczami w ludzi. Torebką, kurtką, książką, doniczką z kwiatkiem, kosmetykami Lolity, miśkiem Emeta, lampką… . Podobno od kiedy tu przybyłam wydają coraz więcej kasy na pralnię i drogerię, bo miałam szczególnie dziwne upodobanie do walenia ciuchami i mazidłami. Widać przynajmniej, że ja to dziewczyną, no!
– Zobaczycie, zostaniecie zabite przy pierwszej minucie – usłyszałam znajomy głos i spojrzałam na drzwi, przez które wchodził Thomas.
Uniosłam brwi patrząc na wchodzące zanim dwie dość znajome dziewczyny. Tylko skąd je znałam? Nie byłam pewna, ale wydawało mi się, że już je gdzieś widziałam. Szczególnie tą ładniejszą z ciemnymi włosami i gładką cerą barwy spalonego karmelu. Ta przed nią z piegami i jasnymi oczami też mi się z kimś kojarzyła, ale już nie tak bardzo.
– Chciałabym to zobaczyć – prychnęła pieguska, patrząc wyzywająca na mojego brata.
Wyszczerzył się bezczelnie i odparł:
– Rozumiem, że logika nie jest twoją najmocniejszą stroną – nie zobaczysz tego, bo już będziesz martwa.
Pieguska już chciała coś powiedzieć, kiedy Lolita krzyknęła:
– Thomas! Przedstaw nam koleżanki, ty gnomie niewychowany!
Chłopak skrzywił się na te pieszczotliwe wyzwisko, ale dość szybko to ukrył i obdarzył Lolitę ślicznym uśmiechem.
– To naprawdę słodkie, Lol, że tak dbasz o mój poziom dżentelmeństwa, ale koleżanki właśnie wychodziły.
Przypomniał mi się Thomas z szerokim uśmiechem, który sugerował, że każdego brałam za pedofila. Och. Tak, mój brat miał bardzo wysoki poziom dżentelmeństwa- mógł przecież wyśmiać Asha, ale wolał swoją własną siostrę. Nie no, jak dla mnie idealnie znała savoir- vivre i rodzinne wstawianie się za sobą. Serio, aż mu się za to pochlebianie łaskawie kiedyś odwdzięczę.
– Co…? – Pieguska położyła dłonie na biodra, widocznie niezadowolona.- Zaciągnąłeś tu mnie i Es, a teraz…
Stop, stop! Es? Wiem!
– Esmeralda? – Wszyscy spojrzeli na mnie zaskoczeni, a ciemnowłosa otworzyła szerzej oczy, przez co jeszcze bardziej przypominała mi lalkę.
Tak, ona naprawdę wyglądała jak jakaś Barbie tylko w innym odcieniu skóry. Włosy posiadała równo ładnie obcięte, usta pełne, a twarz w kształcie serca. Jednak najbardziej upodobniała ją do lali figura – nieproporcjonalnie długie nogi, aż za wąska talia oraz ogólnie takie kształty, że cieszyłam się, iż Kenny, mój braciszek, polazł gdzieś z Vivie, bo inaczej dość bezczelnie gapiłby się jej w dekolt. Wyglądała na śliczną w ten nieco niezdrowy sposób niczym supermodelka o ramionach równie szczupłych co nadgarstki. Jedyna rzecz, która ją ratowała przed tym, abym nie porównała jej do Scholastyki, były wysportowane nogi. Musiała dużo skakać, biegać, czy co tam robiła. Mimo to moja sympatia do niej spadła – nie lubiłam nadmiernie ładnych ludzi, bo zazwyczaj tak im odbijało na punkcie wyglądu, że w głowie posiadali pustkę, nic więcej.
Świetnie przykład? Taka Kiwa Lein, śliczna laska, też szczupła, ale podobno ego miała takie, że szkoda gadać. Ech.. i tak chętnie bym ją poznała.
– Ja cię znam – powiedziała lekko zszokowanym tonem Esmeralda.
Nie no, laska Amerykę odkryła… . Ale tak szczerze, co ona tu robiła? Ją też porwali?! BOGOWIE-CZYLI-PEWNIE-JEST-TU-JESZCZE-WIĘCEJ-OSÓB-Z-MOJEJ-SZKOŁY! Tak! Nie żebym miała coś do Es, ale jako że byłyśmy z rywalizujących ze sobą klasach równoległych, niewiele z nią rozmawiałam. A tak szczerze, to nigdy.
– Chodzimy razem do budy, ten sam rocznik – poinformowałam ją, kiedy przygryzła pełną wargę, zastanawiając się, kim jestem.
– Ludzie z mojej klasy mówili na ciebie Kira… – rozmyślała na głos, przymykając lekko powieki.
Jeeeeny, przecież uczyłyśmy się całe dwa lata w jednym budynku. Jasne, nie byłyśmy kumpelkami, ale taka zniewaga krwi wymagała, nawet jeśli te bufony z klasy równoległej serio tak na mnie gadały. Szczególnie, że imię miałam dość proste do zapamiętania, nie żadna Scholastyka tylko K-I-W-A.
– Blisko – rzekła Lolita, ale ja dalej patrzyłam wyczekująca na Es.
– To akurat mogła wywnioskować po spojrzeniu Kiwy o tytule: Zabiję was wszystkich, nie licząc swojego ulubionego braciszka Thomasa, bo jest zajebisty – oświadczył Thomas głosem mędrca.
– Pff, ja cię nawet nie znam – prychnęłam w stronę mojego braciszka od serca.
– Ale jestem pewny, że jako moja siostra już wyczułaś ode mnie aurę doskonałości.
– A co jeśli nie?
Thomas błysnął zębami:
– Miłego spania na dworze jak tak.
Wydęłam wargę, a następnie odwróciłam się do niego protekcjonalnie plecami. Tak, zachowywałam się jak bachorek, no ale sorry, on mi właśnie groził, że wyrzuci mnie na dwór jak jakiegoś psa! Takie konwersacje były poniżej mojej godności.
– No i patrz co zrobiłeś. Dzieciak się obraził… – westchnęła Pieguska, a ja odwróciłam się i skierowałam oczy na nią.
– Mówisz o sobie, złotko? – zapytałam przesłodzonym głosem, jednocześnie obdarzając ją sztucznym uśmieszkiem.
Dziewczyna uniosła do góry obie brwi i rzuciła mi drwiące spojrzenie, a jej niebieskie tęczówki rozbłysły niebezpiecznymi ognikami. Jeśli dodać do tego bezkształtną masę, którą ta cała ,,Ślicznotka” prawdopodobnie nazywała włosami, nie wyglądała ona jakoś przerażająco ładnie, a przynajmniej nie przy Es. Jednak ta laska miała w sobie tak zwane to coś – nie wiedziałam czy chodziło o tą lodowatą aurę godną jakieś księżniczki czy o nietypowy, ale niezły gust do ciuchów.
A może oto, że dokładnie kojarzyłam jej posturę: wyprostowana jak struna, z dumnie uniesionym podbródkiem i władczą miną. Widziałam tą sylwetkę za każdym razem, gdy spojrzałam na Scholastykę albo w lusterko.
Nie podobało mi się coś, że mogłam mieć z nią cokolwiek wspólnego.
– Ależ oczywiście, skarbie! – zironizowała Ślicznotka, a Es posłała mi pogardliwy wyraz twarzy, który podkreślił jakimś cudem jej wysokie kości policzkowe. Kojarzyła się z tymi wrednymi laskami z klasy maturalnej, które zawsze popijały przez słomki Coca-Colę Light.
Świetnie po prostu, kolejna osoba, która będzie mi zaniżała samoocenę. Zmieniłam zdanie, już wolałam Pieguskę.
– Dobra, chodź Es od tego dzieciaka zanim przystąpi do focho-bicia.
Chyba jednak nie.
Esmeralda zawahała się – wręcz widziałam jak analizuje wszystko, zastanawia się czy dobrze robi; jeśli wyjdzie, nie miała już szans zaprzyjaźnić się ze mną, a było to w obecnej chwili możliwe, bo jednak siebie przynajmniej kojarzyłyśmy, ale jeśli zostanie Pieguska się pewnie na nią wścieknie.
– Jeszcze kobiety to ja umiem zrozumieć, ale małolaty to zupełnie nie. – Thomas z trudem to wyznał, ale dość szybko na swoją obronę dorzucił: – Pewnie do dlatego, że jesteście takie pokręcone.
– NIE JESTEŚMY POKRĘCONE! – Wszystkie trzy wydarłyśmy się chórem, a następnie obrzuciłam się z złymi spojrzeniami ze Ślicznotką, podczas gdy Es dodała:
– I nie jesteśmy małolatami.
– Właśnie widzę. – Mój brat wzniósł oczy do góry – Zamiast się zachowywać jak na solidarność jajników przystało, to wy tylko jęczycie.
– Jeszcze jedno słowo, a ty będziesz spał na dworze. – Wstałam z łóżka, wygładzając bluzkę z napisem ,,All kids must die” i zastanawiając się, czy mogłabym sobie sprawić taką tylko z ,,All brothers must die”.
– I nie wierzę, że to powiem, ale jej w tej zemście pomogę – oznajmiła Pieguska, jakby na prawdę nie dowierzała w swoje własne słowa, tylko posłała Thomasowi współczujący uśmieszek.
Thomas wyglądał na rozbawionego nagłym sojuszem i chyba już miał skomentować go, gdy Lolita nas skarciła:
– Dobra, zachowujcie się. – Obdarzyła wszystkich srogim spojrzeniem, które wyszło jej nieźle dzięki ciemnemu cieniu do powiek.
– Ale…
– Kiwa, cicho. Jestem tu gospodynią i nie pozwolę ci obrażać nowych Obozowiczek.
– A Bliźniaki to jakoś mogą mnie podjudzać – syknęłam, ale zamiast nadal się wykłócać, położyłam się na miękkiej pościeli.
– Bo my…
– Jesteśmy boscy – Dobra, zmieniłam zdanie. Zamiast się powiesić, to jednak strzelę sobie w łeb, będzie szybciej.
Ha, jaki durny paradoks. Córka Śmierci wymyślała w jaki sposób może umrzeć. Nie wiadomo aż czy śmiać się czy płakać.
– Nie wątpię – rzuciła sucho Pieguska i choć mięśnie ramion jej się rozluźniły, cały czas zerkała na mnie, jakbym była seryjnym mordercą.  Uroczo, po prostu.
– To, wcześniej już mówiłem: nie przeżyjecie nawet chwili Turnieju – Thomas znowu ukazał swoje ładne uzębienie.
– Ten turniej, o którym wiedziałam jako pierwsza? – wcięłam się tuż przed odpowiedzią dziewczyn, oczywiście dodając pewien bardzo ciekawy fakt.
Obie nieco się skrzywiły, Ślicznotka jeszcze bardziej niż Esmeralda.
– Twoje siostry mają dziwny zwyczaj przerywania komuś. – Es pokręciła głową, a ja parsknęłam:
– Nie przerywamy, skoro nawet mówić nie zaczęłyście. – Ojej. Powinnam to chyba powiedzieć mniej jadowitym głosem.
Na szczęście jednak Thomas udzielił mi sprawozdania.
– Już ci przecież mówiłem, że to kompletna dziecinada – zaczął wywód, ale kiedy dostrzegł, że nagle przechylam głowę, dodał – No, w twoim wypadku to trochę słaby argument, ale to jest na serio niebezpieczne i tylko doświadczeni herosi mogą brać w tym udział.
– Więc czemu one w tym startują? – Pytanie zawierało całe moje zmieszanie, a jednocześnie średnio ciepłe uczucia do tych dziewczyn.
– No właśnie. Thomas, Es i ta druga mają zerowe doświadczenie, nie powinny… – Lolita miała zamiar wygłosić monolog, ale Grupowy jej szybko przerwał:
– Po pierwsze: ta druga to Rowllens.
– Nie no, dziękuję, czuję się wyróżniona…
– Po drugie: same się zgłosiły te żółtodzioby i właśnie próbowałem je namówić do zmiany zdania, ale ktoś mi cały czas przeszkadza. – Ja i Lolita natychmiast uniosłyśmy twarze w stronę sufitu i zaczęłyśmy pogwizdywać – Po trzecie: ja bym się bardziej martwił, żeby Kiwie też nie przyszło coś takiego do głowy, wygląda na narwańca.
– Wcale, że nie! – mruknęłam – Nie jestem taką idiotką, żeby się do czegoś takiego zgłaszać!
Prawie natychmiast nie walnęłam się za to w twarz. Cudnie, Kiwa. Serio, nie ma to jak zawiązywać nowe Obozowe znajomości za pomocą sugerowania komuś niskiego ilorazu inteligencji!
– Czyli sugerujesz, że jesteśmy idiotkami? – Rowllens zacisnęła pięści, a Es skrzyżowała ramiona na piersi.
– Nie, to przejęzyczenie. – Posłałam w ich stronę chłodny profesjonalny uśmieszek, którego mama używała na rozprawach sądowych.
– Mam nadzieję, bo inaczej, byłoby nie ciekawie… – Pieguska odpowiedziała podobnym, ale gorszym niż mój. Widocznie zazwyczaj nie próbowała naśladować czyiś min.
Przez chwilę stałyśmy w ciszy, mierząc się ostrymi spojrzeniami. Widziałam jak Esmeralda patrzy na mnie z po wątpieniem, tak jakby sama nie wiedziała, co o mnie myśleć. Natomiast Rowllens po prostu nadal starała się zachowywać spokojnie i z pogardą, ale jej oczy wszystko psuły. Były zbyt pełne błysków, żeby nic nie wyrażały. Niemal z taką łatwością jakbym zjadła ciastko zauważyłam, że laska z trudem trzymała nerwy na wodzy.
Wcaleee nieee mam z teeego powooodu satysfakcji. Ani troochę.
Potem, aby jeszcze mocniej ją wkurzyć, posłałam jej swój najbardziej promienny uśmiech i zajęłam się książką.
Nie wierzę, że to mówię, ale dzięki Ash. Przez ciebie wiem, że nie ma nic bardziej wkurzającego niż przesadnie opanowany człowiek.
A dziewczyny właśnie się dowiadywały.
Buahahaha, jak tak dalej pójdzie napiszę książkę ,,Kiwa – czyli jak być najbardziej denerwującym stworzeniem na całym świecie”. Zobaczycie, będzie się sprzedawać jak ciepłe bułeczki! Ale jak na razie muszę obserwować reakcje różnych gatunków, więc, laski, zaczynamy grę!
Poleć
Poprzedni artykuł
Greccy Bogowie według Percy’ego Jacksona – zapowiedź
Następny artykuł
POJEDYNKI: ,,Mister Gadżet, czyli wszystkie panie kochają Leona”

o autorze

adminka

powiązane posty

  • Piankowe Historie: Tajemnica zniknięcia Ruby Harrison (2)
    Bez kategorii

    Piankowe Historie: Tajemnica zniknięcia Ruby Harrison (2)

  • 13 Idealnych prezentów dla fanów Ricka Riordana
    Bez kategorii

    13 Idealnych prezentów dla fanów Ricka Riordana

  • „9 z Dziewięciu Światów” – KONKURS!
    Bez kategorii

    „9 z Dziewięciu Światów” – KONKURS!

Komentarze

  1. Vicky
    28 listopada 2014 w 15:58

    Swietne! Kiwa jest super 😀 ten jej tekst „moj drogi Tomus, brat od serca” :) przyznam ze nie tylko ja zatkalo ale tez mnie gdy Thomas jej powiedzial, ze dla niej kazdy jest pedofilem ale i tak go lubie 😉 a potem ta cala sytuacja z synem Ifolla ze chcial ja zabic i w ogole 😀 juz nie tylko Rowllens przekreca imiona bogow. A Oliwer wydal mi sie troche zazdrosny :) i jeszcze te chusteczki dezynfekujace

    ale dabra bo jak bede wymieniac wszystko co mi sie podobalo to chyba lepiej i szybcuiej byloby skopiowac wasze opowiadanie i wkeic do komentarza :)

    powiem jeszcze tylko ze jak na corke boga smierci przystalo caly czas mysli o roznych sposobach zabijania 😉

    podobalo mi sie tez to ze nie zaprzyjaznila sie tak od razu z Es i Rowllens a te ich klotnie byly super

    czytam wasze opowiadanie zawsze 2 razy (przynajmniej) na blogu i tutaj

    czekam na CD by

    Zaloguj się, aby odpowiedzieć
  2. Eos
    28 listopada 2014 w 16:00

    świetny! Taaaak, wreszcie razem :3 Wiedziałam, że to ich spotkanie wszystkich trzech będzie specyficzne, ale bardziej spodziewałam się, że któraś niechcący którejś coś zrobi, jakiś wypadek, problem, coś takiegoo… no spodziewałam się bardziej zaskakującej akcji, niż zaskakujących relacji- one nie będą się lubić, czy to złudne pierwsze wrażenie?
    Super, że nie zrobiłyście z tego już od początku maślanej historyjki o trzech przyjaciółeczkach. Pokłony!
    Kiwa boska, kiedyś trzeba będzie spisać i wydać ten dziennik beznadziei. Zrobiłby furorę na rynku ;*
    Tak, pierwsza! 😀 Czekam na ciąg dalszy :3

    Zaloguj się, aby odpowiedzieć
  3. carmel
    28 listopada 2014 w 16:44

    Pipes, spadaj, nie czczę Ciebie :””) Przykurcz… zapłacisz mi za to >. <
    Vicky – nawet nie wiesz, jak rozpłynęłam się przez twój komentasz, omomomo *.* To z wklejaniem całego opka w koment… kupiłaś moje serce :') I przepraszam, kto nie lubi Thomaa, braciszka od serca, przecież to brat Kiw, a rodzeństwo przekazuje sobie genialne geny 😀
    Szczerze? Nawet nie zauważyłam, że ona tak bardzo myśli o sposobach zabijania 😀
    Eos – naprawdę myślałaś, że moja bohaterka zaprzyjaźni się z takimi plebsami…? Proszę Cię, Vick i Es są prawie tak bardzo beznadziejne jak ich ,,właścicielki" 😀 (Wysyła całusy do Annuś i Pipes). I nieeee, to nie bd maślane i słitaśne, a przynajmniej mg to gwarantować ze swojej strony :)
    Bardzo dziękuję za komentarze!

    Zaloguj się, aby odpowiedzieć
  4. Kira
    28 listopada 2014 w 18:30

    Genialne! Rany, jak ja kocham Kiwę! :) Jest tak niesamowicie oryginalną postacią, o jakiej chyba jeszcze nie czytałam. Uwielbiam jej relacje z innymi ludźmi, to jak się kłóci z Thomasem oraz jak darła koty z Vicky 😉 No po prostu bosko! I czekam niecierpliwie na cd.

    Zaloguj się, aby odpowiedzieć
  5. iriska335
    28 listopada 2014 w 19:31

    Dziewczyny, jak zawsze mnie zaskakujecie 😀 Również wyobrażałam sobie spotkanie tej trójki zupełnie inaczej, a już na pewno nie spodziewałam się takiego spięcia xD Jak zawsze opko super, Thomas… <3 <3 <3 (musiałam to napisać), wiec nie mogę się doczekać kolejnych wydarzeń :) Piszcie prędko cd 😉

    Zaloguj się, aby odpowiedzieć
  6. Grupowa Team Leo
    28 listopada 2014 w 21:17

    Bosko xD Wreszcie się spotkały ;’) i chcą się pozabijać, no uroczo, uroczo…
    Ale to najlepsze co mogłyście zrobić 😀 Bardzo fajnie!
    Boże, jak Kiwa coś mówi, to tylko można potakiwać i z uznaniem stwierdzać, że „Ej, no święta racja…!”. Uwielbiam jej punkt widzenia, to jak postrzega wszystkich w okół.
    Thomas *o* Kurde, jeżeli Rowllens go nie chce, oddacie mi gooo? ;c no błagam, samotna jestem!
    Jedyne co mnie przeraziło w tym rozdziale, to to, że moja ręka… że moja ręka jest regularnie gwałcona przez wujów na rodzinnych obiadach ;-; Ratunku! (czy to czas już do zbierania sms o treści pomagam…?)

    Zaloguj się, aby odpowiedzieć
  7. Monika.m
    30 listopada 2014 w 14:23

    Genialna część 😀 Masz taki gładki i lekki styl pisania, czytelnik podczas lektury po prostu płynie po słowach i nawet nie zauważa, kiedy to przeczytał cały rozdział! ;p Super.
    Kiwa jest cudowna, taka szczera, zachowuje się jak mały krasnolud z zapędami samouwielbienia. Cudnie, że potrafisz oddać taki typ charakteru.
    Fragment z dłonią powalił, niemal wyobraziłam sobie to skołowanie i zdumienie na jej twarzy. Bosko.
    Też gratuluję na stojąco, tego, że nie przesłodziłyście tej znajomości. Miałam taką nadzieję od początku i strasznie się cieszę, że tak napisałyście a nie inaczej.
    Thomas i jego demokratyczne rządy jako grupowego. „Nie jestem genialny? Śpisz na dworze, dobranoc”- ten tok myślenia jest perfekcyjny ;D
    Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy *w*

    Zaloguj się, aby odpowiedzieć
  8. carmel
    30 listopada 2014 w 20:21

    Bardzo dziękuję za komentarze! :)
    Kira – Kiwa jest po prostu nie tyle oryginalna, co bardzo… no cóż, nie ukrywam, że płytką postacią, ale to efekt jak najbardziej zamierzony :) Podpowiem, że może się coś zmienić… 😉
    iriska – Nie mogło być inaczej, bo Kiw nie jest fanką plebsów 😀 (Tak, laski, mszczę się za ,,Przykurcza :””)) I tak, Thomas jest ♥ 😀
    Grupowa – Jasne, że tak. Kiwa pod tym względem przypomina mnie – też mam zawsze racje, a kto twierdzi inaczej, niech spada 😀 Plus: Kto powiedział, że Thomas będzie Rowllens…? (Szatański uśmiech oznaczający, że wiem coś, czego wy nie wiecie i Wam nie powiem :*)
    Monika – Ja uważam, że styl mam dość ciężki, bo często korzystam z różnych dziwnych zwrotów i ogólnie… Prawie każde moje zdanie jest po polsku zapewne w jakiś sposób niepoprawne, dlatego wolę pisać po angielsku 😀 No i jasne, że Thomas to boski Grupowy 😀

    Zaloguj się, aby odpowiedzieć
  9. carmel
    2 grudnia 2014 w 22:20

    PIPER ZMIENIAM ZDANIE. CZCZĘ CIEBIE, JA BEZ CB BYM UMARŁA. JESTEM GŁUPIA I OGL DO BANI, RATUJESZ MI SKÓRĘ.
    KC CB KC KC
    (Tak, piszę to przy zdrowych zmysłach, nikt mi się też na konto nie włamał :””) Po prostu Piper uratowała mnie, a ja jej wcześniej obiecałam coś, soł…. :*)

    Zaloguj się, aby odpowiedzieć

Zostaw komentarz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Najnowsze posty

  • Pierwszy rozdział Tristan Strong wciąż uderza adminka 4 lutego 2025 NOWOŚĆ, Rick Riordan Przedstawia
  • Poetycko by Quickdroo Quickdroo 21 stycznia 2025 POETYCKO
  • Tristan Strong wciąż uderza – znamy datę premiery! adminka 21 stycznia 2025 Administracyjne
stopka 3

Poznaj wszystkie książki
Ricka Riordana

 
ZOBACZ WSZYSTKIE
stopka 2

Ostatnio wydane

Gniew potrójnej bogini
16 października 2024
ZAMÓW TERAZ
stopka 1

Nadchodzące Premiery

 
Tristan Strong wciąż uderza
11 lutego 2025
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ

    Najnowsze komentarze

  • stopka 1 – Rick Riordan […] Tristan Strong wciąż uderza 12 lutego 2024 DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ Poleć Poprzedni artykułNowe okładki serii Percy Jackson i Bogowie […]
  • Quickdroo Pierwszy też jest moim ulubionym z tej trójki! Dziękuję za miłe słowa i uwagi, i dobrze widzieć, że dalej tu zaglądasz, hestia ;D
  • hestia149 Pierwszy skradł moje serce najbardziej, ostatni zauroczył swoim rytmem (który, co prawda, mógłby jeszcze być bardziej doprecyzowany - szczególnie trzecia zwrotka), drugi chyba pozostawił najwięcej znaków zapytania. Wszystkie skłoniły do refleksji. Dobrze widzieć, że dalej piszesz, Quickdroo:) hestia149
  • ♥Annabelle♥ To naprawdę miłe wspomnienia. ♥️

Na skróty

  • Galeria
  • Kontakt
  • Książki
  • Opowiadania

Zapisz się do boskiego newslettera

Bądź na bieżąco co nowościami i opowiadaniami jakie  dodajemy w naszym serwisie.!

Please wait...

Thank you for signing up!

Copyright © 2016 by Rick Riordan Blog - Wszelkie prawa zastrzeżone
powered by Mamezi Logo
Ten serwis używa plików cookies - zobacz więcej. Korzystanie z Serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza zgodę na używanie cookie.Rozumiem
Polityka cookies

Necessary Always Enabled