Percy od dziecka był wyjątkowy. Musiał, bo jak ktoś zwyczajny osiągnąłby tyle rzeczy. Jego sukcesy kładziono na karb jego cudowności. Był archetypem odwagi, męstwa i waleczności. Nikt nie uwierzyłby, że on się też waha. Że jest niepewny, boi się i martwi. Że jest taki sam jak pozostali. Bo co wyróżnia go od reszty prócz imienia?
Teraz też musiał stanąć przed wyborem. Była to niewątpliwie
najtrudniejsza decyzja w jego życiu. Wóz albo przewóz, musi wybrać
między tym co dobre dla niego, a tym co słuszne. Czegokolwiek nie
wybierze będą duże straty. Annabeth powiedziała, żeby się nią nie
przejmował. Że nie ona jest najważniejsza, że to ludzi należy
ochraniać. Że jest gotowa poświęcić się dla wyższych celów. Nie
mógł jej zrozumieć dopóki nie kazano mu wybierać. Teraz stanął przed
wyborem. Albo Annabeth, albo powodzenie misji. Wiedział co
wybrałaby córka Ateny. Wiedział, że by się nie zawahała. Ale to do
niego należała decyzja. I on się wahał. Kochał ją za bardzo, żeby
stracić ją w tak błahych okolicznościach. Nie wybaczyłby sobie jej
śmierci. Była to niewątpliwie próba jego oddania. Co jest ważniejsze,
dobro świata, czy uczucie, które zrodziło się w siedemnastolatku do
ładnej dziewczyny? Ale Annabeth była nie tylko ładna. Była wyjątkowa,
niedozastąpienia. Nie znajdzie na świecie drugiej takiej dziewczyny.
Zresztą jeśli ją straci to nie będzie szukać.
-Percy- jej głos był przytłumiony, ale pewny. -Percy, bierz medalion i uciekaj- patrzyła na
niego. Jej szare oczy wprawiały go w popłoch. Wyrażały smutek, żal,
ból niewyobrażalny . Ale też zacięcie. Pewność siebie, to co
cechowało jego dziewczynę od kiedy ją poznał. Jeżeli teraz by do
niej podbiegł, to by się na nim zawiodła. Przestałaby go szanować, bo
ważyłby swoje dobro ponad innych. Sam przestałby się szanować. Ale tak
bardzo ją kochał.
-Annabeth, ja nie chcę wybierać- powiedział łamiącym się głosem. -Ja nie zostawię ciebie tutaj,ja- przerwała mu
gwałtownie.
Teraz jej oczy przybrały odcień ciemnego kamienia. Była
zła na niego i na siebie, że przez nią musi stanąć przed takim wyborem.
Wystarczyło tylko się nie podkusić, nie być tak naiwną. Mogła się
domyślić, że była to pułapka. Ale teraz, nie może płakać nad
rozlanym mlekiem. Musi przekonać Percy’ego, że tak trzeba. On musi
wiedzieć, że w pełni aprobuje jego decyzję. Musi wiedzieć, że nie on
winny jest jej śmierci.
-Percy, po prostu to zrób. Ja ciebie rozumiem, ale musisz być ponad to. Bądź ponad to dla mnie-nie była pewna, czy jej
słowa na niego podziałają. Ale czasu było coraz mniej, zaraz Percy
straci szansę i oboje przepadną. A razem z nimi cały świat runie w
otchłań zapomnienia. Nie, ona na to nie pozwoli,nie pozwoli mu by
popełnił taki błąd. Uśmiecha się i sama podejmuje decyzję za niego.
Wyciąga sztylet, po czym z okrucieństwem wbija go sobie w obojczyk. Nie
sądziła, że będzie bolało tak bardzo. Ból jest niewyobrażalny. Ale musiała
to zrobić. Tak sobie wmawia, że musiała. Percy podbiega do niej,
dziewczyna kona.
Dlaczego ona to zrobiła? Co chciała przez to udowodnić?
Zalewa się łzami. Nie, on nie pozwoli jej odejść, nie samej. Nie, ten
jeden raz postawi na siebie. Choć ten jeden raz wybierze ukochaną, ten
jeden raz. Przecież miłość zwycięża wszystko. Wszystko będzie dobrze
jak on znów połączy się z Annabeth.
-I co było potem? -pyta wychudzona dziewczynka siedząca z przodu. Ma na sobie podziurawione spodnie i koszulkę, niepraną od ponad tygodnia. Włosy ma tłuste, długie
tak bardzo, że szurają po ziemi. Patrzy na mnie, narratora, czeka aż
dokończę wspaniałą historię. Jest zafascynowana miłością kochanków.
-Czy on ją zostawił?- pyta
-Nie, oczywiście, że jej nie porzucił. Nie mógłby- patrzę przez okno, w którym wybita jest szyba. Ukrywamy się tu od ponad miesiąca. Już niedługo skończą się zapasy. Gdzie zabiorę tych wszystkich ludzi?Co się z nimi stanie, gdy nie uda mi się znaleźć bezpiecznego miejsca? Jeżeli dopadną nas potwory?Albo choroba znów się rozprzestrzeni?
-Tak bardzo ją kochał?
-Tak, kochał ją tak bardzo, że nie liczył się z konsekwencjami
-Jakimi konsekwencjami?- wygląda na rozczarowaną.
Nie postawą Percy’ego ale moją. Jak mogę stawiać coś ponad ich niedojrzałą miłość?
-Zabił się żeby być z nią, bo bez niej nie mógłby żyć-mówi to pewnie.
Jest pewna, że Percy postąpił słusznie, że tak należało zrobić.
-Nie mógł żyć bez niej, więc się zabił
-I na taki los skazał resztę świata. Percy Jackson nie był bohaterem. Był
przyczyną, przez którą nasze losy tak się potoczyły. Przyczyną głodu,
wszystkich klęsk, odrodzenia się bogini ziemi. To wszystko jest jego
zasługą, to są następstwa jego działań
-Ale on chciał dobrze. Nie możesz go obwiniać za to wszystko. Tak nie wolno- mała podnosi się i
protest wszczyna również grupka pozostałych dzieci. Nie obchodzi ich to, do czego syn
Posejdona doprowadził. Ludzie lubią romantyków. A romantycy lubią się
zabijać w imię miłości.
-Właśnie, ja postąpiłbym tak samo- unosi się mały, rudy chłopiec. Sama skóra, spod koszulki przebijają kości.
Wszystkie dzieci wyglądają tu jak z Oświęcimia. A ja nie mogę nic na
to poradzić. Nie mogę ich wyleczyć, nakarmić, zapewnić im schronienia.
Mogę jedynie opowiadać im bajki i historie o słynnych herosach. Tak
wypełniam ich czas dzielący od śmierci. Dzięki temu nie tylko dzieci
ale i cała reszta zapomina o prawdziwych zmartwieniach. O potworach,
epidemii zarazy, o skrajnych warunkach i braku jedzenia. Umilamy sobie czas
opowiadając historie. Śmieszne, smutne, prozaiczne. Historię w których
dobro zwycięża nad złem, miłość pokonuje nienawiść. Historie, tak
banalne i nierealne, że aż zachwycają. O ludziach idealnych, o czasach
lepszych, o życiu miodem płynącym. Patrząc na te dzieci, mam tylko nadzieję, że czeka ich szybka śmierć i bezbolesna. Że nie będą cierpieć. Wić się od gorączki i umierać z głodu. Nie zasłużyły na taki los, ja nie zasłużyłem żeby na to patrzeć. Żeby tego doświadczać i odprawiać żałobne rytuały. Ja spełniłem swoją
rolę, ale nie była ona tą kluczową. Najważniejszym ogniwem był Percy.
Jego zwłoka kosztowała życie tysięcy, jego błąd pozbawił oddechu połowę planety. Nie ma dla niego wytłumaczenia. Tym razem już mu nie wybaczę.
Percy. Percy do którego wzdychałem, którego podziwiałem, a którym teraz gardzę.
Percy.
Percy, mój autorytet, mój przyjaciel, mój idol.
Percy.
Percy, morderca mojej siostry, mój wróg, moja sromota.
Percy.
Percy, syn Posejdona, o kruczo-czarnych włosach i powalającym
uśmiechu.
Percy, heros, o błyszczących oczach, tak intensywnych, tak pięknych, jak zieleń szmaragdu.
Percy, niedoszły bohater, egoista, megalomaniak.
Człowiek renesansu czy archetyp słabej woli?Wspaniały kochanek czy przyczyna zguby?
Wszystko zależy od perspektywy, od punktu widzenia. Każdy może mieć swoje, indywidualne zdanie. Moja opinia skazuje Percy’ego na banicję. W interesie świata, byłoby nie mieć już takich bohaterów. A w moim nie zaufać już nigdy nikomu, na widok kogo uginają się kolana.
Nie zakochać się w bohaterze tragicznym, zbyt dziecinnym i zbyt niedojrzałym. W ogóle już się nie zakochiwać. Bo miłość połączona ze śmiercią wygląda ładnie wyłącznie w romansach.
Agat
Chociaż było całkiem ciekawie, to pare rzeczy musisz poprawić.
To znaczy tak: częste zmiany czasu; jeśli narrator opowiada o czymś, mówi w czasie przyszły, zawsze, nie od czasu do czasu. Takich sytuacji było dużo, tu tylko przykład:
Teraz też MUSIAŁ stanąć przed wyborem. BYŁA to niewątpliwie
najtrudniejsza decyzja w jego życiu. Wóz albo przewóz, MUSI wybrać
między tym co dobre… (…)
To bardzo przeszkadzało w czytaniu.
Nie wiem dlaczego, ale jakoś większość prac wydaje mi się teraz do siebie bardzo podobna. Podobna tematyka, podobny styl wypowiedzi. Czy tylko ja mam takie wrażenie…? Nie mówię tu o tym konkretnie tekście, który był całkiem ciekawy i nawet mi się podobał, tylko te zmiany czasu… Grrr.
Annabeth zachowała sie głupio. Zabiła sie. Czy ta mądra córka Ateny nie domyśliła się, że kiedy to zrobi, Percy na pewno jej nie zostawi?
No i kwestia obojczyka. Gdyby od dźgnięcia w niego od razu się umierało, mój wujek, policjant, który dostał w to miejsce kulę zginąłby na miejscu. A żyje i ma się całkiem nieźle. Ann nie miałaby siły wbić go W KOŚĆ. To by było głupie, zamiast podciąć sobie żyły, na szyi, nadgarstkach, gdziekolwiek, to dźga się miejsce, w którym nie ma żadnych ważnych narządów. Mogła wbić sobie ten sztylet w serce, brzuch, tchawice…dobra, dość tych drastycznych szczegółów.
Nie chciałam w żadnym momencie Cię obrazić ani hejtować, bo w gruncie rzeczy ta praca jest DOBRA, tylko potrzebuje szlifierki.
Mam rozumieć, że to miniaturka, tak? Mimo wszystko mało rozbudowana, dodałabym trochę opisów, wyjaśnień…
Ale to twoja praca i rozumiem w pewnym sensie twoje decyzje.
Fajna praca, zastosuj się w jakimś stopniu do moich rad (o ile znajdziesz w nich jakiś SENS, w co szczerze wątpię…) i pisz dalej!
Jane
Bardzo fajna praca 😉 nie lubię takich katastroficznych opowiadań, ale to jest na prawdę bardzo dobre. super opisujesz otaczający świat narratora, super przedstawiasz jego myśli.
Co do Percy’ego to kurcze, no biedny, znowu on musiał wybierać x.x i bardzo podobało mi się danie, że tym razem wybierze korzystnie dla siebie, że nie da się namówić na poświęcanie czegoś swojego dla świata. Bardzo ładnie to zostało przedstawione. Pierwsza część o Percabeth podobała mi się o wiele mniej niż druga- była taka lekko przesadzona, dialog lekko sztuczny, ale za to przeżycia bardzo fajnie oddane bohaterów
Bardzo spodobało mi się to podejście do osoby Percy’ego. Bardzo.
Szczerze?
– Oczywiście, że nie, nikt nie lubi szczerości!
Ale jednak będzie. Szczerze. Szczerze mówiąc, nie podoba mi się.
– Nic ci się nie podoba!
Ileż razy można czytać tę samą historię o tym, jak to główny bohater ma w dupsku cały świat i ratuje swoją dziunię?
– Dużo razy!
Można mu to wybaczyć, skoro przez pół strony toczył heroiczną walkę z samym sobą. Czyli miał schizofrenię. Psychol, od którego zależą losy świata – nowy topos XXI wieku.
– Sam jesteś psychol!
Pomijam fakt, że całość zaczyna się jak rozprawka z gimnazjum o archetypie bohatera, a kończy jak…
– Rozprawka?
Dokładnie tak. O psycholu. Ze schizofrenią. Którego nikt nie lubi, bo zniszczył świat i ludzkość wymarła. Czyli w sumie już nie ma nikogo, kto mógłby go nie lubić.
– Sprytnie to sobie wykombinował!
A więc, podsumowując jest to mieszanina rozprawki z opisem przeżyć, o wyrachowanym schizofreniku, którego ani nikt nie lubi, ani lubi.
– Sam lepiej nie piszesz! Jak tak hejtujesz, to napisz lepsze!
Tak, nie piszę lepiej, ale gorzej też nie.
– …
– A u was biją Murzynów!
Twój kom mnie powalił. Przyjmij moje podziękowania za polrawe chumorku.. Z tymi murzynami mnie rozwaliła.. xD Ale osobiście zgadzam się z dziewczynami.
Czuj się zgnębiona za twór pt. ,,niedozastąpienia” -.-” Pogubiłaś trochę przecinków i spacji. I zgadzam się z Jane, że sztyletu nie da się wbić w kość, i że Annabeth… ekhem… oryginalnie się zachowała, zabijając się na oczach Percy’ego. Zmian czasu nie zauważyłam nawet O.o Mam nadzieję, że te gigantyczne interlinie i poprzesuwane akapity to wina maila. Powodzenia w dalszej pracy i buziaki od Cass <3
Nie ma to jak milutkie postapo… I jeszcze tęczowy jednorożec w bonusie do tego
Nie czytałam ficków na tej stronie od wieków, do czego to choroba zmusza człowieka… Niemniej jednak zaintrygowałaś mnie tytułem i wstępem, w nieco sztywnym, szkolnym stylu. Powiem Ci tak – nie cierpie damsko-męskich true loffków, ale kocham wszelaki dramatyzm, zniszczenie, krew i oczywiście postapokalipse. Wręcz teatralny dramatyzm wprost bijący od twojej pracy zrobił na mnie dobre wrażenie, mi się takie klimaty podobają. Dzięki takiej ilości eneterów lepiej mi się czytało, ale momentami tekst jest podzielony tak, jakbyś te entery dawała przypadkowo. Czytałam tylko pierwszy tom jeśli chodzi o Olimpijskich Herosów, także nie wiem czy w kanonie było tak #4w5 romantycznie. Percy zachował się iście Werterowsko i egoistycznie! Nie pozwala go to tu lubić, ale mi się to podoba, bo apokalipsa. Narratorem jest chyba Nico. Bardzo aprobuje. To, że piszesz o jego uczuciach to Percyego, mimo, że tylko przez chwile jest super! Tak, jestem yaoistką, a miłość męsko-męska to coś, co lubię. Ogólnie jest dobrze, ale jeszcze sporo praktyki przed Tobą.
Pozdrawiam
Myksa
ps nie da się wbić noża w obojczyk, bo to kość.