Taaa. Epilog, wreszcie. Pod ostatnią częścią powiedziałam wszystko, co chciałam i nie mam nic do dodania. Ta część (a dokładnie końcówka) powinna Was zaskoczyć.
Miało być w Piątek, ale jest dziś, gdyż PC nachodziłoby na inną moją (raczej naszą) publikację, a to byłoby dla mnie trochę dziwne, bo… no cóż, nie przysyłam(y) zazwyczaj dwóch prac w jednym dniu.
Całuski, carmel
PS. Mam w szkole urwanie głowy, wy też?
PS2. (Nie)stety druga seria nie powstanie bądź pojawi się za… dość długi okres czasu. Choć znając mnie, nic nie wiadomo na sto procent.
Co robisz, wędrowcze? Nie powinieneś tu być. Naprawdę, nie. Lepiej zawróć, nie kłamałem, tu nie jest bezpiecznie.
Zaraz? Chcesz iść dalej? Ale… to zamczysko Nyx, jeśli cię zobaczy, będzie okropnie! Odejdź stąd póki możesz.
No dobrze, skoro tak się upierasz, to pierwsze drzwi po lewej. Tylko uważaj!
Biedne dziecko. A wydawało się takie miłe… .
**********************************************************
– Matko – Lyssa pokłoniła się głęboko, jednocześnie nie odrywając jaskrawych oczu od oblicza Nyx. Ostatnio nie często ją widziała i wręcz nie mogła uwierzyć, że ta kobieta nadal wyglądała identycznie jak przed wieloma dekadami.
Większość bogów bądź innych stworów co jakiś czas zmieniała wygląd, bo ich nudził. Sama Lyssa również to robiła – nie tak dawno zamiast wężowych loków miała czerwone proste włosy, a jej jasna cera posiadała odcień karmelu. Tym bardziej dziwiło ją, iż jej matka nigdy nie poddała się tej modzie i nadal przypominała tą samą osobę: zimną, piękną kobietę o tęczówkach niczym onyksy i chytrym uśmieszku tańczącym na pełnych wargach.
– Och, dobrze ciebie widzieć, Lysso – powiedziała, lecz jej melodyjny głos zabrzmiał zaskakująco srogo.
Jasne. Miała beznadziejny humor, gdyż Chaos, ten Chaos!, namieszał w jej doskonałych planach i wszystko runęło niczym domek z kart. A tak się starała! Wszystko zaplanowała, każdy krok Amelii został już wcześniej przewidziany… . No cóż, jednak nie każdy. Nigdy nie sądziła, że zacznie się ona spotykać z synem Zeusa, ale to aż tak nie psuło całej maszyny kłamstw.
Wydawałoby się, że bogini zrezygnuje z tego projektu, lecz nie, Nyx nie miała zamiaru się poddać. Nie na darmo poświęciła tyle czasu na ten pomysł. Więc kiedy Avili straciła pamięć, ona wymyśliła coś nowego. Nowego, świeżego i, na swój przerażający sposób, genialnego.
– Czy mogę się spytać o Amelię Avili, matko? – Pokorny ton zupełnie nie pasował do tak przebojowej, a może wręcz wyzywającej osoby, jaką była Lyssa. Jednak przy Nyx każdy stawał się nieco milszy i spokojniejszy.
– Już zadałaś pytanie, ale możesz. – Bogini posłała jej ostre spojrzenie, nie omieszkując przy tym skrzywić się protekcjonalnie.
– Skoro Amelia Avili – ze słabo chowaną niechęcią wymówiła te dziwne imię i jeszcze dziwniejsze nazwisko – nic nie pamięta, to co zrobisz, matko? Nie może kontynuować twojego planu, jeśli nie wie nawet o istnieniu bogów.
Nyx powoli i denerwująco zaczęła klaskać w ręce, chcąc ukazać córce jej niebywały refleks. Naprawdę, ta istotka robiła się coraz bardziej wkurzająca. Ale na swój sposób bywała przydatna, co sprawiało, że nie mogła się jej pozbyć. Ach, czasami bogini nocy naprawdę miała dość swoich licznych dzieci. Choć musiała przyznać, iż jak na razie herosowe bachorki najbardziej wyzwalały w niej sadystyczne bądź samobójcze zapędy.
– Kto oznajmił, że potrzebuję Mel do tego, skoro mam jeszcze jedną córkę, która dość aktywnie uczestniczyła w planowaniu?
Zaległa cisza, a bogini szału wbiła sobie paznokcie w dłoń. No tak, bogini nocy i jej kolejny pomysł. Niedobrze… .
Przez chwilę obie milczały, a pomiędzy nimi powoli nawiązywała się niepisana umowa: nie mów o tym nikomu. Nawet tutaj, w wielkim ładnym salonie, Lyssa czuła się okropnie, tak jakby każda ściana i obraz wpatrywały się w nią oskarżająco. Tylko, że to niemożliwe, prawda?
– Czyli, matko, masz zamiar…. – Nyx nie dała jej dokończyć:
– Mam zamiar sprawić, że Amelia będzie pamiętana. Chaos robił to całe kasowanie wspomnień na szybkiego, gdzieś musi być błąd. A ja go odnajdę i sprawię – jej pełne wargi wygięły się ku górze – że Izabell stanie się w ich umysłach Amelią.
Następnie rozbrzmiał wysoki śmiech i wtedy, nawet bogini szału, pomyślała, że Nyx zwariowała.
************************************************************
Krótko i nierozwinięte wytłumaczenie, wiem, ale to tak ma być.
Kochana.
Jeżeli pozwolisz, nie będę się rozczulała nad treścią epilogu- moją reakcję, tak jak obiecałam, poznałaś. I na prawdę taka była. Nie napisałam tego, żeby „a, napiszę te dwa słówka, żeby dała mi spokój”. Nie, ja serio tak zareagowałam, nawet je wymówiłam- mamusia nie była zadowolona :/ Ale mniejsza o to- obie wiemy, że epilog mnie zaskoczył 😉
Kochana.
Pierwsza rzeczą, którą chciałam ci napisać, że odkąd się poznałyśmy (to powinno być pochyłą xD ) to zawsze coś sprawiało, że musiałam cię podziwiać. Mozę to dla tego, że zazdrościłam ci; imponowała mi twoja pewność siebie i ambicje. Może dlatego, że nigdy nie rzucasz pochopnych pochwał i komplementów, tylko uparcie mówisz całą prawdę.
Ale jednak nie mogę też nie wspomnieć, że imponowałaś mi dlatego, że po prostu UMIESZ pisać. Nie zaprzeczaj (a znając ciebie, nawet nie będziesz próbowała ;’)), bo obie wiemy, że taka jest prawda. Kiwi, twoje prace są pełne humoru, masz w nich i opisy i dialogi i barwne konflikty, relacje postaci. Wykreowałaś idealne typy charakterów, każdy inny, może tylko łączyły ich pewne cechy, zapewne takie, które sobie cenisz ;* Od pierwszych rozdziałów postawiłaś sobie za zadanie, napisać to opko nie na poważnie, jako jakiś smutny smęt, nie wojenną rzeź, tylko na wesoło z cynicznym i aroganckim poczuciem humoru dostarczanym przez wtrącenia Amelii. Jedni piszą inaczej, a ty wybrałaś taki styl. Wybór jak wybór- ważny jest efekt. A u ciebie? Konsekwentnie utrzymała się przy niem do końca, nie porzuciłaś dla innego, bardziej kuszącego stylu.
Kochana.
Gadałyśmy kiedyś o ‚naszych stylach’. Że niby ja mam swój styl, że niby Piper77 ma swój styl, że ty masz swój styl. Czy masz? Taak, myślę że masz. No, jednak myślę tez, zę gdybyś się uparła, że „Nie, nie mam!” to potrafiłabyś walnąć opko tak inaczej, odmiennie niż dotychczasowe, że za żadne skarby świata bym nie przyznała, ba!, nawet nie podejrzewała, że to jest twoje opko 😉 A takie moje myślenie świadczy o tym, że umiesz pisać.
Dobrze, a co to według mnie znaczy, że „umiesz pisać”. A znaczy to, że cokolwiek nie spróbujesz wyjdzie ci; czasem lepiej, czasem gorzej, ale zawsze wyjdzie. Nie masz szans niczego rozwalić, bo jak się umie, to nie można nagle przestać. Twoje prace czyta się przyjemnie, wesoło, chichrając się do monitora. nie mówię tu już tylko o PC, ale uwierz mi, że jak przeglądam prace, które widziałam miliard razy (np naszą wspólną), to do dziś dzień, czytając twój dowcip w tym zawarty nie potrawie nie brechtać się do monitora.
Kochana.
Tak właściwie, to nie mam za grosz pojęcia co ci tu napisać. No PC była i jest i będzie twoim opiem-wizytówką. Skończenie go, na pewno coś dla ciebie znaczy 😉 Gratuluję ci, dociągnięcia ci go tak daleko. Gratuluję wykreowania takich cudownych, kolorowych i ‚pełnych’ bohaterów. Gratuluję pomysłów na fabułę, zwroty akcji, niespodzianek. Udanych relacji między bohaterami, trafnych oddawania ich uczuć, bawienie się w ich sumienie i psychologa. Gratuluję ci napisania tego. Gratuluję ci takiej ślicznej mordki :3 (zdanie z du*y wzięte, ale prawdziwe 😀 ). Gratuluję ci, że zaszłaś tak daleko, do miejsca gdzie już możesz zrobić tylko jedno- nie, nie spaść na łeb i szyje łamiąc sobie kręgosłup ^^. Doszłaś do takiego miejsca, gdzie jedyne co możesz, to albo stać i patrzeć jak inni próbują osiągnąć to co ty, albo w podskokach bez żadnych trudności iść jeszcze dalej i kontynuować swoje talenty :3
Paskudo.
Mam nadzieję, że komentarz nie zraził cię swoim brakiem humoru w moim wykonaniu ;’) starałam się napisać ci kilka mało istotnych, ale cennych drobiazgów. Of kors- jak chcesz, to mogę ci też wypisać monolog na temat twojej osoby, ale miałoby to mało wspólnego z twoimi talentami pisarskimi. Dodam tylko, że twoje dialogi to miód na moje serce, bo ukazywały, że nawet taka błędowa żyleta jak ty ma wady (tyle kolorków w moich pracach ;-; ) oraz, że pisanie z tobą, to przyjemność i nawet wyzwanie 😉
No i oczywiście, czekam na II serie ;p I mam nadzieję, żę jesteś zadowolona i dumna z tej serii. Bo powinnaś.
Kocham cię Kiwulcu najukochanszy <3
Annabeth się rozpisała, więc ja *taaaka leniwa*powiem tylko, że całkowicie się z nią zgadzam.
Epilog jest krótki, ale świetnie napisany. Nie spodziewałam się takiego zakończenia. Genialnie piszesz. No, i czekam na II serie 😀
Wow, wiekami mnie nie było na RR O.o Chyba grypa wreszcie mnie zmotywowała i znalazła trochę czasu na moje lenistwo 😡
Wgl- dawno nie czytałam PC i teraz, kiedy nadganiałam ostatnie rozdziały to muszę przyznać- czułam się, czytając jedną, wielką dobrą książkę a nie kilka mniejszych rozdziałów z jakiegoś bloga. Carmel, podziwiam cię. Twoje teksty są bardzo barwne i kolorowe- mają wszystko- opisy, dialogi, monologi. Jak jest śmiesznie-śmiejemy się. Jak nie- mimo trafnych komentarzy Amelii, to i tak jest poważnie i czytamy z zapartym tchem.
Niesamowicie napisana część. Słowo honoru!
No zakończenie bardzo ciekawe 😮 nie powiem! 😀
Carmel- dla mnie PC zawsze będzie nieodmienną częścią RR, więc dziwnie się czuję ‚żegnając’ ją tym komentarzem. Cóż… W końcu trzeba…
Zawsze uważałam, że niesamowicie dobrze piszesz. Poprawnie, wszystko co trzeba jest. Dlatego chciałam ci podziękować, że podzieliłaś się z nami twoimi opkami Twoimi spostrzeżeniami, twoimi dowcipami i innymi wymysłami w nich zawartymi
I na prawdę- nie wiem, co ci jeszcze powinnam napisać. Nie czytałam poprzednich komentarzy (Ann24 odstrasza długością o.o ) ale zgaduję, że to co myślę, będzie się co najwyżej powtarzało. Masz talent. nie każdy umie oddać to co myśli i widzi na papierze ( lub monitorze ;x ). A ty umiesz i to ci się ceni! Ma nadzieję, że będziesz rozwijała ten super dar i jeszcze coś napiszesz. No wiesz, rozwijała a przy okazji nadsyłała nowe prace, żeby taki ktoś jak ja mógł się pośmiać po fatalnym dniu w szkole :*
Czytanie Pani Cienia, to była czysta i bezgraniczna przyjemność.
Dziękuję, Grupowa
(+ Całuski)
No i co ja mam ci tu napisać, no? No że cię zabije to nie, bo to oklepany temat i do tego uniemożliwiłabym sobie czytania twoich następnych prac… W najlepszym wypadku, uważaj, bo porwę cię, zamknę u siebie w piwnicy i zmuszę do pisania opek. (tiaa, tylko muszę sądź piwnicę wykombinować…)
Carmelku kochany… No ja też chciałam ci podziękować, że dzieliłaś się tą pracą z nami. Dla ciebie to wysłanie swoich prac, dla nas to 10 minut uśmiechu na twarzy i później czasem nawet głupawka, od śmiania się. I też brawa na stojąco, że dopięłaś do końca. że ci się chciało, że znalazłaś czas i przede wszystkim- nadal miałaś pomysł.
Pc jest bardzo dobrym i udanym opowiadaniem. Gratuluję ci Jak na razie, jednym z moich ulubionych, ale to słaba skala, więc nie przypatruj się moim kryteriom za bardzo 😀 Po prostu wiedz, że taki ktoś jak ja szanuje i podziwia cię za to opowiadanie 😀
Monika.m
(+ hahahah dokładnie Grupowa- Całuski)
Jak obiecałam… co z tego, że półtora miesiąca po! Ale jest!
Kochana. Nie rozpiszę się o epilogu- inni to zrobili doskonale, a i ja już wyraziłam swoje zdanie. Krótko mówiąc- ta część mnie zaskoczyła. Nie wiem, jak to rozwiniesz, nawet nie mam siły wysilać mózgu (błagam, nie o tej porze!), ale w ogólnym sensie wymyślenie ciągu dalszego (bo takowy ma być- i nie, to nie pytanie, to jest zdanie oznajmujące) zostawiam Tobie.
I skupię się na psychologicznej części *szatański uśmieszek*
A tak serio. To opko to jedno z najważniejszych dla mnie na RR. Naprawdę. Nie mam co do powiedzenia- nic, tylko słodzić i słodzić, i słodzić…
Ale do rzeczy. Zaczęłaś to tak dawno. Podczas gdy Piper ciągnie swoje opko w nieskończoność (i wysyła rozdziały średnio raz na dwa miesiące), a skończyłaś je w jakiś rok. Naprawdę dobry wynik.
Co tylko potwierdza fakt, że umiesz pisać. Masz swój styl, widać, że się w nim dobrze czujesz- w opku „zachowujesz się” swobodnie, wyrażasz emocje, myśli, uczucia i te inne pierdoły, których ja nigdy nie umiem ująć w słowa.
W ciągu całej „Pani Cienia” były momenty, w których pokładałam się ze śmiechu, a też chwile, gdzie szukałam chusteczek higienicznych, smarkając w rękaw.
Każdy bohater ma to „coś”. Nadałaś im wygląd, uczucia, a przede wszystkim charakter. Nie powiem, że takie osoby się spotyka na co dzień- ale serio, nigdy nie spotkałam prawdziwej Avili, co oczywiście nie zmienia faktu, że postacie nie są papierowe.
Relacje perfekcyjne. Wiesz, co sobie myślałam podczas czytania całego PC? „O kurna, jak ja bym chciała tak pisać, no!”
Szczerze? To jedno z najlepszych dzieł na RR. Nie najlepsze- nie mogę tego powiedzieć, bo jeszcze inne opka mi się podobają. Ale jedno z.
Co jeszcze? Jesteś wspaniałą osobą Kiwi. Cokolwiek zrobisz, nie zmienia to faktu, że jesteś cudowna. I już.
Sorry, ja nie umiem chwalić >.< Nigdy nie umiałam ;_;
Okej. Ogar, Piper.
W każdym razie… no. To jest to, co chciałam Ci powiedzieć i mogę tylko przeprosić, że dopiero teraz.
Jak obiecałam… co z tego, że półtora miesiąca po! Ale jest!
Kochana. Nie rozpiszę się o epilogu- inni to zrobili doskonale, a i ja już wyraziłam swoje zdanie. Krótko mówiąc- ta część mnie zaskoczyła. Nie wiem, jak to rozwiniesz, nawet nie mam siły wysilać mózgu, ale w ogólnym sensie wymyślenie ciągu dalszego (bo takowy ma być- i nie, to nie pytanie, to jest zdanie oznajmujące) zostawiam Tobie.
I skupię się na psychologicznej części *szatański uśmieszek*
A tak serio. To opko to jedno z najważniejszych dla mnie na RR. Naprawdę. Nie mam co do powiedzenia- nic, tylko słodzić i słodzić, i słodzić…
Ale do rzeczy. Zaczęłaś to tak dawno. Podczas gdy Piper ciągnie swoje opko w nieskończoność (i wysyła rozdziały średnio raz na dwa miesiące), ty skończyłaś je w jakiś rok. Naprawdę dobry wynik.
Co tylko potwierdza fakt, że umiesz pisać. Masz swój styl, widać, że się w nim dobrze czujesz- w opku „zachowujesz się” swobodnie, wyrażasz emocje, myśli, uczucia i te inne pierdoły, których ja nigdy nie umiem ująć w słowa.
W ciągu całej „Pani Cienia” były momenty, w których pokładałam się ze śmiechu, a też chwile, gdzie szukałam chusteczek higienicznych, smarkając w rękaw.
Każdy bohater ma to „coś”. Nadałaś im wygląd, uczucia, a przede wszystkim charakter. Nie powiem, że takie osoby się spotyka na co dzień- ale serio, nigdy nie spotkałam prawdziwej Avili, co oczywiście nie zmienia faktu, że postacie nie są papierowe.
Relacje perfekcyjne. Wiesz, co sobie myślałam podczas czytania całego PC? „O kurde, jak ja bym chciała tak pisać, no!”
Szczerze? To jedno z najlepszych dzieł na RR. Nie najlepsze- nie mogę tego powiedzieć, bo jeszcze inne opka mi się podobają. Ale jedno z.
Co jeszcze? Jesteś wspaniałą osobą Kiwi. Cokolwiek zrobisz, nie zmienia to faktu, że jesteś cudowna. I już.
Sorry, ja nie umiem chwalić >.< Nigdy nie umiałam ;_;
Okej. Ogar, Piper.
W każdym razie… no. To jest to, co chciałam Ci powiedzieć i mogę tylko przeprosić, że dopiero teraz.