– Czyi ślub? – zapytałam.
– Kamila – odpowiedział Patrick z uśmiechem, był już całkowicie rozluźniony widząc, że moją uwagę pochłonęło coś zupełnie innego.
Zastanowiłam się przez chwilę, szukając jakiegoś związku między nimi. Oczywiście, że ta wiadomość mnie szokowała, o ile była prawdziwa. Przyglądałam się synowi Gai z podejrzliwością. Niestety nie umiałam czytać w myślach, a czasem by się przydało. Zmrużyłam oczy doszukując się podstępu. Coś wydawało mi się mało prawdopodobne, żeby mój Kamil tak szybko garnął się do żeniaczki.
– Nie przypominam sobie, żebym ci go przedstawiała – powiedziałam ostrożnie dobierając słowa.
– Trochę jednak byłem w obozie, więc mieliśmy okazję się poznać – odpowiedział Patrick, zbierając się do wyjścia z mojego pokoju – Chcesz coś do picia?
– Nie – odburknęłam, zawiedziona, że nie dowiem się od razu czegoś więcej.
Poczekałam aż wróci, układając sobie w głowie listę pytań, które chciałam zadać mojemu gościowi. W międzyczasie się ubrałam. Pierwszy raz w życiu miałam okazję poczuć się jak detektyw, czy ktoś w tym rodzaju. Dosyć późno, ale jako dziecko byłam zbyt grzeczna a później, no cóż, strata czterech lat z życia. Patrick usiadł wygodnie i położył nogi na stole. Kazałam mu je zdjąć, sama wzięłam krzesło postawiłem je oparciem skierowanym w jego stronę i usiadłam na nim. Ręce skrzyżowałam na oparciu i próbowałam trzymać moją twarz z dala od jego. Czasami mnie wkurzał, tak jak teraz, kiedy uśmiechał się bezczelnie. Trudno mi było zgadnąć, co mu chodziło po głowie.
– Nie podoba mi się to, co odstawiłeś w nocy i dzisiaj nad ranem – zaczęłam, unosząc rękę i uciszając go jak tylko próbował mi przerwać – Nie podoba mi się też ta wymówka ze ślubem, więc teraz odpowiesz na moje pytania: krótko, zwięźle i na temat. Zrozumiano?
– Ależ oczywiście – oparł się wygodnie o krzesło popijając colę.
– To nie było pytanie – oburzyłam się.
– Było – syn Gai uśmiechnął się jeszcze szerzej.
– Wkurzasz mnie… – chciałam powiedzieć coś jeszcze, ale machnęłam na to ręką, tylko on w tym związku lubił takie gierki słowne. Nie miałam ochoty dać się wciągnąć w jedną z nich – Kamil nie jest typem osoby, która zapraszałaby „znajomych” na swój ślub – rozpoczęłam swój wywód – Musi, więc łączyć was coś więcej. Wątpię, żebyście stali się wielkimi przyjaciółmi, mimo wszystko Kamil stronił od ludzi. Moje pytanie brzmi, co to też takiego się stało, że akurat ty zostałeś zaproszony na ten ślub?
– To prawda, że kiedy byliśmy jeszcze w obozie, nic nas specjalnie nie łączyło. Potem jednak, kiedy zacząłem cię szukać udałem się po pomoc do niego. Ty jesteś osobą, która nas łączyła. Widziałem, że brakowała mu ciebie, więc jak się w końcu dowiedziałem, co się z tobą stało, to skontaktowałem się z nim i powiedziałem mu o wszystkim.
– I komu jeszcze?! – krzyknęłam – Może mojemu byłemu Danielowi, co?! Lanie?! Bliźniakom?! Może cały obóz wie?!
– Powiedziałem mu jednak – przerwał moją wyliczankę, – Że się zmieniłaś i póki co nie chcesz się z nikim kontaktować. I że powinien zachować to w tajemnicy.
– Jak na to zareagował? – spytałam, czułam się znowu zdruzgotana. Tak bardzo usiłowałam nie wracać do tych przeklętych czterech lat, a one ciążyły na moich barkach przez cały czas. Nie mogłam ich zrzucić, co napawało mnie lękiem, że to może trwać przez wieki.
– Podobnie jak ja – odpowiedział Patrick i chwycił mnie za rękę, coraz rzadziej mu ją wyrywałam, no chyba, że byłam wkurzona albo roztrzęsiona, wtedy w ogóle nie dawałam się dotknąć – Kiedyś zapomnisz.
– Utrzymywałeś z nim potem kontakt?
– Tak, cały czas. Więc jeśli chodzi o ślub, to była świetna okazja, żeby cię wyciągnąć do ludzi i spotkać się z dawnymi przyjaciółmi, pomysł wyszedł właściwie od Kamila. Nie chciał zapraszać ciebie, bezpośrednio, bo powiedziałem mu, że pewnie odrzucisz zaproszenie.
– Zrobiłabym tak – odwróciłam głowę, było mi po części wstyd, sprawiłabym mu tym okropną przykrość.
– Więc zaprosił mnie, a ja wziąłbym ciebie, jako moją partnerkę i problem rozwiązany. Wszyscy szczęśliwi – uśmiechnął się do mnie.
– Po za Gają – wtrąciło się moje odbicie przyglądając się swoim paznokciom.
– Mojej matce nic do tego, z kim idę na ślub, na który zostałem zaproszony. Zresztą, co ją będzie obchodził ślub jakiegoś herosa. Nie zwróci na to uwagi.
– Ale zwróci uwagę na to, co robisz – odpowiedziałam.
– Przestań się nią przejmować – próbował spojrzeć mi w oczy, ale uparcie odwracałam wzrok.
Prawdę powiedziawszy nie miałam najmniejszej ochoty na kłótnie na temat jego matki. Po raz kolejny zresztą. Westchnęłam ciężko i próbowałam przybrać pozę pewnej siebie, niezależnej i silnej boginki.
– Zatem, skoro ustaliliśmy, że ślub Kamili, to nie żadne idiotyczna wymówka. To powiedz mi, kto stanie obok niego na ślubnym kobiercu – zaczęłam zachowywać się teraz jak przystało na kogoś, kogo przyjaciel zamierza podjąć jedną z najważniejszych decyzji w życiu, czyli musiałam wiedzieć wszystko.
– To generalnie nie było pytanie.
Miałam naprawdę dosyć Patricka, ale że nie byłam w nastroju do sprzeczek, skwitowałam to tylko próbą zmrożenie go wzrokiem i przypadkowym użyciem moich mocy. Na swoje nieszczęście nadal trzymał mnie za rękę, szybko wyrwał swoją i zaczął nią potrząsać, żeby przywrócić czucie. Uśmiechnęłam się z wyższością, kiedy to moje lustro zanosiło się tak donośnym i złośliwym śmiechem, a to wkurzyło nawet jego. Spojrzał na nie ze złością, a potem przypatrywał się mojej osobie, przecież wiedział jak to działa.
– Odpowiedz – zachęciłam go.
– Nie pamiętam jak ma na imię, bo pochodzi z tego samego państwa, co Kamil. W każdym razie on nazywa ją Rose – przerwał na chwilę i zaczął szukać czegoś po kieszeniach – Zresztą masz, przeczytaj – podał mi zaproszenie, nadał obrażony.
– Rozalia – przeczytałam, nie będąc pewna czy zrobiłam to właściwie – Czy nie mogę tą nadawać jakiś normalnych imion? – oburzyłam się.
To, co trzymałam w rękach było naprawdę ładne i urocze. Domyśliłam się, że to był wybór kobiety. Kamil nie zgodziłby się na taką ilość różu i kwiatków. Najprościej rzecz ujmując, kipiało to słodyczą. Córka Afrodyty czy co? Wypisywał on, rozpoznałam po charakterze pisma, delikatnie dotknęłam palcami tekst. Dopiero w tamtym momencie zdałam sobie sprawę, jak bardzo za nim tęskniłam. Nie widzieliśmy się cztery lata, byłam głupia, że chciałam z tego rezygnować. Jednakże tu na przeszkodzie stała znowu matka, Atena w małym stopniu, ale zawsze jakimś tam troszczyła się o swoje dzieci. Nie robiłaby tak wielkiej afery jak Gaja, ale też nie byłaby zachwycona moimi kontaktami z Kamilem. Wszystko to miało odbyć się za tydzień. W tamtym momencie wkurzyłam się na Patricka, że łaskawie nie powiedział mi wcześniej. Będę musiała na szybko szukać jakiś nowych ciuchów na tę imprezę. Gdzie? Nie mogłam rozpracować nazwy, obracałam tym zaproszeniem na wszystkie strony. Z całym szacunkiem, dla mojego przyjaciela, ale to była miejscowość, której nazwy za nic nie mogłam przeczytać. Dałam sobie spokój.
– Bliźniaki tam będą? – zapytałam z nadzieją.
– Z tego, co wiem tak – odpowiedział Patrick, nadal miał lekko urażony ton głosu – A ty jakbyś miała wybierać, jakie zaproszenia na ślub byś wzięła? – zapytał ni stąd ni z owąd.
– Czarne – odpowiedziałam z rozpędu, a potem spojrzałam na niego zastanawiając się przez chwilę – Nie planuj jeszcze ślubu, z tego, co pamiętam nie jesteśmy nawet parą.
– Zobaczysz, że to się szybko zmieni – spróbował mnie pocałować, ale szybko od niego odskoczyłam przy okazji przewracając krzesło i swoją własną osobą na podłogę – Marny byłby z ciebie detektyw – podał mi rękę, spojrzałam na niego oczekując jakiś wyjaśnień – Więź.
– Idź już – wskazałam mu ręką drzwi, o dziwo posłuchał ciężko wzdychając.
Leżałam sobie przez chwilę na podłodze, w końcu nie musiałam nic robić. Tyle się zmieniło, Kamil zamierzał się ożenić, jeszcze to mnie nie docierało. Mój Kamil z obozu. Nie byliśmy już dziećmi, tylko dorosłymi ludźmi, musiałam to zrozumieć. Było mi ciężej, większość okresu dorastania zwisałam tak sobie z Olimpu. Miałam tylko nadzieję, że będzie to udana zabawa i moja obecność tego nie zepsuje. Przypomniałam sobie coś i przeszukałam cały pokój, by w końcu znaleźć wszystko, co potrzebne do napisania listu. Nie wiem jakoś tak, miałam do tego sentyment i wydawało mi się to milszą i fajniejszą formą utrzymywania z kimś kontaktu. Nie zastanawiałam się długo nad tym, co napisać. Szczerość, to coś, co zaczynałam coraz bardziej cenić.
Droga Psyche,
wiem, że powinnam odezwać się wcześniej, bowiem minęło trochę czasu od narodzin waszego dziecka. Mam nadzieję, że czuje się dobrze i sprawia wiele problemów, które mimo wszystko was cieszą. Wybacz, że dopiero teraz się odzywam, byłaś dla mnie miła wtedy, na tym przyjęciu, za co jestem ci bardzo wdzięczna. Nie wiem, czemu, może dlatego, że jestem ci dość bliska wiekiem. Wiem, że przyjaciółkami raczej nie zostaniemy i nie mam zamiaru ci się tu żalić na wszystko, co mnie spotyka. W każdym razie, o ile twoja uprzejmość była szczera a niewymuszona, chciałabym podtrzymać kontakt z tobą. Mimo wszystko chciałabym mieć przy sobie kilka osób, których moja obecność nie obraża i nie chcą mnie zabić, tylko za to, że istnieje. W każdym razie, życzę ci, żebyście z Erosem czerpali jak najwięcej przyjemności z rodzicielstwa. Nie pozwalaj za szybko dzieciakowi dobrać się do łuku, mógł odziedziczyć zdolności po ojcu. Ucałuj najmłodszego członka rodziny ode mnie, mam nadzieję, że kiedyś będę mogła to zrobić osobiście. Jest uroczym malcem. Jeżeli nie dostanę od ciebie odpowiedzi na ten list, zrozumiem.
Lethal
Spojrzałam raz jeszcze na moje dzieło i uśmiechnęłam się do siebie, świadomość, że niedługo spotkam się z Kamilem i Bliźniakami napawała mnie radością. Przywołałam Hermesa, kiedy na niego czekałam lustro mruczało coś pod nosem, ale je zignorowałam. Przybył wyjątkowo szybko jak na niego.
– Lethal, kochana dobrze wyglądasz – powiedział na przywitanie.
– Dzięki – odpowiedziałam nie uśmiechając się, nie byłam pewna, jakie jest jego stanowisko w mojej sprawie – Prosiłabym cię, żebyś dostarczył list do Psyche.
– Prosiłabym, a nie chciałabym – usiadł na krześle, zmartwiłam się, że szykuje się następny wykład pt. „Trzymaj się z dala od moich dzieci” – Ktoś tu kogoś dobrze wychował.
– Tanatos się stara – odpowiedziałam krótko, ale stanowczo, dając do zrozumienia, że nie chce rozmawiać na ten temat.
– Rzadko któreś z nas tak troszczy się o swoje dzieci – przyglądał się moim skrzydłom.
– Bo może macie ich za dużo – wzruszyłam ramionami.
– Zarzucasz nam cos? – zapytał, trudno mi było ocenić, czy wkurzony czy rozbawiony moją bezczelnością. Ale przepraszam, też jestem oficjalnym członkiem rodziny i mogę mieć coś do powiedzenia.
– Może – odpowiedziałam wzruszając ramionami, ale moja postawa świadczyła o tym, że rzucam tymi słowami wyzwanie.
Hermes chyba coś usłyszał, bo zaczął się zbierać.
– Radziłbym uważać na słowa – wyszeptał mi do ucha – Kiedyś dokończymy tą ciekawie zapowiadającą się rozmowę – powiedział i zniknął.
Znowu kłopoty, czy ja mam jakiś ukryty talent do robienia sobie wrogów? Jak tak, to wolałabym o tym wiedzieć. Lustro w końcu powiedziało coś wyraźnie, spojrzałam na nie wściekła.
– Co tym razem?!
– Robisz się nudna – oznajmiło z wyrzutem.
– A ty coraz bardziej wredne – odparłam zgryźliwie.
– Samokrytycyzm musi być zachowany – odbicie uśmiechnęło się złośliwie.
To był dobry początek dnia, mimo niemiłego zachowania lustra. Był, bo oczywiście mój ojciec umiał wybrać odpowiedni moment, żeby zacząć się drzeć na cały pałać, że jest dla mnie nowe zadanie. I tak bym to poczuła, gdyby to była moja działka. Ja nie wiem, czy on myśli, że ja jestem gdzieś poza pałacem, albo, że nie słyszą za dobrze. Z tego, co wiem, to z moim słuchem wszystko w porządku, ale posłusznie zeszłam na dół i wysłuchałam, co mam do zrobienia. Przynajmniej wiedziałam, że to z powodu jego powrotu do domu Hermes tak szybko się zmył.
Lubię Patricka. Po prostu, może dlatego, że ja też ubóstwiam gry słowne, sama nie wiem. Po prostu tak jakoś xD
bogini Psyche teź uważam za bardzo fajną postać – kocham mit o niej i do tego dziecko
Podobało mi się bardzo i czekam na CD
Kiedy CD? Kiedy!? Kiedy?! Uwielbiam to opko. Lubie Patricka. Gry słowne są fajne. Nie każda osoba potrafi się nimi posługiwać. Główną bochaterke kocham, ubóstwiam, wielbię itd. Zaproszenie na ślub? Czarne. Jeśli wogóle ślub się odbędzie. Podpisuje się obiema rękami! Już wspominałam kiedyś że to moje ulubione opko? (Bez urazy Jane i kilka inych osób nie mam pamięci do nicków) Mam nawet już taki letkki sentyment do niego…. ^ ^