Witam was bardzo serdecznie. Tutaj Nylla. Poprzednie opowiadania źle mi szły, więc o to nowe. Mam nadzieję, że to będzię lepsze. PS. ROK SZKOLNY SIĘ ZACZĄŁ! Wiem też ubolewam. Dedykacje dla każdego kto skomentuje. Pozdrowienia Nylla
Słyszę przerażliwy dzwonienie. Przewracam się z boku na bok, ale i tak nadal to słyszę. Przykrywam głowe poduszką, ale dzwonienie nie ustaje. Powoli otwieram oczy. Dopiero po chwili dostrzegam szczegóły takie jak biurko, drzwi, książki i strój apelowy. Po omacku szukam mojego budzika. Nareście znajduję i okropne wycie ustaje. Leże tak jeszcze przez chwile a potem wstaje. Przecieram oczy i kieruje się do łazienki. Powoli wyciskam pastę na szczątkę i myję zęby. Już rok szkolny się zaczyna! Przecież dopiero co były wakacje! Tak mi się nie chcę… Płucę usta płynem do ust i wypluwam. Tak się boję. A co jeśli już pierwszego dnia nawale! Nie wiem może na przykład pójdę na pierwszy apel nie tam gdzie powinnam albo nie weżme tego co powinnam. Ubieram już spódniczkę. Niestety to nic co miało mnie dzisiaj spotkać… Biorę się teraz za moję tak zwane złote afro. A mogłam wczoraj nie myć tych włosów! Teraz nie da się ich rozczesać. Przegryzam wargę i sarpię mocno moje włosy. Po nieudolnych próbach zrobienia z nich koka pozostawiam je rozpuszczone. Patrzę na moje odbicie w lustrze i próbuje zrobić groźną minę. Niestety ten wspaniały efekt psują moje piegi i niebieskie oczy. Wreście poddaję się i wychodzę. Zjadam śniadanie i biegnę na autobus. Taki niby zwykły dzień a może się zamienić w koszmar.
*
Pogoda chyba jakieś żarty sobie stroi. W Nowym Jorku rzadko pogoda ma takie wachania. Wchodze przez drzwi do wielkiego holu i kieruje się tam gdzie wszyscy. Po drodze staram się nikomu nie strugać marchewek i zarazem rozglądać za nowymi twarzami. Nagle po plecach przebiegają mi ciarki. A to oznacza, że duch przeszedł przeze mnie lub ktoś na mnie patrzy. Wolę te drugą opcję. Odwracam głowę. Rozglądam się i widzę chłopaka. Jest może w moim wieku. Czyli może piętnaście lub szesnaście lat. Najbardziej zdziwiło mnie w nim, że on bardzo odstawał od reszty. Nie w złym sensie! Cały ten tłum szedł jak muły. W oczach nie było tego błysku. Niektórzy coś tam do siebie mówili, ale reszta…A on jakby emanował energię
W jego oczach kryła się dzikość. Jakby przez cały czas musiał przed czymś uważać. To dziwne, że zauważyłam u niego tyle szczegółow, ale rodzina zawsze mi mówiła, że mam doskonały wzrok. Jasne.Próbowałam odwrócić zwrok, ale nie potrafiłam. On ciągle patrzył. Wreście kiedy zebrałam w sobie odwagę by do niego podejść zaskoczyły mnie Cheerleaderki. Jedna wyglądała jak wymalowana ,,Barbie” Blond włosy miała spięte w idealny kucyk. A na sobie miała tyle tuszu, że wystarczyłoby na całą grupę modelek. Druga miała takie same włosy jak ja tylko, że kasztanowe. Niestety bez makijażu chyba się nie ruszają z domu. Nienawidzę Cheerleaderek, ponieważ są tak idealne, że chcę mi się rzygać tęczą.
-Witamy! Nową uczenice- zwróciła się do mnie ten klon ,,Barbie”- Bardzo nam miło ciebie poznać. Jesteśmy komitetem powitalnym.
Odwróciłam się, ale chłopak już znikł.
-Nie jestem tu jedyna.- mruknęłam- Czemu akurat mnie? Czemu nie zaczekacie na apel i tam się nie przywitacie?
Przez jej twarz przebiegł grymas. Przez chwile bałam się, że się na mnie rzuci, ale na jej twarzy znów zawitał uśmiech.
-Poczekaj mój ty ημίθεος.
Nie wiem jakim cudem, ale ją bez problemu zrozumiałam. Powiedziała: Poczekaj mój ty herosie.
*
Myślałam, że zaraz umrę z nudów. Kiedy dyrektorka wyszła na środek i wzięła mikrofon ja już wiedziałam, że tak łatwo stąd nie wyjdę. Czułam na sobie głodny wzrok tych Cheerleaderek. Spojrzałam na sufit. Wcale się nie bałam. To co one robiły było trochę chore. Gdy tak patrzyłam w sufit myślałam o tym co powiedziały. ,,Poczekaj mój ty herosie” Herosie? Jaki do jasnej ciasnej heros? Wiem co to jest heros albo jak kto woli półbóg. Starożytny Rzym i Grecja to jedyny temat na histori na, którym wysilam moje szare komórki. To nie moja wina, że nie potrafie się skupić. To przez moje ADHD. Tak właśnie. Stwierdzono u mnie ADHD. I dlatego wszystko zwalam na to. Tak jest łatwiej. Byłam tak pochłonięta moimi myślami, że nie zauważyłam cienia, który usiadł za mną. Czekaj co?! Nagle poczułam koło ucha czyjś głos.
-Spokojnie- szepnął- Jeśli chcesz przeżyć to teraz wyjdziesz ze mną. Dobrze?
Odwróciłam się tak szybko, że ta osoba nie zdążyła się odsunąć. W rezultacie uderzyłam go w nos.
-O ludzie!-pisnęłam- Nic ci nie jest. Przepraszam.
Spojrzał na mnie a mnie zatkało. To ten chłopak, który wcześniej na mnie patrzył! Miał czarne rozczochrane włosy jakby dopiero co wstał z łożka. A jego oczy… Boże jakie on ma boskie czekoladowe oczy! Zwróciłam uwagę, że Cheerleaderki zaczęły na nas patrzeć i coś do siebie szeptać.
-Nic mi nie jest- mruknął,a ja wiedziałam, że to nic oznacza wiele- Naprawdę musimy już iść.
-Czemu?- zauważyłam, że dziewczyny są już coraz bliżej. Chciałam coś o nich powiedzieć kiedy zobaczyłam, że z jego nosa cieknie krew- TY KRWAWISZ!
Spojrzał na krew i bez problemu ją ztarł rekawem.
-Słuchaj- powiedział- Zaraz te Cheerleaderki tutaj będą. A jak dojdą to za przyjemnie to nie będzie. Możesz mi zaufać.
Znowu spojrzałam na nie. I miałam rozterkę. Zaufać czy nie. On jakby wyczuł moje wachanie bo wyciągnął rekę i powiedział.
-Proszę. To bardzo ważne. Możesz mi zaufać.
W końcu dałam za wygraną i przyjełam jego dłoń. Na jego twarzy pojawił się szatański uśmiech a w jego oczach zatańczył ogień. Przez chwilę zawachałam się, ale potem obaj już biegliśmy korytarzem.
*
-CZEKAJ!- krzyczałam do niego- Gdzie ty w ogóle mnie zabierasz!
Zatrzymał się i spojrzał na mnie. Próbowałam wyglądać na opanowaną i pewną siebie, ale na prawdę czułam się jak dziecko co nie wie co ma robić.
-Zabieram cie do jedynego bezpiecznego miejsca na ziemi.
I potem znowu zaczął biec.
-I tak nadal nie rozumiem!
Ale pobiegłam za nim. Kiedy byliśmy już przy wejściu zauważyłam te dwie Cheerleaderki. Blondi usmiechnęła się do nas.
-Ooo… myśleliście, że stąd wyjdziecie?
Kto to jest do jasnej ciasnej! Zobaczyłam, że chłopak obok mnie wyciąga czarny miecz. CO?! Patrzyłam na niego i własnym oczom nie wierzyłam.
-Ha to żałasne- prychnęła blondi- Myślałeś,że nas pokonasz?
Jej górna część była piękna. Oszałamiąca można powiedzieć. Gdy spojrzałam na dół prychnęłam. One nie miały nóg. Raczej jedną miały, ale spiżową. Spiż? Skąd mi się to wzięło. Ale wracają do nóg to drugą miały oślą. Czekajcie ja skąś znałam te potwory. Czy to przypadkiem nie z mitologii?
-Czy przypadkiem Percy Jackson nie posiekał was kiedyś na kawałeczki?- rzucił mój towarzysz.
-Nie wyjeżdzaj mi tu z Jacksonem! Michealu Black!- Chłopak drgnął. A więc nazywa się Micheal. Teraz wydaję się mniej tajemniczy- Percy Jackson… Moja siostra Kelli. Ach ta to była ofiara. No nie?
Zwróciła sie do swojej towarzyszki. Ona tylko się uśmiechnęła i zwruszyła ramionami.
-Ona nie potrafi mówić czy co?- dopiero póżniej zrozumiałam, że powiedziałam do na głos. Wszyscy zwrócili uwagę na mnie. Mam przechlapane.
-Moja droga, moja siostra- Blondi spojrzałam na nią- Nie potrafi mówić. Pewien Heros odciął jej język. Niezbyt przyjemna historia.
Kątem oka zobaczyłam, że Micheal skrada się do nich. Ale nie normalnie. On był cieniem a nie osobą. Spojrzał na mnie. A ja zrozumiałam. Mam odwracać ich uwagę. Spoko.
-Kim jesteście?
,,Barbie” się uśmiechnęła.
-Jesteśmy Empuzami. Służymy…
-Co? Co powiedziałaś?- Wiem to jest głupie, ale innego pomysłu nie miałam. Dziewczyna wyglądała na tak skołowaną, że zachciało mi się śmiać. Nawet chłopak zatrzymał się i spojrzał z zdziwieniem na mnie. Ponagliłam go.- Nie słyszę możesz podejść bliżej?
Podeszła.
-Jak już mówiłam jesteśmy Empuzami. Służymy Hekate. Mroczna magia uformowała nas ze zwierząt, spiżu i duchów!
-Acha. Bardzo interesujące.- widziłam jak Micheal wbiła miecz drugiej Empuzie a ona z zdziwioną miną rozpadła się w proch. Nie. Nie w proch tylko w pył.- Czego ode mnie chcecie?
-Och nie wiele. No, ale wiesz masz już tyle lat. I jeśli inni cię nie zabili. To my to zrobimy.
Micheal był już tak blisko. Jeszcze chwila.
-Jak się nazywasz?
Uśmiechnęła się do mnie.
-Nazywam się…
Na jej twarzy pojawił się grymas a potem spojrzała na miecz wystający jej z brzucha. Zdążyła jeszcze powiedzieć ,, Och” I zamieniła się w pył. Już się nie dowiem jak ma na imię. Spojrzałam na Chłopaka. Wycierał właśnie swój miecz.
-Nie słyszę? Co?- przedrzeźnił mnie i popatrzył na mnie podnosząc brew- Nieźle. No teraz już wiem, że musisz się znaleźć w obozie Herosów.
Przepraszam to pomyłka. Przez przypadek wysłałam drugi raz. Przepraszam.