Hej wszystkim J
Kurczę, aż nie mogę uwierzyć, że wytrwałam do końca tego opka i nie poddałam się po paru częściach. Co prawda zajęło mi to prawie rok, ale się udało J No dobra, nie będę Was zanudzać moimi wewnętrznymi przeżyciami, tylko zapraszam do czytania J
iriska335
Spróbowałam otworzyć oczy, ale rażąca je biel nie pozwalała na to.
Co na bogów się dzieję?
Czyżbym umarła?
– I to jest niby to słynne NIEBO? – z moich ust wydobył się szept.
– Właściwie to tak – usłyszałam donośny głos jakiegoś mężczyzny. – Witaj na Olimpie, Cassidy.
Znaczenie tych słów dotarło do mnie dopiero po paru minutach, kiedy mój wzrok przywykł do tych jasności. Znajdywałam się w centrum okrągłej sali mającej ponad piętnaście metrów wysokości. Zamiast ścian otaczały ją piękne, greckie kolumny. Pomiędzy nimi dostrzegłam niebieską przestrzeń, zupełnie jakbym znajdywała się pod wodą, choć tak naprawdę byłam wysoko ponad chmurami.
Przede mną, pod kolumnami , utworzony był półokrąg z wielkich tronów. Było ich dwanaście, każdy inny.
Jeden przypominał krzesło rybackie, które gdzieniegdzie oplątane było siecią.
Należał zapewne do Posejdona.
Inny natomiast był solidny, wykonany z jakiegoś czarnego kamienia. Pod nim poustawianych zostało wiele czaszek.
Hades….
Na tronach dumnie prezentowały się ogromne postacie, na pozór wyglądające jak zwykli ludzie, ale przebywając tak blisko nich czuło się bijącą od nich moc. Bogowie.
– Jacież pierdziele.
Od razu pożałowałam tych słów.
– Zachowuj się, droga panno – ponownie usłyszałam ten sam głos. – Jesteś w świątyni.
Należał on do boga siedzącego na samym środku półokręgu.
W centrum zazwyczaj siedzą ci najważniejsi, czyli to musi być Zeus.
– Jasne, sorki – wydukałam, próbując udawać rozluźnioną, choć tak naprawdę cała byłam spięta. Nikt nie przygotował mnie na takie wizyty. – Ale właściwie co ja tu robię? I jak się tu znalazłam, przecież powinnam teraz…
Nagle Król Bogów wstał i podszedł do mnie. Z każdym krokiem jego wzrost malał, aż stanął przede mną zwykły gościu, na oko liczący czterdzieści lat. Miał dłuższe, czarne włosy oraz brodę tego samego koloru, którą ozdabiały siwe pasma. Jego szare, niczym burza oczy przepełnione były dumą. Nosił na sobie białą togę, którą gdzieniegdzie zdobiły złote wstawki.
Szczerze mówiąc, czułam się przy nim cała spięta. Nie żebym od razu chciała zwiewać, ale także nie swobodnie jak w tedy, gdy odwiedził mnie Hermes. Po prostu było mi nieswojo.
Miałam ponownie się odezwać, ale Zeus był szybszy:
– Wiem, że w głowie masz pełno pytań, co niektórych treści się domyślam, ale wstrzymaj się z nimi na chwilę.
Jego spojrzenie przypominało spojrzenie Chejrona ,kiedy próbował mnie czegoś nauczyć, a mi to nie wchodziło.
Dosłownie krzyczało: „Na wszystko przyjdzie czas. Trzeba tylko uzbroić się w cierpliwość.”
Wyjątkiem było to, że wzrok Pana Olimpu był o wiele surowszy.
Kiwnęłam głową na znak zgody.
Jedyne czego byłam pewna w tamtym momencie to to, że z bogami nie należy się kłócić. Szczególnie znajdując się na ich terytorium.
– A więc wezwaliśmy cię tutaj by wyjaśnić wszystkie dziwne wydarzenia, które spotkały cię do tej pory… Przecież mówiłem…
Nagle z opanowanego mężczyzny stał się wulkanem gniewu, który zaraz może wybuchnąć. Spowodowała to zapewne moja podniesiona do góry ręka. Szlag by to trafił, ale nie umiałam się powstrzymać.
-Wiem, wiem – spróbowałam uspokoić Zeusa. – Ale tylko jedno pytanie, na które muszę znać odpowiedź, już teraz. Proszę jedynie o to jedno.
Z początku myślałam, że przywali mi w twarz, ale w sekundzie powrócił do swojej poprzedniego, opanowanego stanu.
Facet powinien się udać do jakiegoś psychiatry. Przydały by mu się jakieś porządne tabletki na wahania nastroju.
– Dobrze, jedno pytanie i później wysłuchasz wszystkiego co mam do powiedzenia.
Na minutę zapadła nieprzenikniona cisza, którą powinnam szybko przerwać.
– Czy ja… – zaczęłam, ale nie mogłam wydobyć z siebie więcej słów. Za bardzo obawiałam się odpowiedzi.
Bóg patrzył na mnie zniecierpliwiony.
Cassidy, nie bądź tchórzem. Nie po tym wszystkim co przeszłaś. I tak w końcu będziesz musiała poznać odpowiedź.
– Czy ja umarłam? – spytałam zaskoczona siłą mego głosu.
Ponownie nastała cisza, podczas której wpatrywałam się w oczy Zeusa.
Nagle olimpijczyk wybuchnął, jak dla mnie dosyć przesadzonym śmiechem.
– Oczywiście, że nie! Skąd ci to przyszło do głowy?
Nie wiem kto był bardziej zaskoczony. Ja czy on?
– No bo… przecież ja nie zdążyłam dobiec do okrętu. Zabrakło mi paru kroków.
– Nonsens! Zdążyłaś na czas. Co prawda ledwo, ale zawsze to coś. Nie pamiętasz?
-Nie.
Przez chwilę przyglądał mi się badawczo.
– To za pewne przez nasz transport. Bo widzisz, kiedy dotarłaś na Argo II ściągnęliśmy cię tutaj za pomocą magii. Coś jakby teleportacja. Zwykle herosi normalnie ją znoszą, lecz ty, jako śmiertelnik, mogłaś doznać lekkiego szoku, przez co nie wszystko… jak wy to mówicie… ogarnęłaś.
Takiej ulgi jeszcze w życiu nie czułam. ŻYJĘ. Ja naprawdę wciąż żyję. Kamień spadł mi z serca.
– Skoro już wiesz to co chciałaś, przejdźmy do rzeczy – Zeus powrócił do swojego rzeczowego tonu.
Gdy już przestałam się martwić, zaczęła przepełniać mnie ciekawość.
Po co mnie wezwano?
Przecież udało nam się ukończyć misję.
Zaraz, mężczyzna wcześniej powiedział, że chcą wyjaśnić, dlaczego mnie to wszystko spotkało… Świetnie, w końcu dowiem się z jakiego powodu mnie wybrano. Ale czy na pewno chcę wiedzieć… ?
Poczułam się jakoś dziwnie, ale nie wiem o co chodziło.
– Gdy pierwszy raz usłyszeliśmy przepowiednie o śmiertelniku, który ma pomóc w uratowaniu półbogów oraz naszej najcenniejszej broni, zaczęliśmy się zastanawiać kim on może być, a przede wszystkim, jak go odnaleźć. Do poszukiwań przyłączyli się wszyscy bogowie. Obserwowaliśmy zwykłych ludzi, zarówno z góry, jak i z ziemi. Niestety, nie przynosiło to żadnych skutków i po paru dniach traciliśmy nadzieję. Lecz pewnego wieczoru Artemida usłyszała twoje życzenie…
Tutaj zrobił pauzę, zdaję się po to bym przyswoiła dotychczasowe informacje.
Faktycznie, był taki wieczór, w dzień zakończenia roku szkolnego, ale… na bogów, w życiu bym nie pomyślała, że to ma z tym jakiś związek. Tysiące razy wypowiadałam durne życzenia, by w końcu w moim życiu zaczęło się coś dziać, dlatego zupełnie o nim zapomniałam.
-Ta spadająca gwiazda… – odezwałam się do boga.
– Tak, w każdym przesądzie i legendzie jest ziarno prawdy. A wiec, Artemida usłyszała twoją prośbę i szybko nas o tym poinformowała. Stwierdziliśmy, że to możesz być właśnie ty, gdyż skoro pragnęłaś zostać herosem lub jak ty tam to nazwałaś… przeżyć jakąś przygodę, nie będziesz się buntować. Zrozum, prawie każdy półbóg na początku wypiera się prawdy. Zwyczajnie się boi lub nie chce uwierzyć. My woleliśmy ominąć ten etap, gdyż już i tak straciliśmy dużo czasu na poszukiwania. Postanowiliśmy cię sprawdzić czy, aby na pewno się nadajesz. Dlatego też, wysłaliśmy do ciebie Hermesa z nietypową przesyłką. Normalny śmiertelnik zignorowałby mapę i siedział w domu, ale nie ty…nie. Nad strachem i niepewnością zwyciężyła w tobie ciekawość i chęć działania. Nasze przypuszczenia oficjalnie potwierdziła twoja zdolność widzenia przez mgłę oraz fakt, że weszłaś do obozu. Wiesz przecież dobrze, że śmiertelnicy nie mogą wchodzić do Obozu Herosów. Tak oto mieliśmy naszego zwycięzcę.
Wiedziałam, że mówi prawdę. Wszystko to miało sens. Lecz coś wciąż nie dawało mi spokoju. Sadziłam, że jak dowiem się prawdy to pozbędę się tego dziwnego uczucia, a tym czasem ono przybrało na sile.
– To… brzmi logicznie – nie wiedziałam co innego miałabym powiedzieć.
– Wciąż pozostaje do uzgodnienia jedna kwestia, a mianowicie co dalej.
Słowa Zeusa uderzyły we mnie jak grom z jasnego nieba.
– Co ma pan na myśli mówiąc: co dalej ? – Spytałam niepewnie, choć dobrze wiedziałam o co chodziło bogu. Trzeba było ustalić co ze mną zrobić, w końcu w ogóle nie powinnam się o nich dowiedzieć.
A mogło być tak pięknie…
– To chyba oczywiste, musimy ustalić co z tobą zrobimy, a raczej co ty zrobisz.
– Nie rozumiem.
– Postanowiliśmy dać ci wybór – powiedział z uśmiechem.
-Wybór? Że niby jaki?
Nie cierpię jak ludzie gadają ze mną takimi zagadkami. Jakby nie mogli mówić wprost o co im chodzi. To strasznie irytujące.
– A to już wyjaśni ci ktoś inny. O, jesteś nareszcie.
Odwróciłam się w kierunku, w którym podążał wzrok olimpijczyka. Okazało się, że za mną stoi jakaś kobieta. Była wysoka i smukła. Jej bladość podkreślały czarne, długie, proste włosy oraz również zupełnie czarne oczy, które dodatkowo ozdabiał wokoło ciemny cień. Coś w stylu kredki, ale mniej ostre. Usta miała lekko różowe. Zamiast greckiej, białej togi miała na sobie ciemnofioletową szatę, której kaptur lekko opadał na jej głowę. Nie wiem co powiedzieliby faceci, ale jak dla mnie była piękna.
– Witaj, Cassidy. Jestem Hekate.
W jej uśmiechu było coś podejrzanego. Odniosłam wrażenie, że pod każdym jej słowem kryje się jakiś haczyk.
– Rozumiem, że jako bogini rozdroży przedstawisz mi jakieś opcje do wyboru.
Pominęłam przywitanie, gdyż za bardzo chciałam się dowiedzieć co też mnie czeka w przyszłości.
– Tak, można to tak ująć – mówiła tajemniczym tonem. Przypominało to trochę rozmowę z Dumbledorem. – W nagrodę za twoją pomoc, chcę dać ci szansę zdecydowania o swoim losie, sposobie życia. Może jeszcze tego nie wiesz, ale to wielki dar, o którym liczni marzą. Pewnie kiedyś to zrozumiesz.
– A więc co to za możliwości?
Znów uśmiechnęła się w ten dziwny sposób.
– Zobacz sama.
Po oby dwóch jej stronach pojawiły się chmurki dymu ukazujące wydarzenia z mojej przeszłości.
Przyjrzałam się uważniej tej po prawej. Pokazywała mnie leżącą pod kocem na łóżku. Trzymając kubek z gorącym kakao, pochylałam się nad książką. Po chwili obraz się zmienił. Siedziałam w salonie z rodzicami oglądając jakąś komedię. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć i okazało się, że to moje kumpele przyszły mnie odwiedzić.
– Możesz wieść swoje dawne życie, normalnej nastolatki. Twoimi jedynymi problemami będą sprawdziany, prace domowe i dylematy typu: „W co mam się ubrać?”. Dla wielu osób takie spokojne życie to spełnienie najskrytszych marzeń.
– A czy wtedy bym pamiętała, to wszystko co się do tej pory zdarzyło. Misje i przyjaciół ? – spytałam.
– Jeśli tylko obiecałabyś utrzymać je w tajemnicy, to nie powinno być z tym problemu. Zapamiętałabyś wszystko – odparła tym swoim spokojnym, lecz irytująco tajemniczym tonem.
Swój wzrok skierowałam na drugą chmurkę. Tym razem sceny w niej były chaotyczne i szybko się zmieniały. Widziałam w nich superanckie lekcje z Percym i Chejronem oraz trochę mniej przyjemne z Annabeth, wieczorne ogniska w Obozie Herosów oraz walki z potworami.
– Druga możliwość jest bardziej skomplikowana. Jesteśmy skłonni ofiarować ci nieśmiertelność…
Dosłownie mnie wryło.
– S…słucham?
– Możesz przez resztę swojego życia, czyli całą wieczność, podążać ścieżką półbogów. Zamieszkać w obozie, uczęszczać na misje. Początkowo będziesz się uczyć jak pozostali obozowicze, ale z czasem pomożesz Chejronowi w prowadzeniu lekcji. Mogłabyś być bardzo przydatna, gdyż nieśmiertelność nie da ci żadnych magicznych mocy, potwory nadal nie będą mogły cię wyczuć.
Na język cisnęło mi się mnóstwo pytań, ale zadałam tyko dwa.
– Czy to znaczy, że nikt nie będzie mógł mnie zabić? – to akurat było mniej ważne, ale po prostu ciekawość wzięła górę.
– Nie, nie będziesz się jedynie starzeć, ani chorować na zwykłe choroby. Jednakże, cały czas będziesz mogła zginąć od ciosu mieczem czy zwykłej trucizny.
No to teraz pozostawała najważniejsza kwestia.
– A czy kiedykolwiek jeszcze zobaczę rodziców?
Przez chwilę się zastanawiała, po czym dodała zdecydowanym tonem:
– Tak. Będziesz się mogła z nimi widywać, ale niezbyt często. Życie herosa jest pełne obowiązków. Czy powiesz im prawdę? Zdecydujesz sama, w najgorszym wypadku wezmą cię za wariatkę i wyślą do psychiatry – odczekała minutę i znów się odezwała – Jaka jest twoja decyzja?
Trochę mało czasu na taki wybór, ale w sumie to rozumiałam. Chodziło o to czego najbardziej chcę. Kim chcę być, co powinnam wiedzieć . Ale czy tak było?
Przez ten krótki odcinek w życiu, który był dla mnie całą wieczności przeżyłam chwilę totalnej grozy. Narażałam życie, igrałam z losem. Do tej pory męczy mnie poczucie winy, przez to, że odebrałam komuś życie, mimo, iż to były potwory.
Po tych długich, męczących dniach miałam szansę poczuć się bezpieczna. Naprawdę bezpieczna.
Ale z drugiej strony w tamtym życiu mi czegoś brakowało, jakiejś dużej części mnie, dzięki której poczułabym się na swoim miejscu. Tę cząstkę siebie odnalazłam właśnie latając z łukiem za bandą obrzydliwych potworów. Zrozumiałam, że to było tym dziwnym uczuciem. Strach, że mogę stracić takie życie.
Tylko czy to uczyniło mnie szczęśliwą, sprawiło, że nie czułam się samotna… Ach, miałam mętlik w głowie…
W końcu postanowiłam wybrać… dom. Prawdziwy dom. Moją rodzinę.
– Zostaję w Obozie.
P.S. od Cassidy
Dom – przystosowany pod względem konstrukcyjnym i użytkowym budynek, przeznaczony do celów mieszkalnych.*
Rodzina – matka, ojciec, syn, córka, brat siostra, itp. (taa moja definicja jest trochę gorsza)
Chrzanić z góry przyjęte reguły.
Dla mnie dom jest tam gdzie rodzina. A rodzina to ludzie, których kocham bądź lubię nie dlatego, że są ze mną spokrewnieni, ale dlatego, że przy nich mogę być sobą, sprawiają, że szczęka boli mnie od ciągłego uśmiechania i czuję, że jestem tam gdzie powinnam być.
Właśnie dlatego wybrałam Obóz Herosów, by spełnić swoje marzenie, którym o dziwo nie było wcielenie się w któregoś z bohaterów książek, ale odnalezienie swojego miejsca na ziemi.
* Żeby nie było, cytat z wikipedii J
Moim zdaniem to ekstytujące opek
Jestem słaba w mówkach. I w komantach. I ogólnie, więc trochę nie wiem co powiedzieć. To… może najpierw o opku?
Reakcja na Olimpie? Bezcenna, ludzie, ja tam bym zareagowała podobnie, tylko moje słownictwo byłoby meeeegaaaa urocze, o niebo bardziej niż jej.
Powtarzałaś był/było. Podczas gdy opis Olimpu jest OK, to już tego o tronach nie przełknę. Po prostu poszłaś, za przeproszeniem, na łatwiznę. Jeśli nie opisujesz wszystkich, to czemu opisujesz tylko dwa?
Ale całokształt opka prezentuje się dobrze. Dotrwałaś do końca i ZA TO POWINNY BYĆ OKLASKI, A NIE NUDZIAKI NAWET SIĘ NIE ZALOGUJĄ, ABY SKOMCIAĆ. No, ale cóż, taki lajf. Mam nadzieje, że tym się nie zrazisz i czekam na kolejne opko xD
PS. Zazdro, ja sw jeszcze kończę. Też chcę już skończyć!