Ten rozdział miałam wysłać już dawno temu.
Dedykacja dla nico_23.
Miłego czytania,
Annabeth1009
(John)
Poderwałem się na równe nogi gdy Michael wpadł do principiów.
– Siedź – powiedział, jednocześnie rzucając sztylet na stół. Blondyn usiadł na jednym z krzeseł i zapatrzył się na widok za oknem.
– Michael? – odwrócił w moją stronę głowę.
Chłopak chrząknął, tak jakby zaczynał długą wypowiedź.
– A więc, chciałem abyś tutaj przyszedł…
– Przepowiednia – przerwałem mu. – Dałbyś sobie wreszcie z nią spokój. Mówiłem ci to jeszcze nie jest odpowiedni czas.
– Na pewno się pomyliłeś. Ona na sto procent mówi o mnie…
– Jeśli nawet mówi o tobie. Powiedz mi jedną rzecz, skąd weźmiesz sześcioro półbogów…
– Już to przemyślałem.
– A co na to drugi pretor? – zapytałem. – Pamiętaj, że ty pretorem jesteś od niedawna, jeśli ona będzie miała odmienne zdanie od twoje, rzymianie raczej pójdą za nią.
– To też przemyślałem. Przekonam ją.
– Ach tak? W takim razie życzę powiedzenia.
Gwałtownie poderwałem się z siedzenia i wyszedłem z pomieszczenia.
(Michael)
Jak on mógł? Sądziłem, że mi pomoże, a on? Szkoda słów…
W tym czasie do środku wpadła zdyszana Florence.
– Chodź, musisz to zobaczyć.
Dziewczyna nie czekając na mnie wypadła na zewnątrz. Pobiegłem za nią.
Co takiego chce mi pokazać? Co znowu się stało? Czy nie mogą z tym iść do niej, muszą zawsze do mnie.
– Faith już tam jest. Kazała cię zawołać – wydyszała.
Gdy dobiegliśmy, Faith rzeczywiście już tam była. Klęczała przy jakiejś dziewczynie.
– Szybciej się nie dało – warknęła zirytowana.
Siedząca na ziemi dziewczyna, ciągle coś szeptała.
Była w miarę ładna. Miała kręcone blond włosy, otaczające zewsząd jej twarz. Blada cera kontrastowała z ciemnymi oczami, w których można było dostrzec lekki obłęd. Wyglądała na około szesnaście lat.
– Posłuchaj o czym ona mówi…
– Alaska… Wielki Olbrzym… Wrota Śmierci… Gaja… – zaczęła gwałtownie kręcić głową. – Nie, nie nie…
– Spokojnie, chodź teraz pójdziemy o tam – Faith wskazała jeden z domów. – A z tobą chcę się zaraz widzieć.
Szatynka odeszła w stronę miasta, trzymając nastolatkę pod rękę.
Rzuciłem tryumfujące spojrzenie w stronę augura, który natychmiast odwrócił się i odszedł.
– Poczekaj! – krzyknąłem za nim. – John, stój!
Westchnąłem cicho i ruszyłem do principiów.
Faith już na mnie czekała. Sądząc po jej minie, powinienem się bać.
(Faith)
Łagodnie mówiąc byłam wściekła. Michael wszedł tutaj jakby nigdy nic. Zgromiłam go wzrokiem.
– Możesz mi łaskawie powiedzieć co ty sobie myślisz – fuknęłam. – To, że zostałeś pretorem nie znaczy, że wszystko ci wolno! – chłopak otworzył usta aby coś powiedzieć, uciszyłam go ruchem ręki, po czym ciągnęłam. – Jeśli tak myślisz to bardzo się mylisz.
– A o co dokładnie ci chodzi? – zapytał.
Brunet patrzył się na dywany wiszące na ścianach.
– Ten jest ładny – wymamrotał pod nosem.
– Słyszysz co do ciebie mówię! – wrzasnęłam. – Musimy porozmawiać!
Michael odwrócił się w moją stronę, wyraźnie zainteresowany.
– Trzeba będzie wyruszyć na Alaskę – chłopak z zadowolenia klasnął w dłonie.
– To kiedy ruszamy.
– Jest pewien haczyk…
– Haczyk?– przerwał mi.
– Podobno Lupa zakazała wychodzenia poza teren Obozu.
– No i co z tego? – zadał mi pytanie.
– To z tego, że ja nie zamierzam się jej sprzeciwiać. Jeśli chcesz to idź na misję, ale zrób to beze mnie.
Pochwyciłam leżący na stole sztylet, zaczęłam obracać go w dłoniach. Michael chyba zrozumiał, że to koniec naszej rozmowy, bo wyszedł na zewnątrz.
‚Ten rozdział miałam wysłać już dawno temu.’ – Miałaś? Miałaś. Wysłałaś? Nie. A można wiedzieć dlaczego? Trzymanie ludzi w napięciu nie wchodzi w grę, bo… Tu nie ma napięcia. I nie wmówisz mi, że przez cztery tygodnie (i to wakacyjne!) siedziałaś i to poprawiałaś, bo takie coś bym (chyba) zauważyła.
‚jeśli ona będzie miała odmienne zdanie od twoje’ – Kali pić woda jeść kanapka. ‚Siedząca na ziemi dziewczyna, ciągle coś szeptała.’ – Prawie jak Przyczajona logika, ukryty słownik (Zdanie zbudowane na gramatyce angielskiej, po polsku niepoprawne. Swoją drogą polecam tego bloga (że PLUSa)).
Kolejna rzecz, która bije po oczach to zmiany narracji. Po co, po co, po co?! Takie rzeczy mają sens, o ile są stosowane celowo i z umiarem. Powiedz mi, dlaczego Michael nie mógł ‚opowiedzieć’ nam o wszystkim? (I kim jest John?! A ta dziewczyna..? Faith ogarnęłam – drugi pretor. Ale reszta…?)
Akcja gna i pędzi, a opisy przed nią uciekły, czy jak..? Cztery zdania opisu. I niestety to nie są zdania na stronę, dwie, czy siedemset z hakiem. A dialogi też chaotyczne…
W ogóle: chaos, chaos wszędzie, widzę chaos…
Nie mam pojęcia, co się dzieje. Nie mam pojęcia, kto jest kim. Ani co kto i do kogo mówi. Wiem tylko jak się skończy, bo niedawno odświeżyłam sobie ‚Syna Neptuna’.
Nie wiem jak to się stało, albo co zrobiłam, ale ucieło mi koniec pierwszego zdania. Powinno być:
Ten rozdział miałam wysłać już dawno temu, ale wyjechałam i nie miałam internetu.
Co do błędów, postaram się poprawić to, na co zwróciłaś mi uwagę.
Rzeczywiście akcja pędzi niemiłosiernie. Zwolnij troszkę tępo 😉 Uważaj na błędy gramatyczne i językowe, bo te powtarzały się najczęściej. Widzę, że masz pomysł oraz plan na to opowiadanie, ale jeszcze dużo pracy przed tobą. A czy jest lepszy sposób na ćwiczenie jeśli nie pisanie, pisanie i jeszcze raz pisanie? Każdy z nas tak zaczynał.
Pozdrawiam i trzymam za Ciebie kciuki, Kira
Ciekawe, nawet bardzo, ale jest kilka niedociągnięć.
„- No i co z tego? – zadał mi pytanie.” -dialog, więc nie musiałaś wstawiać „mi”
I jeszcze niezbyt podoba mi się zakończenie, ostatnie zdanie. Bo końcówka powinna pobudzać wyobraźnię, zachęcać do czytania kolejnej części, a tutaj mamy tylko, że Micheal wyszedł na zewnątrz jakby to było zawiązanie akcji. Nie wiemy z jakim nastawieniem on wyszedł, co on zamierza, wyszedł, poszedł sobie, a ona go nie zatrzymała, ani nic. W ogóle na to nie zareagowała.
Poza tym mi się bardzo podoba, dialogi nie są złe, akcja trochę pędzi, ale jest dobrze. Pisz dalej.