Reyna w Olimpijskich Herosa ma czarne oczy, takie jak obsydian, a nie niebieskie, tak jak pisałam we wcześniejszych częściach.
Dedykacja dla Jane, Inez i Raisy.
Miłego czytania,
Annabeth1009
(Reyna)
Razem Jessicą patrzyłyśmy się na Nowy Rzym. Legioniści wracali z kolacji i szli do baraków swoich kohort. Westchnęłam cicho. Jakoś trzeba było zacząć tą rozmowę.
– Wiesz dlaczego tutaj przyszłyśmy?
– No raczej nie żeby podziwiać widoki…
– Nie. Wyjeżdżasz… wyjeżdżasz i to najlepiej jak najszybciej – dziewczyna otworzyła ze zdziwienia usta.
– Nigdzie nie wyjeżdżam – burknęła.
– Nie masz w tej sprawie żadnego zdania. To już zdecydowane.
– Przez kogo? Przez ciebie? Nie mam zamiaru ciebie słuchać!
Nastolatka przebiegła koło mnie i znikła wśród drzew. Odwróciłam się i pospieszyłam za Jessicą. Ktoś ją przecież musi wysłać z Obozu. Nawet nie dała mi skończyć.
Żachnęłam się. Dlaczego to zawsze ja muszę wszystko robić? No, niech ktoś mi powie, dlaczego ja? Reyna pójdź tam, zrób tamto… Mam wszystkiego dosyć.
Wbiegłam do czegoś w rodzaju parku, ale bardziej przypominającego las. Wszędzie zieleń i kwiatki. Dzieci uwielbiały to miejsce. Obróciłam się o sto osiemdziesiąt stopni.
Gdzie ona na Bellonę jest? Jeszcze raz rozejrzałam się wokół. Wszędzie drzewa, krzaki i inne rośliny. Ona przecież musi gdzieś tu być… Nie mogła się zapaść pod ziemię, nie tak jak ten syn Plutona. Nagle coś poruszyło się koło jednego z drzew, rosnącego kilkanaście metrów ode mnie. Pobiegłam w tamtą stronę. Nikogo już tam nie było. Może tylko mi wydawało? Po co ja tam stałam, mogłam od razu za nią pójść. Muszę się skupić… Co ja bym zrobiła na jej miejscu. Ukryłabym się…ukryłabym się tak, żeby mnie nie zobaczono. Tak… Reyna bardzo mądry wniosek. Kiedyś muszę sobie pogratulować…
Tylko gdzie…, gdzie ona mogłaby być? Biorąc Przebiegłam wzrokiem po pniach. Bingo! Drzewa. Skierowałam wzrok na koronę drzewa, pod którym stałam. Niebieskie oczy, wpatrywały się we mnie przerażonym wzrokiem.
– Nigdzie z tobą nie idę – pisnęła.
– Zejdź na dół. Chyba źle się zrozumiałyśmy.
Dziewczyna jeszcze przez chwilę ilustrowała mnie niepewnym wzrokiem, po czym zsunęła się na dół.
Ja bym nie uwierzyła sobie tak łatwo. Jest zbyt łatwowierna…
– Idziesz na misję – powiedziałam krótko.
– Ja? Masz tyle osób do wyboru, a wybierasz akurat mnie – oczy dziewczyny rozbłysły.
– To nie ja wybierałam – mruknęłam pod nosem. Jessica jak na zawołanie się nachmurzyła.
– A kto? – zagryzłam wargi.
– To nieistotne. Najważniejsze jest teraz to aby cię odpowiednio wyszykować.
– I to niby ty będziesz mnie pakować, żebym na pewno nic nie zapomniała, tak?
Wymownie wywróciłam oczami. Wolnym krokiem zaczęłam iść przed siebie.
– Nie – po chwili marszu dodałam. – Wyjeżdżasz jutro o świcie. Pluton… – ugryzłam się w język.
– Pluton? – nie odpowiedziałam. – Pluton? – powtórzyła. – Pluton? – chwyciła mnie za ramię.
– Przesłyszało Ci się. – wyrwałam się z jej uścisku.
– Nigdzie nie jadę dopóki mi nie wyjaśnisz – uniosłam oczy do góry.
– Porozmawiamy w principiach. Zaraz do ciebie przyjdę.
– Tylko? – spojrzałam na nią zdezorientowanym wzrokiem.
– Gdzieś pójdę – dokończyłam.
Dziewczyna oddaliła się ode mnie. Musiałam skontaktować się jeszcze z jedną osobą…
*****
Wpadłam do principiów. Papiery leżące na stole, poderwały się w powietrze i opadły na podłogę.
– Hades? – spojrzałam się w stronę, z której dochodził głos.
Dziewczyna stała w rogu pokoju, twarzą obróconą w stronę jednego z proporców.
– Jak już to Pluton – powiedziałam.
Dlaczego zaczęła nazywać Bogów ich greckimi imionami? To nie jest normalne. Jessica popatrzyła się na zdezorientowana.
– A jak powiedziałam?
– Hades. Użyłaś greckiej nazwy.
– To źle, prawda?
– Szczerze sama nie wiem – opadłam na jedno z krzeseł stojących obok mnie. – Może powinnaś iść do… Ech, lepiej nie.
– Do…?
– Oktawiana, który stwierdzi, że jesteś szpiegiem.
– Szpiegiem. Niby kogo.
– Oktawian wierzy, że gdzieś w innym miejscu są herosi wierzący w dawną formę bogów.
– Grecy? – zmierzyłam ją podejrzliwym wzrokiem.
– Tak – pstryknęłam palcami. Koło mnie pojawili się Argentum i Aurum. Wpatrywały się w Jesscicę swoimi czerwonymi ślepiami.
– Lepiej nie kłam – ostrzegłam ją. – Moje psy od razu to wyczuję. Uwierz mi, nie chcesz się zapoznać z nimi bliżej – dziewczyna cofnęła się o jeden krok, o mały włos nie nadziewając się na jeden z sztandarów.
– Uważaj!
– Zjedzą mnie? – delikatnie uniosłam kąciki ust.
– Powiesz mi, co masz wspólnego z Plutonem?
– Ja? Nic, nie widziałam go nawet na oczy.
– Wcale nie musiałaś. Nawet nie wiesz, jakie plotki o tobie krążą, po całym Obozie…
– Plotki?
– Jesteś głucha? Uwierz mi, nie chcesz się dowiedzieć o czym… Przejdziemy do tematu twojej misji?.
Jessica ochoczo przytaknęła. Najwyraźniej była rada ze zmiany tematu. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam wywód:
– Już wiesz, że wyjeżdżasz po świcie. Musisz kogoś znaleźć – dziewczyna otworzyła usta, aby coś powiedzieć. – Nie wiem kogo, Pluton mówił, że dowiesz się później.
– Spotkałaś się z Plutonem? – jej oczy wyglądały teraz jak dwa złote denary.
Nerwowo zastukałam palcami w oparcie krzesła.
– Masz wyruszyć na północny zachód.
– Jadę sama?
– Nie, możesz wybrać dwóch towarzyszy, ale najpierw musi to zatwierdzić Senat – spojrzałam się na zegar, wiszący na ścianie. Było już grubo po dwudziestej drugiej. Zdecydowanie za późno aby zwoływać senat. – No, albo ja to potwierdzam. To kogo zabierasz?
Dziewczyna zamyśliła się.
– Ja nie wiem… – westchnęłam ciężko.
– Sama ci wybiorę towarzyszy. Możesz już iść.
Skierowałam wzrok w stronę okna. Księżyc rzucał blade światło, oświetlając marmurowe budynki wokół Forum.
Pogrążyłam się w zadumie. Czyli trzeba było wybrać jej dwóch towarzyszy…
*****
Jessica stała na brzegu Małego Tybru. Jej blond rozwiewał wiatr. Wolnym krokiem zmierzaliśmy w jej stronę. Dziewczyna nie zauważyła naszego przyjścia. Najwyraźniej pogrążyła się w myślach. Jej niebieskie oczy patrzyły się ze zdumieniem na taflę wody. Potrząsnęła głową i odwróciła się w naszą stronę.
– Nie widziałam was… – uniosłam rękę, żeby się uciszyła.
– To z nimi będziesz szła – wskazałam ręką za siebie. – To jest Lucas, a to Ava.
Wręczyłam jej dwa listy polecające, które trzymałam w drugiej dłoni.
Dziewczyna i chłopak stojący za mną, bez słowa przeszli przez rzekę i ruszyli w stronę tunelu. Jessica podążyła za nimi. Wodziłam za nimi wzrokiem, dopóki cała trójka nie zniknęła w ziejącym czernią przejściu.
*****
Weszłam do siedziby senatu. Oktawian bez słowa skierował swoje kroki w moją stronę i pokazał mi pogiętą kartkę. Tą samą kartkę, którą dał mi Nico di Angelo.
Biorąc Przebiegłam wzrokiem po pniu – ?
Osobiście trochę się w tym opku pogubiłem. Może to dlatego że w każdej linijce dialogu napisane jest w pierwszej osobie.
Czasami zabrakło słowa np.
Skoro Lucas i Ava stali za Reyną, to jak to możliwe, ze widziała jak przechodzą przez rzekę i ze to Jessica jest z tyłu?
Czasami zauważałem małe błędy interpunkcyjne.
Nie caly komentarz się wczytal
Czasami zabrakło słowa jak np.
Jej blond rozwiewa twarz.
„Razem Jessicą patrzyłyśmy się na Nowy Rzym.”- brakuje z
„- Nie masz w tej sprawie żadnego zdania. To już zdecydowane.”- gadania, tak lepiej brzmi, bo zdanie to ona może mieć swoje
„Może tylko mi wydawało”- mi się wydawało
„ukryłabym się tak, żeby mnie nie zobaczono”- odnaleziono lepiej pasuje, bo nie jest niewidzialna
” Biorąc Przebiegłam wzrokiem po pniach.”- może miało być biorąc oddech, albo ucięło ci zdanie w każdym razie bez biorąc
” Jessica popatrzyła się na zdezorientowana.”- może ucięło ci znowu kawałek zdania, bez na
„Moje psy od razu to wyczuję”- wyczują
północny zachód- północny-zachód
spojrzałam się na zegar- spojrzałam na zegar
„- Ja nie wiem… – westchnęłam ciężko.” -powinno być westchnęła, bo to wersja Jessicy a narracja należy do Reyny
„Jej blond rozwiewał wiatr”- jej blond włosy
„Dziewczyna i chłopak stojący za mną, bez słowa przeszli przez rzekę i ruszyli w stronę tunelu.”- ta to dzieci Jezusa, przeszli przez most
Opowiadanie wydaje się fajne, dialogi są dosyć dopracowane, ale w ogóle nie podoba mi się zachowanie Jessicy. Wydaje się dziecinna i nierozważna. Narracja Reyny ekstra, ale często gubisz słowa. Żeby tego uniknąć po napisaniu opowiadania przeczytaj je ze dwa razy. No to do dzieła, pisz dalej, czekam.
Tiak, Jess jest nierozważna, łatwowierna i ogl działa na nerwy, brakuje jej rozwagi i pomyślunku. Ale plusem jest to, że przynajmniej ta łatwowierność charakteryzuje jej postać, dość łatwo ją wyróżnić.
Reyna jest całkiem, choć u RR ma jeszcze mocniejszy charakter, ale tak to spoko.
Mogłoby być więcej przemyśleń i ja również się w tym tekście nieco pogubiłam, czasem przez proste i oczywiste błędy (przepraszam, ale brak litery ,, z” bądź słowa to dość jasny błąd) czasem przez niedopowiedzenia np. Że woda im dosięgała do kolan…. przeszli przez rzekę, rlly?
Nie powiem, że tekst genialny, gdyż takowy nie był, ale na swój sposób mi się podobał. I gdyby nie błędy i większość logiczność niektórych zdań, to byłoby dobre. Postaraj się nie popełniać więcej takich głupich błędów – sama postaraj się je wyłapywać lub daj koleżance do czytnięcia, albo nawet mnie lub innemu RR-wcowi. Nie gryziemy 😀
Czekam na CD.
Czekam na ciąg dalszy, może trochę dłuższy. Błędy już znasz.
Podoba mi się nawet, chociaż trochę gubię się w tym wszystkim.
Przepraszam że tak krótko, ale nie bardzo mam czas, jestem na obozie językowym. Obiecuję, że jak pojawi się moje opko, też dostaniesz dedyczka
Jane