Myślałam, że to już koniec mojej przygody z tym opkiem i z tymi bohaterami, ale jakoś tak nadmiar czasu sprawił, że za nimi zatęskniłam i postanowiłam jakoś tam dalej poprowadzić ich losy. Dedykacja dla wszystkich, którzy przebrnęli przez poprzednią część :).
ryba2006
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
– Czy ci kompletnie odbiło?! – rzuciłam wściekła wazonem w Patricka. Były w nim piękne czarne róże, które specjalnie na moją prośbę wyhodowała Demeter, ale cóż się poradzi, jeżeli jest się córeczką tatusia.
– Nie, Lethal. Uspokój się – próbował złapać mnie za rękę, ale natychmiast ją wyrwałam. Byliśmy u Tanatosa w pałacu. Nadal mnie to dziwiło, jak załatwił sobie bezproblemowe wejścia tutaj, zarówno u Hadesu jak i mojego ojca – Zaraz wszystko tu rozniesiesz. Gaja chce się spotkać z tym, kto ją uratował, chce podziękować.
– Ale nie wspomniałeś jej, że to jest osoba, którą nienawidzi najbardziej na świecie! – rzuciłam w niego, tym razem szklaną figurką, zrobił zręczny unik.
– Powiedziałem jej też, że ta osoba, to moja dziewczyna.
Tym stwierdzeniem kompletnie mnie zaskoczył i wkurzył do granic możliwości.
– Co jest z tobą nie tak?! – wzięłam głęboki oddech, żeby się uspokoić. Jednakże szukałam wzrokiem cięższej artylerii.
– I nie jest twoją dziewczyną – wtrąciło się do rozmowy moje lustro. Odbicie było już odrobinę mniej oszronione.
– No właśnie – zgodziłam się z nim – Nie pamiętasz, co mi zrobiła – zaczęłam mówić, nadal byłam na niego wściekła – Myślisz, że nie zrobi tego ponownie. Tym razem przekona każdego, żeby trzymali mnie tam dłużej – mój głos drżał coraz mocniej, wycofałam się na łóżko i skuliłam się na nim – Może wymyślić jeszcze coś gorszego. Nie wiem, co, ale na pewno, tak żebym cierpiała i to bardzo. I żebym zostawiła cię w spokoju – dodałam szeptem.
Patrick usiadł obok mnie i ciężko westchnął. Prawda była taka, że nie miał ze mną lekko. Od tygodnia prawie, że mieszkał u nas w pałacu. Tanatos mu na to pozwalał nie wiem, czemu. I tak go odpychałam przez cały czas odkąd wróciliśmy z misji ratowania drzewa Gai. Jeszcze sobie ubzdurał, że jesteśmy razem. Jeśli ona się o tym dowie, jestem skończona i tak połowa rodziny za mną nie przepada, nie potrzeba mi by reszta zaczęła myśleć tak samo.
Syn Gai przytulił mnie i zaczął kołysać tam i z powrotem, żebym się uspokoiła. Cała drżałam z przerażenia i tarłam nadgarstki, nie mogłam się pozbyć tego dziwnego nawyku. Odepchnęłam Patricka po chwili i odwróciłam się do niego plecami. Znowu próbował się do mnie zbliżyć, kładąc mi dłoń na ramieniu.
– Nie dotykaj mnie – powiedziałam.
Wiedział, że nie ma sensu dłużej tu siedzieć, więc poszedł sobie.
– Robimy postępy – odezwało się, moje odbicie. Widziałam oczyma wyobraźni jak wzrusza ramionami, – Jaka szkoda – dodało potem.
Jednego byłam pewna, nie chciałam, żeby Gaja się dowiedziała. Nie chciałam się z nią spotykać, nie chciałam żeby mi dziękowała. Nie wiedziałam, co zrobić z Patrickiem. Odwróciłam się do lustra.
– Co mam zrobić? – spytałam się go. Odbicie popatrzyło na mnie obojętnie.
– Nie patrz na mnie – mruknęło niezadowolone – Masz tam taki bałagan, że nawet ja nie mogę się połapać, o co ci chodzi. Westchnęłam ciężko i leżałam, dopóki powietrza nie rozdarł krzyk Tanatosa.
Zeszłam niechętnie do niego i rozejrzałam się po pokoju. Żadnych połamanych mebli, czyli nie był wściekły.
– Spotkałem po drodze Patricka – zaczął.
– Od kiedy jesteście takimi kumplami ? – spytałam zaczepnie.
– Od kiedy widzę, że stara się ci pomóc odzyskać część starej siebie – wyjaśnił – Jak widzę z marnym skutkiem. Nie podoba mi się zmiana, jaka w tobie zaszła.
– Lustro twierdzi, że robię postępy – mruknęłam pod nosem, – Co mam zrobić?
– Ogarnij Australię. Trzeba się w końcu uporać z tym bałaganem.
– Przydałoby się – przytaknęłam mu – Jak zajmowałam się tylko swoją działką to miałam o wiele mniej do roboty.
***
Co mi przeszkadzało w wykonaniu zadania od ojca. Upał, straszny upał. Naprzeklinałam się wtedy na Heliosa i Apolla jak nie wiem. Nie mogłam tego robić jednak głośno, na spotkanie z tym drugim nie miałam najmniejszej ochoty. Ostatnio mnie oślepił i spadłam do oceanu. Na bliższe spotkanie z twardą glebą też nie miałam ochoty. Jeszcze z mnóstwem dusz, które rozbiegłyby się, gdyby tylko miały okazję. Ściganie ich nie byłoby przyjemne, w żadnym razie.
Jedna stawiała mi szczególnie zacięty upór. Młoda dziewczyna, które zginęła w wypadku samochodowym. Lamentowała mi w miejscu tego zdarzenia przez dobre kilka godzin. „Jestem za młoda, żeby umrzeć. Za piękna, za popularna. Mam zostać modelką i gwiazdą. Byłam małą miss.” Nie robiło to na mnie żadnego wrażenia. Nie dało się z nią po dobroci, to trzeba było zaciągnąć ją siłą. Wyrywała się i krzyczała, więc w końcu przyłożyłam jej w twarz, z idealnym makijażem jak zdążyłam zauważyć, zanim moja pięść w nią trafiła. W końcu był spokój, jak wróciłam byłam padnięta, ale ojciec był zadowolony z moich wyników. Kiedy zaproponował mi, żebym pomagała mu może na stałe, natychmiast odmówiłam. Zajmowanie się moją działką szło mi całkiem nieźle. Położyłam się spać z zamiarem treningu od rana.
***
Obudził mnie hałas dochodzący z salonu. Wyskoczyłam z łóżka jak oparzona, próbowałam rozpoznać głosy, zmroziło mi krew w żyłach jak w końcu do mnie dotarło, kto to. Na korytarzu spotkałam Patricka, który mnie złapał i zatrzymał w miejscu. Spojrzałam mu w oczy, było w nich widoczne rozczarowanie. Ale z czyjego powodu? Mojego? Na myśl o tym zrobiło mi się jakoś tak przykro.
– Co zrobiłeś? – spytałam, nie byłam wściekła, tylko przestraszona. Bałam się, co może wyniknąć z konfrontacji pomiędzy Tanatosem a Gają, kiedy to oboje po prostu chcą jak najlepiej dla swoich dzieci. Szkopuł w tym, że mój ojciec nie nienawidził Patricka, a ona pałała do mnie tym uczuciem całym sercem. Kto był na najgorszej pozycji. Ja.
– Powiedziałem jej prawdę. Lethal nie mogłem dłużej okłamywać matki – odpowiedział Patrick – Zresztą musi pogodzić się z tym, co czuje do ciebie i że chce z tobą być.
– A nie przyszło ci do głowy, żeby zapytać mnie o zdanie – powiedziałam odpychając go – Ja nie potrafię powiedzieć, czy w ogóle coś do ciebie czuje. I nie rozumiem, czemu zależy ci na mnie – nie pozwalałam mu się dotknąć. Słyszałam coraz wyraźniejsze odgłosy kłótni. Skupiłam się na nich całkowicie.
– Ona cię uratowała. Nie możesz tego zrozumieć – Tanatos starał się zachować spokój, ale wiedziałam, że za długo nie wytrzyma.
– Nic mnie to nie obchodzi. Nikt ją o to nie prosił! – Gaja już od początku darła się tak, że omal mi bębenki w uszach nie popękały.
– Twój syn poprosił – odparł ojciec.
– Bo twierdzi, że jest w niej zakochany – odpowiedziała mu, brzmiało to jak prychnięcie wściekłej kotki – Nie wiem, jakim cudem mu się to ubzdurało, ale oni będą razem po moim trupie Tanatosie. Czyli nigdy – zaśmiała się złowieszczo – Wiesz, jakie mam wpływy. Spokojnie załatwię, że tym razem będzie sobie wisieć dłużej. Albo daj mi chwilę, wymyślę coś gorszego.
– I to tylko, dlatego, że zrodziła się między nimi jakaś więź, której nie potrafimy zrozumieć.
– Nie pozwolę, żeby mój syn zadawał się z kimś takim jak twoja córka – Gai najwyraźniej, wracał humor. Chyba czuła, że wygrywa tą rundę, a może i całą wojnę.
– Kimś takim? Co masz na myśli? Czy to miała być obelga? – Tanatos tracił panowanie nad sobą.
Wiedziałam, że za chwilę w ruch pójdą meble. Spojrzałam na Patricka, teraz w jego oczach czaił się smutek. Gdzieś w międzyczasie chwycił moją dłoń. Odruchowo chciałam ją wyrwać, ale stwierdziłam, że on potrzebuje tego bardziej, mimo że starał się nie pokazywać po sobie emocji.
– Widzisz, mówiłam ci, że tak będzie – wyszeptałam cicho – Patrick to nigdy się nie uda. Możesz mi wierzyć lub nie, albo temu zaprzeczać, ale taka jest prawda. Nie jestem pewna, czy uda mi się odzyskać kiedykolwiek tą cześć, którą straciłam w ciągu tych czterech latach.
– Znajdę sposób, żebyś była moja. Ja wiem, że czujesz to samo – spojrzał mi głęboko w oczy – O wiele lepiej rozumiem tą więź, bo dopuściłem ją w końcu do siebie.
– Przestań – mruknęłam niechętnie i delikatnie wyjęłam moją dłoń z jego – Robi się zbyt romantycznie. Nie lubię romantyzmu – dodałam krótko.
Chciał powiedzieć coś jeszcze, ale ja zbiegłam na dół i stanęłam twarzą w twarz z dwójką rozwścieczonych bóstw. Gaja jak mnie tylko zobaczyła dopadła do mnie, przystawiła do ściany i uniosła do góry. Zaczynałam tracić oddech. Kto by pomyślał, że ta kobieta jest taka silna.
– Ty – powiedziałam rozradowana – W końcu możemy się spotkać osobiście. A teraz gadaj, co zrobiłaś mojemu synowi? – uderzyła mną o ścianę. Czemu one muszą być z kamienia, pomyślałam.
Nic, chciałam odpowiedzieć, ale jej dłoń coraz bardziej zaciskająca się na moim gardle odrobinę mi to utrudniała.
-” załatwił sobie bezproblemowe wejścia tutaj, zarówno u Hadesu jak i mojego ojca „- bezproblemowo, bez tutaj, albo bez reszty zdania
-„Jednakże szukałam wzrokiem cięższej artylerii.”- bez tego jednakże, bo to nie pasuje
-„Wiedział, że nie ma sensu dłużej tu siedzieć, więc poszedł sobie.”- więc odszedł, bardziej pasuje
-„- Nie patrz na mnie – mruknęło niezadowolone – Masz tam taki bałagan, że nawet ja nie mogę się połapać, o co ci chodzi. Westchnęłam ciężko i leżałam, dopóki powietrza nie rozdarł krzyk Tanatosa.”- brakuje oddzielenia tekstu mówionego
-„Ściganie ich nie byłoby przyjemne, w żadnym razie.”- w żadnym wypadku albo w każdym razie
-„Jedna stawiała mi szczególnie zacięty upór.”- opór, jak ktoś się opiera to opór. Upór to kwestia charakteru
-„Młoda dziewczyna, które zginęła w wypadku samochodowym.”- która
-” w końcu przyłożyłam jej w twarz, z idealnym makijażem jak zdążyłam zauważyć, zanim moja pięść w nią trafiła.”- w twarz idealnie pomalowaną
-” Kiedy zaproponował mi, żebym pomagała mu może na stałe”- bez może
-” Szkopuł w tym, że mój ojciec nie nienawidził Patricka, a ona pałała do mnie tym uczuciem całym sercem. „- pałała do mnie nienawiścią, nie użyłaś wcześniej tego słowa
-” Odruchowo chciałam ją wyrwać, ale stwierdziłam, że on potrzebuje tego bardziej, mimo że starał się nie pokazywać po sobie emocji.”- że on tego potrzebuje, bez bardziej, bo ona tego nie potrzebowała
-„Nie jestem pewna, czy uda mi się odzyskać kiedykolwiek tą cześć, którą straciłam w ciągu tych czterech latach.”- w ciągu tych czterech lat
– „- Ty – powiedziałam rozradowana – W końcu możemy się spotkać osobiście.”- powinno być powiedziała, bo to kwestia Gai, a narracja należy do tej dziewczyny
Opowiadanie wydaje się fajne, muszę znaleźć resztę, ale ta część jest spoko. Tylko jeszcze, nie pasuje mi słówko „tą”. Często je piszesz, a chyba lepiej pasuje „tę”, np. zamiast tą cześć, lepsze by było- tę część.
Koniec podoba mi się najbardziej, nie wiem czemu, ale chce mi się śmiać z tego, jaka ta dziewczyna jest zadziorna. Bo niby jest przyparta do muru, a żartuje. O ile był to sarkazm, ja tak to odebrałam. W każdym razie, bardzo Riordanowskie to ostatnie zdanie. Pisz dalej. Czekam.
Ja wiedziłam że wrucisz do tej seri. Po prostu wiedziałam. Moje ulubione opko na całym blogu. I taka niespodzianka po ciężkim dniu. Kiedy następna cz.? ^ ^