Całą szóstką w ciszy skrywaliśmy się za krzakami. Las, ciemny i głuchy, roztaczał wokół siebie nieprzyjemną atmosferę. Lecz to nie wpływało jakoś specjalnie negatywnie na moje samopoczucie. Mieliśmy już ułożony plan, tak banalny, że praktycznie nie mógł się nie udać.
– No dobra – odezwała się Annabeth – skoro wszyscy wiedzą co robić… zaczynajmy.
Wszyscy, z wyjątkiem Percy’ego, wyrazili gotowość do walki.
– Jest jeszcze jedna sprawa.
Chyba jeszcze nigdy nie słyszałam takiej pewności w jego głosie. Ciekawe co mu chodzi po głowie.
– O co chodzi, Percy?
Zamiast się odezwać, niespodziewanie syn Posejdona zbliżył się do blondynki i pocałował ją. Zapragnęliśmy wszyscy, bo nie sądzę, że tylko ja, znaleźć się po tej drugiej stronie krzewu, by dać parze więcej prywatności (a sobie oszczędzić szczegółów). Po jakiejś chwili, choć według mnie dłuższej chwili, półbogowie powrócili do rzeczywistości, przez co każdy zajął swoją pozycję.
– Do roboty, glonomóżdżku – zdążyłam jeszcze usłyszeć zanim grupka zdążyła zniknąć w ciemnościach lasu.
Pozostał ze mną jedynie Leo.
– Gotowa? – spytał, uśmiechając się, jakby właśnie rodzice zabierali go do wesołego miasteczka.
– Jak nigdy w życiu.
W sumie to była prawda. Po raz pierwszy czułam się naprawdę przygotowana do starcia z wrogami. Wiedziałam co, jak i kiedy mam robić, dzięki czemu nie miałam powodów do paniki.
Całą akcję miała zacząć nasza dwójka. Wychyliliśmy się zza rośliny by jeszcze raz przyjrzeć się polanie.
Po lewej stronie stał ogromny okręt wojenny z głową spiżowego smoka na dziobie – Argo II.
Niezłe cacko.
Na przeciwnym końcu polany znajdywało się pomieszczenie, w którym jak się nam wydawało prowadzono badania na temat maszyny. Była to niewielka, czerwona budka z przezroczystymi szybami po jednej stronie.
Dałam Leo znak by ten ruszył. W momencie, gdy syn Hefajstosa wybiegł z ukrycia cała banda potworów ruszyła w jego kierunku. I w tej właśnie chwili przyszła kolej na mnie. Podniosłam się odrobinę wyżej, tak by moje ręce wystawały z nad krzaków, ale jednocześnie pozostawała w ukryciu. Wyjęłam z kołczanu strzałę, naciągnęłam cięciwę i strzeliłam do pierwszego potwora. Podczas, gdy tak osłaniałam herosa, padło piętnaście potworów. Miało to zapewnić bezpieczne dotarcie Leo do Argo II oraz czas na to, by pozostali półbogowie znaleźli się blisko tamtej budki. Po co? Cóż, w tedy to oni mają odwrócić uwagę od okrętu, by chłopak mógł go na spokojnie uruchomić.
Udało się. Cała uwaga naszych przeciwników zwróciła się ku wybuchającemu pomieszczeniu. Większość pobiegła w tamtym kierunku i rozpoczęła walkę z czwórką herosów. Część jednak została, więc musiałam wykonać jeszcze parę strzałów. Właściwie to była niezła zabawa.
Cassidy, ty wariatko…
Czas się trochę dłużył, gdy obserwowałam półbogów. Walczyli zacięcie, nie dając potworom żadnych szans. Cieli mieczami, robili uniki, atakowali tak, jakby walkę mięli we krwi. Co w sumie jest prawdą…
Po jakimś czasie wykończyli wszystkich. Zadowoleni z sukcesu powoli ruszyliśmy w kierunku okrętu, kiedy nagle usłyszeliśmy dudnienie, jakby lasem szło wojsko.
Chyba ktoś odnalazł Meduzę…
Wszyscy poderwaliśmy się do biegu, wiedząc, że nie damy sobie rady z tak liczną armią.
Od Argo II dzieliło mnie z jakieś pięćdziesiąt metrów. Włączyłam swój najszybszy bieg, starając się nie myśleć, że goni mnie spora banda potworów. Czterdzieści… trzydzieści metrów… ŁUP!!!
Coś ciężkiego wpadło na mnie z boku. Straciłam równowagę i upadłam na ziemię. Musiałam odczekać sekundkę, gdyż byłam lekko oszołomiona. Odwróciłam się plecami do ziemi, by poznać przyczynę mojego wypadku. Był nim duży, brązowy… byk. Sądzę, że gdybym się podniosła byłby o dwie głowy wyższy ode mnie. Poznałam go od razu. Zwierzę wyglądało identycznie jak Byk Kreteński.
No to wpadłam…
Chciałam już się podnieść, ale w momencie, gdy nasze spojrzenia się spotkały, ten ruszył w moim kierunku i natarł na mnie swoimi rogami. W ostatniej chwil poturlikałam się w bok, przez co byk chwilowo utknął z rogami w ziemi. Wykorzystałam ten czas, by wydostać z mojego plecaka nóż. Łuk jest spoko, ale nie zbyt dobry przy takich małych odległościach. Potwór szybko wydostał się z własnej pułapki i ponownie ruszył w moim kierunku. Kiedy był już blisko wbiłam ostrze w jego łapę. Zwierzę zawyło z bólu, ale wiedziałam, że na długo to nie pomoże. Tym razem udało mi się wstać na nogi i pędem zaczęłam uciekać. Jednak w pewnej chwili skapłam się, że uciekam w złym kierunku. Powinnam kierować się w stronę okrętu przy którym już byli pozostali półbogowie, którzy najwyraźniej jeszcze nie zauważyli, że jestem w niebezpieczeństwie. Ponadto, potwór zasłaniał mi drogę. Musiałam coś zrobić. Nie miałam już broni, walka na pięści też odpadała, w kołczanie pozostały mi już tylko trzy strzały, którymi na pewno nie zdołam zabić byka.
Myśl, Cassidy, myśl…
Zwierzę już wyszło z oszołomienia i kierowało się w moją stronę. W głowie zaświtał mi pewien pomysł, ale był on zbyt niepewny. Czy warto ryzykować? Cóż, w przeciwnym razie i tak zginę. Stanęłam na drodze zwierzęciu, które było coraz bliżej. Przyłożyłam do łuku wszystkie trzy strzały naraz i nakierowałam je na głowę byka.
Raz się żyje…
Wystrzeliłam. Moje celne oko i tym razem nie zawiodło. Jeden grot utkwił w oku, a inne w pozostałych częściach głowy. Zwierzę zatrzymało się i nie wiedząc co się stało wpadło w szał. Biegało w tą i z powrotem, zostawiając mnie w spokoju. To była moja szansa. Poderwałam się do biegu i ile sił w nogach pomknęłam w kierunku Argo II.
Coraz bliżej…. Coraz bliżej… Zauważyłam, że wszystkim już udało się dotrzeć do statku, który powoli się podnosi… Zaczynam odczuwać ból w nogach, ale biegnę dalej… Z okrętu wyrzucili drabinkę, której pewnie mam się chwycić… Moje płuca zaczynają odczuwać skutki sprintu… Mam jeszcze szansę… Mogę zdążyć… Słyszę kroki byka, który już poderwał się do biegu… Jeszcze tylko dziesięć kroków.
I nagle oślepia mnie wszechobecna biel.
iriska335
No, te opko było naprawdę dobre. Fajnie, że dałaś na początku ten kiss, dzięki temu aż chciało się czytać, co zrobi Ann 😀 Jestem ciekawa co z Cass – ktoś się jej objawia czy jak? Pisz!
Świetny rozdział!
I jak można kończyć w takim momencie? Ahhh… Normalnie uduszę. Pisz szybko cd!
Mi też się bardzo podoba