Cześć!
Zacznijmy od tego, że niewiem, czy to dobry pomysł zaczynać nowe opko, nienapisawszy nawet czwartego rozdziału tego pierwszego(„Testament Ammy Flame”), ale skończyła mi się na nie wena.
No to miłego czytania
RedTee
PS. Następne opko najprędzej za 3 tygodnie(bo wakacje!!!)
PPS. Wiem, wiem długich opowiadań to ja nie piszę, ale przypominam, że to tylko prolog
14 kwietnia 2014 rok
Jeszcze wczoraj byłam normalną nastolatką. Chodziłam do szkoły, spotykałam się ze znajomymi i robiłam inne ciekawe rzeczy. To się zmieniło. Drastycznie.
Zamieszkałam w Obozie Herosów. To niezwykłe miejsce. Szkolą tam półbogów, czyli ludzi takich jak ja. Jestem córką Demeter.
Do obozu przyprowadził mnie Ben. Powiem wam, że niesamowite z niego ciacho…
– No i tu następuje długi, długi opis tego chłopaka- mówię przeglądając jeszcze raz znaleziony pamiętnik. Czasami to świetna zabawa, czytać o cudzym życiu towarzyskim, a czasami straszna nuda.
– Oprócz tego nie ma żadnych przydatnych informacji?- pyta Olivia, moja „szefowa”. Każe nam, żebyśmy tak na nią mówili, ponieważ ona po prostu uwielbia się rządzić. Robi to od kiedy tu trafiłyśmy. Bo niestety trafiłyśmy tu razem. To w końcu moja siostra, zarówno od strony boskiej, jak i tej bardziej śmiertelnej. A kto dzisiaj dostał z nią zadanie, aby czytać pamiętniki z zeszłego wieku? No oczywiście, że ja. Zawsze mam tego pecha.
– Nie ma. Jest tylko jej imię i nazwisko, ale to nieistotne- odpowiadam. Za kilka minut kończymy ten dyżur. Wytrzymam. Zawsze wytrzymuję.
– Dziewczęta- drzwi sie uchylają i wchodzi Matthew. – To koniec waszej zmiany.
– Już wychodzimy Mutt- moja siostra robi do niego maślane oczy. Okey, wychodze zanim mnie zemdli.
Kogo ja oszukuję, już mnie zemdliło. Dlaczego wszystkie dziewczyny tak się nim zachwycają? Nie mam pojęcia. Matthew jest metalem, ale czego innego można się spodziewać po synalku Hadesa. Ma długie blond włosy, które zasłaniają mu całą twarz, a mnie doprowadzają do szału, bo mama zawsze mówiła, że trzeba patrzeć swojemu rozmówcy w oczy. One mi to trochę utrudniają.
– Hej Melanie- wita się ze mną niska brunetka. Nawet jej nie znam, ale z grzeczności odpowiadam. W tym roku dołączyła cała masa nowych dzieciaków, a każdy z nich słyszał już historie Melanie, która wykradła informacje. Bardzo cenne informacje. Dwiedziałam się gdzie przetrzymywani są pojmani herosi(takie tam spory z dziećmi rzymu). A potem zorganizowałam akcje ratunkową. No dobra, nie jest to do końca moja zasługa.
– Proszę, proszę, kogo my tu mamy, nasza bohaterka Melanie- głos Angeliny aż ocieka nienawiścią. Nic dziwnego, na jej miejscu też bym mnie nienawidziła. Mijam ją bez słowa.
Angelina to moja druga siostra. Jest dla mnie kimś takim jak Olivia, też mamy tego samego boskiego ojca i śmiertelną matke. Ale ona zawsze była niezauważana. Ja i Olivia jesteśmy bliźniaczkami. Mama zawsze nas faworyzowała, bo Angelina wyszła z ciąży… nieplanowanej. Żadna z nas niemiała łatwo, bo problemem mamy było picie, jednak to ona miała najtrudniej.
A potem trafiłyśmy tutaj. Dla Angeliny była to szansa na lepsze życie- z dala od matki pijaczki. Gdybyście widzieli jak się cieszyła dostając swoją pierwszą misje. Jechałam na nią też ja i Brad(niestety nie dożył dnia dzisiejszego, zginął w walce). Razem zdobyłyśmy tajne informacje, ale to ona wpadła na pomysł akcji ratunkowej. Tego samego dnia A ngelina została ciężko ranna i trafiła do lecznicy, a ja przedstawiłam jaj pomysł. Pominęłam tylko jeden szczegół- że pomysłodawcą nie byłam ja.
Po kilku tygodniach Angelina wybudziła się z śpiączki. Myślała, że zostanie okrzyknięta bohaterką i tak by było. Gdyby nie ja.
Zamast jej to mnie przypadła cała wdzięczność. Angelina była wściekła. Co ja gadam, nadal jest wściekła. To ona miała być gwiazdą, a teraz jest znana jako „jej siostra”. Moja siostra.
Nie jest tragicznie, ale warto byłoby wspomnieć, gdzie oni wszyscy się znajdują, co się dzieje, co się stało, kto porwał herosów… Bo nic a nic nie wiem. Szczerze, to ten prolog zapowiada, że historia będzie dotyczyła porachunków między siostrami. Że wokół tego będzie się kręcić akcja, że to będzie główny wątek.
A co do skończonej weny… Nienawidzę, gdy ktoś tak mówi/pisze. Nienawidzę. Wyznaję pewną idee, którą Zafón ujął w te słowa: „Natchnienie przychodzi, kiedy człowiek przyklei łokcie do biurka, tyłek do krzesła i zacznie się pocić. Wybierz jakiś temat, jakąś ideę i zacznij wyżymać mózg, aż Cię rozboli. Na tym polega natchnienie. ” I w tym wypadku natchnienie jest równoznaczne z weną.
No, nie mam chyba nic do dodania. Poprawnie, może nawet być ciekawie.
Ja pojęcie weny traktuje raczej tak:
Mam pomysł na coś fajnego…hmmm… Napiszę to, zanim pomysł ucieknie. Co z tego, że mam jeszcze jedno opko w trakcie pisania…
I tak powstają moje miniaturki
wydaje się fajne, może będę czytać. Pisz dalej
Jak dla mnie spoko Faktycznie można by dodać więcej szczegółów, ale i tak jest oki 😀 Co do fabuły… na razie trudno powiedzieć, więc pozostaje tylko przeczytać cd 😉
Wydaje się fajne,tylko :
„Powiem wam, że niesamowite z niego ciacho…”, jakoś mi to nie pasuje. Powiem wam, że jest on niesamowicie przystojny/od początku mi się spodobał,
„strona bardziej śmiertelna”, nie lepiej po prostu „strona śmiertelna”.
Metal, jest to jej opinia, czy on jest metalem?
Wyszła z ciąży (dziwnie jakoś brzmi), Angelina była nieplanowana,
nie miała pisze się osobno.
miało być zamiast jaj- „jej”
cała wdzięczność? Może cała sława, chwała, cały pogłos albo: Ale wszyscy to mi byli wdzięczni
Poza tym wszystko ok, ciekawie się przedstawia. Tylko nie rozumiem, dlaczego twoja bohaterka przyznała sobie cudze zasługi. Nie wydaje się być kimś złym, ale zawistnym. Będę czytać dalej, żeby odpowiedzieć sobie na to pytanie.
Pozwól, ze ja odpowiem, zamiast autorki. Której nie znam, i z którą nie mam nic wspólnego, ale co tam. Co do pierwszych dwóch niedociągnięć, wymienionych przez Ciebie, nie zgodziłabym się.
Jest to tekst z pamiętnika, więc takie potocyzmy są jak najbardziej usprawiedliwione – a poza tym w wyrażeniu ‚Powiem wam, że niesamowite z niego ciacho’ czasownik nie jest konieczny, a więc i sam zwrot jest poprawny.
A ‚strona bardziej śmiertelna’ to taki, jak na mój gust, taki smaczek literacki. Też nie zaliczający się do błędów.
Co do gościa, że tego metala, to zapewniam Cię, że nie jest ani żelazem, ani cyną, ani brązem. I mniemam, iż autorka, jako i ja, bierze za metala każdego, kto, no wiesz, wygląda jak metalowiec. A ze opko jest pisane w narracji pierwszoosobowej, to wyrażane w nim oceny powinny być opiniami narratorki.
Chyba nie mam co robić w wakacje…
Wyraz „powiem” zalicza się do czasowników. Więc jest to zdanie. Nie chodzi mi o to, że nie podoba mi się zwrot „ciacho”. Po prostu on tam mi nie pasuje. Kontrastuje ze słowami: drastycznie, szkolą, przyprowadził. Nie napisałam, że nie uznaję mowy potocznej, ale że coś mi nie odpowiada w tym zdaniu.
„Strona bardziej śmiertelna”? Ja już uznałabym to za błąd. Wiem bo za „taki smaczek” zabrano mi punkty na wypracowaniu.
Wiem, co znaczy „metal”. Zastanowiło mnie tylko czy jest to jej opinia. Bo dla mnie np. nie wszyscy chłopcy mający długie włosy są metalami.
Ja tam o takie rzeczy się nie czepiam. To prolog i jest w miarę poprawny.
Ale potwierdzam tezę. Nie każdy chłopak z długimi włosami to metal. Wiem bo mój były, miał włosy dwa razy dłuższe ode mnie. I lepiej utrzymane, używał do ich pielęgnacji wszystkiego co się dało. Chodził co niedzielę do kościółka (nadal chodzi) i miał dużo lepsze oceny ode mnie. Kiedy grzecznie poprosiłam, żeby zrezygnował z tych kędziorów, odparł, że prędzej zrezygnuje ze mnie. Przegrałam z jego fryzurą. YAFUD.
Nie był metalem. Był frajerem. Nie, nie był. Nadal nim jest.
Tacy chłopcy, tylko z humana.
Ejj, wyszłam przez was na jakąś idiotkę, dla której każdy chłopak z długimi włosami jest metalem… *kipi ironią* Akurat obracam się w takim fandomie, że większość facetów ma długie włosy, ale jeżeli do tego jakiś koleś ma jeszcze glany ORAZ czarne spodnie ORAZ przy nich łańcuch ORAZ koszulkę z logiem (czy jak to się tam zwie) jakiegoś zespołu…
Dobra, przymykam się, bo zaraz zacznę gadać głupoty…
Chociaż nie, jedna uwaga, całkiem prywatna i to MOJA opinia: robię w moich opkach, ba, we wszelakich tekstach publikowanych w Internecie, czy nawet w szkolnej gazetce, rzeczy, których na wypracowaniach nie zrobiłabym NIGDY.
A co do zdania z ciachem: To jest, do jasnej, pamiętnik! Tam obok wzniosłych myśli MOŻNA zapisać listę zakupów, a pod ‚oficjalnymi komunikatami’ pisać potocznie o tęsknotach serca.
Ja ni mogę, jaka dyskusja nam się porobiła… Ale czasem warto. 😉
Ejj, dobra, bo za chwilę kolejna osoba wyrazi opinię i się zacznie ;_; To po prostu wasze zdania, jeśli chodzi o Metale, spoko, sorry, nie interesuje mnie to i raczej nikogo. Zamiast tego zrobiliście spam pod opkiem autorki – jeszcze rozumiem, gdyby autorka brała w tej wymianie komentarzy udział, ale nie bierze. A to strasznie niefajne, jak ktoś robi spam pod nie swoim opkiem. Więc idźcie na chata, tam uzgadniajcie co i jak, dobrze? (tak, to pytanie retoryczne).
Co innego, gdybyście się kłócili tylko o te błędy (jeśli chodzi o ciacho i ,,smaczek literacki” to w moim skromnym mniemaniu, Kiva ma rację), ale o takie rzeczy… .
Ale przecież to jest dyskusja o opowiadaniu. O bohaterze opowiadania, synu Hadesa, Matthewie. Zastanawiamy się po czym bohaterka sugeruje, że jest on metalem. To nie spam.
I to prolog, zazwyczaj pod nimi tworzą się dyskusje. Nie piszemy o czymś co nie dotyczy opowiadania. Nie wykłócamy się.
Ale żeby i to nie zostało uznane za spam, jeszcze raz napiszę, że opowiadanie mi się podoba. Trochę literówek, typu „jaj”, albo to z ciążą, dopiero teraz dostrzegłam jak to mnie razi. Bo czy jakikolwiek półbóg jest planowany? Moim zdaniem, to same wpadki. Może chodziło, tu o odczucia matki, ale czy pijaczka w ogóle chciałaby mieć dzieci? Lepiej by było, jakby bohaterka podkreśliła, że jej matka, nie chciała mieć więcej dzieci, dlatego tak nie lubiła tej Angeliny.
Już wypisali wszystko; mogę się pod tym podpisać. Tylko, Agat, mówi się, że ktoś (a dokładnie jakiś chłopak) to ciacho xD Cała wdzięczność też można przeżyć, choć prawda, cała chwała lepiej brzmi.
Chyba nie czytałam Twojego pierwszego opowiadania, więc przynajmniej to postaram się skomentować. Tak na dobry początek: łączę się z Tobą w bólu, moja wena jest kapryśna, a nie lubię nic na siłę pisać, dlatego opowiadanie, które wysłałam tu we wrześniu wciąż nie doczekało się pierwszego rozdziału. Najlepsza rada na brak weny i pomysłów na konkretne opowiadanie: przeczytaj je sobie jeszcze raz, przemyśl, co chciałam w nim umieścić, wybiegnij w przyszłość z pomysłami, a samo zacznie się pisać (przynajmniej u mnie). Wracając do New Age (skoro piszemy po polsku, to czemu nie dajemy polskich tytułów?), czytało mi się szybko, jednak brakowało mi tu kilku rzeczy, jak na przykład bardziej dokładniejszych opisów oraz informacji. Dlaczego obozowicze zostali porwani? Jak to się stało, że Melanie pominęła Angelinę, w końcu to był jej plan. Zrobiła to specjalnie? Gdzie bohaterowie się w ogóle znajdują? Opisy, przemyślenia. To dopiero prolog, mam nadzieję, że w rozdziale pierwszym będzie tego więcej.
Ahh, no i użycie słowa”ciacho”, nie jest złe.