Prolog już był to chyba kolej na następną część. 😛 Wiem, że nudno więc się zmobilizowałem i oto jest! Pełne błędów, ale jest! Chio mnie chyba za nie nie zabije… chyba. X.X
Dla Cass.
Uwielbiam mrok. Jest dla mnie wszystkim. Bronią. Ucieczką. Schronieniem. Jestem w końcu synem Hadesa. Najciemniejsze zakamarki tarataru są dla mnie jak dom. Nie ma tu dni, nie ma nocy. Nic tu nie istnieje. Jestem ja, ciemność, miecz i przeciwnik. Zgrzytam zębami. Jestem tu myśliwym, chociaż.. nie do końca. Goni mnie ten przeklęty potwór! Cii… musze wyciszyć myśli. Jako syn Pana Podziemi świetnie widzę w ciemności. Bezużyteczne. Tu, na dole, mrok jest bardziej niż ciemny. Z trudem skupiam wzrok na ofierze. Co to w ogóle jest?! Ślady znalazłem chyba tydzień temu. Przeklinam w myślach ten cholerny czas. Gdy wyruszałem na łowy w mojej głowie odzywał się jakby zegarek. Innymi słowy, po prostu wiem ile czasu mija. Szkoda, że to nie działa zawsze. Ile już tu jestem? Rok? Może dwa? Albo dziesięć? Z resztą, nieważne. Teraz liczy się tylko ten „stworek”, który zostawia ślady wielkości małej wanny. Z tego co wiem- a raczej się domyślam. Było to coś z rodzaju krzyżówek, z tych posługujących się bardziej mięśniami niż mózgiem. Jego ręce z wyglądu przypominały młotki. Z jednej strony były płaskie, a z drugiej wyrastały im szpiczaste czubki. Głowa była nieproporcjonalna względem ciała, a nogi.. nogi były stworzone do skopywania dup herosom. Uśmiecham się. Ten durny mieszaniec przywiódł mnie niemal pod pałac mojego kochanego tatusia. Mrok jest tu słabszy i wszystko widzę idealnie. Zero zabawy. Wkładam rękę do kieszeni mojego płaszcza i wyjmuje z niej chustkę. Zasłaniam nią sobie oczy i mocno zawiązuje. Teraz będzie ciekawie. Wyciągam miecz i ruszam na przód. Nie musze polegać na wzroku. Czuje odór jego ciała, słyszę jak oddycha i przesuwa się do przodu, wykrywam każde drganie powietrza. Wita mnie przeraźliwym rykiem. Wreszcie mnie zauważył. Ziemia drży pod naciskiem jego ciężkich kroków. Wykonuje perfekcyjny odskok i tnę mieczem. Moich uszu dobiega okrzyk bólu. Bez zastanowienia szarżuje na niego. Uchylam głowę przed ostrym końcem jego ręki, musiał upaść na kolana bo cios jest niewiarygodnie niski. Jak na takiego olbrzyma. Obracam się wokół własnej osi, unikając kolejnego uderzenia i łapie go za „młotek”. Bez zastanowienia ciągnie mnie w swoją stronę. Ten błąd przypłaci życiem. Wykorzystuje jego siłę by wyskoczyć. Miecz zanurza się w nim cały, aż po rękojeść. Oddycham z trudem. Dopiero teraz ściągam przepaskę z oczy. Widzę że pierwsze cięcie trafiło w nogę i pewnie przecięło jakieś ścięgno. A to decydujące prosto w oko. To była krótka walka. Tyle czasu zmarnowałem na tropienie dla jakichś pięciu minut zabawy? Prycham z niezadowolenia. Swoją drogą tartar to miejsce niezwykłe. Niezgłębione i bezdenne. Mieszkają tu stwory o których nawet mój ojciec zdążył zapomnieć. Widzę jak jego ciało rozsypuje się w świetlisty proszek. Cały jestem w posoce, cuchnącej i obślizgłej.
-No pięknie… jak ja to spiorę?- Mówię, a ciemność daleko niesie mój głos.
Już chcę odejść, kiedy nagle moich uszu dolatuje cichy odgłos kroków. Wsłuchuje się w nie. Ludzkie, stwierdzam z zdziwieniem. Skąd się tu wziął człowiek? Śledził mnie? Pewnie idę mu na spotkanie. Dawno nie walczyłem z kimś swojej rasy. Odnajduje go bez trudu, a raczej ich. Przeklinam w myślach swoją nieostrożność. Skupiłem się na głośniejszych odgłosach przez co nawet nie przeczuwałem drugiego mężczyzny. A co do ich płci to miałem pewność. Krótkie włosy i wielkie dwusieczne miecze w rękach. Pewnie tylko im ciążą. Ciekawe po co tu przyleźli? W zastanowieniu gryzę kciuk, aż do krwi. Musze się zbliżyć, postanawiam. Powoli i delikatnie stawiam kroki. Może i nic nie widzą, ale z pewnością słyszą. Wraz z przybliżaniem się dochodzą mnie ich głosy. Później zmieniające się w słowa, a na końcu zdania.
-…jak go znajdziemy?- pyta większy i masywniejszy.
-To chyba oczywiste?- Wyraźnie słyszę nutkę rozdrażnienia i zniecierpliwienia – Musimy go odszukać i…
Uznaje że tyle mi wystarczy. Reszty dowiem się później. Chowam klingę na swoje miejsce, czyli do specjalnie zaprojektowanej uprzęży na moich plecach. Jest tam także i drugi miecz, prawie nigdy nie używany. Ostatnie starcie z dwoma mieczami stoczyłem jeszcze na powierzchni. Ruszam na nich. Już wcześniej zadecydowałem, że ich nie zabije. Wpierw kieruje się w stronę pierwszego. O moim istnieniu dowiaduje się dopiero gdy potężnym uderzeniem miażdżę mu żuchwę. Zatacza się do tyłu z jękiem pozostawiając moją pięść w krwi. Nim drugi zdąży zareagować kopnięciem zwalam go z nóg i uderzam w klatkę piersiową.
-Przestań!- zadziwiająco szybko podniósł się po tym ciosie. Już prawie zapominam jak wytrzymali są herosi.- Mamy pokojowe zamiary.
-Trzeba było tak od razu.- Schodzę z jego towarzysza, który z trudem łapie powietrze.
-Niby jak? Przecież myśmy Cie nawet nie widzieli!- Oburzył się.
Przyglądam się mu. Byłby dość ładny, gdybym go tak nie zmasakrował. Mam nadzieje, że nie złamałem mu nosa. Z trudem powstrzymuje uśmiech, chociaż i tak nie widzi mojej twarzy.
-Kim wy jesteście?- pytam z udawaną obojętnością.
-Na mnie mówią Biały, a na niego- wskazuje na wciąż leżącego kolegę.- Czarny. Mamy Ci przekazać wieści od Chejrona, a dokładniej prośbę…
Przyznaje, zaskoczyli mnie. Wiem, Chejron ma miękkie serce, ale żeby kogoś po mnie posłał? Po tym co zrobiłem? Zresztą zrobiłem niechcący. Nie moja wina, że ten dureń mnie zaatakował. Sam mogłem zginać. Straciłem w tedy panowanie nad sobą. Ja przeżyłem, on nie. Od tamtej pory niezbyt lubią mnie na Obozie Herosów. Ciekawe, czy znają moją historię? Z zamyślenia wyrwał mnie głos Czarnego.
-Musisz z nami pójść. Będziemy Cię chronić- mówi z taką dumą w głosie, że nie mogę się powstrzymać i wybucham śmiechem.- Co Cię tak bawi?
-Wy? Wy macie mnie ochraniać? Bez obrazy, ale…
-Odniosłeś złe pierwsze wrażenie. Nie byliśmy przygotowani i nic nie widzieliśmy- tym razem odzywa się biały, który dopiero co podniósł się z ziemi i teraz z trudem utrzymuje się na nogach. Najwyraźniej nie jest tak wytrzymały jak kolega.
-Mamusia nie nauczyła, że nie wchodzi się komuś w pół zdania?- Patrzę na niego zimno, czego nie widzi.
-Ja…- spogląda na mnie zdezorientowany. Wkurzam się i znów mam ochotę mu przywalić. Czy oni potrafią coś powiedzieć bez godzinnego zastanowienia? Już mam się ich o to spytać, powstrzymuje się jednak. Jeśli mają za mną łazić lepiej nie mieć w nich wrogów.
-To idziesz z nami?- Wyręcza go w końcu kolega. Wzdycham ciężko. Na podjęcie decyzji potrzebuje tylko chwili.
-Nie mam żadnej pewności, że mówicie prawdę. Zakładając jednak, że nie kłamiecie. Po co Chejronowi ja?- Ponownie wzdycham.- Wam z pewnością nie powiedziano o co chodzi. Zakładam, że zgłosiliście się na ochotników nie pytając nawet po co mnie wzywać. Nie znam was i nie ufam wam. Odpowiedź jest chyba oczywista…- specjalnie przeciągałem ostatnie słowa. Napięcie stało się niemal namacalne. Musieli mnie długo szukać bo strasznie im zależało.- …wchodzę w to.
-N-naprawde?- wypowiadają niemal równocześnie, patrząc jeszcze z niedowierzaniem.
-A wyglądam na takiego co lubi żartować?- wkładam w głos tyle chłodu i powagi ile mogę. Dobrze że nie widzą mojego uśmiechu, którego nie mogę powstrzymać.
Widzę jak uchodzi z nich napięcie. Przybijają sobie piątkę i skaczą z radości. Myślę, że szykuje się zabawna podróż. Zaczynam ich nawet lubić. Mój wzrok kieruje się na ich miecze. Są o wiele za duże. Będą musieli je zmienić. To mi coś przypomina. Musze wrócić do bazy i skombinować im jakiś transport. Jak skłonić piekielnego ogara żeby zamiast ich rozszarpać wziął ich na przejażdżkę. Te stworzenia mają dziwne zwyczaje. Niezwykle trudno je sobie zjednać. A oni… cóż. Nie okłamujmy się. Trudno będzie.
-Pewnie nie mieliście planu powrotu?- Pytam bez cienia nadziei.
-No, my… liczyliśmy na Ciebie- masuje sobie skron.
-Dobrze. Chodźcie- zanurzam rękę w głębokiej kieszeni płaszcza i wyciągam kawałek drutu. Jest cały czerwony. Zazwyczaj używam go do duszenia potworów. Pomijam ten fakt i przewiązuje ich do siebie. Nie chce ich zgubić po drodze.
Dziękuje bogom, że nie zadają żadnych pytań i grzecznie idą za mną. Jestem zmęczony. Niedługo będziemy musieli rozbić obóz. Czeka nas wiele godzin marszu. Nieoczekiwanie moje myśli zmieniają kierunek. Niebieskie oczy i złociste włosy. Błękitna sukienka i ten powalający uśmiech. Eleanor…
Premus
-Zresztą pisze się razem
-zginać- powinno być zginąć
-skron- skroń
-„przewiązuje ich do siebie”- chyba miało być „przywiązuję”, pamiętaj że w pierwszej osobie czasowniki kończą się na „ę”
-„ściągam przepaskę z oczy”- z oczu
– tartar- nie ma takiego słowa- Tartar
-„No pięknie… jak ja to spiorę?- Mówię, a ciemność daleko niesie mój głos.”- czemu po pauzie piszesz wielką literą?
-” Musieli mnie długo szukać bo strasznie im zależało.”- myślę, że lepiej by było na odwrót. „Strasznie im zależało, więc szukali mnie do upadłego.”
Poza tym nie widzę innych błędów, wszystko OK, wydaje się fajne.
Jest dla mnie wszystkim. Bronią. Ucieczką. Schronieniem. Jestem – powtarzasz ,,jest”/,,jestem”
dla mnie wszystkim. Bronią. Ucieczką. Schronieniem. Jestem w końcu synem Hadesa. Najciemniejsze zakamarki tarataru są dla mnie – powtarzasz ,,dla mnie”
Jestem ja, ciemność, miecz i przeciwnik. Zgrzytam zębami. Jestem – powtarzasz ,,jestem”
i. Bezużyteczne. – bawisz się spacją, to psuje estetyczność pracy.
odzywał się jakby zegarek. – lepiej brzmi ,,coś w rodzaju zegara” itp.
Z tego co wiem- a raczej się domyślam. Było to coś z rodzaju krzyżówek, z tych posługujących się bardziej mięśniami niż mózgiem. – w pierwszej chwili, dopóki nie przeczytałam następnego zdania, nie do końca zrozumiałam, o co chodzi.
były płaskie, a z drugiej wyrastały im szpiczaste czubki. Głowa była nieproporcjonalna względem ciała, a nogi.. nogi były – były/była
z zdziwieniem. – ze zdziwieniem
Uznaje że – uznaję, że
No dobra, dalej nie będę wypisywać błędów, bo ich jest naprawdę dużo. Ogólnie jednak pokazałam o jakie chodzi, a mianowicie: najbardziej w człowieka uderzają powtórzenia, ale występują tu też małe literówki i problemy z interpunkcją.
A teraz sama treść: zagmatwana jak nie wiem co, człowiek nie wie, jak on tam się znalazł?, czemu?, za co? Multum pytań, zero odpowiedzi i wyjątkowo to nie ekscytuje czytelnika, lecz wkurza. Po prostu nic nie wytłumaczyłeś (lub ja coś ominęłam, przepraszam). Jednak najgorszy jest pierwszy akapit, w którym panuje istna anarchia.
Posłuchaj, Premus, po pierwsze staraj się odnajdować powtórzenia, OK? A jeśli masz z tym problem to poproś kogoś np. na chatcie, jest parę osób, które z pewnością ci od razu pomogą 😉 No i oddzielaj wszystkie zdarzenia akapitami – dzięki temu tekst będzie ładniejszy, bardziej przejrzysty i wtedy człowiek aż chce czytać. Co do reszty błędów – początkowo samemu jest je trudno wyłapać; albo czytaj pracę z trzy dni pod rząd o różnych porach i wyłapuj sam błędy lub poproś kogoś o pomoc, żeby ci pokazał błąd i powiedział, dlaczego wgl błędem jest 😀
PS. -No pięknie… jak ja to spiorę?- Mówię, a ciemność daleko niesie mój głos. —— jest w Tartarze (podkreślam, dużą literom), a myśli o praniu…. to mnie rozwaliło XD
PS2. Lepiej w opowiadaniu czyta się zdania złożone, nie krótkie. To taka sugestia, żeby ich było jak najwięcej, choć krótkie też są spoko.
Hahah ludzie nie ciśnijcie tak, bo nikt już pracy nie będzie wysyłał xD
Mnie tam wpadły w oko jakieś literówki, ale nie licz na to, że je zapamiętam. Sama je robię i nigdy nie widzę. Ale głównie to brak polskich znaków. Jedyne co mnie poraziło to ci dwaj kolesie. Rozumiem, że są stylizowani na kretynów i ciamajdy, ale jednak bez przesady… Skakać z radości? Tak się zachowuje moje 4 letnia kuzynka ewentualnie tapeciara z mojego rocznika w szkole.
Podoba mi się kreacja głównego bohatera. Niby taki mroczny itp a cały czas ma ubaw z tego co się dzieje. Lubię go.
Praca bardzo dobra, na prawdę Czytało się miło, bez znudzenia.
Masz u mnie plusa bo KOCHAM imię Eleanor. Sama miałam mieć na drugie imię Eleonora ale mama się rozmyśliła, co mnie niezbyt cieszy…
Czeka na następną część 😀
Jeśli wyszło na to, że jestem zła i cisnę to sorry, ale niedawno wstałam, nie ma się po wstaniu dobrego humoru. Ale ej, ja tylko zwracam uwagę na błędy, tak to opko było niezłe.
Nienawidzę imienia Eleanora. Miałam taką matematyczkę, to potwór, nie kobieta.
A jeśli nie wyślesz następnej części, to cię znajdę 😀
Nie o to mi chodziło to miał być dowcip ;-;
Eleonora to piękne imię x.x
Spodobało mi się. Masz przyjemny do czytania styl Główny bohater wydaje się być bardzo interesującą postacią. Czekam na ciąg dalszy.
Dziękuje za komentarze i wypisane błędy. Postaram się zmniejszyć ich liczbę, ale nic nie obiecuje. 😛
Carmel wiem o tym, że opowiadanie wydaje się być dziwne. Wszystko wyjaśnię w późniejszych częściach. Chodziło mi o roztoczenie aury tajemnicy wokół bohatera. W prologu był dzieckiem, a tu jest już nastolatkiem. Sorki za błędy, ale staram się jak mogę. Nie każdy ma talent do ortów… Poza tym dzięki za bardzo przydatny komentarz.
Annabeth miło słyszeć miłe słowa, że tak powiem. 😉
Masz racje wyszli za głupi, a humor głównego bohatera jest dziwny. On będzie hmm… niezrównoważony. Ciesze się, że trafiłem w twój gust z bohaterem, oraz imieniem, które z resztą sam uwielbiam.
Nie będę już pisał do każdego z osobna więc….
Dzięki wszystkim.
Ps. Już zabieram się do pisania.
Ojej dostałam imienną odpowiedź, fejmię ^^
Po pierwsze nie jestem osobą, która się czepią błędów ortograficznych i interpunkcyjnych sama robię ich sporo lecz z czasem się nauczysz, to można poprawić spokojnie. Mnie rażą za to pierwsze zdania, rozumiem ich cel tylko za dużo ich. Czasem starasz się skrócić zdania na siłę bo uważasz je za długie prawdopodobnie, nie powinieneś nie bój się długich (tylko nie przesadz xD).Teraz treść bardzo…bardzo lubię twoje opisy walki, są naprawdę dobre. Duży plus dla twojej twórczości. Dla mnie przydałoby się dłuższy opis miejsca i postaci Białego,Czarnego znaki szczególne, taki „smaczek” dla czytelnika. Główna postać hym… kolejne dziecko Hadesa, radziła bym je czymś wyróżnić aby się przebiła przez resztę rodzeństwa, opek. Jeszcze raz opko ma potencjał, więc zostaje nam tylko czekać na kolejną część ;D
PS: Więcej opisów walki, kocham twoje opisy walki!
Nie będę się czepiać interpunkcji, ja również mam z nią problemy.
Zdania złożone z jednego słowa, dodają napięcia i klimatu. Jednak ich zbyt duża ilość psuje ogólne wrażenie o tekście. Na to trzeba uważać. U ciebie nie jest źle, wręcz jest dobrze, jednak uczulam
Niejasność w tekście
Jest fragment, w którym bohater mówi, że jako syn Hadesa, świetnie widzi w ciemności, jednak w miejscu w którym się znajduje, jest to nie przydatne, bo „mrok jest bardziej niż ciemny”. Ok, może być. Dalej jednak, bohater świetnie widzi przybyszów. BA! Opisuje ich z dokładności zegarmistrza. Więc w końcu jak jest? Widzi, czy nie widzi?
Drut z kieszeni, którym przywiązuje do siebie swoich przyjaciół/towarzyszy/kompanów. Już nie czepiam się, że drut. Może być. Tylko jak długi był ten drut, że przywiązał do siebie dwie osoby. Ja kawałek drutu, widzę jako dwudziesto-, no może trzydziestocentymetrową część drutu, a żeby przywiązać do siebie towarzyszów potrzeba z jakieś półtorej metra? Może troszkę więcej.
Po za tym treść bardzo mi się podoba. Lubię bohaterów z mocnym charakterem. Ten jednak przypomina mi bardzo kogoś, ale nie powiem kogo
Czekam na dalszy ciąg, i możesz być pewien że skomentuję
Zacznę od tego: nie będę wypisywać Ci poszczególnych błędów, literówek, pomyłek, źle złożonych zdań, bo to bezsensowne i nikomu niepotrzebne. Przepraszam ludzi powyżej, ale ja tak uważam, okej? Na to opko spojrzę też nieco przez pryzmat tego, jak pisałeś przy okazji wysłania tu swojej pierwszej pracy. Z interpunkcją jest już lepiej, z ortografią nieco mniej, ale jednak… jakaś poprawa jest. Popracuj jeszcze nad powtórzeniami.
Co mi się nie podoba?
Trudno mi to tak konkretnie ująć. W stylu widać znaczną poprawę. Wow, wreszcie da się to czytać – pomyślałam, po otworzeniu RR. Opisy walki, jak już wspomniała Pommy – miód. I to jest chyba Twoja specjalność – potrafisz wczuć się w bohatera w takim momencie. Ogólnie, ten pierwszy długi opis dość mi się podoba. Perfekcja to jeszcze nie jest i będziesz do niej pokonywał jeszcze wiele długich dróg w Wordzie, ale może kiedyś do niej dojdziesz. A potem… serio? Zaufałbyś pierwszym lepszym facetom, bo Ci opowiedzieli jakąś ckliwą historyjkę, o tym, jak bardzo nagle zaczął potrzebować Cię ktoś tam, w którą na dodatek średnio wierzysz, ale od razu rzuciłbyś się za nimi? Bo ja nie. Stawiaj na naturalność zachowania. Zawsze. I naprawdę? Przywiązałbyś do siebie uwalanym krwią DRUTEM kompanów, żeby Ci nie uciekli? Brak logiki się kłania. Czasem postaw siebie w sytuacji bohatera i zastanów się, co TY byś zrobił. Poza tym: opowiadanie, to nie tylko opisywanie tego, co się dzieje. To także opisy ludzi i otoczenia. Gdzie są u Ciebie opisy ludzi? Fajnie, przyszła dwójka herosów. Namłócił im, ale nawet nie zarejestrował, jakiej budowy są, jaki mają kolor włosów, skóry, no… Czy on jest za przeproszeniem ślepy?
Jeszcze jedno: nie mieszaj czasu teraźniejszego z przeszłym, to naprawdę źle wygląda.
Adam, jest poprawa, naprawdę. Starałam się jak mogłam, żeby napisać w miarę miły komentarz, żebyś namacalnie czuł, że się poprawiłeś, ale chyba mi nie wyszło. Ja już po prostu nie potrafię milutko komentować opowiadań, taka natura. Pisz, pisz i pisz, masz teraz dużo czasu. Nie marnuj tego, że trafiłeś na dobrą ścieżkę. Jak to zlekceważysz – przepadnie. Jednak nie uznawaj na razie siebie za mistrza – nie jesteś nim. Ale sądzę, że będzie w miarę okej, jeśli nadal będziesz się tak starał.
Chionia, komentarz jest naprawdę miły i przydatny. Nie mam zamiaru uznawać siebie za mistrza bo wiem, że nim nie jestem. Dzięki za wypowiedz. :*
Jakie długie komentarze 😮 , chyba serio wyszłam z wprawy, bo tylko literówki zauważyłam xD W każdym razie opko genialne i naprawdę dobrze rozegrane, w sensie nie denerwuje zbyt dużą ilością tajemnicy, ale chce się wiedzieć co będzie dalej 😀 + wątek miłosny dziecka Hadesa <3