Tę część dedykuję dla gwiazdy forever, carmel, Jane, Hestiunia i Rahisi. Dzięki za komentarze dzięki Wam chce mi się to pisać. Wiem, że jest krótka ale wszystkie kolejne części będą mega długie, obiecuję. Jeśli się spodoba zostaw komentarz, jeśli nie… też zostaw komentarz 😀
– Amorki
Rozdział III
„Obozie Herosów nadchodzimy!”
„Nikt prawie nie wie dokąd go zaprowadzi droga, póki nie stanie u jej celu.”
John Ronald Reul Tolkien
Blondynka powoli wysunęła rękę. Starała się przezwyciężyć strach i dotknąć bariery. Obawiała się, czy nie porazi ją prądem lub czymś gorszym. Zawsze wymyślała najgorsze scenariusze. Dzięki temu nie czekały ją rozczarowania, co najwyżej te miłe. Myślała, że to ją wzmacnia. W rzeczywistości niszczyło ją od środka, pożerało całą radość życia. Nie cieszyła się już nim jak kiedyś. Dawniej miała prawdziwe życie, mamę, która o nią dbała. Siostrę, która dręczyła ją najmniejszym błędem, ale jednak siostrę.
Jej palce zetknęły się z powierzchnią. Przeszły przez nią, a Ashley poczuła lekką falę energii rozchodzącą się po ciele. Załaskotało ją. Cofnęła rękę i odwróciła się do brata. Marszczył brwi, zastanawiając się co to takiego. Słyszał o barierze, która chroniła Obóz. Myślał jednak, że to prawdziwa granica, mur zbudowany z cegieł, betonu. Był… rozczarowany? Tak, to dobre słowo. Z daleka widział te małe domki. Według niego to dziwne, tyle herosków pod jednym dachem.. M iał nadzieję, że to może coś lepszego, a nie nędzny obozik.
– No… – zaczęła dziewczyna. – To co robimy? Bo chyba nie zamierzamy tu stać i czekać, prawda?
Włożyła ręce do kieszeni kurtki i patrzyła wyczekująco na Zayn’a. Chłopak długo się zastanawiał. Odwrócił głowę i patrzył w dal. Szare oczy spowijała mgła. Jego myśli straciły sens, który tak w nich cenił. Potrząsnął głową i przestapił z nogi na nogę.
– Musimy udawać, że jesteśmy nowi, słabi – Ashley już chciała zaprotestować, ale jej przerwał. – Oni muszą w nas widzieć sojuszników. Słyszałem, że di Angelo to typ samotnika, ciężko się będzie do niego zbliżyć, a co dopiero zabić. Ciężko nie a-wykonalnie. Spraw byś wierzyła swoim kłamstwom, a i oni uwierzą.
– Nie zamierzam kulić ogona- warknęła. – Mam godność i w przeciwieństwie do ciebie cenię ją sobie. Może ty wolisz takie rozwiązania, ale ja zrobię to po swojemu, skoro ty nie potrafisz.
Zayn podszedł do niej z groźnym wyrazem twarzy i boleśnie wbił jej palce w ramię. Wygięla twarz w grymasie bólu i cicho jęknęła.
– Nie masz pojęcia co i jak! A teraz zamknij się i słuchaj. Zdobędziemy ich zaufanie, a potem dostaniemy wolność od tych ćwoków z Olimpu. Rozumiesz?! – wrzasnął.
Uśmiechnęła się sztucznie, powstrzymująć obelgę. Nie mogła pozwoliś, by tak nią pomiatał.
– Jasne, będę udawać damę w opałach. Potem wpadnę w ramiona księcia di Angelo. Będziemy szczęśliwi dopóki nie wbiję mu noża w plecy, czy tak? – warknęła.
Zayn pokiwał głową z nieodgadnionym wyrazem twarzy, a zaraz potem wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.
– Ależ to melodramatyczne – Westchnąl teatralnie.- Muszę cię pochwalić. Jednak umiesz logicznie myśleć, tylko nie wiem o co chodzi z tą damą. To raczej nie twój styl.
Wywróciła oczami i przeszła przez barierę. Lekkie dreszczei była po drugiej stronie. Widziała pawilon jadalny, pole truskawek, na którym dzieciaki je zbierały, jezioro i taplających się w nim. Pomimo wiatru na zewnątrz, pod kopułą świeciło słońce. Niektórzy herosi ćwiczyli na arenie. Jednym szło to lepiej, drugim gorzej. Nie umieli nawet utrzymać mieczy w dłoniach, a ci, którzy umieli naśmiewali się z nich, kpili nie pamiętając o początkach ich samych, Ashley stwierdziła, że to jest po prostu okrutne. Hipokryzja, to jest to co przed chwilą zauważyła.
– Mamy im się przedstawić prawdziwymi imionami, czy cos wymyślisz – spytała.
Odchrząknął i rozejrzał się. Wiedział, ze da radę, choć może trochę przeceniał swoje możliwości. Dla niego nie istniały rzeczy niemozliwe. Nawet przed samym sobą nie mógł się przyznać, że czegoś nie umie, a co dopiero przed kimś innym. Potrząsnął głową i znów zwrócił się do siostry.
– Prawdziwymi, to co oczywiste jest najmniej widoczne – stwierdził. – Zresztą ten stray kucyk pony się nie zorientuje. A ten śmierdzący pijak martwi się tylko o to, że nie może pić wina. Po prostu nie mów, że chcesz kogoś zabić.
– Jej, co za rada. Sama bym na to nie wpadła – mruknąła blondynka z sarkazmem, ale zaraz odwróciła się zaskoczona.
Za ich plecami zabrzmiał róg. Dwudziestka uzbrojonych po zęby herosów maszerowała w ich stronę. Na ich widok zaczęli coś do siebie szeptać. Do przodu wystąpiła blondynka i brunet. Mieli uśmiechy na twarzach i wyglądali na przyjaźnie nastawionych, ale w ich oczach było coś z nieufności, a nawet wrogości.
– Witajcie w Obozie Herosów – oznajmiła. – Mam na imię Annabeth i jestem córką Ateny.
Ashley spojrzała kątem oka na Zayn’a. Zobaczyła jak delikatnie skinął głową. Uznała to za przyzwolenie.
– Nazywam się Zayn jestem synem Zeusa, to moja siostra Ashley córka Hermesa – jego głos był dumny i zadufany.
Wiedział, że na tych herosach syn Zeusa zrobi spore wrażenie. Jego ego czuło się mile połechtane ich zdumionymi minami.
– Ale jak to? – zdziwił się brunet. – Mieliście jedną matkę?
Rodzeństwo spojrzało na siebie rozbawione. Dziewczyna odwróciła się do Annabeth i pokręciła głową.
– Dobrze nie wypytujmy ich. Zaprowadźmy ich do Chejrona – zakomenderowała.
***
Chejron przedstawił się i wyjaśnił im jakie zasady panują w Obozie. Byli nieco zawiedzeni tym miejscem. Byli już na Olimpie, a Obóz nie robił na nich wielkiego wrażenia. To jeden z tych, które na wakacje omijaliby szerokim łukiem. Zayn’owi przeszkadzała cisza, więc postanowił przerwać ten niezręczny moment żartem.
– Widzę Misterze D., że od lat używasz tych samych perfum – zwrócił się do dyrektora obozu. – Menel-namber-fajf…
Na twarzach niektórych herosów pojawiły się nieśmiałe uśmiechy, a niektórzy nawet zachichotali. Znaleźli się również tacy, którzy bali się jakiejkolwiek reakcji ze strony Dionizosa. Sam bóg zrobił się czerwony na twarzy. Zacisnął dłoń w pięść, gniotąc tym samym puszkę dietetycznej coli.
Ashley była zdziwiona, że nikt nie zapytał skąd znają Mistera D. Nie byli ani trochę podejrzliwi. Nagle coś przerwało jej rozmyślania. Do pokoju wpadła rudowałosa dziewczyna cała zdyszana.
– Mam potworne wieści. Atena przeszła na stronę potworów, a… – spojrzała na Ash i zmarszczytła brwi. – Ty?! Widziałam cię we śnie! Jesteście naszą zgubą! Chejronie nie poznajesz! To… to oni!
O cholera!, pomyślała Ashley. Już po nas i naszej misji. Mamy przerąbane.
Bardzo fajne 😀 Czekam na cd
Ciężko nie a- ciężko, nie
Do pokoju wpadła rudowałosa dziewczyna cała zdyszana. – wpadła zdyszana, rudowłosa (,,,)
cos – coś
Powtarzasz byli.
Dobrze nie wypytujcie – dobrze, nie wypytujcie
Jest wojna i nagle pojawia się dwójka dziwnych nastolatków. Co robisz? Oczywiście prowadzisz ich do sw najważniejszej siedziby!
To mnie zdołowało. Słabo oddałaś Ann i jej wolę walki, jej pewność siebie, jej inteligencje. Do tego herosi wyszli na idiotów. Po co być podejrzliwym? Przecież w dzisiejszych czasach to passe!
No i opisy się kłaniają.
W porównaniu z Tw I opkiem jest coraz lepiej, ale daleko Ci do perfekcji.
No właśnie wiem. Annabeth jest postacią, którą najmniej rozumiem. Raz jest miła i w ogóle spoko, a zaraz potem nieufna i podejrzliwa. A z tą wojną to wyprzedziłaś fakty. Wojnę to dopiero szykuję. A opisy, Oh God, nienawidzę ich! To mój nemezis. One nie bardzo lubią mnie, a ja je. Dzięki za opinie 😉