Droga Chione, oto przyspieszone o jeden dzień życzenia urodzinowe. Już od czternastu lat obdarzasz świat swoją obecnością. Znowu jesteś w moim wieku, XD. Strasznie Ci dziękuję, że przybyłaś na tą stronę, bo tak naprawdę jesteś jednym z powodów, dla których ciągle tutaj jestem. Zwróciłem na Ciebie uwagę od pierwszego wejścia, śmiejąc się nad którąś z części CA. I naprawdę poczułem się zaszczycony, że zwróciłaś na mnie uwagę. Na nowego, amatora, kogoś, kogo nie znałaś. Przez te dwa lata, odkąd Cię znam, obserwowałem jak się zmieniasz, jak dorastasz (i wiem, że to brzmi jakbym był od ciebie o dwadzieścia lat starszy), stajesz się silniejsza i mądrzejsza, jak kształcisz się pisarsko. I to było piękne.
Teraz traktuję Cię jak prawowitego członka rodziny. No i… Kocham Cię, siostrzyczko.
To taki wierszyk od brata. Na Twój temat.
„Pada”
Pada śnieg.
Płatek po płatku.
Wirują.
Piruet-hop!
Minuet-siup!
A jak wiadomo,
Każdy jest inny.
Jeden delikatny i wysmukły,
Osobliwie piękny.
Tak samo jak poetycki tekst.
Drugi prosty, lecz ostry jak nóż.
Jak cięty komentarz.
Trzeci mały, prawie śmieszny,
W kształcie jamnika.
Spadając, wydaje z siebie,
Perlisty śmiech.
Ale gdyby ktoś,
Dotąd zajęty oglądaniem tego pięknego zjawiska,
Spojrzał do góry.
Skacząc spojrzeniem z płatka na płatek,
Dotarłby do smukłej, białej ręki.
Może wspiąłby się dalej,
Po szczupłym ramieniu,
Materiale białej sukni.
I gdyby podniósł wzrok jeszcze wyżej,
Zobaczyłby piękną twarz,
Zarazem ciepłe i zimne oczy,
Łagodny uśmiech,
Gładkie czoło.
Może zachwyciłby się,
Obliczem Chione,
Bogini śniegu.
Na koniec życzę Ci tego, co sobie zamarzysz. Dobrych wyników w szkole, wydania książki, pięćdziesięciu jamników, tony czekolady, czego tylko sobie chcesz, :).
Od Nożownika7.
Królowa Lodu
Lecę nad pustą przestrzenią,
Wznoszę się, wznoszę do góry,
Do góry, pod niebo, pod chmury.
Lecę nad wielkim polem,
Trawi je, trawi je ogień,
Wysoko wznosi się płomień.
Lecę nad łąką zieloną,
Dzielą ją rzeki rwące,
Nad nimi zamków tysiące.
Lecę nad puszczą przedwieczną,
Wielki w niej zwierząt urodzaj,
Lecz nie wiem, jaki to rodzaj.
Puszcza zmienia się w bagno,
A za nim suche pustkowie,
Pustkę mam również w głowie.
Wlatuję między szczyty.
To góry bardzo wysokie,
Trudno ogarnąć je wzrokiem.
Im dalej lecę, tym zimniej,
Chłód ogarnia me ciało,
Ciężko się będzie leciało…
Gdy dalej lecę, jest łatwo.
W serce wstępuje otucha,
A wiatr wciąż śwista i dmucha
I widzę, widzę Twój Pałac.
Z lodu, wśród wiecznej zmarzliny,
Na dnie olbrzymiej doliny.
***
Zostawiłaś pustkę i chmury,
Bo nie są z tego świata,
Wśród nich tylko cisza lata…
Minęłaś iskry, płomienie,
Porzuciłaś ogień niestały,
Zmieniłaś ciepło na skały…
Nie miałaś schronienia na łące,
Wśród rzek i roślin i w zamkach,
O złotych, błyszczących klamkach…
Nie chciałaś zostać w gaiku,
Wśród zwierząt i rożnych pyszności,
Nie chciałaś w pałacu mieć gości…
Minęłaś również i puszczę,
Z jej potęgą i pięknem,
Z driad urokiem i wdziękiem…
A potem, w tych cudnych krainach,
Nie było dla Ciebie już domu,
Nie powiedziałaś nikomu…
Brnęłaś dalej, przez bagna,
Rozdroża i suche pustkowie,
Nie one były Ci w głowie…
Bo Ciebie… Coś zawsze…
Do Chłodu
Ciągnęło, ciągnęło do lodu…
I zamek zbudowałaś,
Pałac nad pałace,
Na jego widok dech tracę…
W kominkach są białe płomienie,
W przeciągach hula wiatr,
Dziwne to miejsce, o tak…
Zimno tu zawsze i mrocznie,
Pokoje świecą pustkami.
Czy wpada ktoś tutaj czasami?
Serce masz z lodu, z kamienia,
Twarz smutną, niby z kryształu,
Łza spływa po niej pomału…
Tak piękna, melancholijna,
Uwiodła już wielu ludzi,
Lecz wiecznie, wiecznie się smuci…
Składam Ci pokłon do ziemi.
O Chione, Pani Chłodu,
O Chione, Królowo Lodu!
Dedykacja dla Chio. Za to że jest wspaniałą przyjaciółką i największa fanką jamników świata. 😛 Liczę, że znajdziesz wszystkie moje gafy. Jeszcze coś… NAJLEPSZEGO! Sto lat i sto jamników.
Premus
Dziecko mroku
Przeszłość
Drzwi z hukiem wypadają z zawiasów i tak były otwarte. Do domu wbiega czterech mężczyzn. Wszyscy ubrani w jeansy i czarne skórzane kamizelki. Kto przy zdrowych zmysłach się tak ubiera? Uciekam przez korytarz, który teraz wydaje mi się dziwnie straszny. Mój pokój zawsze dawał mi schronienie, nie tym razem. Krzyczę co sił i wpadam do niego. Z przestrachem szukam schronienia, stara drewniana szafa, biurko, regał na książki, łóżko… łóżko! Dopadam go, rzucam się na podłogę i usiłuje wcisnąć się w przestrzeń między materacem, a podłogom. Kurz dostaje mi się do oczu i buzi. Ktoś łapie mnie za nogę.
– Niee! Zostaw mnie! – Krzyczę histerycznie i staram się kopnąć napastnika, co powoduje jedynie wzmocnienie uścisku.
– Nie wierzgaj, chyba że chcesz oberwać – i tak oberwę, myślę. Udaje mi się kopnąć go w brzuch. – Ty mały gnojku. Zarżnę Cię jak świnię. – Z całej siły ciągnie mnie za nogę. Moja twarz szoruje po podłodze, gdy wyciąga mnie z mojego schronienia. – Mam Cię. Już mi nie uciekniesz. – Stawia minie na nogi. – Doigrałeś się. – Widzę jak wykonuje zamaszysty ruch ręką. Wielka drewniana pałka trafia mnie w głowę. To wystarczy bym stracił przytomność.
Skąd te sznury krępujące moje ruchy? Coś ciepłego spływa mi po policzku, dostaje się do ust i z cichym stukotem zderza się z podłogą. Ciecz jest czerwona i zostawia w ustach metaliczny posmak. C-czy to moja krew? Krwawię, krwawię, JA KRWAWIĘ! Czuje jak żołądek podchodzi mi do gardła. Wymiotuję. Moja głowa strasznie mi ciąży. Czuje się jakby ktoś rytmicznie uderzał mnie w głowę młotkiem.
-Fuu… Ten gnojek zapaskudził podłogę. – Dopiero teraz zwracam uwagę na bandytów. Wszyscy wybuchają śmiechem, brzmi to jak piekielny chórek.
– C-co wy tu robicie? Kim wy jesteście? – mówię i dziwię się słysząc swój głos. Jak się na to zdobyłem? Nie mam pojęcia. – Wypuście mnie!
Jeden łaskawie przestaje się śmiać i mierzy mnie wzrokiem. Mam wrażenie, że jego oczy to małe sztylety wkręcające mi się w mózg. Marszczy czoło, przez co wygląda jak staruszek, a przecież jest maksymalnie dwudziestolatkiem.
-Ile ty masz lat? – Pyta.
-J-ja? – Słowa ledwo przeciskają mi się przez usta. – S-sześć.
– Taki młody… Cóż, już spieszę z wyjaśnieniami – przejechał językiem po wąskich spękanych ustach, przez co wyglądał jak wąż. – Otóż twój stary, jak zapewne wiesz, jest gliną. I przypadkiem znalazł się nie tam gdzie trzeba. Rozumiesz sytuacje? Musimy się go p-o-z-b-y-ć – wyraźnie akcentował każdą głoskę. Nie pozostawiając mi żadnych wątpliwości.
– A co ze mną? – uniosłem wzrok.
– Z tobą? – Podrapał się po łysinie. – Moi chłopcy lubią się zabawić. Obrażą się na mnie jeżeli przeżyjesz – wyszczerzył żółte zęby. Słowo ,,chłopcy” wydało mi się niezwykle naciągane. Jakoś nie pasowało mi do tych ludzi. W gruncie rzeczy odpowiedź znałem przed zadaniem pytania, ale nie byłem w stanie się na nią przygotować. Rozpłakałem się.
– Ratunkuuu! – Moje wrzaski najwyraźniej dodały im humoru, bo śmiali się do rozpuku. – Wypuście mnie, proszę…
– Zamknij się, szczeniaku. – Złapali krzesło, do którego mnie przymocowali i zaczęli targać w stronę kuchni. Szarpałem się rozpaczliwie, sznur zdarł mi skórę z rąk nie rozluźniając się, ani trochę. – Nie rzucaj się tak. – Wykonał gest ręką i jak na komendę podbiegł do mnie jeden z nich. Z głośnym plaskiem wymierzył mi potężny policzek.
W głowie mi się zakręciło, ból niemal rozrywał mi twarz. Wnieśli mnie do kuchni i odeszli. Czas płynie nieubłaganie, szybko tracę rachubę. Zamykam oczy i łkam na głos.
Nie czuje gdy wynoszą mnie z pokoju. Nie czuje jak wpychają mi szmatkę w usta. Doskonale czuję za to siarczystego policzka. Płacz się ucina, patrzę martwym wzrokiem na oprawców. Po co mam żyć? Nie mogą mnie po prostu zabić? Rozglądam się. Jestem w salonie. Spoglądam na dobrze znane mi meble, stoi tu brązowa sofa, o kwiatowym wzorze. Szklany barek opróżniony przez nich z alkoholu. Ile czasu musiało minąć że wychlali to wszystko?
Podłoga wyłożona jest drewnianymi panelami. Z jednej strony ściany są zielone, z drugiej fioletowe Do plazmowego telewizora ktoś podłączył mała kamerkę. Ekran jest włączony. Otwieram szeroko oczy. T-to ona… mama. Jej wzrok skierowany jest w moją stronę. Zdaje mi się że patrzy na mnie. Wzdrygam się. Jej fiołkowe oczy pozbawione są dawnego błysku, lśniące włosy są w nieładzie. Po policzku spływają jej wielkie łzy. Chcę odwrócić wzrok, ale nie mogę.
Jeden z nich podchodzi i odtwarza film. Jest nienaturalnie umięśniony. Łysy jak wszyscy, a przez twarz biegną mu niezliczone blizny. Wygląda jak rozwścieczony pitbul. Mój wzrok zatrzymuje się na nim tylko na chwile, zaraz jednak wraca na telewizor. Teraz widzę również resztę rodziny. Są w łazience. Ojciec szarpie się z sznurami, co jednak nie przynosi prawie żadnego skutku. Prawie, bo podbiega do niego jeden z bandytów i kopie go w twarz. Wybuch śmiechu i na nagraniu i tutaj. Zbliżenie na twarz ojca. Z ust płynie mu krew, wypluwa dwa zęby. Teraz kamera przesuwa się w kierunku siostry. Widzę ją przywiązaną do obszernej wanny. Związane ma jedynie ręce. Zbliżają się do niej, słyszę jej rozpaczliwe wrzaski. Kieruje wzrok na mężczyzn. Uśmiechają się obleśnie, jakby na wspomnienie miłej rozrywki. Zgwałcili ją! Moją biedną siostrę. Miała tylko szesnaście lat. Nie jestem w stanie nic zrobić. Co się właściwie dzieje? Ręka zasłania obiektyw. Po krótkiej chwili nagrywanie zostaje wznowione. Teraz ujęcie bezpośrednio przy siostrze. Głowę ma obrócone pod nienaturalnym kątem. Przez chwilę nie rozumiem co się stało. W końcu dociera to do mnie. Zabili ją… Ona N-I-E Ż-Y-J-E! O ile to możliwe otwieram szerzej oczy.
Rzucam się na krześle i dopiero po chwili przypominam sobie że to film. Nic nie mogę zrobić. Telewizor ponownie wyświetla tatę. Tym razem widzę całą egzekucje. Padają pojedyncze strzały. W kolano, rękę, stopę… Cały jest we krwi. Krzyczy, wyrywa się… Tylko jeden strzał jest śmiertelny. Ostatni. Wkładają mu lufę do buzi i strzelają. Wstrzymuje oddech. Została im mama. Podają jej sznur i krzesło. Wbijają w sufit solidny metalowy hak. Wiem że mama straciła chęci do życia. Widziała to wszystko i była bezradna. Jak ja teraz. Spokojnie staje na krześle i przerzuca sznur przez haczyk. Na koniec obwiązuje sobie szyję. Kieruje wzrok w obiektyw. Ona wiedziała. Wiedziała że to obejrzę. Jej usta wypowiadają bezgłośne słowa.
Zabij ich. To chce powiedzieć.
Chociaż nie czytam z ruchu warg widzę to w jej oczach. Delikatnym kopnięciem pozbywa się krzesła. Umiera – zapewne wbrew oprawcom – szybko i bezboleśnie. Sznur po prostu złamał jej kark. Przez chwilę patrzę jeszcze na nią. Potem film się urywa.
Zamykam oczy, przestaję płakać. Coś mnie rozsadza od środka. Co to za uczucie? Gniew? Nie, nienawiść. Przepełnia mnie, wylatuje ze mnie. Czuję to.
– I co powiesz? – Pyta i wyciąga mi szmatkę z ust.
Nabieram głęboko powietrza. Dobrze mamo, myślę. Nienawidzę tych ludzi. Zapłacą mi za to.
– Zabiję was – widzę jego kpiący uśmieszek.
– Ciekawe, jak? Przecież już jesteś martwy – to mówiąc wyciąga pistolet i celuje mi w głowę.
Jestem spokojny. Nie umrę. Nie, wpierw się zemszczę. Czuję go, mrok. Burzy się we mnie, chce się wydostać. Ja mu pozwolę. Niech ich rozerwie. Błysk, huk. Pocisk pędzący w stronę mojej głowy i… nic.
Widzę jak jego oczy otwierają się szerzej, upada na ziemię i odczołguje się do tyłu. Mrok mnie obronił. Jego czarna macka złapała pocisk. Nie, nie jego. Moja. To ja nim władam, dochodzi do mnie. Nie mogę go dłużej utrzymać, wylewa się ze mnie i otacza moje ciało. Sznury pękają. Unoszę się. Śmiech sam wydobywa się z moich małych ust. Jest to śmiech szaleńca. Sprawiam, że ciemność tańczy wokół mnie.
Zbiry otrząsają się z zadumy i strzelają we mnie. On ochrania mnie przed pociskami, robi to sam. A ja wiem że zawsze będzie to robić. Nie zależnie od mojej woli. Kieruję wzrok w ich stronę. Moje ręce płoną czarnym płomieniem. Kieruje go w nich i zaciskam pięści. Wszyscy zostają schwytani i unieruchomieni metr nad ziemią. Przesuwam się w ich stronę. Nie są w stanie nawet drgnąć.
– Nie martwcie się. Nie umrzecie szybko. – Kieruję mrok w stronę oka pierwszego z nich. – Zajmę się wami jak wy moją rodziną.
Śmieję się z ich wrzasków. Zemsta jest słodka…
Wiersz od Piper77:
Chio Nasza Kochana!
Zawsze wyluzowana,
W każdej chwili uśmiechnięta,
Jakby zobaczyła małe kurczęta.
Daje rady,
Urozmaica blogowe czaty.
Opka pisze piękne,
Wiersze- inteligentne.
Więc kochajmy Naszą Chio!
Więcej niż lat sto!
Wiersz od Inez:
Dnia tego cudownego
Życzenia urodzinowe najlepsze
Wędrują do Ciebie
Za to, że jesteś
Z nami tu kochana
Towarzystwem swoim
Bloga nam rozjaśniasz
Szczęścia, radości i miłości
I jamników wiele
Dzisiaj życzę Tobie Chio
Naszej Królowej Lodu
Najlepsze życzenia <3
Mieszkańcy pewnej małej wioski, oddzielonej od świata gęstym, nieprzeniknionym lasem, opowiadają sobie historię małej dziewczynki imieniem Chione.
Nikt do końca nie wiedział, skąd właściwie przyszła, bo to, że nie była z ich wioski, było pewne. Miała jasną cerę, dużo jaśniejszą niż mieszkańcy wioski, i krótkie brązowe loczki, również dla nich nietypowe. Pojawiała się w różnych miejscach, nieoczekiwana, milcząca. Obserwowała i po chwili rozpływała się w niezmiennie unoszącej się w powietrzu mgle.
Dorosłych trochę niepokoiła obecność tajemniczej postaci. Chione nie pozwalała im zbliżyć się do siebie na mniej niż kilkanaście metrów.
Wśród dzieci mieszkających w wiosce było kilkoro zarówno chłopców, jak i dziewcząt, którzy cieszyli się pewnego rodzaju sympatią Chione. Pozwalała im towarzyszyć sobie, gdy w milczeniu spacerowała wąskimi przejściami między glinianymi chatkami, a czasami nawet obdarzała ich lekkim uśmiechem.
Czas płynął, a ludzie w wiosce zaczęli się przyzwyczajać do dziewczynki. Widzieli, że nic złego nie robi.
Około dwóch roków później zaczęło dziać się coś dziwnego. Ludzie w wiosce zaczęli znikać w tajemniczych okolicznościach. W obawie przed następnymi zniknięciami, coraz mniej osób wychodziło ze swoich domów, a dzieciom zabroniono chodzić samodzielnie po wiosce. Niektórzy oskarżali Chione o porywanie swoich bliskich. Dziewczynka pojawiała się coraz rzadziej.
Ta zima była wyjątkowo mroźna. Gęsty śnieg zasypał wszystko.
Gdy nadeszły roztopy, woda wsiąkła w ziemię, odkrywając wioskę. Ludzie zaczęli wychodzić na polowania.
Niedaleko granicy z lasem, grupa łowców znalazła zamarznięte cielsko ogromnego niedźwiedzia.
Obok niego leżały kawałki lodu w kształcie płatków śniegu. Łowcy postanowili zabrać niedźwiedzia do wioski, żeby nakarmić jego mięsem jej mieszkańców.
Gdy udało im się przenieść go na główny plac w wiosce, znikąd pojawiła się Chione. Pokazała palcem na las. Ludzie zgromadzeni na placu spojrzeli się we wskazanym przez nią kierunku. Spomiędzy drzew wyszło kilkanaście osób, w których rozpoznano zaginionych przed zimą.
Chione podbiegła do przywódcy wioski. Dopiero teraz zauważono, że trzyma coś w małej rączce. Dała go mężczyźnie, który pokazał dar reszcie mieszkańców. Był to niewielki biały kryształ, skrzący się delikatnie.
Niewiele osób zna dzisiaj tę historię. Wioska ukryta w lesie rozwijała się. A na głównym placu, będącym miejscem spotkań, stoi drewniana rzeźba, przedstawiająca dziewczynkę w koronkowej sukience, z zawieszonym na szyi małym kryształkiem.
I każdy, mimo że nie wszyscy pamiętają jej imię, powie Ci, drogi Pielgrzymie, że jest to dobry duch ich wioski.
Obrazowo:
Motyl od Carmel
Drzewo od Amadei
O, a portret się nie dodał… Chio, dostaniesz w poniedziałek <3
Droga Chione, co prawda nie wiem, czy kojarzysz mnie zbyt dobrze, ale wiedz, że również w moim przypadku jesteś jednym z powodów, dla których dołączyłam na bloga. Z okazji urodzin życzę Ci duuużo weny, szczęścia i radości, żebyś osiągnęła każdy cel, jaki sobie wyznaczysz oraz pokonasz każdą przeszkodę. Z najlepszymi życzeniami Kira
Moja najdroższa Chio, tak mi przykro, że zaniedbałam, bo nic dla Ciebie nie zrobiłam, bardzo przepraszam! Może na następny rok mi się uda!
W każdym razie życzę Ci jeszcze:
– dużo jamników w twoim domu
– grzecznego rodzeństwa xD
– dużo weny na twoje piękne opowiadania :3
– sporo pomysłów ^.^
– zero ludzi niszczących humor na twojej drodze! :3
– żebyś miała dużo dobrych rzeczy jakich chcesz ^ ^
– mało wkurzających chłopaków w klasie :*
– może jakiegoś chłopaka co będzie najlepszy xdd :33
– żeby nikt nie mógł Ci zepsuć twojego życia ♥
Całuję,
Annieee
Ja też się podpisuję pod życzeniami! Wszystkiego wspaniałego, Chio. Żebyś pojechała za rok na Zlot Nocnych Łowców, żebyś wciąż mieszała mi w głowie, przelogowując się z konta na konto na czacie, żebyś nigdy się nie zmieniła (na gorsze, rzecz jasna, bo na lepsze zawzze da się zmienić) i żebyś nigdy o nas nie zapomniała, bo my nie zapomnimy o tobie :33
Ja życzenia tak jakby już złożyłam (spójrz w górę), tak więc dodam jeszcze tylko, żebyś zawsze była taka wspaniała, jaka jesteś obecnie i żebyś założyła tą sw hodowle jamników razem z Shady <333 No i żeby Tw nauczycielka od angola zachorowała i dziwnie wyzdrowiała, gdy skończysz szkołę ^^
Co do prac: wszystkie są bardzo ładne, podobają mi się rymy/sformułowania/kolory.
,,Jakby zobaczyła małe kurczęta" – Nie wiem czy specjalnie, ale aluzja posłana w moją stronę XD Wtajemniczeni wiedzą, o co chodzi ;p
PS. Mam nadzieję, Chionuś, że motylek Ci się podoba <333
śliczne są te wiersze, rysunki boskie, opowiadania jeszcze lepsze
Chione! 😀 Życzę Ci aby spełniły się wszystkie twoje marzenia, abyś zawsze była sobą i nigdy się nie zmieniała, abyś została z nami tutaj jak najdłużej <3 Zdrowia, szczęścia, wspaniałego chłopaka i dużo weny do pisania opek ;-* ♥
To co można było złożyć, zostało złożone, więc mogę życzyć Ci tylko wszystkiego najlepszego. Musisz przypomnieć mi swój adres e-mail, to wtedy wyślę ci mój wierszyk urodzinowy.
Ja składam swój zamaszysty podpis pod wszystkimi komentami <3
Moja droga, spełnienia marzeń 😀
Chio, nie znam cię, ale i tak sądzę, że musisz być super laska, skoro dostałaś takie życzenia 😀 wohoo, postaraliście się wszyscy No to ja ci życzę przede wszystkim tego, żeby powyższe życzenia nie zostały tylko życzeniami, ale tego, żeby się SPEŁNIŁY
Nozowniku, mój drogi. Chcę zaznaczyć, że szczerze powiedziawszy nie wiem skąd wziął się mój nick z podpisem pod życzeniami, bo z tego co pamiętam, nie rozmawiałam z tobą o tych życzeniach, baaa ja o nich nie wiedziałam. Kogo jest to opko dziecko mroku? Właściwie, bo może to jedno z tych które napisałam z Chione, nie wiem, ale jeśli tak to ono nazywało się dziecko strachu, z tego co pamiętam. No cóż, tak czy inaczej do życzeń się dołączam, tyle ode mnie.
Pozdrawiam.
Pamiętasz, jak wysyłałam Ci mój wiersz?
Zapytałam Cię, czy przyłączysz się do życzeń, a kiedy się zgodziłaś, to poprosiłam Cass, by Cię dopisała.
Jane
Chione, życzę Ci spełnienia spełnienia marzeń oraz powyższych życzeń. Wszystkiego najlepszego.
Chionia, moje życzenia już znasz. Mimo to NAJLEPSZEGO! :*
Ps. Annabeth1999 Dziecko Mroku jest moje. 😉